Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Krzychu22 z miasteczka Dąbrowa Górnicza . Mam przejechane 50025.66 kilometrów w tym 17793.68 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.19 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

150-200 km

Dystans całkowity:1041.81 km (w terenie 325.00 km; 31.20%)
Czas w ruchu:51:02
Średnia prędkość:20.41 km/h
Suma podjazdów:2174 m
Suma kalorii:18339 kcal
Liczba aktywności:6
Średnio na aktywność:173.64 km i 8h 30m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
170.86 km 100.00 km teren
11:46 h 14.52 km/h:
Podjazdy:2174 m

Szlak Orlich Gniazd

Sobota, 8 sierpnia 2020 · dodano: 09.08.2020 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
153.10 km 65.00 km teren
07:31 h 20.37 km/h:
Podjazdy: m

Lipowiec, Tenczynek - terenowo,nowościowo

Wtorek, 28 sierpnia 2012 · dodano: 29.08.2012 | Komentarze 4

Jakoś dziś udało mi się wcześnie wstać 7:30. Żeby nie być tym złym dzwonie do Krzycha o 9 i skutecznie go obudziłem, miał poważny dylemat czy wstać czy spać dalej. Po 30 min dostaje tel że już się ogarnął i że możemy gdzieś jechać. No to ja szybkie przygotowania i jadę do Krzyśka.

Droga standardowo Ostrowy, Maczki, czarny szlak, niebieski kapliczka, Długoszyn, Mysłowice. Tam na mapie pokazuje gdzie chce jechać. Krzychu kończy przygotowania i ruszamy przed 11. Mamy dostać się do Trzebini więc kierujemy się nową drogą na Łęg torami na czarny szlak i tak jedziemy przez Jeleń i w stronę Byczyny. Docieramy do szutrowej autostrady i jesteśmy nad Groble. Tam popas i leżymy na blasze i smażymy się jak jajka.

Jeszcze Jaworzno czy Chrznów Groble © Krzychu22

Dalej nie wiemy jak za bardzo jechać więc postanawiamy chwycić się zielonego szlaku. Jadąc kawałek dalej jest tabliczka że prowadzi do Wygiełzowa do skansenu więc jak znalazł dla nas. No to wiedząc jak jechać grzejemy. Szlak to w 80% leśne ścieżki i dukty. Jedzie się bardzo przyjemnie, lekkie podjazdy zjazdy cień i zapachy. W pewnym miejscu dostrzegam dziwną tablice

Dobrze że ostrzegaja © Krzychu22

Sprawdzamy która jest godzina było przez 13 no to jedziemy. Szlak trochę kręcił i wyprowadził nas na kamieniołom

Kamieniołom Żelatowa © Krzychu22

Jak by coś to jest schron więc nie ma się czego bać

Pancerny schron © Krzychu22

Dalej jedziemy cały czas zielonym szlakiem. Jedzie się super aż do czasu kiedy musieliśmy się wdrapać na spore wzniesienia w okolicy Zagórza. Szybko sprawnie nam to poszło choć trochę sił zabrało. Gubimy szlak ale odnajdujemy, znaki stare to ledwo widać. W pewnym momencie wyjeżdżamy na szczyt górki i pojawiają się takie widoki, nawet góry było widać.

Widoki z Zagórza © Krzychu22

Dalej zaczynają się szybkie zjazdy całe szczęście szutrowe z bandami super się zjeżdżało. Docieramy już praktycznie do Wygiełzowa, zajeżdżamy do sklepu kupujemy jedzonko i jedziemy na zamek. Tam popas odpoczynek i kilka fotek. Czajniczek musi być

Zamek Lipnik © Krzychu22

Dalej chciałem jechać na zakola Wisły. Patrząc później na mapę postanowiliśmy jeszcze jechać do Tenczynka. No to zjeżdżamy bardzie hardcorową wersją z zamku. Szybko nam to poszło i jedziemy mniej więcej w stronę zakoli. Jednak coś nam się nie zgadza, trochę pomyliliśmy kierunki i sprytnie to naprawiamy jadąc na czyja. Dojeżdżamy do mostu nad Wisłą i kierujemy się na zakole A(jakaś piaskownia). Docieramy do pierwszej wody

Jeziorko, starorzecze Wisły © Krzychu22

Jak się okazało woda wszystko skutecznie otacza i musieliśmy się kilkukrotnie wracać żeby przedostać się do Rozkochowa. Tu skończył się ląd

Pełno tego wokół © Krzychu22

Dalej już szukamy szlaku niebieskiego którym mamy podjechać do Alwerni. Jedziemy przez Żródła, Okleśno, Podłęże i jedziemy niebieskim do żółtego pieszego. Po drodze skręcamy do sklepu po bronki. Jadąc przez Alwernię widzę reklamę pizzerii o nazwie alchemia nie wiem czy tam cokolwiek może być smaczne. Jedziemy teraz zółtym pieszym szlakiem do Rudna pod zamek. Jedzie się bardzo przyjemnie trochę terenem trochę asfaltem no i pola też się trafiły. Było trochę podjeżdżania ale za to piękne widoki. Ta fotka jest z okolic Grojca

Zamek w Rudnie © Krzychu22

Jadymy dalej trzeba się wspiąć spod A4. Udało się i już prosta droga pod zamek. Jak się okazało remont idzie pełna para. Robimy fotkę i zjazd na dół siąść i wypić browarka.

Remontowany zamek w Rudnie © Krzychu22

Zjazd postanawiamy zrobić tak jak się należy czyli piec pełen. Początek zachowawczo bo zakręt i nie wiele widać dobrze zrobiłem bo niżej sprowadzali sakwiarze rowery. My przemiękliśmy koło nich i skacząc przez korzenie i lawirując między drzewami szybko znajdujemy się na dole. A na dole...

Dalej jedziemy niebieskim rowerowym do czerwonego rowerowego którym już jedziemy do Trzebini. Jak sam Krzychu zauważył sporo ładnych dziewczyn spotkaliśmy po drodze. Dalej przez rafinerie w Trzebini gdzie łapiemy sporo oktanów i tak jakoś docieramy do Luszowic. Tam łapiemy się niebieskiego rowerowego i dalej zmiana na czerwony jaworznicki i tak dojeżdżamy do Ciężkowic. Asfaltem a później przy torach jedziemy na Sosine. Tam jemy resztki zapasów i ruszamy po jakiś 20 min. Zrobiło się strasznie zimno trochę nas trzepie ale jedziemy. Ja jadę powolutku płytami na Maczki a Krzychu krótsza droga jedzie do siebie. Z Maczek koło Balatonu do domu.

Trip wyszedł superowy, trasy takie jak lubimy szybkie terenowe zjazdy. Trzeba będzie bardziej zbadać tamte szlaki.

Na koniec jeszcze po 21 razem z kumplem mały objazd okolicy. Trochę zimno ale w długim wszystkim dało się spokojnie kręcić.

Dane wyjazdu:
189.81 km 40.00 km teren
08:50 h 21.49 km/h:
Podjazdy: m

Jakimś trafem Pszczyna

Sobota, 19 maja 2012 · dodano: 20.05.2012 | Komentarze 3

Do ostatniej chwili się zastanawiałem czy dołączyć do tego wyjazdu, teraz wiem że było warto. Ekipa dopisała Adam, Damian, Rysiek, Maciej, Stanisław i ja.

Wyjechałem trochę z późno 8:03. Jadę ile fabryka dała aby zdążyć na Mec przyjeżdżam co do minuty. Damian już czekał. Razem jedziemy pod dworzec PKP ale nikogo jeszcze nie ma, wszyscy zrezygnowali. Po 5 min zjawia się Adam i reszta ekipy. Pod przewodnictwem Adama dojeżdżamy do centrum Katowic. Po spotkaniu z Ryśkiem Adam włącza Garmina. Na początki jest w miarę ok później kręcimy pętelki jedziemy w inną stronę jak powinniśmy jechać. Jedziemy przez Brynów, Piotrowice, Murcki trafiliśmy też na małą przeszkodę

Garmin potrafi poszukać ciekawe tereny do jazdy © Krzychu22

dalej to już za bardzo nie wiem bo trochę się wracaliśmy trochę w stronę Mysłowic, ale terenem dojechaliśmy do Lędzin. Jedziemy dalej trochę terenem trochę asfaltem kilka razy wjechaliśmy na czyjeś podwórko, ale jakoś nikt nie marudził Garmin dawał ciekawe propozycje objazdów. Do Pszczyny zaliczyliśmy takie miejscowości jak: Jaroszowice, Urbanowice, Cielmice (gdzie było spotkanie z połączeniem wsioka z burakiem), Studzienice, Jankowice i Pszczyna.

Nasza ekipa w Pszczynie © Krzychu22

Dalej pojechaliśmy na rynek i zrobiliśmy kilka kółek w poszukiwanie jakieś knajpy aby coś zjeść. Ostatecznie wylądowaliśmy w Piwnicy zaraz przy rynku.

Rynek w Pszczynie © Krzychu22

Pojedzeni ruszamy na Goczałkowice bo to zaledwie 4 km. Tam chciałem zrobić pociąg ale tak przy 30 zaczęły odpadać wagony. Zwolniłem ale jakoś później mi się przyspieszyło. Szybko dociąłem pod tamę zaraz za mną Adam i Rysiek. Adam zatrzymał się i robił zdjęcia a ja z Ryszardem ponad 40 km/h przejeżdżamy przez tamę. Na końcu czekamy na resztę.

Tama Goczałkowice © Krzychu22

Adam pyta Garmina ile będzie km żeby objechać zbiornik, ja mówi że się nie da ale Adam miał na myśli objazd bardziej dookoła. Trochę było sprzeciwów ale ostatecznie objeżdżamy. Jedziemy przez Landek, Chybie gdzie jest ładny park z fontanną

Park, Chybie © Krzychu22

Dalej już nasz bliższy cel czyli Strumień. Tutaj zakupu odpoczynek i fotka na tle ratusza.

My w Strumieniu © Krzychu22

Dalej jedziemy jak Garmin powie. Trasa bardzo ciekawa w jednym miejscu komplety off-road jak dla mnie to była najciekawszy odcinek :)

Terenowo też musi być :) © Krzychu22


Po drodze zobaczyliśmy tako oto ciekawy dom

Otyginalny domek © Krzychu22

Dojeżdżamy pod sklep w Czarkowie gdzie jemy resztki zapasów chwila przerwy i ruszamy dalej. Wiedziałem że już tędy jechałem z Tomkiem i chcieliśmy jechać na Paprocany więc teraz ja robię za przewodnika. Trochę się pozmieniało, albo tylko mi się wydawało, ale udało mi się bezbłędnie doprowadzić ekipę do czerwonego szlaki którym dojechaliśmy do zielonego i już jesteśmy w Paprocanach.

Jezioro Paprocańskie © Krzychu22

Wracamy się i cały czas jedziemy czerwonym szlakiem. Przez Tychy przejeżdżamy sprawnie, bardzo mi się podoba odcinek gdzie jedziemy tyłami działek po super równej kosteczce. W Wilkowycjach trochę nie pewnie ale z Ryśkiem dajemy radę doprowadzić ekipę do Katowic. W Piotrowicach postój w Lidlu małe zakupy, zjedzone ostatnie batoniki i jedziemy na Staw Janina. Przy zjeździe na Trzy Stawy odłącza się Rysik, Maciej i Stanisław, ja i Adam jedziemy przez Janinę, Giszowiec, Mysłowice, Niwkę na Klimontów. Na podjeździe za Giszowcem czuje że się kończę ale już kolejny podjazd pod Mysłowice idzie mi dużo lepiej. Razem z Adamem jedziemy w okolicach 27. Już po zmroku rozmawiamy na Klimontowie przy rondzie. Zaczynamy marznąć więc znak że czas ruszać. Ja jadę na "centrum" Klimontowa Adam miał kierować się na Mec. Dalej jadę przez Rabkę, Wiejska, Kazimierz do domu. W domu jem spóźniony obiad i nawet nie miałem siły obejrzeć do końca finału Ligi Mistrzów, usnąłem jak niemowlak.

Wyjazd bardzo udany, dystans konkretny. Ekipa i pogoda dopisała jak zwykle było wesoło i przyjemniej, do następnego.
Kategoria 150-200 km


Dane wyjazdu:
185.88 km 12.00 km teren
08:38 h 21.53 km/h:
Podjazdy: m

Wadowice + Żywie + Bielsko Biała

Sobota, 27 sierpnia 2011 · dodano: 28.08.2011 | Komentarze 2

O 6:00 spotkałem się z Tomkiem na Juliuszu. Dalej terenem pojechaliśmy do rozebranego mostu w Jaworznie gdzie czekaliśmy na Krzyśka. Dalej już razem przez tereny i asfaltami dotarliśmy do Wilkoszyna po cmentarz gdzie czekał Mariusz. Nieznaną drogą dojechaliśmy do Chrzanowa, przejechaliśmy przez rynek i dawną drogą na Wadowice. Postój w starym miejscu na ławeczkach i eksperymentalny odcinek leśny, dzięki temu udało nam się ominąć sporą cześć ruchliwej drogi. Dalej główną drogą do Wadowic. Tam kremówki 4+1 i ruszyliśmy na Suchą Beskidzka, ale w przeciwnym kierunku. Tam spotkaliśmy rowerzystę który wskazał nam właściwą drogę. Jechaliśmy drogą 28 na Nowy Sącz, ale stwierdziliśmy, że jest duży ruch i się źle tędy jechało. Skróciliśmy drogę przez pobliskie wioski i znaleźliśmy się na drodze do Żywca. Niestety Mariusz musiał sobie dłużnej odpocząć i już jechał sam swoim tempem. Udał dał mi się we znaki i głód musiałem sobie w cieniu przycupnąć i dychnąć chwilę. Tomek z Krzychem szukali odpowiednich krzaków wiadomo po co. Ja odpocząłem zjadłem sobie i ruszyłem do nich. Jechałem ale nic nie widząc jechałem dalej. Jeszcze nie miałem zasięgu żeby do nich zadzwonić. Po przemyśleniu stwierdziłem że muszą być za mną i poczekałem około 20 minut w cieniu. Dojechał do mnie Mariusz który miał tu zasięg i zadzwonił do Krzycha, za chwile byliśmy już razem. Odpoczynek i zakupy w Żywcu. Uderzyliśmy na Szczyrk. Przez mniej uczęszczane drogi dojechaliśmy do ronda gdzie było do szczyrku 4 km. Po przemyśleniu stwierdziliśmy że lepiej będzie pojechać do Bielska i wrócić pociągiem. Po drodze małe spięcie z kierowcą autobusu i już byliśmy na dworcu. Kupiliśmy bilety na pociąg, ale wsiedliśmy do innego niż trzeba. Też do Katowic ale jakiś szybszy. Przyszedł kanar, który chciał w łapę, nie było wyjścia tylko dać mu po 5 i dalej już bez problemów. Powrót w ciemnościach z Katowic przez Giszowiec i Mysłowice. W lesie spotkaliśmy kilka dzików i trzech bikerów. Dalej standardową trasą do domu.

Kategoria 150-200 km


Dane wyjazdu:
174.16 km 68.00 km teren
07:20 h 23.75 km/h:
Podjazdy: m
Rower:

Pszczyna,Goczałkowice Zdrój

Niedziela, 10 lipca 2011 · dodano: 10.07.2011 | Komentarze 2

Na miejsce spotkania przyjechałem jakoś dziwnie wcześnie. Razem z Tomkiem czekaliśmy do 6:15 i ruszyliśmy na Giszowiec przez centrum Mysłowic. W lesie za stawem Janina złapałem gumę(serwis udokumentowany). Ruszyliśmy w stronę Tych po super ścieżce, wysypana drobnym żwirkiem. Pod Tychami jechaliśmy przez Wilkowyje tylko nie znaleźliśmy sklepu. Następnie jechaliśmy naprawdę super poprowadzonym szlakiem wokół centrum tych na Paprocany. Dosłownie nad wodą mała przerwa na posiłek. Wróciliśmy się do czerwonego szlaku, którym pojechaliśmy dalej na Pszczynę. Kobiór to miasto niesprzyjające rowerzystom. Szlaki zmieniają nieustannie kolory, a na końcu okazuje się, że w miejscach gdzie łącza się szlaki, wybierają kolor oznakowania całkowicie inny jak można było się spodziewać. Dojechaliśmy do Pszczyny. Pokręciliśmy się po parku. Na dworze zamkowym kolejny posiłek. Uzupełniliśmy zapasy wody i uderzyliśmy na Goczałkowice Zdrój. Nie zdawałem sobie sprawy, że ten zalew jest taki wielki. Przejechaliśmy po tamie i jeszcze kawałek wzdłuż brzegu. Wracaliśmy praktycznie tą samą drogą. Pojechaliśmy przez centrum Tych, aby zobaczyć Browar Tyski. Jadąc przez las dojechaliśmy na Podlesie. Dalej przez Piotrowice, Giszowiec,Mysłowice Dańdówka,Klimontów,dom.

Wyprawa świetna. Pogoda dopisała z nawiązką, było trochę za gorąco, ale lepiej jak deszcz. Trasa znakomita większość przez las, a jak już asfalt to ruch minimalny. Szkoda, że nas tylko dwóch pojechało, jak by była większa ekipa było by jeszcze lepiej.

Kategoria 150-200 km


Dane wyjazdu:
168.00 km 40.00 km teren
06:57 h 24.17 km/h:
Podjazdy: m
Rower:

Dolina Mnikowska

Czwartek, 23 czerwca 2011 · dodano: 24.06.2011 | Komentarze 0

Super wycieczka. Nie ma jak poznawać nowe tereny z ekipą.
Kategoria 150-200 km