Info

Więcej o mnie. 2024














Moje rowery
Archiwum bloga
- 2024, Styczeń1 - 0
- 2023, Grudzień1 - 0
- 2023, Wrzesień2 - 0
- 2023, Sierpień1 - 0
- 2023, Lipiec1 - 0
- 2023, Czerwiec3 - 0
- 2023, Maj1 - 0
- 2023, Kwiecień1 - 0
- 2023, Marzec2 - 0
- 2023, Styczeń6 - 0
- 2022, Grudzień4 - 0
- 2022, Listopad2 - 0
- 2022, Październik6 - 0
- 2022, Wrzesień2 - 0
- 2022, Sierpień6 - 0
- 2022, Lipiec5 - 0
- 2022, Czerwiec6 - 0
- 2022, Maj5 - 0
- 2022, Kwiecień4 - 0
- 2022, Marzec3 - 0
- 2022, Luty2 - 0
- 2022, Styczeń6 - 0
- 2021, Grudzień1 - 0
- 2021, Listopad1 - 0
- 2021, Październik2 - 0
- 2021, Wrzesień3 - 0
- 2021, Sierpień3 - 0
- 2021, Lipiec4 - 0
- 2021, Czerwiec4 - 0
- 2021, Maj7 - 0
- 2021, Kwiecień4 - 0
- 2021, Marzec3 - 0
- 2021, Luty3 - 0
- 2021, Styczeń3 - 0
- 2020, Grudzień4 - 0
- 2020, Listopad4 - 0
- 2020, Październik6 - 0
- 2020, Wrzesień9 - 0
- 2020, Sierpień9 - 0
- 2020, Lipiec9 - 0
- 2020, Czerwiec8 - 0
- 2020, Maj11 - 0
- 2020, Kwiecień6 - 0
- 2020, Marzec12 - 0
- 2020, Luty12 - 0
- 2020, Styczeń13 - 0
- 2019, Grudzień4 - 0
- 2019, Listopad11 - 0
- 2019, Październik13 - 0
- 2019, Wrzesień10 - 0
- 2019, Sierpień11 - 0
- 2019, Lipiec16 - 0
- 2019, Czerwiec20 - 0
- 2019, Maj13 - 0
- 2019, Kwiecień11 - 0
- 2019, Marzec1 - 0
- 2019, Styczeń1 - 0
- 2018, Listopad2 - 0
- 2018, Wrzesień3 - 0
- 2018, Lipiec8 - 0
- 2018, Czerwiec9 - 0
- 2018, Maj13 - 0
- 2018, Kwiecień9 - 0
- 2018, Marzec6 - 0
- 2018, Luty9 - 0
- 2018, Styczeń11 - 0
- 2017, Grudzień9 - 0
- 2017, Listopad5 - 0
- 2017, Październik5 - 0
- 2017, Wrzesień15 - 0
- 2017, Sierpień11 - 0
- 2017, Lipiec11 - 1
- 2017, Czerwiec8 - 0
- 2017, Maj12 - 1
- 2017, Kwiecień11 - 0
- 2017, Marzec11 - 7
- 2017, Luty9 - 0
- 2017, Styczeń13 - 2
- 2016, Grudzień11 - 0
- 2016, Listopad3 - 1
- 2016, Październik5 - 0
- 2016, Wrzesień15 - 1
- 2016, Sierpień11 - 2
- 2016, Lipiec15 - 4
- 2016, Czerwiec4 - 3
- 2016, Maj12 - 0
- 2016, Kwiecień9 - 9
- 2016, Marzec15 - 10
- 2016, Luty15 - 0
- 2016, Styczeń13 - 2
- 2015, Grudzień10 - 0
- 2015, Listopad6 - 0
- 2015, Październik11 - 2
- 2015, Wrzesień12 - 0
- 2015, Sierpień18 - 2
- 2015, Lipiec20 - 2
- 2015, Czerwiec11 - 9
- 2015, Maj15 - 4
- 2015, Kwiecień11 - 3
- 2015, Marzec9 - 10
- 2015, Luty11 - 20
- 2015, Styczeń8 - 10
- 2014, Grudzień14 - 3
- 2014, Listopad14 - 5
- 2014, Październik11 - 3
- 2014, Wrzesień20 - 13
- 2014, Sierpień25 - 28
- 2014, Lipiec17 - 8
- 2014, Czerwiec17 - 6
- 2014, Maj14 - 13
- 2014, Kwiecień17 - 6
- 2014, Marzec12 - 1
- 2014, Luty20 - 14
- 2014, Styczeń16 - 10
- 2013, Grudzień13 - 2
- 2013, Listopad8 - 0
- 2013, Październik13 - 12
- 2013, Wrzesień8 - 8
- 2013, Sierpień20 - 4
- 2013, Lipiec23 - 24
- 2013, Czerwiec14 - 3
- 2013, Maj18 - 13
- 2013, Kwiecień21 - 6
- 2013, Marzec13 - 11
- 2013, Luty11 - 19
- 2013, Styczeń11 - 9
- 2012, Grudzień16 - 29
- 2012, Listopad7 - 11
- 2012, Październik11 - 10
- 2012, Wrzesień17 - 29
- 2012, Sierpień28 - 55
- 2012, Lipiec27 - 34
- 2012, Czerwiec17 - 54
- 2012, Maj22 - 22
- 2012, Kwiecień13 - 25
- 2012, Marzec15 - 16
- 2012, Luty12 - 16
- 2012, Styczeń9 - 19
- 2011, Grudzień8 - 37
- 2011, Listopad7 - 7
- 2011, Październik17 - 32
- 2011, Wrzesień17 - 56
- 2011, Sierpień29 - 37
- 2011, Lipiec28 - 8
- 2011, Czerwiec9 - 6
Wpisy archiwalne w kategorii
ENDURance trip
Dystans całkowity: | 4728.73 km (w terenie 3563.80 km; 75.36%) |
Czas w ruchu: | 418:21 |
Średnia prędkość: | 11.30 km/h |
Suma podjazdów: | 110057 m |
Suma kalorii: | 1220 kcal |
Liczba aktywności: | 115 |
Średnio na aktywność: | 41.12 km i 3h 38m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
31.63 km
28.00 km teren
02:59 h
10.60 km/h:
Podjazdy:736 m
ET#4 Zawoja bagnista masakra
Sobota, 13 września 2014 · dodano: 17.09.2014 | Komentarze 8
Ostatnie zawody z serii Enduro Trophy w tym sezonie. Szkoda że już koniec. Co edycja to trasy coraz lepsze i bardziej wymagające. Organizacja tak samo poprawiała się z zawodów na zawody.Zawoja tam odbyła się ostatnia edycja. Ogólnie start był spod Mosornego Gronia. W bazie sporo znajomych, trochę tłoczno. Szybka wymiana numerka, oplombowanie i jazda wyciągiem na szczyt. Dalej podjazd a dalej podpych na start pierwszego OS. Końcówkę podpychałem trasą oesu żeby zobaczyć co to będzie.
OS#1
Bardzo bardzo trudny technicznie, głownie ze względu na wszechobecne błoto. Początek po rynnie z korzeniami i błotem wymieszanym z błotem. Dalej szybko sutrówką przez spore kałużę. Dalej kawałek podjazdu, w sumie podbiegu bonie dało się jechać. Dalej to traska DH. Bandy dropiki w wklejanie w bandy uskoki itp. bardzo bardzo fajny odcinek. Na mecie byłem niesamowicie zmęczony.
Single, single single © krzychux22

Rynna z OS#1 © krzychux22

Rynna błotko © krzychux22
Dojazdówka na kolejny oes biegła nartostradą pod górną stacje wyciągu.
OS#2
Początek mega szybki totalna dzida z dokręcaniem. Po 500 m zakręt o 180* i tam błotnisty singiel pomiędzy drzewami. Tam świetnie mi się jechało do czasu jak jeden pacan nie chciał mi zjechać i chciałem go wyprzedzić po wewnętrznej a tal były ogromne kamienie przez które nie dałem rady przejechać. Wyskoczyłem z roweru ale on mnie dogonił. Pozbierałem się szybko i znowu go dogoniłem ale już trafił się inny do wyprzedzania i odpuściłem. Po glebie trasy miała charakter rąbaknowy-trialowy były takie strome krótkie zjazdy sadzę że ok 1,5m Gdyby nie to zajście byłbym o jedną pozycje wyżej.
Szybki OS#2 © krzychux22

Widoczki z górnej stacji © krzychux22

Dalsza część widoków © krzychux22
Na mecie dowiaduje się że kumpel z teamu naderwał przewód hamulcowy. Szybko jedziemy do jego bazy gdzie zamienia hample i ruszamy na OS3 Dajazdówka bardzo przyjemna, szuterek, trochę podpychu, fajnie.
OS#3
Początek bardzo szybko po w miarę ubitej ziemi z kamyczkami. Dalej totalna błotna masakra. Ślisko, miejscami stromo a co najgorsze że w tym błocie były wymieszane duże kamienie. Jeden morderczy podjazd który pokonałem w szybkim biegu. Przerzucić rower przez kłodę i dalej zajebisty singiel, szybko ślisko i błotniście mata w bagnie :D Bardzo dobrze mi się jechało.
Walka walka :) © krzychux22
Dalej został nam tylko jeden OS. Dojazdówka po asfalcie i dalej sam wypych ale całkiem przyjemnie się w grupie pcha.
OS#4
Początek po łącze, szybko trochę niebezpiecznie bo prawie trafiłem w potężny pień, ominąłem go na centymetry nie chce myśleć co by było jak bym się do niego przytulił. Dalej pojawiło się błoto, jeden zakręt prze delikatnym podjazdem totalnym driftem, przód w koleinie tył jechał gdzie chciał. Dalej zaczął się jak dla mnie najlepszy element trasy. Prawdziwe flow po grani, sporo luźnych kamieni, uskoki, strasznie wąska, ale mimo to jechało się mega szybko. Na mecie były dziewczyny (bardzo ładne) z Redbulami.
Po takim przyszło jeżdzić © krzychux22

OS#4 świetna trasa © krzychux22
Jak zsiadłem z roweru zorientowałem się że jechałem z latającym kołem w rami. Już były podejrzenia złamania osi ale udało się dokręcić. Po oględzinach w domu doszło jeszcze to że rozkątrowała się piasta. W sumie obyło się bez strat, hak po glebie naprostowałem, koło zrobiłem no i pojawił się jeden konkretny wgniot, nie takki jak ostatnio bo obręcz nie pękła, naprostowałem i nawet nie ma śladu.
Wynik zadowalający 8 pozycja w Zawoi, a w generalce po całym sezonie świetna 4 lokata.

Blisko podium © krzychux22
Zawody mega, pogoda dopisała, afterek też pewnie był świetny choć ja musiałem wracać. Czekam na następny sezon, choć może wystartuje w bardziej hardcorowych zawodach.
Kategoria 0-50 km, ENDURance trip, Zawody
Dane wyjazdu:
35.78 km
35.00 km teren
02:51 h
12.55 km/h:
Podjazdy: m
Rychlebskié Stezky
Niedziela, 3 sierpnia 2014 · dodano: 07.08.2014 | Komentarze 10
Po ET w niedziele postanowiliśmy zahaczyć o Rychleby. Do naszej trójki z zawodów dołączył się jeszcze Adam. Mieliśmy je całkowicie po drodze wiec żal nie wstąpić. Dzień zaczął się od wykwintnego śniadania w plenerze :)
Wykwintne śniadanko © krzychux22
Na miejscu jesteśmy przed 12 bardzo duszno i gorąco. Rozpakowaliśmy się i ruszamy na doktorowy podjazd, jak zawsze jedzie się bardzo przyjemnie, początek trochę przerobiony, wysypali kawałek podjazdowego singla.

Przyjemnie do góry © krzychux22
Przy wodzie znacznie chłodniej. Wyżej rosły malinki ale chłopaki nie chcieli na mnie czekać. Dojechaliśmy do źródełka gdzie mogliśmy się schodzić i napoić. Lans musi być :)

Doktorowy podjazd © krzychux22
Docieramy na podpych pod Walesa. Na górze mała przerwa siodła w dół i jazda. Na punkcie widokowym chwila na podziwianie i dalej łoimy w dół. Na nowej zębatce jest czad, cicho nic ni obija, a co najważniejsze nie spada. Od razu załączyła mi się dzida w dół. Jednak jest mały problem po ostatniej glebie boli mnie palec przez co nie mogę za mocno trzymać kierownicy. Foteczka przed Supa Przepływem i jazda w dół.

Przed supa przepływem © krzychux22
Nie będzie pisał jak się jechało bo każdy wie. Hopki zaliczone prawie wszystkie w jedną nie trafiłem. Jednak mało barkowało a bym zaliczył glebe po tym jak ręka spadła mi z kierownicy, palec nie dał rady. Jak się zatrzymałem to zaraz patrze jak Rafał leci na plecach bez roweru, jemu też spadłą ręka ale nie miał tyle szczęścia zdarł sobie Pupcie i łokieć.
Zjadaliśmy SF przerwa w bazie i kolejny podjazd. Po drodze jak zawsze dobry humor, ale zaczyna grzmieć. Tym razem kierujemy się na Tajemny i Zjezdy. Fajnie technicznie, miejscami podjazd i dzida w dół. Zaczyna lekko kropić.

Gdzieś na Tajemnym © krzychux22
Na nasze nieszczęście Rafał łapie snejka próbuje łatać ale nic, opuszczamy kompana i szybko pakujemy się aby zdążyć przed deszczem. Jednak i tak pakowaliśmy się w deszczu. Rafał dociera i razem już szybki posiłek i powrót do domu.
Weekend moge zaliczyć do bardzo mega udanych :)
Kategoria 0-50 km, ENDURance trip, Full suspension z Krzychem
Dane wyjazdu:
38.33 km
35.00 km teren
03:55 h
9.79 km/h:
Podjazdy: m
ET#3 Stronie Śląskie, beznapędowe zawody
Sobota, 2 sierpnia 2014 · dodano: 05.08.2014 | Komentarze 5
Na miejsce zawodów dojechaliśmy w piątek w składzie: Krzysiek, Rafał i ja. Mieliśmy w planach objechać 2 OS ale pogoda była straszna, deszcz i mgła. Tak wiec wjechaliśmy do sklepu i na kwaterę.Dzień zawodów zaczął się beznadziejnie. Zadowolony ze będę jechał na zębatce NW i nowym napędzie a tu problem. Zębatkę którą dostałem szerokie zęby miała ciut za szerokie i łańcuch się klinował. No nic trzeba jechać na zwykłe.
Plombujemy rower i zaczynamy podjazd na pierwszy OS. Podjazd świetny wszystko w siodle przy bajecznych widokach.

Podjazd OS#1 © krzychux22
Na miejsce docieramy przed czasem. Czekamy ok 30 min i możemy startować. Teraz chwila prawdy, czy łańcuch będzie spadał.

Przed startem © krzychux22
200m OS i łańcuch wisi. No to już wiem że dla mnie już po zawodach. Zakładam i spokojnie jadę żeby znowu nie spadł bo wiem że jest kawałek trawersu. Odcinek spoko końcówka strasznie szybka co poskutkowało snejkiem na przodzie, chociaż tyle że 50 m przed metą to sobie spokojnie dobiegłem, ale była duża prędkość, aż na nadgarstkach poczułem dobicie.
Nie byłem osamotniony tak wyglądałem meta :D

Meta OS#1 © krzychux22
Ale i tak Rafał mistrz :D

Troszku się poplątało © krzychux22
Dalej spokojnie szutrówką jedziemy na kolejny odcinek. Przy schronisku większy postój i gnamy dalej. Kolejny odcinek to dla mnie już tylko formalność totalnie zrezygnowany jechałem, zero walki. Początek spoko ale 500m od startu prawie lecę przez kierownice po tym jak klamką zahaczyłem o gałąź. Dalej to totalne kamienie po których nie dało się jechać i felerna ścianka. Podjeżdżając do niej zwolniłem żeby zobaczyć jaką linie wybrać a tu naciskam na korbę a łańcucha nie mam koło wpada między kamienie i w zwolnionym tempie lecę przez kierownice. W locie wadze o gałąź haratając sobie bok. Zbieram się boli palec, rower zaplątany w świerku trochę się naszarpałem żeby go wyjąć i na luziku sobie jadę bez łańcucha.

Meta OS#2 © krzychux22
Teraz czeka nasz przyjemny zjazd do OS 3 i wypych pod górną stacje wyciągu na Czarnej Górze, takie widoczek przed startem.

Strat oesu 3 © krzychux22
Oes poprowadzony trasą DH, nazywali ją kambodża. Jak dla mnie świetny odcinek bardzo techniczny i głownie zjazd co dla mnie było zbawienne. Tylko oczywiście tam gdzie mogłem dokręcać łańcuch sobie wisiał, no to odpychałem się nogą. Z kilkoma podparciami zjechałem wszystko. Też musieliśmy się spieszyć aby zdążyć na wyciąg mieliśmy z 15 min do zamknięcia. Jechało się bardzo dobrze.

Jadę dzidą :D © krzychux22
Od górnej stacji mamy jakieś 400m podejścia pod start 4 OS'u było ciężko ale się udało no i widok z wierzy bajeczny.

Widzoczkie z góry © krzychux22

Sprzęty zawodników © krzychux22
Startuje, jadę byle dojechać nie mam o co walczyć. Początek po kamieniach, później szybko kamienistą rynną, dalej zjazd szutrówką, dalej singielek przez las, dalej to samo tylko a hopkami i korzeniami, dojazd do mety po łące. Najbardziej zróżnicowany odcinek przez co najlepszy.

Ostatnia prosta © krzychux22
Trasy mega super. Atmosfera jak zawsze. Jeszcze udało się wygrać zębatkę wiec jest super. Co najlepsze mimo dużych problemów technicznych udało się wskoczyć na 2 miejsce drużynowo.

Pierwszy raz cośwygrałem :D © krzychux22

Jest podium © krzychux22
Kategoria 0-50 km, ENDURance trip, Full suspension z Krzychem, Zawody
Dane wyjazdu:
44.90 km
40.00 km teren
04:42 h
9.55 km/h:
Podjazdy:2008 m
Górska wypychówka, Wielka Rycerzowa
Czwartek, 19 czerwca 2014 · dodano: 21.06.2014 | Komentarze 0
Krzysiek ogarnął jakiś wypad a chłopakami z Mysłowic. Był to Michał i Koval. Na dwa samochody jedziemy do Ujsoły gdzie będziemy zaczynać naszego tripa, miało być lekko i przyjemnie 26 km. Rozpakowujemy się, składamy rowery i jedziemy.Początek jedziemy asfaltem do zółtego szlaku z Glinki którym dostaniemy się do szczytu Glinka i dalej na Hale Krawcuła. Szlak do podjazdy bardzo dopry, początek po płytach ale na tyle stromo że miejscami trzeba było wypychać.

Krzysiek na nowym sprzęcie © krzychux22

Michał i Koval © krzychux22
Dalsza cześć to przyjemny szuterek ziemia itp. Pod schroniskiem już mocno zagrzani w grzejącym słońcu chwila przerwy na małą przekąskę i złapanie oddechu. Dojeżdżamy do granicy Polsko-Słowackiej i ciągniemy niebieskim szlakiem aż do Wielkiej Rycerzowej.

Znowu widoki © krzychux22
Początek kiepski pełno powalonych drzew i walka z gałęziami podczas przedzierania się przez nie. Kilka bardziej stromych zjazdów kilka podjazdów. Po kilku km walki z drzewami robi się wybornie, single pośród traw i drzew super. W okolicach rezerwatu jest pierwsza mega ścianka do wypychu, co my się tam umęczyliśmy. Po ostrej walce udało się wdrapać. No ale dzięki temu była ścianka tak stroma że nie miałem okazji po takiej jeszcze jeździć, biorąc pod uwagę długość ściany. Gdzyby nie wypłaszczenia pewnie było by nie wesoło bo hamulce nie dawały rady. Co postój spore ilości dymu wydobywały się z zacisków tak samo dziwny smród. Co najlepsze na naszej trasie były trzy takie ścianki. Szlak w dalszej części to tak samo superowy singielek, trochę po płaskim, trochę z góry delikatne trawersy. Na Przełęczy Przysłop odłącza się Koval ze względu braku kondycji, nie powiem my też byliśmy ostro zmęczeni.

Trochę pobłądziliśmy © krzychux22

Widoczki c.d © krzychux22

Nasza ekipa © krzychux22

Takimi singlami się jechało © krzychux22

Pewnie widok na Tatry © krzychux22
Za przełęczą skręcamy na żółty szlak i docieramy do schroniska na Rycerzowej. Ostatni wypych to była totalna masakra, ledwo ledwo wspinaliśmy się do góry. W schronisku godzinny postój na popas. Tak się objedliśmy że początek dalszej trasy sprawiał problem. Wdrapaiśmy się na Hale Rycerzową i zielonym szlakiem będziemy już jechać do samych Ujsoł.

Za schroniskiem © krzychux22
Początek na hali pełen ogień ok 60 na blacie po łące, mega uczucie. Dalej kawałek po kamieniach gdzie też nie dotykam hamulca, było bardzo ostro. Po nielicznych podepchnięciach docieramy do Przełęczy Kotarz gdzie mamy przymusowy postój ze względu na dziurę w oponie i dętce u Krzyśka, on się męczyła my z Michałem byczyliśmy się na szuterku. Połatani wypychamy się na Muńcuł. Tam zakładamy ochronki i nie oszczędzając się łoimy w dół. Nie wiem jak ale Krzysiek łapie snejka na trawi. No to znowu chwila odpoczynku dla nas. Dalej znowu pełen piec w moim wykonaniu, trzeba trenować. Blisko celu gubimy szlak i jedziemy na czuja jakimś singlem, zresztą była bardzo fajny choć trochę zarośnięty. Tam właśnie zaliczam glebę po tym jak przywaliłem pedałem w jakiś głaz w trawie, wysadziło mnie z roweru i na szczęście wylądowałem na trawie. Tylko że w czasie loty musiałem gdzieś uwadzić nogą bo trochę się poobdzierałem. Dalej już troszkę wolniej ze względu na warunki dojeżdżamy do samochodów gdzie czekał na nas Koval.

Widokowy szlak © krzychux22

Takie widoki na trasie © krzychux22
Trip mega świetny, z 26 km zrobiło się 45, nie wiem jak to liczył Michał, ale sam był zaskoczony. Mam wrażeie że to byłn ajlepszy szlak jakim do tej pory jechałem, techniczne ścianki, szybkie single i piękne widoki. Polecam i rekomenduje Magda Gessler.
Kategoria 0-50 km, ENDURance trip, Full suspension z Krzychem
Dane wyjazdu:
6.80 km
6.00 km teren
00:49 h
8.33 km/h:
Podjazdy:183 m
Poranny objazd OS4
Niedziela, 8 czerwca 2014 · dodano: 11.06.2014 | Komentarze 0
Rano z Rafałem przed wyjazdem do domu jedziemy objechać OS 3 i 4 jednak było tak gorąc i tyle much że jedynie daliśmy rade wepchać rowery na OS 4. Za drugim objazdem o wiele lepiej mi się jechało. Płynniej i pewnie szybciej, choć nie dokręcałem na płaskim na 100%. Dalej planowaliśmy zjechać trase DH ale już chyba były zawody, wiec poszliśmy zjeść śniadanie i pooglądać co wystawcy proponują na stoiskach. Pojeździliśmy na rowerach testowych i na Fatbike'u. Zjazd do kwatery prysznic pakowanie i powrót do rzeczywistości.Weekend był najlepszy jaki w życiu miałem, pod względem rowerowym, nie będe opisywał wszystkiego co się tam działo, trzeba tam być i to przeżyć.
Kategoria 0-50 km, ENDURance trip
Dane wyjazdu:
26.17 km
24.00 km teren
03:20 h
7.85 km/h:
Podjazdy:1012 m
Joy Ride Kluszkowce
Sobota, 7 czerwca 2014 · dodano: 10.06.2014 | Komentarze 0
Startu w tych zawodach nie planowałem, jednak dostałem propozycje żeby wystartować w teamie HCC Components na razie w zastępstwie ale nie wykluczone że już na stałe. Jedziemy razem z ekipą z Częstochowy. Na miejscu jesteśmy trochę przed czasem biuro zawodów toaleta składanie rowerów ciuchy bojowe i podjazd na start pierwszego oesu, który był poprowadzony trasą DH. Na starcie sporo ludzie, mamy zapas czasu do otwarcia odcinka i połowę trasy obchodzimy.
Ze startu pierwszego oesu © krzychux22
FOTO Kazik
Startujemy w kolejności Mateusz (Łypicz), Rafał (Violek) no i ja. Początek to spore kamienie kładka i lot nad telewizorami, tam troszkę miałem za mała prędkość i tyłem wale w coś, myślałem że snejk ale jednak wszystko spoko. Dalej jadę bardzo asekuracyjnie bo widziałem przeszkody i bez objazdu nie chciałem popełnić jakiegoś błędu i przekreślić wynik teamu. Niestety na końcówce trasy widzę że leży Mateusz, ktoś się nim zajmował to pojechałem dalej. Od razu na mecie z Rafałem idziemy zobaczyć co się stało. No i się stało, wybity bark, no i po zawodach, pojechał do szpitala tam się namęczyli żeby mu ponastawiać wszystko. Jak już wszystko ogarnęliśmy to pojechaliśmy na drugi oes. Dojazdówka przyjemna trochę wypychu trochę jazdy.
Na OS 2 nikogo nie było sporo osób już pojechało. Rafał jedzie pierwszy ja 30 sekund po nim. Trasa to super singielek z mocnymi zakrętami i długimi szybkimi prostymi. Doganiam Rafała bo pomylił jednym miejscu trasę, na metę wpadamy razem. Zjeżdzamy w dół pod wycią gdzie jest mini bufet. Robimy przerwe na jedzienie i w wiekszym gronie czyli z ekipą Horizon Bikes jedziemy, a w zasadzie pchamy na start oesu 3. Wypych strasznie długi i męczoncy chyba ponad dwie godziny. Najgorsze były muchy i skwar. Na szczycie sporo osób ale za to jest czas na gadanie i odpoczynek.
Startujemy Rafał pierwszy ja za nim. Single single jeszcze raz single super odcinek, kręty, techniczny, miejscami szybki, to co lubie najbardziej. Przede mna puścili jakiegoś zawodnika, wystartowałem za nim minute a i tak go wyprzedziłem, ale zachował się wyśmienicie, zjechał mi na bok przez co nic nie stracilem, dzięki za takie zachowania. Meta i koniec odcinka trzeciego. Dojazdówka na kolejny to jakieś 300 metrów.
Startujemy, odcinek bardzo podobny do poprzedniego, końcówka była puszczona po zwykłej łące a najbardziej mi się spodobała. Bardzo szybki odcinek, sporo dokręcania ale bardzo przyjemnie. Na mecie jedynie nie daje rady wyhamować i żeby ominąć ludzi jadę w krzaki a tam jakaś dziura i wyskoczyłem przez kierownice. No i koniec zawodów.

Ostatnia prosta OS 4 © krzychux22
FOTO. Kazik
Zjeżdżamy pod wyciąg piwko i bułeczka regeneracyjna. Wtedy wraca Mateusz z dziewczyną ze szpitala. Jedziemy do kwatery, szybki prysznic i idziemy na ogłoszenie wyników. No i dowiaduje się o 13 pozycji która jest dla mnie zaskoczenie szczególnie że było kilku zawodowców. Późniejsza analiza wyników i jeśli bym objechał traskę DH to myślę że 10 pozycja była w zasięgu. Najbardziej szkoda teamowego wyniku, bo była by druga pozycja.
Później idziemy popatrzeć na dualslalom i pogadać ze znajomymi, przy tym pijąc piwko i dobrze się bawiąc.

Po zawodach obserwujemy dual slalom © krzychux22
WYNIKI
Kategoria 0-50 km, ENDURance trip, Zawody
Dane wyjazdu:
54.98 km
30.00 km teren
04:19 h
12.74 km/h:
Podjazdy:1499 m
ET#2 Wisła pierwsza dziesiątka
Sobota, 31 maja 2014 · dodano: 03.06.2014 | Komentarze 10
Kolejna edycja Enduro Trophy w Wiśle. Na start przyjeżdżam z ekipą z Częstochowy. Szybkie plombowanie rowerów i ruszam na start pierwszego OS'u. Podjazd przyjemny jednak ostatnio odwrotnie założyłem młynek i przeskakiwał łańcuch, tak też co się dało to podjazd z blatu a tak to wypych. Na starcie mała obsuwa czasowa. Tam spotykam znajomych, Tarzan, Robert i pewnie jeszcze ktoś. No to jedziemy. Ogólnie szybko błotniści i wąsko. Odcinek bardzo przyjemny. Miałem trochę pecha bo akurat dogoniłem zawodnika w miejscu gdzie wyprzedzanie nie było możliwe.
FOTO Adrianbike
Teraz czeka nasz dojazdówka na Salmopol. O dziwo idzie bardzo sprawnie i przyjemnie, końcówka tylko asfaltem. Tam start drugiego oesu. Odpiknięcie i jazda. Początek szybki kamienisty. Dalej tylko lepiej aż do momentu gdzie wpadam w błoto na pełnej prędkości i mało co nie zaliczam gleby. Na agrafce spadł mi łańcuch i tracę sekundy na szarpanie się z nim na dodatek wpadłem jeszcze do kałuży. Wpadam na mete z ogromną ilością błota. Teraz mamy sporą dojazdówke. Najpierw zjazd do wisły w towarzystwie Ani Sojki, jako lokerka prowadzi nas na kolejny OS czyli do bike parku na Stożku.
Wsiadamy na wyciąg i jedziemy na start 3 OS. Ma to być najtrudniejszy bo poprowadzony trasą pucharową DH. Też tak było, wszystko do zjechania ale trzeba było się bardziej napinać. No ale kibice płci żeńskiej dodawały mocy. Zjazd poszedł mi sprawnie, tylko przed samą metą pomyliłem trasę i znowu straciłem cenne sekundy. Na mecie były ładne panie z redbullami.
Znowu wyjeżdżamy na górę aby dostać się na OS 4 który był poprowadzony szlakiem granicznym w stronę Kubalonki. CZekam na start odpiknięcie i jazda. Początek to podjazd po kamieniach, nie mogłem tam złapać rytmu no to trzeba było podprowadzić rower. Dalej błotna masakra, jakoś bokami udaje mi się ominąć kałuże, choć w jedną wpadłem tyłem po oś. Na jednym fragmencie chyba osiągam prędkość maksymalną, miałem wrażenie że już hamuje mnie powietrze :D. Wpadam na metę i koniec.

Teraz tylko formalności i wracamy z powrotem na Stożek aby zjechać A-linem, umyć rowery na dole i dalej do Wisły do samochodu. W drodze powrotnej łapie nas lekki deszczy. Pakujemy się, małe jedzonko i jedziemy do bazy gdzie będzie ogłoszenie wyników i losowanie nagród. Mieliśmy wracać zaraz po wynikach ale załapaliśmy się jeszcze na after w szałasie który okazał się bardzo gruby. Co do wyników dla mnie szok 9 miejsce. Szkoda że straciłem kilka sekund a pewnie było by odrobinę lepsza pozycja, ale i tak jestem bardzo zadowolony.
Kategoria 50-100 km, ENDURance trip, Zawody
Dane wyjazdu:
49.93 km
35.00 km teren
05:25 h
9.22 km/h:
Podjazdy:1771 m
ET#1 Czernichów/Porąbka
Sobota, 10 maja 2014 · dodano: 16.05.2014 | Komentarze 0
Nadszedł ten czas. Sprzęt już nie najgorszy, objeżdżony, oblatany. Ochraniacze zakupione, nic innego nie zostało tylko się sprawdzić, zmierzyć, z innymi. Tak też postanowiłem wystartować w zwodach z cyklu Enduro Trophy. Decyzja o starci była spontaniczna po tym jak się dowiedziałem że mam więcej wolnego od uczelni i że jednak termin zawodów jest inny niż sądziłem. Pierwsza edycja miała miejsce w gminach Czernichów i Porąbka. Razem z Piotrkiem, poznanym przez forum, jedziemy na zawody, miał jedno wolne miejsce to się załapałem. Pogoda zapowiada się wyśmienicie, do czasu aż nie dojechaliśmy do Imielina, pojawiły się ciemne chmury, a później deszcz. Na miejscu jesteśmy grupo przed czasem, leje mocno, zjeżdżają się zawodnicy aż zaraz przed otwarciem biura zawodów wychodzi słońce i przestaje padać. Stoimy w kolejce po numer startowy, kartę do pomiaru czasu a później plombujemy rowery. Jak to na forum atmosfera super, pełno śmiechu i żarcików. Po wszystkich czynnościach i odpiknięciu się jedziemy na Górę Żar gdzie ma miejsce start pierwszego OS'u. Dojazdówka męcząca, praktycznie cały czas wypych, no ale w dużej grupie i wypychanie jest przyjemne.OS#1
Pierwszy OS zapowiada się ciekawe. Szczerze obawiałem się go trochę ze względu, że był przeprowadzony A-line'em w tamtejszym bikeparku. Nie wiedziałem na ile mogę sobie pozwolić, nigdy tu nie byłem, nie wiem jakie są hopki, nie wiedziałem czego się spodziewać. Po rozmowach z zawodnikami okazuje się że hopy nie mają gapów a jak już to są palety, wiec można że wszystkiego skakać. Ruszam. Odcinek świetny, bandy, hopki, strome ścianki, szybkie sekcje, ogólnie bajka. Ogólnie szybka rąbanka. W połowie zjazdy zacząłem odczuwać ból nóg i stóp. Pod koniec myślałem że nie dojadę. Trzeba było mocno się napinać żeby nie wylecieć z roweru i jakoś go kontrolować na licznych wybojach. Ostatnia hopa odpiknięcie i koniec. Hamuje zsiadam z roweru i od razu siadam na ziemie, nogi jak z waty, nigdy tak nie miałem. Siedzę chwile czekając na Piotrka i patrze a tu kolory tęczy na tarczach hamulcowych. Teraz już wiem dlaczego tak dziwnie się hamowało, trochę się przegrzały, ale hamowały nadal wyśmienicie.

Sędzie na pierwszym planie © krzychux22

Przed startem OS#1 © krzychux22
Teraz tylko wyjazd na górę aby dostać się na OS#2. Dzięki negocjacją z organizatorem możemy korzystać z kolejki. Szybko się organizujemy i wyjeżdżamy na górę. Kawałek zjazdu i jesteśmy na starcie drugiego odcinka.
OS#2
Stojąc w kolejce wszyscy mówią o jakimś dropie na początku trasy, Alkor mówiła że to drop eliminator. Kurde myślę, trzeba iść zobaczyć co to jest. Jak się okazało jest to pniak, tylko że nie za dobrze ułożony, no ale eliminator, podejrzenie złamania ręki, 5 gleb i 2 gości co sprowadzało. No nic odpiknięcie i jazda, uważna na kłodzie ale nawet jej nie poczułem, gnam dalej, superowy singiel, miejscami trochę mokro i wąsko ale udaje mi się prześlizgiwać obok drzew. Na jednym zakręcie mało nie przestrzeliłem trasy, ale na szczęście szybko się zorientowałem pośladach że trzeba skręcić w prawo. Ten odcinak był interwałowy, na podjeździe wyprzedzam dwóch zawodników i gnam dalej, miałem dwa monety ze myślałem że będzie gleba ale jednak prędkość jest receptą na wszystko. Trasa miodzio, techniczna, a świetnym singlem. Na koniec została bardzo stroma ścianka, tam wyprzedzam jednego zawodnika, szybko się wracam żeby odpiknąć bo przestrzeliłem metę. Zsiadam z roweru i bomba, myślę ja chce jeszcze raz.

Pozycja bojowa © krzychux22

Na pełnym piecu © krzychux22
Dojeżdżamy asfaltem do kolejki, wyciągamy się na górę i zjeżdżamy czerwonym szlakiem do Porąbki tym samym co wypychaliśmy na Górę Żar. Bardzo przyjemy i szybki zjazd. Przekraczamy rzekę i zaczyna sie podjazd na start OS#3. Cały czas asfaltem drałujemy na Chrobaczą Łąkę. Jedna przerwa na posiłek przy sklepie. A takie mieliśmy widoki.

Widoki na mecie © krzychux22

Góra Żar, tam byliśmy © krzychux22

Widoczki na trasie © krzychux22
OS#3
Znowu kolejka, nie puszczają zawodników bo ktoś mocniej się wyglebił. Chodzą plotki że jest jakaś sekcja z korzeniami nie do przejechania, a na trasie ogólnie są miejsca gdzie będzie totalne bagno. Odpiknięcie i jadę. Trasa przebiega głownie singlami i rąbankami po kamieniach. Na sekcji z korzeniami przeszkadza mi jakiś zawodnik i jakoś boczkiem udaje mi się go ominąć ale z podpieraniem, kawałek dalej Uzu robi mi miejsce gdzie sprawnie przeleciało obok niego. Dalej czekał podjazd gdzie musiałem się spiąć żeby wziąć go z baltu, końcówka w śmiesznych podskokach, ale jadę dalej raczej dobrym tempem. Rąbanki szybko przeleciałem, bagienka również choć było czuć jak zbieram tony błota. Miejscami ślisko ale da się zapanować nad rowerem. Końcówka przed metą pełen piec, bandy, wyskoki i przejazd przez strumyczek, ostre hamowanie odpiknięcie i koniec. Czas na chwile odpoczynku.

Bagienko na OS#3 © krzychux22

Sekcja z korzeniami © krzychux22
Teraz czeka nas długa dojazdówka. Razem z Piotrkiem łapiemy się większej grupy żeby nie pobłądzić. Mamy do przejechania ok 14 km a czasu nie wiele do zamknięcia odcinka. Dojeżdżamy do mieściny, pod sklepem spotykamy resztę ekipy i robimy popas. Wciąłem bułe popiłem piwkiem i od razu wraca energia do dalszej jazdy. Czeka nas jeszcze spory podjazd na Magurke Wilkowicką skąd jest start ostatniego odcinka. Odłączam się od Piotrka i wypycham z jednym z zawodników żeby zdążyć na start. Doganiamy kolejną grupę i już razem dojeżdżamy na start.
OS#4
Na starcie mówią że to przyjemny i spokojny odcinek na zakończenie. Odpikałem się i ruszam, gnam ile tylko sił w nogach, odcinek głownie na dokręcanie. Miejscami można chwilkę odsapną ale za to trochę rąbanek. W jednym miejscu było sporo błota i tam trochę mnie rzucało po tym jak wpadłem w głęboką koleinę. Za jedną agrafką był spory pień, nie dało się go zbytnio przeskoczyć, straciłęm tam chwile czasu bo platforma wbiła mi się w korę. Końcówka przed metą szybka i przyjemna, ostatnie 40 m przebiegało bo bardzo fajnej skarpie, jednak jeden z zawodników zablokował mnie tam, próbowałem go wyprzedzić, ale jak tylko zjechałem w bok rower od razy osunął się o ok metr. Wygramoliłem się na drogę i przez wodę wpadam na metę, szybkie odpiknięcie i koniec.

Wpadam w zakręt © krzychux22

Na mecie OS#4 © krzychux22
Teraz tylko pozostaje dostać się do samochodu. Czekam na Piotrka czy załapał się na OS. Po dłuższej chwile jest. Kondycyjnie już słabiutko a teoretycznie do samochodu mamy grupo ponad 20 km. Zjeżdzamy do Wilkowic i tam udaje się zgadać z dwoma zawodnikami którzy podrzucili nas w pobliże samochodu. Jadąc dopiero zaczynam odczuwać spore zmęczenie.
Pakujemy się do samochodu zapuszczamy dobrą muzykę i wracamy do domów. Trasy super, atmosfera, super, zawodnicy, super, organizacja super. Rajd oceniam bardzo dobrze, już wiem że wystartuje w kolejnej edycji, która już 31 maja. Jenak największym zaskoczeniem był dla mnie wynik, nie spodziewałem się że będę tak wysoko. Po oficjalnych wynikach uplasowałem się na 14 pozycji w generalce, czyli na 91 zawodników.
Tak przebiegała mniej więcej trasa

Tak przebiagała trasa © krzychux22
Kategoria 0-50 km, ENDURance trip, Zawody
Dane wyjazdu:
42.04 km
34.00 km teren
03:58 h
10.60 km/h:
Podjazdy:1260 m
Singiel z Szyndzielni, czerwony ze Skrzycznego
Sobota, 19 kwietnia 2014 · dodano: 23.04.2014 | Komentarze 1
Na Facebooku pojawiło się info że chłopaki z Częstochowy (ze zlotu ET) jadą w góry i mają wolne miejsce w samochodzie. Oczywiście się podłączyłem. Mieli mnie zgarnąć z Shela na Porąbce przy S1. Rano ruszam, pogoda zapowiada się wyśmienicie, szybko dojeżdżam na miejsce i jedziemy. Okazało się że wszystkich znam ze zlotu, skład był taki: Mateusz (Łypicz), Adam (Piksel) i Radek. W samochodzie dowiaduje się o planie, jedziemy na Szyndzielnie. Podróż mija szybko w salwach śmiechu. Ogólnie bardzo śmiechowe chłopaki, później i mnie się udzielało. Na miejscu się wypakowujemy i dojeżdża Tomek który dojechał z bielska na kołach. Wbijamy na czerwony szlak i jedziemy w gore praktyczne na sam szczyt, dokładnie do stacji górnej kolejki linowej. Tam mamy wskoczyć na traske zrobioną przez lokersów. Pierwsza próba nie udana, telefon do człowieka który wiedział gdzie to i za drugim razem jedziemy. Traska super, jeszcze błotko dodało tylko smaku i dobrze utrudniało, tam Tomek miał pierwszą glebe. Wskakujemy kawałek na niebieski szlak i później znowu odbijamy na traske z hopkami gdzie chwile skaczemy. Tam kolejna gleba Tomka. Dalsza cześć to bandy i hopki, tam o mało co nie wpadamy na sarnę która nie mogła się zdecydować gdzie uciekać. Takie tam były hopki
Traska z Szyndzielni © krzychux22
Na tej właśnie hopce była śmieszna sytuacja, po tym jak Radek skoczył z pierwszej i odjechało mu koło, na drugą nie miał szans trafić i uciekał do boku, ale tak że trafił w Piksela i oboje leżeli. Nikomu nić się nie stało ale się uśmialiśmy odrobinę. Dalej jedziemy na końcówke trasy gdzie teżhopku które powtarzamy, jedziemy już do samochodu pakujemy rowery i jedziemy na Skrzyczne.

Z Szyndzielni © krzychux22
Po drodze myślimy gdzie zostawić samochód, wyszło tak że wjechaliśmy nim na Salmapol a później ktoś busem, albo taxą pojedzie po samochód. Na Białym Krzyżu parkujemy rozpakowujemy sprzęty i szutrówką jedziemy na Malinowską Skałę.

Okolice Salmopola © krzychux22

Szutrówka na Malinowską Skałe © krzychux22

Podjeżdzanie na Malinowską Skałę © krzychux22
Szybko jedzie się w górę, aż za szybko bo przejeżdżamy odbicie na szlak i musieliśmy na przestrzał nieść rowery po stromym zboczu. Tam łydki mogły się wykazać, nie dość że stromo nie równo, to jeszcze jakieś roślinki z ostrymi łodygami. Wskakujemy na szlak i jedziemy na Malinowską Skałę.

Malinowska Skała © krzychux22

Z Malinowskiej Skały © krzychux22
Teraz już prosto ciśniemy na Skrzyczne, zaczyna coś pokropywać z nieba, silny wiatr tylko potęguje deszcz. Dość szybko przejeżdzamy ten odcinek ale już czuć zmęczenie w nogach. Dojeżdżamy na szczyt i zaczyna się rozkręcać, szybko uciekamy do schronisk, gie spożywamy większy posiłek.

Okolice Skrzycznego © krzychux22
Tak wyglądało zaraz po przyjeździe do schroniska. Najgorsze było wyjście z ciepłego pomieszczenia, szczególnie że nie zabrałem sobie nic do ubrania. Wyskoczyłęm szybko zacząłem skakać rozgrzałem się i gnamy w dół czerwony do Buczkowic.

Schronisko Skrzyczne, świetna pogoda © krzychux22
Zjazd wyborny jak zawsze, teraz deszcz tylko dodał trudności. Na jednej ściance, powtarzamy zjazd bo powalone drzewo skutecznie przeszkadza, pierwszy zjazd żle obrałem linie, powtórka w sumie też nie do końca tak jak chciałem, ale już się nie wracałem. Dalsza część czyli singiel leci bardzo szybko, tylko na jednym mostu zahaczam udem o poręcz, która skutecznie mnie wyhamowała. Dalej już bez problemów jedziemy na rondo gdzie czekamy na taksówka. Radek pojechał po samochód po jakimś czasie wrócił. Mieliśmy jeszcze jechać na Magurke, ale jak tylko ruszyliśmy konkretnie się rozpadało, też godzina była późna. Zapadła decyzja że kończymy tripa. Nowa oponka na tyle się spisała, nie było żadnego snejka, nie mówię o Radku który złapał 3 :D Na błocie obecny zestaw spisuje się wybornie, jeszcze tylko z ciśnieniem muszę poeksperymentować.
Kategoria 0-50 km, ENDURance trip
Dane wyjazdu:
24.67 km
18.00 km teren
01:57 h
12.65 km/h:
Podjazdy:582 m
Zlot ENDURO TROPHY Olsztyn
Sobota, 22 marca 2014 · dodano: 24.03.2014 | Komentarze 0
Razem z Krzyśkiem postanowiliśmy wpaść na zlot do Olsztyna. Sam dojazd samochodem już był terenowy po tym jak skończyła nam się asfaltowa droga. Na miejscu sporo osób, większość miała nocleg i była od piątku. Dojechaliśmy na 10 ale jak było do przewidzenia wyruszyliśmy z godzinnym opóźnieniem. Z Krzyśkiem zrobiliśmy furorę jak się witaliśmy, zdziwieni byli że mamy tak samo na imię. Tak się prezentował park maszynowy przed wyjazdem.
Park maszynowy © krzychux22
Punkt 11 ruszamy na zamek który jest 200m od bazy. Na początek mocny podjazd który skutecznie nas zagrzał. Tutaj już chyba prawie wszyscy na szczycie, czyli przy baszcie.

Po podjeździe na zamek © krzychux22
Przejechaliśmy kilkadziesiąt metrów i bardziej ambitni poszli pobawić się na technicznym odcinku, szacun wielki dla dwóch riderów. Ja też dałem rade.

Techniczne odcinki na zamku © krzychux22
Kawałeczek dalej znowu bardziej stromy zjazd ale tym razem da się na szybkości lecieć.

Szybko na zamku © krzychux22
Kolejnym punktem jest singiel dookoła kamieniołomu, bardzo bardzo fajny, na pewno jeszcze tam zawitam. Tak to wygląda z środka.

Kamieniołom Olsztyn © krzychux22
Po pętelce jedziemy do rezerwatu gdzie jest świetny singiel. O jego świetności świadczy to że złapałem snejka. Szybkie łatanie i jazda dalej. Jednak po tym byłem w końcu stawki gdzie tempo było nie zadowalające dla mnie. No i na tyle chciałem się przebijać że w złym momencie wyprzedziłem jedną z pań i zaliczyłemklasyczne OTB po tym jak jechałem za wolno żęby balansem przepchać rower. Skończyło się na obdartych nadgarstkach. Po tym odpuściłem już wyprzedzanie. Tym singlem dojechaliśmy do odcinka przygotowanego przez lokersów, bardzo bardzo fajny odcinek,szczególnie ostania hopa na której skakałem kilka razy.

Zjazd przygotowany przez lokersów © krzychux22
Żeby nie było że kobitki się opierdzielały. Alkor w locie

Żeby nie było że dziewczyny się obijały © krzychux22
Dalsza droga to dojazd do pobliskiego baru gdzie była większa przerwa. Po szybkim posiłku mniejszą grupką jedziemy zwiedzić pobliskie skałki. Tam na początku dwa podjazdy i świetne dwa zjazdy, na jednym przy sporej prędkości zaliczyłem konkretny lot, dalej już szybko ale nie było z czego skakać, tylko bandy. Powrót tą samą drogą tylko podjazdy stały się zjazdami i na odwrót. Na jadnym poleciałem pełnym piecem, no i jednak był za pełny, złapałem snejka na przodzie po tym jak musiałem dropić z jednej pułeczki, malutka no ale prędkość dala sobie rade z Snake Skinem. Szybkie łatanie i powrót do bazy. 5 min przerwy i do sklepu po zaopatrzenie i znowu na zamek. Wdrapaliśmy się pod skałki gdzie dłuższy postój na piwko i żarciki, Przeor i Speedy wymiatają sowimi opowieściami.

Relaks na skałkach © krzychux22
Zbieramy się i krążymy po zamku szukając miejsc do skakania. Zaliczamy kilka dropów, szybkie zjazdy, techniczne upady. Gdzieś tam poharatałem sobie rękę i nogę od pinów. Dawno się tak nie wyskakałem. Było grubo jeśli chodzi o ten aspekt. Po godzinie 17 zawijamy do bazy, żegnamy się z ekipą i pakujemy do samochodu. Wyjazd bardzo udany, pewnie w niedługim czasie znowu tam się zjawimy.
Kategoria ENDURance trip, Full suspension z Krzychem