Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Krzychu22 z miasteczka Dąbrowa Górnicza . Mam przejechane 50025.66 kilometrów w tym 17793.68 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.19 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
80.57 km 68.00 km teren
06:09 h 13.10 km/h:
Podjazdy: m

Skrzyczna pod znakiem czerwonego szlaku, ostra męczarnia

Piątek, 27 lipca 2012 · dodano: 29.07.2012 | Komentarze 1

Dzisiejszy wypad był solo. Krzychu ma praktyki innych chętnych raczej nie było więc rana sam ruszam do Sosnowca na pociąg. W pociągu pusto. Po długiej monotonnej jeździe docieram do Ustronia Polana.

Po wysiadce wyciągam mapę i patrze gdzie tu jechać. Wstępny pomysł jest, jadę zielonym szlakiem na Orłowa. Szlak idealny do podjeżdżania, wszystko w siodle, a po drodze pysze jarzyny. Oczywiście nie brakowało pięknych widoków.

W drodzę na Orłową © Krzychu22

Dalej jadę niebieskim na Świniorkę. Ten docinek to już jest pierwszy trip w góry razem z Krzychem. Koło Chaty na Orłowej tak samo jak wtedy mylę drogę i muszę się wracać. Miejscami trochę pchania ale i tak większość w siodle, oczywiście widoki przepiękne.

Na niebieskim szlaku © Krzychu22

Dalsza droga to liczne zjazdy i podjazdy ale wszystko w siodle. Przez Trzema Kopcami robię sobie przerwę w krzakach malin. Spędziłem tam trochę czasu i jadę na szczyt. Tam konsumuje trochę cukrów i ruszam dalej żółtym na Smerkowiec przez Gościejów. Ogólnie bardzo dobrze się jedzie trochę duszno ale na szczęście są chmury które od czasu do czasu wyłączają światło. Za Smerkowca jadę przez pechowy zjazd na Jaworzyne ale tym razem bez latanie i nieco wolniej, to wszystko jest spowodowane brakiem zapasowej dętki i chyba nie do końca sprawnej pompki. Kolejny cel to Salmopol, tam niestety jest tylko wypych, sprawnie mi to poszło i na trawce zasłużony dłuższy odpoczynek. Zjadłem bułę i kieruje się na Malinów czerwonym szlakiem. Tam też za wiele jazdy nie było. W zamian piękne widoki.

Widoczki z czerwonego szlaku © Krzychu22

Dalej już jest lepiej da się jechać. Kolejny szczyt to Malinowska skała. Po drodze spotykam piechurów który są bardzo zaskoczenie że TdP tędy jeździ, było ta na podjeździe więc nic nie odpowiadałem, dalej robiłem swoje. Na szczycie mały popas i smarowanie łańcucha.

Teraz zmieniam szlak na zielony i kieruje się na Skrzyczne przez Kopę Skrzyczeńską i Małe Skrzyczne. Zaraz jest techniczny zjazd a dalej to spokojne zjazdy i średnio wymagające podjazdy. Ten odcinek zawsze robiłem w drugą stronę czyli w dół teraz jechałem wolniej to i widoki były inne.

Zielony na Skrzyczne © Krzychu22


Po lewej Malinowska Skała © Krzychu22

Cisnę dalej spotykam kilku piechurów który pytają się czy jadę na 1x1 nie wiem czy też jeżdżą szczególnie że pytała kobieta. Już prawie prawie...

Prawie Skrzyczne © Krzychu22

Na szczycie postój. Trzeba coś zjeść i odpocząć przed rekomendowanym zjazdem przez Mr.Kure. Chwilę posiedziałem i ruszam żeby znaleźć najpierw zielony szlak którym dojadę do czerwonego. Początek szybki z niewielką ilością kamieni. Dalej robi się już ciekawiej. A najlepiej zaczyna się wraz z pojawieniem czerwonych znaczków na drzewach. Trochę ludzi chodziło ale robili mi miejsce szczególnie jak ratowałem się jedną nogą uniesioną gdzieś w górę i jak przeleciałem przez jakiegoś iglaka to wszyscy spirdzielali mi z drogi:). Szlak robi się bardzo techniczny, duże kamienie, prawie telewizory ale jakoś jadę w dół. Najgorszy był nawrót o 180* trzeba było bardzo wolno jechać i trzymać się wiatru. Tam robię mały postój bo ręce i nogi zaczynają boleć. Trzeba było sie bardzo napinać aby nie wylądować o tam

Tam w dole wszysko sie może skończyć © Krzychu22

Dalsza część szlaku wyglądała tak

Czerwony ze Skrzycznego © Krzychu22

Jakiś pan pytał mi się czy nie boje się ty zjeżdżać odpowiedziałem że nie ma się czego bać i pognałem w dół.

Widoczki pasowały idealnie do szlaku równie piękne jak sama trasa

Widoki z czerwonego © Krzychu22

A tak wyglądał zjazd

Czerwono zjazdowo © Krzychu22

Dalsza cześć szlaku zrobiła się mega techniczna, momentami sam się dziwiłem jak ja to zjechałem, może na farcie. Pełnio korzeni, kamieni dosyć stromo i na dodatek śliskie igły. Dojeżdżam do miejsca gdzie można by zrobić piękna sesje foto.

Giant na kamulcach © Krzychu22

Troche skałek © Krzychu22


Dalej robi się bardzo szybki singiel nad przepaścią. Miejscami wyryte koryta przez wodę które trochę zwalniają, gdzie nie gdzie porobione są kładki. Takim sposobem zaliczam 40 minutowy zjazd do Szczyrku. Dalej odwiedzam sklep, kupuje zimna wodę i leszka na orzeźwienie. Jestem dumny bo udało mi się przejechać ten szlak w 99,5% w siodle, no dobra za siodłem:).

Dalej muszę się dostać do Jaworza, mogę jechać asfaltem ale po co mam czas i siły uderzam na Klimczok. Ze szczyrku kieruje się na niebieski szlak, początek asfaltowy. Tak dobrze mi się jedzie że przegapiam skręt i docieram do zielonego szlaku. Kontroluje mapę i zielonym też dojadę no to cisnę pod górę. Podjazd masakra. Miejscami myślałem że mi nowi odpadną, jakoś dałem radę. W cieniu przerwa na browca i szybka relacje Krzychowi co traci. Dalej to większość wypych. Dalej zmieniam szlak na niebieski gdzie również wypych. Tam zaliczam glebę, tylko nie wiem czy mam ją zaliczać do gleb rowerowych. Mianowice mocno zmęczony pcham rower po górę. Zahaczam nogą o jakiś patyk i leżę, głowa w dół na plecaku jak żółw, na dodatek przygniata mnie rower. Leże chwile i zbieram siły na oderwanie się od gleby co nie było takie łatwe. Wstaje kontroluje siebie i boli trochę łokieć i kolano, nie wspominam że byłem cały spocony i oblepiłem się cały ziemią. Docieram w wielkim zmęczeniu na Klimczok. Tam dłuższa przerwa na popas.

Dalej kieruje się na Trzy Kopce, Stołów, Błatnie, Siodło pod Przykrą i Jaworze, wszystko żółtym szlakiem. Szlak ogólnie przyjemny, wszystko w siodle jest tylko kawałek dosłownie 7 metrów gdzie trzeba popchać. Ogólnie przewaga zjazdów. Widok przepiękne.
Gdzieś w okolicy Błatniej © Krzychu22

Betony przy Błatniej © Krzychu22

Dalej to piekielnie szybki zjazd, nie wiem jakie były prędkości ale jechało się super widoki też były.

Na żółtym z Błatniej © Krzychu22

Dojechałem do zabudowań i teraz zaczyna się szukanie drogi do domu. Po chwili błądzenie docieram to trochę znanych miejsc i przy pomocy mapy koło ratusza docieram do domu. Niestety wujek jeszcze nie dojechał. Polecił mi abym się wybrał na zaporę na rzecze Wapienica. Zapora nie duża ale jest. Chwilę posiedziałem i wracam pod dom gdzie czekam na wujka. Posiedziałem sobie i dojadłem resztki z plecaka.

Wyprawa super czuć to przewyższenia w nogach, szkoda że solo ale i tak było warto.


Komentarze
amiga
| 12:02 poniedziałek, 30 lipca 2012 | linkuj Góry dają wycisk, ale warto się pomęczyć
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa sukce
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]