Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Krzychu22 z miasteczka Dąbrowa Górnicza . Mam przejechane 50025.66 kilometrów w tym 17793.68 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.19 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2012

Dystans całkowity:702.38 km (w terenie 187.00 km; 26.62%)
Czas w ruchu:32:23
Średnia prędkość:21.69 km/h
Suma kalorii:14647 kcal
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:46.83 km i 2h 09m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
39.09 km 20.00 km teren
02:00 h 19.55 km/h:
Podjazdy: m

Baza nurków, Sosina

Sobota, 31 marca 2012 · dodano: 31.03.2012 | Komentarze 1

Ruszyłem na Balaton przy lekkiej mżawce. Kawałek ujechałem i Krzychu dzwoni że u niego mocno leje i czeka aż przestanie, u mnie natomiast właśnie wychodziło piękne słońce. Na Balatonie musiałem się rozbierać. Terenem na Maczki, dalej czarnym, szlakiem na osiedle Stałe gdzie spotykam się z Krzychem. Ledwo wjechaliśmy na asfalt to od razu w teren. Praktycznie cały czas terenem aż do Bazy nurków. Pierwszy raz jechaliśmy górą kamieniołomu który jest po drodze. Jak będzie pogoda to trzeba będzie zdjęcia porobić. Objechaliśmy bazę i jedziemy na Sosinę. Mieliśmy w planach Dolinę Żabnika ale stwierdziliśmy że już raz na farcie się schowaliśmy więc nie ma co ryzykować. Płytami wracamy na Maczki. Pod lokomotywownią łapie nas deszcze. Bardzo silny wiatr aż się nie da oddychać i na dokładkę grad który bardzo kuł po twarzy. Już przemoknięci chowamy się za ściana. Jak przestało jedziemy dalej. Na Maczkach Krzychu odbija w swoja stronę a ja jadę przez Ostrowy. Prawie pod samym domem jadący z naprzeciwka samochód ochlapał mniei doszczętnie przemoczył. Ogólnie nie było najgorzej.
Kategoria 0-50 km


Dane wyjazdu:
22.67 km 8.00 km teren
00:58 h 23.45 km/h:
Podjazdy: m

Na farcie

Piątek, 30 marca 2012 · dodano: 30.03.2012 | Komentarze 2

Po obiedzie widzę że za oknem piękne słońce. Nie zastanawiając się długo siadam na Gianta i lecę na Strzemieszyce. Dale jadę na Sławków i za wiaduktem kolejowym niespodzianka. Jest tam teraz zwężenie i akurat jechały dwie ciężarówki które miały pierwszeństwo. Jeszcze przede mną stał punciak którego chciałem ominąć z prawej. Jak to z górki jechałem szybko i okazało się że z prawej jest trochę mało miejsca. Zaczynam hamowanie a tu najpierw tył później przód się zblokował. Na milimetry zmieściłem się koło lusterka. Dalej już spokojnie jadę terenem na Sławków. Prawie w Sławkowie naszły cholernie ciemne chmury. Czym prędzej zbieram się w kierunku domu. Już wiedziałem się co się szykuje więc prędko na najbliższy przystanek. Ok 1 km przed wiata zaczyna kropić. Już myślałem że będę przemoczony. Miałem niesamowite szczęście. Zaparkowałem w wiacie i odczekałem może z minute i zaczyna lać i sypać gradem. Poczekałem jak się przejaśniło i najkrótszą drogą do domu, czyli koło urzędu celnego i terenem przez ostrowy. Widząc tak piękne słońce kusiło mnie żeby gdzieś jeszcze wydłużyć trasę, ale było by to proszenie się o przemoknięcie.

Teraz pisząc za oknem pada:)
Kategoria 0-50 km


Dane wyjazdu:
17.28 km 2.00 km teren
00:39 h 26.58 km/h:
Podjazdy: m

Mała pętla

Poniedziałek, 26 marca 2012 · dodano: 26.03.2012 | Komentarze 0

Standardowa pętla przez Strzemieszyce, Sławków, Maczki, Balaton, Kazimierz. Lekki chłodny wietrzyk, ogólnie chłodniej jak wczoraj.
Kategoria 0-50 km


Dane wyjazdu:
108.97 km 35.00 km teren
04:53 h 22.31 km/h:
Podjazdy: m

Ogrodzieniec-pierwsza setka w tym sezonie

Niedziela, 25 marca 2012 · dodano: 25.03.2012 | Komentarze 3

Ruszyłem o 8:30 na spotkanie z chłopakami na Balaton. Po przejechaniu ok 500m musiałem się wrócić po rękawiczki i wind stopera. Na Balatonie pusto myślałem że pojechali beze mnie. Okazało się że byłem przed nimi i dosłownie po minucie przyjechali Tomek, Paweł, Andrzej, Łukasz. Razem ciśniemy przez płyt na Sosinę gdzie czekał Krzychu. Tutaj chłopaki poznali mój sposób na ochronę przed wiatrem to jest gazeta wyborcza z 13 lutego. Mocnym tempem jedziemy do Bukowna. Na rozjeździe Bukowno Sławków czekamy na Zetora. Zadzwoniłem do niego chyba z 5 razy ale nie odbierał. Było tak jak ostatnio Zetor się opierdala i nie jeździ z nami. No nic jedziemy dalej bo szkoda czasu. Z Bukowna szutrami do Olkusza i dalej asfaltem na Rabsztyn. Standardowo w budzie popas i chwila odpoczynku. Jak to przy odpoczywaniu musi być śmiesznie.

Postój pod zamkiem w Rabsztynie © Krzychu22


Pojedzeni (no może oprócz Krzyśka) jedziemy czerwonym rowerowym na Ogrodzieniec. Pierwszy wyjazd gdzie przydał się full.

Zamek Bydlin © Krzychu22


Długie zjazdy były wszystkie moje. Jeden zjazd jest bajka przed cmentarzem. Super bandy i w miarę przyjemnie. Pytałem się Krzycha co tak słabo zjechał, a ten jakieś tu wymówki że Łukasza rzucało itp. Więc ja z propozycja że zjedziemy jeszcze raz. No to pojechaliśmy. Po wdrapaniu się łyk wody i jazda. Trochę przegiąłem na jednym z zakrętów i nie byłem się w stanie złożyć w drugi bo były za duże korzenie. W taki oto sposób wylądowałem w krzakach. Na tyle były rzadkie że udało mi się przejechać. Jeden pan powiedział do mnie :"powolutku, powolutku". Dalej kulka razy Krzychu i Paweł zostawili w tyle i co jakiś zjazd dzwonił gdzie jechać. No powiem że tempo było mocne.

Świeżo zasiane pole © Krzychu22


Po drodze kilka postojów kilka telefonów i jesteśmy w Ogrodzieńcu pod budą.

Zamek Ogrodzieniec © Krzychu22


Tam kolejny większy popas a Krzychu standardowo głodny. Dalej już asfaltami przez Łazy, Niegowonice, Łosień, Strzemieszyce do domu.

Tempo było konkretne szczególnie na asfaltach jak już brakowało mi przełożeń. Jestem zadowolony bo siła wraca, nie to co ostatnio. Jakoś bardzo się nie wypompował, stwierdzam tak ponieważ po zjedzeniu obiadu nie usnąłem. No to Panowie dzięki za wycieczkę no i gdzie kolejna wyprawa, oby choć trochę terenowa.
Kategoria 100-150 km


Dane wyjazdu:
31.65 km 15.00 km teren
01:43 h 18.44 km/h:
Podjazdy: m

CTL Maczki-Bór

Sobota, 24 marca 2012 · dodano: 24.03.2012 | Komentarze 0

Wczoraj umówiliśmy się z Krzychem na jakieś kręcenie popołudniu. Rano zadzwonił Maciek że ma chęć pokręcić. Tak więc w trzech ruszyliśmy na hałdę na Kazimierzy, dalej terenem na Juliusz, koło wysypiska śmieci i na hałdę przy kopalni piasku. Dojechaliśmy w końcu do jakieś zakładowej drogi. Jakiś sekuritas coś gadał ale nie słuchałem. dojechaliśmy do bramy i szukamy wyjazdu. Jest szlaban a koło nie go dwóch kolejnych sekuritasów. Pytali się czy to jakaś wycieczka normalnie jakby zgadli, ciekawe jak na to wpadli. Ja tam nic się nie odzywał bo chciałem olać to gadanie ale tam Krzycho coś rozmawiał, jeszcze dwóch robotników się przyczepiło nie wiadomo co za jedni. Dalej już asfaltem prawie na Niwkę i odbijamy na znany skrót przez Jęzor. Zdziwiło nas że przerabiają tunel którym bezproblemowo można było przekroczyć tory ale górą przeszliśmy przez tory i jedziemy traktem przygotowanym pod kładzenie nowych torów. Dojechaliśmy na Szczakową gdzie wbiliśmy na jaworznicki szlak którym dojechaliśmy na Maczki. Krzychu się odłączył a ja z Maćkiem jedziemy asfaltami koło Balatonu do domu.
Kategoria 0-50 km


Dane wyjazdu:
36.48 km 11.00 km teren
01:42 h 21.46 km/h:
Podjazdy: m

Ryszka i okoliczne chaszcze

Piątek, 23 marca 2012 · dodano: 23.03.2012 | Komentarze 0

Umówiłem się z Krzychem że podjedzie do minie gdzieś skoczymy. Ruszyliśmy na Strzemieszyce, Sławków, Niwa, LHS, Miedawa i Ryszka. Starałem się prowadzić terenami ale ten wariant nie był super terenowy. Na Ryszce szykowała się jakaś impreza, my tylko zjedliśmy po ścieżce i jazda na Sosinę. Wyjechaliśmy na ul. Bukowską i od razu na prze szczał w teren. Tam się trochę pokręciliśmy i zobaczyliśmy jakiś nieznany jak dotąd singielek. Na początku jechało się spoko dalej więcej badyli jeszcze dalej badyle i kłody a pod koniec to wszystko plus woda. Udało się dojechać do jakiejś ścieżki i dojechaliśmy do torów. Okazało się że wiele się do przody nie posunęliśmy. Torami zajechaliśmy na Sosinę. Tam kolejne dwie ścieżki i jazda płytami do domu. W okolicach lokomotywowni zorientowałem się że mam kapcia z przodu.

Serwis koło lokomotywowni © Krzychu22


Przed przejazdem przez tory serwis. Okazało się że mam wbitą w oponę mega igłę nie przesadzę jak miała z 5 cm, ślepy by ja zobaczył. Szybka wymiana dętki i jazda do domu. Na maczkach Krzychu się odłączył a jak przez Ostrowy do domciu.
Kategoria 0-50 km


Dane wyjazdu:
62.53 km 28.00 km teren
02:59 h 20.96 km/h:
Podjazdy: m

Z Krzyśkiem po jego chaszczach.

Środa, 21 marca 2012 · dodano: 21.03.2012 | Komentarze 0

Dzisiaj dzień wagarowicza w szkole pół klasy nie ma i na dodatek spamerskie lekcje więc zostaje w domu. Piszę do Krzycha aby się umówić na rower. Zadzwonił akurat jak się zbierałem. Miałem ponad godzinę czasu to jadę standardową terenową trasą do Krzyśka na Mysłowice. Pomiędzy Juliuszem a maczkami jest jakiś nawiedzony podpalacz co dosłownie chce wszystko wypalić dookoła. Nie ma znaczenia czy to środek lasu czy jakaś łąka przy zabudowaniach wszędzie czarno. Miejscami jeszcze się dymiła, a gdzieniegdzie jeszcze płomienie szalały. U Krzycha jeszcze chwila postoju bo kończył obiad. Początek trasy znany ale reszta nie bardzo bo sam Krzysiek jechał tamtędy pierwszy raz. Kojarzyłem jakieś tam punkty orientacyjnie ale nie znałem tamtych ścieżek. Jechaliśmy przez Centrum, Jeleń, Byczynę, Jeziorki, Ciężkowice. W sumie to jeździliśmy szlakami. Na koniec zajechaliśmy na Sosinie gdzie wzięliśmy po ścieżce 70 konnej czekolady i w drogę płytami na maczki. Na Maczkach postaliśmy i pogadaliśmy. Akurat jechała straż pożarna i jak wypadli z zakrętu starem 244(z zabudową wykonaną przez jelcza) to myślałem że się przewrócą. Jeszcze wcześniej w Jaworznie koleś jechał jak Kubica ścinał zakręty jak porąbany. Jeszcze był motyw z jazdą na wprost przez rondo ale za bardzo wziąłem to do siebie ludzie jakoś dziwnie się patrzeli ale co tam jest fan. Powrót z Maczek przez Ostrowy. Było troszkę chłodno ale to przez ten wiatr ale udało się bo czasami słońce się przedzierało. Wypad zaliczam do udanych.
Kategoria 50-100 km


Dane wyjazdu:
86.16 km 25.00 km teren
04:35 h 18.80 km/h:
Podjazdy: m

Hałda Murckowska i park w Chorzowie

Niedziela, 18 marca 2012 · dodano: 18.03.2012 | Komentarze 0

Punktualnie spotkaliśmy się z Łukaszem na Balatonie. Ruszyliśmy terenem na Maczki, następnie czarnym jaworznickim szlakiem, odbiliśmy na czerwony i dalej po hałdzie do Fashion House. Na Niwce postój przy sklepie i standardową trasą pod Drewutnie. Ku naszym zdziwieniom praktycznie sucho w lesie jak w lato. Postój pod drewutnią gdzie mieliśmy się spotkać z Barneyem. Okazało się ze nie da rady teraz podjechać więc umówiliśmy się 2we godziny później na Muchowcu. Po odpoczynku i pogaduchach ruszamy na hałdę. Tutaj miejscami troszkę błota ale można powiedzieć że sucho. Na ścieżkach pełno rowerzystów. Podjazd na hałdę wydawał się o wiele bardziej stromy jak ostatnio tam byłem. Z racji że nogi trochę bolały po wczorajszym wjechałem trawersem, a Łukasz sobie odpuścił i czekał na dole.

Hałda Murckowska © Krzychu22


Hałda Murckowska widok na Katowice © Krzychu22


Krzychu zjazd po stromej cześć super quadowcy tak zryli, że aż wyrównali, naprawdę super się zjeżdżało. Powrót tą samą drogą pod drewutnie i dalej na Muchowiec. Tam mały popas. Barney się zjawił i nie tracą czasu pojechaliśmy do MacDonalda bo Łukasz odczuwał głód a nie miał konkretnego posiłku. Szybko czas zleciał więc tylko przejechaliśmy przez park, musiałem sobie odpuścić jazdę po bandach. Ludzi totalne chmary głownie pieszych ale kilku bikerów się by znalazło. Powrót koło spodku i wzdłuż DK pod Ikee. Tam Barney uruchomił we mnie szatana. Z dużą szybkością lawirowaliśmy między ludźmi który chodzili po ścieżce rowerowej. Mieliśmy szczęście bo trafiliśmy na zieloną fale na przejściach. Raz usłyszałem jak jakaś kobieta powiedziała:"ale głupek" przy czym odskakiwała na bok. Jeszcze jedna sytuacja jak przeciskałem się przed kimś przy słupku, nie wiele brakowało ale nie było kontaktu. Barney się odłączył przed Ikeą a my razem z Łukaszem jedziemy na szopki. Tam Łukasz znal jakąś inną drogę i wyjechaliśmy tak jakby przez słynne Borki. Terenem pod ludowy i asfaltami do Parku Sieleckiego gdzie się okazało że Łukasz traci powietrze. Na szczęście dopompował i udało się dojechać bez zmiany. Dalej jedziemy przez Park Środula. Ja odbijam na Mec a Łukasz jedzie w swoją stronę. Na Lenartowicza zauważyłem że wypalone są całe łąki od zajezdni na prawi i lewo wszędzie czarno. Jak przejeżdżałem to strażacy się zbierali. Dalej przez Kazimierz i do domy.

Wyprawa naprawdę super. W terenie bajka bo sucho. Super bo nie jeździłem sam. Średnia nie powala ale Łukasz wiele nie jeździł, a ja sam byłem zmęczony po ostatniej hali.
Kategoria 50-100 km


Dane wyjazdu:
17.05 km 4.00 km teren
00:45 h 22.73 km/h:
Podjazdy: m

Petla po okolicy

Sobota, 17 marca 2012 · dodano: 17.03.2012 | Komentarze 0

Postanowiłem zrobić standardową pętle. Pod urzędem celnym bardzo mocno wiało więc postanowiłem odbić do lasu. Przed Ostrowami odbiłem na Cieśle i z Cieśli na Ostrowy i asfaltem do domu. Dzisiaj skromnie bo jeszcze było dzisiaj 2 godziny granie w nogę na hali.
Kategoria 0-50 km


Dane wyjazdu:
43.18 km 18.00 km teren
02:00 h 21.59 km/h:
Podjazdy: m

Fontanna w Bukownie

Piątek, 16 marca 2012 · dodano: 16.03.2012 | Komentarze 2

Umówiliśmy się z Krzychem i Dominikiem na jakąś terenową pętle. Dostałem wiadomość że Zetor odpada a Krzychu ma podjechać do mnie. Dzisiaj miałem chęć się potaplać w błotku to też najkrótszą drogą wjechaliśmy w teren. Na ostrowach trochę mokro ale luz. Na cieślach trochę więcej błota ale nie ma tragedii. Na drodze do Ryszki znośnie tylko prawe przed sama Ryszką ziemia nie odmarzła i totalna ciapa i woda. Na Ryszce mały postój bo Krychu zgłodniał. Pojedliśmy herbatniki i terenem do Bukowna. Mnie więcej w połowie drogi miałbym nieprzyjemną glebę. Mianowicie ziemia zmarznięta, pełno wody, na wierzchu ciapa, a w kałuży lód. Troszkę mnie rzuciło ale myślałem że zaliczę kąpiel. W Bukownie wizyta w sklepie bo Krzychu znowu głodny. Chwila odpoczynku pod fontanną i jazda do domu. Plan był jechać terenami ale brak czasu spowodował że naginaliśmy asfaltami. Współpracując szybko pokonaliśmy ten odcinek, nie wiem jaka była prędkość bo brak licznika. Dalej przez płyty na Maczki, tam się rozdzielamy i dalej cisnę do domu przez Balaton i Kazimierz.

Pogoda bajeczna pierwszy raz w tym roku pojechałem w krótkich spodniach, praktyczne na letniaka. Będę musiał wyeksploatować ten weekend na maxa. Oby tylko taka pogoda utrzymała się jak najdłużej.
Kategoria 0-50 km