Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Krzychu22 z miasteczka Dąbrowa Górnicza . Mam przejechane 50025.66 kilometrów w tym 17793.68 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.19 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
83.81 km 45.00 km teren
05:54 h 14.21 km/h:
Podjazdy: m

Szyndzielnia, Klimczok, Salmopol, Brenna, Równica czyli po kapciu i w babę

Niedziela, 22 lipca 2012 · dodano: 25.07.2012 | Komentarze 0

Dzisiejszy dzień zaczął się od punktualnego wstanie i szybkim ogarnieniu spraw przedwyjazdowych. Dzieki temu wysuszyłem 15 min wcześniej ajk ostatnio i mogłem spokojnie jechać do Mysłowic na Spotkanie z Krzychem. Droga najkrótsza i najszybsza czyli Klimontów, Dańdówka, Niwka. Na prostej wyprzedza mnie biker którego wykorzystuje jako lokomotywę. Przed rondem na Niwce wymięka to go wyprzedziłem. Dalej razem z Krzychem do Piotrowic na dworzec PKP. Wsiadamy i jedziemy do Bielska.

W Bielsku ogarniamy gdzie jest jakiś sklep a przy okazji początek zółtego szlaku którym mamy wjechać na Szyndzielnię. Zawijamy do Żabki gdzie Krzychu robi zakupy. W między czasie przejeżdżają wojskowe Hummery. Później z problemami ze z łapaniem sygnału na mapie udaje nam się odnaleźć żółty szlak.

Zaczynami się wspinać. Początek stromy ale wszystko w siodle. Niestety dalej już są kamienie czyli jest też wypych. Nagle słyszymy wybuchy, strzały i inne dziwne odgłosy. Myśleliśmy że to fajerwerki ale przecież widno, ja postawiłem na jakieś rekonstrukcje bitwy albo jakieś pokazy wojskowe. Grzejemy dalej. Miejscami trochę zjazdu al gównie pod górę. Trafiamy na wycinkę która przeprowadzają idealnie na szlaku. Przedarliśmy się przez powalone drzewa i jedziemy dalej. Po drodze spotykamy kilka osób które schodzą na dół. Krzychu ma ważną potrzebę więc przyspieszamy dojazd do schroniska. Ostatni odcinek szlaku to wypych stromo i jeszcze luźne kamienie to za dużo. Pod schroniskiem robimy mały popas, reguluje tylny hamulec a Krzychu robi co do niego należny a później też je. Pogoda nie jest za łaskawa na podjazdach gorąco na zjazdach lodowaty wiat.

Dalej jedziemy na Klimczok. Pierwotnie mieliśmy od razu jechać czerwonym ale Krzychu chciał wjechać na szczyt Klimczoka.

Podjazd na Klimczok © Krzychu22

Wyjazd przebiega sprawnie i już jesteśmy na szczycie. Widoki piękne choć pogoda nie najlepsza.

Krzyś na szczycie © Krzychu22

Dalej to co lubimy najbardziej, zjazd czerwonym na Salmopol. Początek jest spoko dalej robi się bardzo techniczny singielek. Znamy ten szlak ale w drugą stronę jest znacznie gorszy. W pewnym momencie widać już Skrzyczne gdzie mieliśmy być.
Skrzyczne © Krzychu22


Bardzo sprawnie nam idzie zajazd po super singlach do czasu aż łapie snejka, nie ma wyprawy bez snejka. Szybko staram się załatać dętkę i w dalsza trochę już trochę spokojnej.

Czerwony z Klimczoka © Krzychu22

Pod Chatą Wuja Toma wyjmujemy mapę i sprawdzamy gdzie to w ogóle mieliśmy jechać. Postanowiliśmy zjechać do Brennej i wjechać na Równice. Szybko coś zjedliśmy i ruszamy dalej czerwonym do skrzyżowania z Czarnym do Brennej. Przed zmiana szlaku postój i większy popas.

Nasze sprzęty © Krzychu22

Zaczyna się zjazd grzejemy dosyć mocno bo warunki ku temu sprzyjają. Na polanie robimy mały postój trochę zjedliśmy i jazda dalej.

Polana na czarnym szlaku © Krzychu22

Cały czas praktycznie w dół. Je jak zwykle na przodzie. Zatrzymuje się i czekam i czekam Krzyska nie ma i lipa czy się wyjebał czy pomylił drogę. Dzwonie ma snejka, no to nawrót i pod górę.

Gdzieś na czarnym szlaku © Krzychu22

Dalsza cześć zjazdu przebiegła bez większych przygód.

W Brennej podejmujemy szybką decyzje że jedziemy na Równice. Odnajdujemy zielony szlaki i ciśniemy w górę. Początek spoko, Dojeżdżamy do jeżyn gdzie trochę się posilamy i dalej w górę. Szlak miejscami dawał w kość, stromo ślisko i jeszcze te kamienie. Mimo to większość w siodle. Docieramy do niebieskiego którym wjeżdżamy na Równice. Zaraz przed schroniskiem był zjazd gdzie pozwoliłem sobie na więcej, czekam przed asfaltowym podjazdem pod schronisko na Krzycha. On dojeżdża do mnie i chce się ścigać pod gore. Ma przewagę ale udaje mi się go dogonić i na ostatni metrach wyprzedziłem go. Wszyscy się dziwnie patrzyli. Później Krzysiek pyta się mnie czy ostatni odcinek jechałem szybko no trochę szybko bo ktoś się go pytał co tak wolno:). Siadamy na polanie, jemy, podziwiamy widoki i jak to zwykle cały czas się śmiejemy.

Krzychu i jego pełny brzuch © Krzychu22

Zaczyna się zjazd. Zjazd znany ale z drugiej strony. Jak się okazuje super zjazd, do czasu. Ja jadę pierwszy, mam ochotę pocisnąć na maksa, no to pełna moc na piecu i w dól. Trochę ludzi jest na szlaku ale da się wymijać. W ostatniej wazie zjazdu idzie kobieta i jakiś facet środkiem szlaku. Już obmyśliłem jak ich wyminę boczkiem z prawej strony. Koleś krzyknął uważaj i kobieta na niesamowitym sprincie wskoczyła mi pod koło. Białe do wyboru hamować i może się uda albo odbić gdzieś, cholera wie gdzie. Odruchowo dupa za siodło i pełna moc na hample. Na szczęście Avidy mnie nie zawiodły i zatrzymałem się jakieś10 cm przed nogami kobiety. Najbardziej zaskoczyła mnie reakcja tego faceta, powiedział spokojnym ale to bardzo spokojnym i opanowanym głosem powoli spokojni myślałem że padnę jak to usłyszałem, nie wiem czy to było do mnie czy do kobiety.

Dalej już be szaleństw brukiem zjeżdżamy na dworzec. Mamy sporo czasu no to do sklepu na zasłużone piwo. Jedno na miejscu drugie miało być w pociągu, ale...

W pociągu masakryczny ścisk, rowery stawiamy gdzie tylko się da. Spotykamy tam zjazdowców z Pszczyny. Pogadaliśmy pożartowaliśmy i droga szybciej zleciała. Pociąg którym jechaliśmy jechał do Częstochowy więc będzie jechał przez Dąbrowę i Sosnowiec, no to dlaczego mam nie mieć bliżej do domu ja kupuje bilet do sosnowca, Krzychu też jedzie ze mną. W Sosnowcu wysiadamy i jedziemy pod estakadę. Przerwa na zmniejszę, Mec, Lenartowicza, Kazimierz do domu.

Wyprawa bardzo udana. W opisie nie da się oddać atmosfery jaka panuje jak jesteśmy razem, trzeba z nami się zabrać, Jak zwykle do żartowania zabrakło Tomka


Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa apust
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]