Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Krzychu22 z miasteczka Dąbrowa Górnicza . Mam przejechane 50025.66 kilometrów w tym 17793.68 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.19 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2011

Dystans całkowity:1029.35 km (w terenie 426.00 km; 41.39%)
Czas w ruchu:52:52
Średnia prędkość:19.47 km/h
Suma kalorii:28082 kcal
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:60.55 km i 3h 06m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
66.52 km 40.00 km teren
03:32 h 18.83 km/h:
Podjazdy: m
Rower:

Mysłowice, Jaworzno, Bukowno, Sławków

Poniedziałek, 31 października 2011 · dodano: 31.10.2011 | Komentarze 2

Ustaliłem z Krzychem, że podjadę do niego. Przygotowałem rower zdzwoniłem się z Zetorem i ruszam. Krzychu się nie odzywał, więc postanowiłem jechać do niego terenami i po drodze się spotkać. Na Maczkach Krzychu dał mi znać, że jeszcze nie ma go w domu, więc pojechałem eksploatować nowe tereny. Takim sposobem dojechałem do Przemszy, gdzie przepłoszyłem sarny. Chaszczami dojechałem do torów kolejowych, gdzie wysokim wiaduktem przekroczyłem Przemszę i kieruje się na osiedle Stałe. Standardową trasą dojechałem prawie pod dom Krzycha. Tam dzwonie do Dominika, aby się umówić na Sosinie. Jeszcze pokazałem Krzychowi jak się powinny hamulce kopcić i jedziemy do centrum Jaworzna. Tak jedziemy przez park i w teren przez kamieniołom, a później koło bazy nurków i na Sosinę. Tutaj chwila przerwy i ruszamy kawałek w stronę Bukowna. Spotykamy Dominika i terenem kierujemy się na Ryszkę. Jedziemy tak jak z Tomkiem przez piaskownie, ale w pewnym miejscu odbijamy i się wspinamy po piasku, takim sposobem dojechaliśmy do Ryszki gdzie czyścimy buty. Pogadaliśmy i kierujemy się na Sławków. Dojechaliśmy do Miedawy gdzie odbijamy na nieznaną drogę. Na początku przyjemny podjazd, a później totalne błocisko, myślałem że albert pierwszy raz mnie zawiedzie, ale się myliłem. Wyjechaliśmy na Przymiarkach i jedziemy w stronę Krzykawki. Na jednej z górek zdjęcie i zjazd do Sławkowa pod stadion.



Pogadaliśmy i jedziemy każdy w swoją stronę. Ja z Krzychem kierujemy się na rynek i dalej asfaltami pod urząd celny. Tam tłumacze Krzyśkowi jak ma jechać na Maczki, a ja sam już jadę do domu.

Kategoria 50-100 km


Dane wyjazdu:
116.12 km 80.00 km teren
05:38 h 20.61 km/h:
Podjazdy: m
Rower:

Terenowa pętla przez Pyrzowice, Przeczyce, Tucznawe. Błędów,Sławków

Sobota, 29 października 2011 · dodano: 29.10.2011 | Komentarze 5

Jadę na Balaton aby się spotkać z resztą ekipy, Tomkiem i Krzychem. Na prostej wzdłuż Balatonu łapię się autobusu linij 34 i jadę z prędkością ok 50 km/h. Na miejscu nikogo nie było ale do 10 min wszyscy się zjawili. Pooglądaliśmy nowy nabytek Tomka i ruszamy przez hałdę do parki Leśna. Dalej przez Staszic, Reden na Pogorię III i następnie na Pogorie IV. Tutaj rozłożył Krzysiek serwis. Po wczorajszym skrzywieniu haka musiał go naprostować, bo przeżytka hałasowała. W czasie czyszczenia łańcucha zauważył że ma pękniętą tulejkę. Zaczął usuwać wadliwe ogniwa a w tym czasie zjawił się czarny pies. Zaczął się przymilać do Krzycha i w efekcie porwał mu rękawiczkę którą zostawił na ziemi. Nie da się tego opisać co my przeżywaliśmy już myślałem, że nie utrzymam ciśnienia. Po bitwie z psem Krzychu odzyskał rękawiczkę trochę oślinią ale całą. Dalej jedziemy na Wojkowice Kościelne. Przekraczamy trasę S1 i jedziemy wzdłuż drogą serwisową. Tak dojechaliśmy do terminalu w Pyrzowicach. Kilka fotek i jedziemy na miejsce widokowe przypłocie wokół lotniska. Ja i Krzychu bez problemu wchodzimy na dach a tomek jak się okazało nie był dostatecznie rozciągnięty. Przy naszej pomocy udało się wdrapać i robimy popas. Teraz trzeba zejść ja i Krzychu zeskakujemy, a Tomek zastanawia się jaki wariant wybrać, w końcu zeskoczył nic się nie stało(mamy nakręcony film lądowania Tomka z telemarkiem). Teraz udajemy się na Przeczyce. Jak tylko się da wjeżdżamy w teren, przejeżdżamy po zaporze i tutaj wykazał się mój albert. Nie zauważyłem butelki i przejechałem po niej torując drogę Krzyśkowi. Kawałek jedziemy plażą i wjeżdżamy na asfalt. Jak się obawiałem dojeżdżamy do drogi szybkiego ruchu i staramy się ją przekroczyć. Nie było łatwo, ale się udało. Teraz nieprzyjemny przejazd trawą pod prąd i wjeżdżamy do Zawarpia. Tam terenami dojeżdżamy do Trzebiesławic i polami dojeżdżamy do asfaltu, który prowadzi do Siewierza lub Zawiercia. Dalej jedziemy nową drogą na Dębową Górę troszkę przejeżdżamy z boku, ale za to wyjeżdżamy w idealnym miejscu. Teraz jedziemy na Sikorkę. Jest tam super zjazd nie miałam okazja nim zjeżdżać choć jechałem tak kilka razy, ale zawsze pod górę. Jedziemy przy torach do Tucznawy tam przerwa przy sklepie i jedziemy dalej Terenami do Błędowa. Tam jedziemy nową drogą i dojeżdżamy do asfaltu, ale od razu jedziemy znowu do lasu. Wyjeżdżamy przy piaskowni w Okradzionowie. Jedziemy do centrum Błędowa i tam przerwa bo już bardzo dokucza mi kolano(po ostatniej stłuczce na Pogori). Wjeżdżamy do Lasek i znowu nową drogą. Była tam prowizoryczna kładka, ja jadę na pierwszy ogień, a Tomek za mną. Przejechałam bez problemów, a Tomkowi zjechało przednie koło i głową zary glebę prawie jak dzik. Przy tym wpadł do wody po kolana. A zapomniał bym ochrzcił nowy nabytek FIRSTA po samą koronę. My się z Krzychem śmiejemy, a tutaj zaleciało miętą i znowu większy śmiech. Na szczęście jedyne urazy Tomka to piach na twarzy i wszędzie no i co najważniejsze mokro w butach przy takiej temperaturze. Już bez przygód jedziemy do Krzykawki, Sławkowa. Tam wbijamy na niesprawdzoną prze zemnie ścieżkę i się kierujemy na Ryszkę. Po drodze jest boisko, na którym był mecz i zamknięto bramę na ścieżce, boczkiem przechodzimy i dojeżdżamy do Miedawy, a następnie do terminalu. Tam udajemy się w stronę Ryszki i dale jedziemy terenami koło wróżbity, wyjeżdżamy na Maczkach gdzie się żegnamy z Krzychem. Ja z Tomkiem jedziemy przez Ostrowy na Kazimierz, ja się odłączam i jadę do domu.

Kategoria 100-150 km


Dane wyjazdu:
29.57 km 10.00 km teren
01:23 h 21.38 km/h:
Podjazdy: m
Rower:

Sosina

Piątek, 28 października 2011 · dodano: 28.10.2011 | Komentarze 0

Umówiłam się z Krzychem że ruszamy i jedziemy na przeciw siebie i się spotkamy gdzieś w drodze. Spotkaliśmy się trochę za Maczkami. Krzychu chciał jechać na początek czarnego szlaku, aby poszukać pancerz, który wczoraj zgubił. Postanowiliśmy jechać na Sosinę i ją objechać i dodatkowo pojechać na Ryszkę. Pojechaliśmy przez płyty i prawie przy zjeździe na Sosinę spotkaliśmy Andrzeja. Trochę pogadaliśmy i pojechaliśmy dalej. Na Sosinie trochę błota i mogę stwierdzić, że mój Albert na takie warunki się nie nadaje. Powiem że jeździłem gdzie mnie poniosły koleiny, ale była bardzo fajna zabawa, nabrałem nowego błotka no jutrzejszy wyjazd. Gdy byliśmy koło hotelu postanowiliśmy odpuścić Ryszkę i jechać do domów. Przez płyty dojechaliśmy do Maczek. Chwilę pogadaliśmy i jedziemy do domów.

Kategoria 0-50 km


Dane wyjazdu:
32.38 km 20.00 km teren
01:39 h 19.62 km/h:
Podjazdy: m
Rower:

Okoliczne tereny z Brosem i Krzychem

Środa, 26 października 2011 · dodano: 26.10.2011 | Komentarze 2

Zadzwoniłem do Krzycha gdzie jest i okazało się, że mam małą obsuwę czasową, więc wyjechałam na przeciw. Spotkaliśmy się na Ostrowach Górniczych. Razem pojechaliśmy pod remontowany wiadukt nad S1 na ulicy Lenartowicza, tam praktycznie w jednym czasie się zjechaliśmy. Ruszyliśmy w stronę Juliusza, odbiliśmy na hałdę. Piotrek zgubił jakiś czas temu zawleczkę, która trzyma klocki, przełożył ją na przód i przy pokonywaniu torów wypadły mu klocki. Niestety udało się znaleźć tylko jeden klocek. Dalej ruszyliśmy na Balaton i terenami na Maczki. Tam się okazało, że Piotrkowi rozkątrowała się tylna piasta. Palcami dokręcił ile się dało i ruszamy dalej. Jedziemy tak jak na Sosinę przez płyty tylko przed Starymi Maczkami odbijamy w las. Tamtejszymi ścieżkami dojeżdżamy do Cieśli. Zapomniałem że tam jest wiadukt w remoncie i próbujemy przejechać. Jedziemy po mocno osłabionym, dziurawym wiadukcie, oczywiście są sterczące pręty itp. Teraz znowu w las i wyjeżdżamy na Szałasowiznie. Jedziemy do mnie do domu aby dokręcić piastę niestety trzeba by było zdjąć kasetę, a czasu mało. Ruszamy do parku Leśna i lasami przez Czarne Morze wyjeżdżamy przy wiadukcie. Po drodze jadąc pierwszy dostrzegam dzika. Ostrożnie jadąc wypatruje czy gdzieś nie biega. Aż tu nagle około 10 m przed nami dzik przeciął drogę na pełnej prędkości, później tylko słychać jak liście szeleszczą. Lampka Brosa(firmy POLICE) w lasach pokazała swoją klasę. Naprawdę jechałem tak, że większość światła zasłaniałem mimo to wszystko dokładnie widziałem. Przy wiadukcie trochę pogadaliśmy i ruszyliśmy każdy w swoją stronę. Krzychu odstawił mnie prawie pod sam dom(brak lampek). Szybko do domu i kąpiel.

Kategoria 0-50 km


Dane wyjazdu:
94.07 km 20.00 km teren
04:19 h 21.79 km/h:
Podjazdy: m
Rower:

Zalew Świerklaniec

Niedziela, 23 października 2011 · dodano: 23.10.2011 | Komentarze 0

Na Plac papieski dotarłem troszkę za wcześnie i nikogo nie było. Zjawił się Andrzej a za chwile Tomek. Razem ruszamy koło plejady na Pogoń, następnie przez Milowice do Czeladzi. Następnie przez Wojkowice, Rogoźnik,Wymysłów dojeżdżamy do tamy na Zalewie Świerklaniec. Mieliśmy sporo czasu więc postanowiliśmy objechać go dookoła. W jednym miejscu odbiliśmy pod wodę i się skończyła droga, Andrzej zawrócił, a ja z Tomkiem brnęliśmy dalej w krzaki. W sumie wyjechaliśmy dokładnie w tym samym miejscu co zjechaliśmy tylko jechaliśmy pomiędzy krzakami, gdzie mi się kierownica nie mieściła. Wtedy zgubiliśmy Andrzeja. Dojechaliśmy do tamy gdzie mieliśmy się spotkać z Andrzejem. Wracamy tą samą drogą tylko odbijamy bajoro Rogoźnik i tak dojeżdżamy do Góry Siewierskiej i następnie do Psar. Tomek dzwoni do Adama, czy nie chce z nami się pokręcić, ale wymiękł(po prostu odpoczywał). Dalej pojechaliśmy przez Łagiszę,Park Zielona i wałami Przemszy na Pogorie III. Objeżdżamy kawałek i przy jachtowni spotykamy Pawła. My odbijamy na Pogorię II, a Paweł już prosto jedzie do domu na obiad. Następnie Pogoria I i dalej jedziemy na Laski, skrótem przy torach na Jamki i dalej pod torami koło lotniska. Wyjeżdżamy na główną drogę do Strzemieszyc i kierujemy się na Kazimierz. Ja się odłączam, a reszta ekipy jedzie już w swoją stronę.




Zalew Świerklaniec


Bajoro Rogoźnik


Wypad udany, tylko mnie takie temperatury bardzo męczą. Pewnie jakby było cieplej to byśmy zrobili więcej km.
Kategoria 50-100 km


Dane wyjazdu:
53.60 km 15.00 km teren
02:19 h 23.14 km/h:
Podjazdy: m
Rower:

Dębowa Góra

Sobota, 22 października 2011 · dodano: 22.10.2011 | Komentarze 0

Plac Papieski->PogoriaIII->PogoriaIV->Dębowa Góra->Ujeśce->PogoriaIV->PogoriaIII->Staszic->dom

Razem z Jackiem i Andrzejem.

Kategoria 50-100 km


Dane wyjazdu:
23.65 km 10.00 km teren
01:14 h 19.18 km/h:
Podjazdy: m
Rower:

Pętla po okolicznych lasach z Krzychem

Piątek, 21 października 2011 · dodano: 21.10.2011 | Komentarze 0

Spotkałem się z Krzychem na Kazimierzy Górniczym. Razem pojechaliśmy na pobliską hałdę i wyjechaliśmy na Pekinie. Dalej pojechaliśmy koło remontowanego mostu na ul. Lenartowicza(już jest skończony teraz jeszcze sprzątają), dalej pojechaliśmy wzdłuż S1 i wyjechaliśmy na Czarnym Morzu. Następnie lasami dojechaliśmy do parku Leśna i z tamtejszego lasu pojechaliśmy na Sulno. Dalej przez tory i przez "lotnisko" do Strzemieszyc. Następnie pojechaliśmy na wapiennik. Tam jest pseudo trasa downhill'owa. Zjechaliśmy i dalej pojechaliśmy w stronę Balatonu przez Szałasowiznę. Odłączyłem się od Krzycha na Ostrowach i już pojechaliśmy w swoje strony.

Kategoria 0-50 km


Dane wyjazdu:
100.85 km 0.00 km teren
04:38 h 21.77 km/h:
Podjazdy: m
Rower:

Prawie Ogrodziniec

Niedziela, 16 października 2011 · dodano: 16.10.2011 | Komentarze 4

Na miejsce spotkania dotarłem razem z Krzychem z poślizgiem, ponieważ miałem problemy z dopompowaniem dampera. Ze Strzemieszyc ruszyliśmy przez zwałkę huty Okradzionów, Błędów, Chechło. Tam wjechaliśmy na czarny szlak i cały czas się go trzymaliśmy. Naprawdę super szlak z chęcią go objadę jak będą bardziej znośnie temperatury. Tak dojechaliśmy do czerwonego rowerowego szlaku, który prowadzi z Olkusza pod Ogrodzieniec. Dojechaliśmy pod znaną budę, gdzie był większy popas. Tam zadecydowaliśmy, że mało czasu już zostało i jedziemy czerwonym rowerowym do Rabsztyna i dalej do Olkusza, Bukowno. Tutaj standardowo odpoczynek przy fontannie i ruszamy na długą prostą do Sosiny. Tutaj podpuściłem Tomka aby zaczął gonić jakiegoś gościa na szosie. Tomek ostro wyrwał do przodu a ja za nim. Szybko go dogoniliśmy i postanowiliśmy go wyprzedzić. Przez większość drogi byliśmy na przodzie, Tomek ciął powietrze z prędkością około 37 km/h. Pod koniec prostej nas wyprzedził i jechaliśmy za nim blisko 40 km/h. Tak dojechaliśmy do Sosiny gdzie skręciliśmy na drogę do płyt i później na maczki. Krzychu odłączył się koło lokomotywowni. Tak zajechaliśmy na Balaton gdzie już myknąłem sobie do domu, pod ciepły prysznic i zjeść gorący obiad.

Kategoria 100-150 km


Dane wyjazdu:
42.58 km 15.00 km teren
02:32 h 16.81 km/h:
Podjazdy: m
Rower:

Bukowskie lasy

Sobota, 15 października 2011 · dodano: 15.10.2011 | Komentarze 0

Chciałem się spotkać z Tomkiem, aby odebrać nogawki i rękawki, które dla mnie kupił. Spotkaliśmy się na Kazimierzu Górniczym i pojechaliśmy terenami do Maczek, gdzie mieliśmy się spotkać z Krzyśkiem. Jechaliśmy przez hałdę, lasy koło Balatonu i sprawdzoną drogą dojechaliśmy na most nad Przemszą gdzie spotkaliśmy się z Krzychem. Postanowiliśmy się pokręcić po pobliskich lasach. Jechaliśmy przez płyty jak na sosinę odbiliśmy na szutrową drogę i prawie pod Burkami zapytałem, czy sprawdzimy jedną z nieznanych dróg. Więc pojechaliśmy, było całkiem spoko aż się skończyła droga. Kawałek się wróciliśmy i innym wariantem i tak dwa razy, aż znalazłem jakąś drogę wyjeżdżona przez quady(chyba drewno tędy wywozili). Wyjechaliśmy nieopodal "dywanowego mostu" i dalej znaną drogą na Ryszkę. Dalej terenem w stronę Bukowna, ale z racji że Krzysiek miał mało czasu odbiliśmy w jakąś małą ścieżkę. Dojechaliśmy do piaszczystego zbocza. Przedarliśmy się przez piachy, drzewa i dojechaliśmy do szutrowej drogi. Tą drogą zaś do kopalni piasków uszlachetnionych i ciapowatą drogą dojechaliśmy prawie pod sosinę. Tutaj Krzychu pojechał do domu, a ja z Tomkiem pojechaliśmy objechać sosine. Nawet nie było bardzo dużo błota. Płytami do mnie do domu. Tomek chciał klucz do bębenka. Chwilę pogadaliśmy i Tomek pojechał do domu, a ja wskoczyłem pod ciepły prysznic.

Kategoria 0-50 km


Dane wyjazdu:
51.23 km 38.00 km teren
02:34 h 19.96 km/h:
Podjazdy: m
Rower:

Alternatywna droga do Krzycha

Piątek, 14 października 2011 · dodano: 14.10.2011 | Komentarze 1

Dzisiaj chciałem poszukać nowej drogi maksymalnie terenowej do Krzyśka. Dzisiaj miałem wolne, a Krzychu miał zajęcia do 14 to się umówiliśmy, że do niego podjadę na 15. Ruszyłem wcześniej i pokręciłem się jeszcze po pobliskich lasach. Najpierw pojechałem do Parku Leśna następnie lasem na Czarne Morze i terenem do skrzyżowania ulicy Lenartowicza z S1. Dalej asfaltem do jechałem na Pekin i na hałdę, tak dostałem się na Balaton, a dalej terenem do Maczek. Z krzaków wyjechałem koło zakładu gdzie robią wióry i terenem do jechałem do Przemszy. Przejechałem po mostku i dalej jechałem czarnym jaworznickim szlakiem. W pewnym miejscu odbiłem na czerwony turystyczny i wyjechałem na jakąś hałdę. Dalej jadąc na wyczucie dojechałem tam gdzie chciałem, czyli do ulicy Orland Lwowskich. Koło Fashion House odbiłem na drogę do piaskowni i już znaną drogą(raz jechałem tędy z Krzychem) jechałem wzdłuż torów, a później koło rurociągu ciepłowniczego dojechałem praktycznie pod sam dom Krzycha. Krzysiek miał akurat obiad i rower bez łańcucha, więc poczekałem, zaszło tak około 1,5 godziny i z racji braku czasu pojechaliśmy tą sama drogą, co ja jechałam do Krzycha. Po drodze złapałem kapcia, ale dosyć sprawnie poszło(na takim zimnie guma bardzo twardniej nie mogłem zdjąć opony). Jechaliśmy dalej i na Maczkach musiałem dopompować wiatru, bo dalej schodziło(jutro będę musiał zajrzeć i połatać wszystkie dziury). Dojechaliśmy na Balaton gdzie się rozstaliśmy. Już prosto pojechałem do domu, udało się wrócić przed zmrokiem.

Kategoria 50-100 km