Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Krzychu22 z miasteczka Dąbrowa Górnicza . Mam przejechane 50025.66 kilometrów w tym 17793.68 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.19 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2012

Dystans całkowity:1551.23 km (w terenie 694.00 km; 44.74%)
Czas w ruchu:85:30
Średnia prędkość:18.14 km/h
Liczba aktywności:27
Średnio na aktywność:57.45 km i 3h 10m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
55.01 km 40.00 km teren
02:38 h 20.89 km/h:
Podjazdy: m

Terenowe Bukowno

Wtorek, 31 lipca 2012 · dodano: 31.07.2012 | Komentarze 0

Razem z Krzychem mieliśmy w planach zrobić coś lajtowego. Wyszło jak zawsze. Na Maczki pojechałem max terenem przez hałdę, Balaton i terenem na Maczki. Następnie na czarny szlak i tam się spotkałem z Krzychem. Dałem propozycje pojechania max terenem na Bukowno, tam piernik, sok i posiedzieć. No to jazda, jedziemy terenem na Ryszkę, odbijamy na LHS, Miedawę, Przymiarki i wzdłuż torów na Bukowno.

Tam popas i szukamy nowej drogi. Przebijamy się przez las i lądujemy na znanej trasie wzdłuż asfaltu. Zajeżdżamy aż pod Schenkera. Dalej przez wąski mostek na Sosinę i kolejny popas.

Dalej wracamy się kawałek w stronę Bukowna i zjazd w teren. I cały czas prosto, przez Bobrowy szlak i jesteśmy kolo lokomotywowni. Dalej płytami, koło leśniczówki i za torami się rozdzielamy, ja jadę w teren a Krzychu do domu. Dalej na Cieśle, Ostrowy i do domu.

Dane wyjazdu:
95.97 km 57.00 km teren
06:46 h 14.18 km/h:
Podjazdy: m

Góry z przygodami

Poniedziałek, 30 lipca 2012 · dodano: 04.08.2012 | Komentarze 0

Wyprawa zaczyna się jak zwykle dojazdem pociągiem do Ustronia Zdrój. Oprócz mnie i Krzycha jedzie zanim koleżanka Sandra. Pomysł trasy był tylko początkowo zaplanowany, w pociągu ustaliliśmy resztę trasy ale ja ją skorygowałem i myślę że fajna traska wyszła.

Zaczynamy od Równicy. Wspinamy się czerwonym szlakiem. Początek spoko wszystko w siodle dalej ostre pchanie, nawet ciężko było pchać ten rower.

JKest siła nie ma lipy © Krzychu22

Jakoś udało się dokulać pod schronisko bez większych problemów.Tam mamy pierwszy postój i dalej kierujemy się niebieskim szlakiem na Orłową przez Przełęcz Beskidek.

Na Równicy,przerwa © Krzychu22

Jedzie się przyjemni bez większych problemów, pchanie prawie zero koleżanka po fachu Sandra też dale radę, jedynie co no to wolniejsze zjazdy ale to przez wydmuszkę Trek HT. Na Orłowej mały serwis dopompanie amorów i jazda na Trzy Kopce Wiślańskie.

Orłowa i bike serwice © Krzychu22


Na jednym ze zjazdów Krzychu zalicza przekomiczna glebę. A stało się to tak... jedziemy na piecu, jest kałuż którą omijam boczkiem z poderwanym przednim kołem bo trochę wody się ostało na boku, Krzyś to robi tak samo ale ląduje na lekko skręconym przednim kole i po uślizgu ląduje na ziemi. Jak zwykle ma farta i brakuje dosłownie 20 cm żeby się wykąpał w błotku. Strat żadnych tylko przekręciła mu się kierownica i nabrał ziemi w rower i na siebie. Szybko się zbieramy i żwawo jedziemy na Trzy kopce.
No i po glebi prostowanie © Krzychu22

Na Kopcach robimy postój i grupowe zdjęcie. Dalej jedziemy zółtym szlakiem do Smerkowca aby zjechać zielonym do Wisły przez Czupel i Grapę.

Nasza ekipa wypadowa © Krzychu22

Zjazd przebiega sprawnie choć tak jak ostatni jest trochę drzew tarasujących drogę. Koło wyciągu daje ostro do piece i mało nie kończy się to totalną katastrofą. Z prędkości 60 km/h musiałem wyhamować do zera aby nie wrypać się do rowu. Mocno się przestraszyłem jak z dupą za siodłem i ściśniętymi dłońmi na klamkach zatrzymałem się jakieś 20 cm przed wykopem. Dalej jadę spokojniej do sklepu gdzie się zaopatrujemy w bronki i jedziemy dalej zielonym szlakiem do czarnego następnie przeskakujemy na niebieski i robimy przerwę na opas.

Pojedzeni śmigamy niebieskim do czerwonego i dalej Kiczory. Podjazd bardzo przyjemy, z jedna przygoda. Krzychu jechał pierwszy ja jakieś 20 m za nim. On przejechał przez polanę a ja jadę i nagle sarna przebiega przede mną jakiś metr trochę się przestraszyłem dalej już spokojniej.

Bike park Stożek Wielki © Krzychu22

Gdzieś na szlaku © Krzychu22

Czerwony szlak rozwalony. Do podjeżdżania super ale klimat starego był prawdziwe enduro spoko kamieni i techniczny, miejscami tak się ostało Docieramy na Kiczory.

Docieramy na Kiczory © Krzychu22

Na Krykawicy sesja na skałce. Po drodze sporo pysznych jagód co widać na zdjęciach i na nas:).

Takie tam na skałce © Krzychu22


Czajniczek musi być:) © Krzychu22


Dajemy radę, Krykawica © Krzychu22

Dalej jedziemy na Stożek, idzie nam sprawnie. Zjazd z niego czerwonym szlakiem w stronę Małego i Cieślara poezja. Takie coś lubię początek techniczny ale da się na prędkości a dalsza cześć pełny piec i mało nie wyrobiłem w zakręci trochę przeorałem i uniknąłem pokrzyw.

Awaryjne hamowanie © Krzychu22

Dale już cały czas czerwonym szlakiem przez Cieślar, Soszów, Przełęcz Beskidek na Wielką Czantorie. Jedzie się dobrze czasami ostre pchanie szczególnie ostatni odcinek. W siodle też jest sporo, od czasu do czasu poleci kulka kropel deszczu ale niegroźnie.

Przed Czantorią, Sandra i Krzyś © Krzychu22

Docieramy wyczerpani na Czantorii, robimy większy popas i zaczynamy jechać w dól.
Popas Czantoria, widać zmeczenie © Krzychu22

Pierwsza faza na piecu dalej jak zaczyna się trasa narciarska Czantoria pokazuje swoje oblicze ostro stromo. Wszędzie trawa no to bawimy się w driftowanie. Tył cały czas zblokowany i tak zjeżdżamy z 500 metrów aż to ostrego miejsca gdzie dupa za siodło a jeszcze targało w dół. Na polanie czekamy na Sandrę.

Trasa narciarska Czantoria © Krzychu22

Dalej już jedziemy na sam dół, cały czas mocno zaciskamy hample bo spokojnie 80 tam byśmy osiągnęli ale nie dało się bo kamienie i trawa przykrywał korytka odwadniające. Na samym dole chcę zahamować do zera a tu się nie da zaciskam ile sił troszkę mocniej zaczyna hamować ale nie zablokowało koła, tak samo ma Krzychu mało co mnie nie trafia. Stoimy i czuć cholerny smród, patrzymy na tarcza a one całe czarne. Nie da się dotknąć zacisków takie gorące. Czantoria przegrzała nam hample, jeszcze po dojeździe do dworca zaciski parzyły a minęło z 15 min.
Morderczy zjazd dla hampli © Krzychu22

Docieramy na dworzec i to poważny kłopot. Ostatni pociąg odjechał 10 min temu. Nic innego tam nie jedzie więc dzwonię i pytam o pociągi. Musimy jechać do Bielska. Szybko jedziemy powyżej 30 zielonym szlakiem greenways do Skoczowa. Tam wskakujemy na drogę do Bielska i jedziemy szybkim tempem przez Podgórze, Grodziec, Świętoszówkę, Jaworze i docieramy jakimś cudem idealnie do dworca głównego, sam nie wiem jak nam się to udało ale spoko szybko kupujemy bilety i jedziemy do Katowic Piotrowic, a Sandra musi dojechać do Zabrza. Powrót do domu samochodem, mój tata nas zgarnął. Było prze 12 jak dojechałem do domu.

Wyjazd naprawdę super. Pogoda dopisała, ekipa też jak zwykle było wesoło. Trasa bajeczna i szybki powrót z Ustronia niezapomniany sami nie wiemy jak szybko pokonaliśmy ten dystans.

Pozdrawiam i do następnego.

Dane wyjazdu:
25.07 km 2.00 km teren
01:07 h 22.45 km/h:
Podjazdy: m

Sosina

Niedziela, 29 lipca 2012 · dodano: 29.07.2012 | Komentarze 0

Na Sosinę spotkać się z Krzychem pogadać i zaplanować najbliższe dni. Droga typowa Ostrowy, Maczki, płyty i powrót. Na Sosinie nic ciekawego się nie działo.

Dane wyjazdu:
23.39 km 15.00 km teren
01:45 h 13.37 km/h:
Podjazdy: m

Szyndzielnia, Klimczok, Trzy Kopce, Stołow, Błatnia

Sobota, 28 lipca 2012 · dodano: 29.07.2012 | Komentarze 1

Po wczorajszej wyrypie i dzisiejszym upale stwierdziłem że nie mam sił ruszać się gdzieś dalej. Jak spojrzałem na termometr to było 43 *C w słońcu.

Będąc tak blisko gór nie mogłem się powstrzymać więc pod wieczór o 18 postanowiłem zrobić małą pętelkę. Z Jaworza ruszyłem się w kierunku Bielska i wjeżdżam na zółty szlak którym mam zamiar dostać się do czerwonego a dalej już tylko Szyndzielnia. Początek szlaku spoko wszystko w siodle. Później się zaczęło. Masakryczny wypych pod górę miałem wrażenie że nabieram wysokości jak samolot po starcie. Przebrnąłem do czerwonego a tam już spoko i wszystko w siodle. Przejeżdżam koło schroniska i zółtym szlakiem kieruje się na Klimczok. Ten odcinek sprawnie i szybko przejeżdżam. Na szczycie 2 min postoju i zjazd na Trzy Kopce Tak jak wczoraj. Byłem blisko domu, nie zmęczony, wiec dzisiaj zjazdy postanawiam robić na pełnym piecu. Na zmianę duży zjazd mały podjazd albo płasko i docieram pod schronisko na Błatniej. Dalej już tylko zjazd który robiłem wczoraj. Tam sobie pozwoliłem na dużo. Mniej więcej znałem podłoże trasy to w większości trasy prędkość przekraczała 40. Na jednej prostej licznik pokazał 60 ale taka prędkość na kamienisto szutrowym zjeździe wśród drzew robi wrażenie. Czułem się jakbym leciał nad szlakiem. Jednym minusem tak szybkiej jazdy jest problem ze zwolnieniem przed poprzecznym korytkiem odprowadzającym wodę, musiałem go przeskoczy. Lekko pociągłem do góry rower a leciałem chyba z dwa metry. Dojechałem do asfaltu i już spokojnie jadę do domu.

Dane wyjazdu:
80.57 km 68.00 km teren
06:09 h 13.10 km/h:
Podjazdy: m

Skrzyczna pod znakiem czerwonego szlaku, ostra męczarnia

Piątek, 27 lipca 2012 · dodano: 29.07.2012 | Komentarze 1

Dzisiejszy wypad był solo. Krzychu ma praktyki innych chętnych raczej nie było więc rana sam ruszam do Sosnowca na pociąg. W pociągu pusto. Po długiej monotonnej jeździe docieram do Ustronia Polana.

Po wysiadce wyciągam mapę i patrze gdzie tu jechać. Wstępny pomysł jest, jadę zielonym szlakiem na Orłowa. Szlak idealny do podjeżdżania, wszystko w siodle, a po drodze pysze jarzyny. Oczywiście nie brakowało pięknych widoków.

W drodzę na Orłową © Krzychu22

Dalej jadę niebieskim na Świniorkę. Ten docinek to już jest pierwszy trip w góry razem z Krzychem. Koło Chaty na Orłowej tak samo jak wtedy mylę drogę i muszę się wracać. Miejscami trochę pchania ale i tak większość w siodle, oczywiście widoki przepiękne.

Na niebieskim szlaku © Krzychu22

Dalsza droga to liczne zjazdy i podjazdy ale wszystko w siodle. Przez Trzema Kopcami robię sobie przerwę w krzakach malin. Spędziłem tam trochę czasu i jadę na szczyt. Tam konsumuje trochę cukrów i ruszam dalej żółtym na Smerkowiec przez Gościejów. Ogólnie bardzo dobrze się jedzie trochę duszno ale na szczęście są chmury które od czasu do czasu wyłączają światło. Za Smerkowca jadę przez pechowy zjazd na Jaworzyne ale tym razem bez latanie i nieco wolniej, to wszystko jest spowodowane brakiem zapasowej dętki i chyba nie do końca sprawnej pompki. Kolejny cel to Salmopol, tam niestety jest tylko wypych, sprawnie mi to poszło i na trawce zasłużony dłuższy odpoczynek. Zjadłem bułę i kieruje się na Malinów czerwonym szlakiem. Tam też za wiele jazdy nie było. W zamian piękne widoki.

Widoczki z czerwonego szlaku © Krzychu22

Dalej już jest lepiej da się jechać. Kolejny szczyt to Malinowska skała. Po drodze spotykam piechurów który są bardzo zaskoczenie że TdP tędy jeździ, było ta na podjeździe więc nic nie odpowiadałem, dalej robiłem swoje. Na szczycie mały popas i smarowanie łańcucha.

Teraz zmieniam szlak na zielony i kieruje się na Skrzyczne przez Kopę Skrzyczeńską i Małe Skrzyczne. Zaraz jest techniczny zjazd a dalej to spokojne zjazdy i średnio wymagające podjazdy. Ten odcinek zawsze robiłem w drugą stronę czyli w dół teraz jechałem wolniej to i widoki były inne.

Zielony na Skrzyczne © Krzychu22


Po lewej Malinowska Skała © Krzychu22

Cisnę dalej spotykam kilku piechurów który pytają się czy jadę na 1x1 nie wiem czy też jeżdżą szczególnie że pytała kobieta. Już prawie prawie...

Prawie Skrzyczne © Krzychu22

Na szczycie postój. Trzeba coś zjeść i odpocząć przed rekomendowanym zjazdem przez Mr.Kure. Chwilę posiedziałem i ruszam żeby znaleźć najpierw zielony szlak którym dojadę do czerwonego. Początek szybki z niewielką ilością kamieni. Dalej robi się już ciekawiej. A najlepiej zaczyna się wraz z pojawieniem czerwonych znaczków na drzewach. Trochę ludzi chodziło ale robili mi miejsce szczególnie jak ratowałem się jedną nogą uniesioną gdzieś w górę i jak przeleciałem przez jakiegoś iglaka to wszyscy spirdzielali mi z drogi:). Szlak robi się bardzo techniczny, duże kamienie, prawie telewizory ale jakoś jadę w dół. Najgorszy był nawrót o 180* trzeba było bardzo wolno jechać i trzymać się wiatru. Tam robię mały postój bo ręce i nogi zaczynają boleć. Trzeba było sie bardzo napinać aby nie wylądować o tam

Tam w dole wszysko sie może skończyć © Krzychu22

Dalsza część szlaku wyglądała tak

Czerwony ze Skrzycznego © Krzychu22

Jakiś pan pytał mi się czy nie boje się ty zjeżdżać odpowiedziałem że nie ma się czego bać i pognałem w dół.

Widoczki pasowały idealnie do szlaku równie piękne jak sama trasa

Widoki z czerwonego © Krzychu22

A tak wyglądał zjazd

Czerwono zjazdowo © Krzychu22

Dalsza cześć szlaku zrobiła się mega techniczna, momentami sam się dziwiłem jak ja to zjechałem, może na farcie. Pełnio korzeni, kamieni dosyć stromo i na dodatek śliskie igły. Dojeżdżam do miejsca gdzie można by zrobić piękna sesje foto.

Giant na kamulcach © Krzychu22

Troche skałek © Krzychu22


Dalej robi się bardzo szybki singiel nad przepaścią. Miejscami wyryte koryta przez wodę które trochę zwalniają, gdzie nie gdzie porobione są kładki. Takim sposobem zaliczam 40 minutowy zjazd do Szczyrku. Dalej odwiedzam sklep, kupuje zimna wodę i leszka na orzeźwienie. Jestem dumny bo udało mi się przejechać ten szlak w 99,5% w siodle, no dobra za siodłem:).

Dalej muszę się dostać do Jaworza, mogę jechać asfaltem ale po co mam czas i siły uderzam na Klimczok. Ze szczyrku kieruje się na niebieski szlak, początek asfaltowy. Tak dobrze mi się jedzie że przegapiam skręt i docieram do zielonego szlaku. Kontroluje mapę i zielonym też dojadę no to cisnę pod górę. Podjazd masakra. Miejscami myślałem że mi nowi odpadną, jakoś dałem radę. W cieniu przerwa na browca i szybka relacje Krzychowi co traci. Dalej to większość wypych. Dalej zmieniam szlak na niebieski gdzie również wypych. Tam zaliczam glebę, tylko nie wiem czy mam ją zaliczać do gleb rowerowych. Mianowice mocno zmęczony pcham rower po górę. Zahaczam nogą o jakiś patyk i leżę, głowa w dół na plecaku jak żółw, na dodatek przygniata mnie rower. Leże chwile i zbieram siły na oderwanie się od gleby co nie było takie łatwe. Wstaje kontroluje siebie i boli trochę łokieć i kolano, nie wspominam że byłem cały spocony i oblepiłem się cały ziemią. Docieram w wielkim zmęczeniu na Klimczok. Tam dłuższa przerwa na popas.

Dalej kieruje się na Trzy Kopce, Stołów, Błatnie, Siodło pod Przykrą i Jaworze, wszystko żółtym szlakiem. Szlak ogólnie przyjemny, wszystko w siodle jest tylko kawałek dosłownie 7 metrów gdzie trzeba popchać. Ogólnie przewaga zjazdów. Widok przepiękne.
Gdzieś w okolicy Błatniej © Krzychu22

Betony przy Błatniej © Krzychu22

Dalej to piekielnie szybki zjazd, nie wiem jakie były prędkości ale jechało się super widoki też były.

Na żółtym z Błatniej © Krzychu22

Dojechałem do zabudowań i teraz zaczyna się szukanie drogi do domu. Po chwili błądzenie docieram to trochę znanych miejsc i przy pomocy mapy koło ratusza docieram do domu. Niestety wujek jeszcze nie dojechał. Polecił mi abym się wybrał na zaporę na rzecze Wapienica. Zapora nie duża ale jest. Chwilę posiedziałem i wracam pod dom gdzie czekam na wujka. Posiedziałem sobie i dojadłem resztki z plecaka.

Wyprawa super czuć to przewyższenia w nogach, szkoda że solo ale i tak było warto.

Dane wyjazdu:
59.20 km 5.00 km teren
02:45 h 21.53 km/h:
Podjazdy: m

Po rowerowych i Sosina

Czwartek, 26 lipca 2012 · dodano: 26.07.2012 | Komentarze 0

Razem z kolegą ruszyliśmy do sosnowca do sklepu Sparrow Bike. Jedziemy przez Kazimierz, Lenartowicza, Mec, Środulę i na Sielcu skręcamy w prawo. Dalej to już kawałek na ulice Będzińską. Tam wchodzę i wali jak w zoologicznym, patrze na prawo no jest zoologiczny. Kupuje tam kaset Shimano HG 41 11-34. Dalej jedziemy do Oszołoma(Mkbike). Tam zaopatruje się w enduro szorty Endura Singieltrack z wkładka. Kupiłem je bardzo po taniości. Powrót taką sama drogą tylko w tunelu autobusu 622. Jechał pod dom ale okrężną drogą pod pętlą byliśmy szybciej jak autobus. Dalej już spokojnie do domu.

Po obiadku jadę na spotkanie z Krzychem na Maczkach. Plan prosty jedziemy na Sosinę posiedzieć i pogadać. Gdy tylko usiedliśmy w oddali widać ciemnie chmury i słychać grzmoty. Siedzimy z godzinę lekko kropi ale się kryjemy pod dachem. Później wracamy płytami na Maczki a później jadę do kumpla i rzem jedziemy do parku na browara. Tak spędzony dzień przebiega bardzo fajnie o 21 w domu.

Dane wyjazdu:
35.04 km 15.00 km teren
01:28 h 23.89 km/h:
Podjazdy: m

Po okolicy

Środa, 25 lipca 2012 · dodano: 26.07.2012 | Komentarze 2

Nie ma co siedzieć w domu trzeba się ruszyć, wygląda że pogoda się poprawiła to jadę. Ruszam na Strzeszyce, dalej przez Przełajkę na Sławków. Terenem wzdłuż szerokiego toru docieram na Niwe. Tam skręcam ma Burki a następnie przez dywanowy most na Sosinę żółtym szlakiem. Tam przerwa a10 min za naszej ławeczce i honorowy objazd po parkingu, przybyło namiotów, jadę na płyty i dalej na Maczki. Z Maczek standardową drogą koło Balatonu. Przy wyjeździ łapie ciężarówkę i szybko pokonuje drogę do Balatonu. Dziwnie się jedzie za ciężarówką z przyczepą bo strasznie ja buja i nie wiem czy coś omija czy skręca, na dodatek sypał trocinami, ale chociaż zapach był. Dalej spokojnie do domu.
Kategoria 0-50 km


Dane wyjazdu:
71.41 km 30.00 km teren
03:34 h 20.02 km/h:
Podjazdy: m

Ryszka i Cykliczna Noc

Wtorek, 24 lipca 2012 · dodano: 25.07.2012 | Komentarze 0

Wróciłem ze żniw szybko coś zjadłem i razem z kumplem jedziemy na Ryszkę. Nasza trasa biegnie przez Strzemieszyce, Przełajke, Sławków, Miedawę, LHS. Na Ryszce chcieliśmy zrobić mały postój ale muchy szybko nas przegoniły. Powrót przez Burki, postój przy malinach i dalej na Wągródke, Cieśle. Tam nie ma jak przejechać przez wiadukt wylewali coś smoła, no to trzeba jechać bokiem, zaliczam stromy zjazd i kumpel mówi że jestem nienormalny. Po chwili sam zjechał i pytam dlaczego tak o mnie sadzi, sam nie wiedział, myślał pewnie że tam nie da się zjechać, kąt był ok 45*. Dalej terenem na Ostrowy i bardzo szybki zjazd na Kazimierz i już do domu.

Załatwiając niesamowicie ważne sprawy w domu odczytuje wiadomość od Kysa że jedziemy na Pogorie. Udało mi się dodzwonić i czekam na niego koło pętli na Kazimierzu. Dalej gnamy przez Czarna Morze koło parku leśna na Staszic. Prędkość jest znaczna aby zdążyć na czas. Na jednym skrzyżowanie mało nie pakuje się pod ścigacza ale hample nie zawiodły (tak jak w górach). Docieramy pod molo a tam pełno bikerów i bikerek. Szukamy znajomych twarzy ale nic nie widać. Nagle słyszę Jacka. Jest też Damian, Rysiek, Marcin, Adam, Edyta, Olo, nie wiem może jeszcze ktoś był. Robi się już ciem,no no to ruszamy na prawo.

Cykliczna Noc - Start © Krzychu22

Objeżdżamy pogorie III i przez Piekło jedziemy na Pogorie IV, sprawnie to idzie. Krzychu koło kanału zalicza glebę. Jacek też nie chce odstawać i przy pomocy Krzyska koła ląduje na asfalcie. Strat wielkich nie ma w sprzęcie i ludziach. Docieramy na Zieloną gdzie jest grill. Dzięki hojności Jacka dostaje kiełbachę, dziękuje.
Cykliczna Noc © Krzychu22


Ok 23:30 jadę razem z Domsem i jackiem do domu. Odprowadzają mnie na Staszic. Dalej jadę sam. Powrót naprawdę niesamowity, jeszcze takiego nie miałem. Jak wpadłem do lasu i zjeżdżając w dół to jechałem od jednej krawędzi do drugiej nic nie widziałem kompletnie nic jak tylko poczułem gałęzie to odbijałem w drugą i tak cały czas. Docieram do asfaltu gdzie coś jeszcze widać. Skręcam i też asfaltem ale nie wiem gdzie jechać. Patrze w niebo bo to jedyny mój odnośnik jadę szpara w koronie drzew. W pewnym momencie jedzie z tyłu samochód, dzięki jego długim światłą udało mi się trafić do parku Leśna, w innym razie wylądował bym w rowie albo w barierkę, albo w cholernie głębokim rowie. Dalej to prawdziwa jazda na batmana, nasłuchuje po czym toczy się koło jak słyszę szelest żwiru to jest spoko jak trawy to gorzej bo zbliżam się do krawędzi jeziora. Jakoś docieram do oświetlenia i jadę już do domu. Taki powrót mama dzięki Kysowi który mnie wyruchał, a pytałem zanim razem ruszyliśmy czy odstawi mnie na Kazimierz, no nic powrót był bardzo inny.

Dane wyjazdu:
83.81 km 45.00 km teren
05:54 h 14.21 km/h:
Podjazdy: m

Szyndzielnia, Klimczok, Salmopol, Brenna, Równica czyli po kapciu i w babę

Niedziela, 22 lipca 2012 · dodano: 25.07.2012 | Komentarze 0

Dzisiejszy dzień zaczął się od punktualnego wstanie i szybkim ogarnieniu spraw przedwyjazdowych. Dzieki temu wysuszyłem 15 min wcześniej ajk ostatnio i mogłem spokojnie jechać do Mysłowic na Spotkanie z Krzychem. Droga najkrótsza i najszybsza czyli Klimontów, Dańdówka, Niwka. Na prostej wyprzedza mnie biker którego wykorzystuje jako lokomotywę. Przed rondem na Niwce wymięka to go wyprzedziłem. Dalej razem z Krzychem do Piotrowic na dworzec PKP. Wsiadamy i jedziemy do Bielska.

W Bielsku ogarniamy gdzie jest jakiś sklep a przy okazji początek zółtego szlaku którym mamy wjechać na Szyndzielnię. Zawijamy do Żabki gdzie Krzychu robi zakupy. W między czasie przejeżdżają wojskowe Hummery. Później z problemami ze z łapaniem sygnału na mapie udaje nam się odnaleźć żółty szlak.

Zaczynami się wspinać. Początek stromy ale wszystko w siodle. Niestety dalej już są kamienie czyli jest też wypych. Nagle słyszymy wybuchy, strzały i inne dziwne odgłosy. Myśleliśmy że to fajerwerki ale przecież widno, ja postawiłem na jakieś rekonstrukcje bitwy albo jakieś pokazy wojskowe. Grzejemy dalej. Miejscami trochę zjazdu al gównie pod górę. Trafiamy na wycinkę która przeprowadzają idealnie na szlaku. Przedarliśmy się przez powalone drzewa i jedziemy dalej. Po drodze spotykamy kilka osób które schodzą na dół. Krzychu ma ważną potrzebę więc przyspieszamy dojazd do schroniska. Ostatni odcinek szlaku to wypych stromo i jeszcze luźne kamienie to za dużo. Pod schroniskiem robimy mały popas, reguluje tylny hamulec a Krzychu robi co do niego należny a później też je. Pogoda nie jest za łaskawa na podjazdach gorąco na zjazdach lodowaty wiat.

Dalej jedziemy na Klimczok. Pierwotnie mieliśmy od razu jechać czerwonym ale Krzychu chciał wjechać na szczyt Klimczoka.

Podjazd na Klimczok © Krzychu22

Wyjazd przebiega sprawnie i już jesteśmy na szczycie. Widoki piękne choć pogoda nie najlepsza.

Krzyś na szczycie © Krzychu22

Dalej to co lubimy najbardziej, zjazd czerwonym na Salmopol. Początek jest spoko dalej robi się bardzo techniczny singielek. Znamy ten szlak ale w drugą stronę jest znacznie gorszy. W pewnym momencie widać już Skrzyczne gdzie mieliśmy być.
Skrzyczne © Krzychu22


Bardzo sprawnie nam idzie zajazd po super singlach do czasu aż łapie snejka, nie ma wyprawy bez snejka. Szybko staram się załatać dętkę i w dalsza trochę już trochę spokojnej.

Czerwony z Klimczoka © Krzychu22

Pod Chatą Wuja Toma wyjmujemy mapę i sprawdzamy gdzie to w ogóle mieliśmy jechać. Postanowiliśmy zjechać do Brennej i wjechać na Równice. Szybko coś zjedliśmy i ruszamy dalej czerwonym do skrzyżowania z Czarnym do Brennej. Przed zmiana szlaku postój i większy popas.

Nasze sprzęty © Krzychu22

Zaczyna się zjazd grzejemy dosyć mocno bo warunki ku temu sprzyjają. Na polanie robimy mały postój trochę zjedliśmy i jazda dalej.

Polana na czarnym szlaku © Krzychu22

Cały czas praktycznie w dół. Je jak zwykle na przodzie. Zatrzymuje się i czekam i czekam Krzyska nie ma i lipa czy się wyjebał czy pomylił drogę. Dzwonie ma snejka, no to nawrót i pod górę.

Gdzieś na czarnym szlaku © Krzychu22

Dalsza cześć zjazdu przebiegła bez większych przygód.

W Brennej podejmujemy szybką decyzje że jedziemy na Równice. Odnajdujemy zielony szlaki i ciśniemy w górę. Początek spoko, Dojeżdżamy do jeżyn gdzie trochę się posilamy i dalej w górę. Szlak miejscami dawał w kość, stromo ślisko i jeszcze te kamienie. Mimo to większość w siodle. Docieramy do niebieskiego którym wjeżdżamy na Równice. Zaraz przed schroniskiem był zjazd gdzie pozwoliłem sobie na więcej, czekam przed asfaltowym podjazdem pod schronisko na Krzycha. On dojeżdża do mnie i chce się ścigać pod gore. Ma przewagę ale udaje mi się go dogonić i na ostatni metrach wyprzedziłem go. Wszyscy się dziwnie patrzyli. Później Krzysiek pyta się mnie czy ostatni odcinek jechałem szybko no trochę szybko bo ktoś się go pytał co tak wolno:). Siadamy na polanie, jemy, podziwiamy widoki i jak to zwykle cały czas się śmiejemy.

Krzychu i jego pełny brzuch © Krzychu22

Zaczyna się zjazd. Zjazd znany ale z drugiej strony. Jak się okazuje super zjazd, do czasu. Ja jadę pierwszy, mam ochotę pocisnąć na maksa, no to pełna moc na piecu i w dól. Trochę ludzi jest na szlaku ale da się wymijać. W ostatniej wazie zjazdu idzie kobieta i jakiś facet środkiem szlaku. Już obmyśliłem jak ich wyminę boczkiem z prawej strony. Koleś krzyknął uważaj i kobieta na niesamowitym sprincie wskoczyła mi pod koło. Białe do wyboru hamować i może się uda albo odbić gdzieś, cholera wie gdzie. Odruchowo dupa za siodło i pełna moc na hample. Na szczęście Avidy mnie nie zawiodły i zatrzymałem się jakieś10 cm przed nogami kobiety. Najbardziej zaskoczyła mnie reakcja tego faceta, powiedział spokojnym ale to bardzo spokojnym i opanowanym głosem powoli spokojni myślałem że padnę jak to usłyszałem, nie wiem czy to było do mnie czy do kobiety.

Dalej już be szaleństw brukiem zjeżdżamy na dworzec. Mamy sporo czasu no to do sklepu na zasłużone piwo. Jedno na miejscu drugie miało być w pociągu, ale...

W pociągu masakryczny ścisk, rowery stawiamy gdzie tylko się da. Spotykamy tam zjazdowców z Pszczyny. Pogadaliśmy pożartowaliśmy i droga szybciej zleciała. Pociąg którym jechaliśmy jechał do Częstochowy więc będzie jechał przez Dąbrowę i Sosnowiec, no to dlaczego mam nie mieć bliżej do domu ja kupuje bilet do sosnowca, Krzychu też jedzie ze mną. W Sosnowcu wysiadamy i jedziemy pod estakadę. Przerwa na zmniejszę, Mec, Lenartowicza, Kazimierz do domu.

Wyprawa bardzo udana. W opisie nie da się oddać atmosfery jaka panuje jak jesteśmy razem, trzeba z nami się zabrać, Jak zwykle do żartowania zabrakło Tomka

Dane wyjazdu:
50.02 km 20.00 km teren
02:18 h 21.75 km/h:
Podjazdy: m

Ryszka & Sosina

Sobota, 21 lipca 2012 · dodano: 21.07.2012 | Komentarze 0

Nic specjalnego. Ruszyłem się na Ryszkę bo później miałem jechać gdzieś dalej z Krzychem. Niestety on musiał jeszcze coś porobić więc pokręciłem jeszcze na Sosinę i płytami na Maczki. Z Maczek terenem na Juliusz, Klimontów i przez Park Leśna do domu.
Kategoria 50-100 km