Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Krzychu22 z miasteczka Dąbrowa Górnicza . Mam przejechane 50025.66 kilometrów w tym 17793.68 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.19 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Full suspension z Krzychem

Dystans całkowity:11171.36 km (w terenie 5039.00 km; 45.11%)
Czas w ruchu:665:03
Średnia prędkość:16.80 km/h
Maksymalna prędkość:34.90 km/h
Suma podjazdów:74286 m
Suma kalorii:4870 kcal
Liczba aktywności:224
Średnio na aktywność:49.87 km i 2h 58m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
57.00 km 12.00 km teren
02:41 h 21.24 km/h:
Podjazdy: m
Rower:

Bukowskie lasy

Niedziela, 9 września 2012 · dodano: 10.09.2012 | Komentarze 0

Najpierw do kumpla poradzić się w szkolnych sprawach. Jadąc do niego dzwoni Krzychu że jest gotowy aby ruszać. No to rusza do mnie. U kumpla szybko poszło trochę pogadaliśmy i jadę do domu zabrać wodę i ruszam w stronę Maczek.

Na Skrzyżowaniu czeka już Krzychu. Podjeżdżam gadamy już mamy ruszać a tu Andrzej leci rozpędzony. Pogadaliśmy trochę i lecimy w swoje strony. Razem z Krzychem jedziemy na Cieśle,Burki. Docieramy do Ryszki tam chwila przerwy i dalej szutrowa autostradą i nowo odkrytą droga docieramy do mostku nad Ryszka.

Piaskownia Bukowno © Krzychu22

Wbijamy na asfalt i jakoś wzięło mnie na zapierdzielanie. Do Sosiny ciągnę prawie cały czas ponad 30. Na Sosine dłuższy postój. Wracając już jest odczuwalny chłód. Spokojnie jadąc przez płyty docieramy na Maczki i dalej koło Balatonu samotnie wracam do domu.

Dane wyjazdu:
73.84 km 33.00 km teren
03:10 h 23.32 km/h:
Podjazdy: m

Sztrucla w Bukownie

Piątek, 7 września 2012 · dodano: 08.09.2012 | Komentarze 1

Dzwonie do Krzycha czy gdzieś dzisiaj pokręcimy, no pokręcimy. Po 15 ruszam do Krzycha standardowa trasa przez Ostrowy, Maczki, szlakami do Jaworzna i Mysłowice. Szybko Krzychu się zbiera i jedziemy najpierw na Sosinę. Trochę inaczej jak zwykle na Łęg i niebieski do zabudowań. Tam asfaltami tak jakby na Szczakową i terenami do kamieniołomu gdzie zaliczam fajny pod względem akustycznym skok. Dalej koło bazy nurków i przerwa na Sosinie. Dalej jedziemy na Dolinę Żabnika i na Bór Biskupi. Tam ostro daje w korbę ale chwilowo. Do sklepu wiadomo po co i konsumpcja przy fontannie. Dalej spokojny powrót asfaltem na Sosinę i dalej płytami na Maczki. Było jeszcze wcześnie i Krzychu jedzie ze mną na Balaton. Tam pogaduchy i trochę po 19:20 jedziemy do domów.

Dane wyjazdu:
40.03 km 10.00 km teren
02:07 h 18.91 km/h:
Podjazdy: m

IV Cykliczna Noc

Wtorek, 4 września 2012 · dodano: 05.09.2012 | Komentarze 3

Dziś Noc więc trzeba jechać. Zgodnie z planem Krzychu podjeżdża do mnie o 19. We trójkę z Maćkiem spokojnym tempem jedziemy na pogorie 3 pod molo. Już trochę osób jest. Zjeżdżają się znajomi. Przybyli: Jacek z synem, Doms, Monika, Tomek, Adam, Rysiu, Marcin, Paweł, Olek i pewnie jeszcze inni których nie widziałem, również poznało się kilka nowych osób. Przejazd poszedł sprawniej choć na piachach jak zwykle było małe zatwardzenie ale na asfalcie leciało na bieżąco. Dojazd na Zielona to był wyścig, razem z Rysiem i Krzychem wjeżdżamy jako jedni z pierwszych. Zajmujemy miejsce i nawołujemy znajomych. Zjedliśmy kiełbaski pogadaliśmy się pośmialiśmy i trochę po 22 razem z Moniką i Tomkiem i Krzychem ruszamy pod targ wspominając śmieszne historie rowerowe. Tam się rozstajemy się i razem z Krzychem jadę pod Staszic gdzie Krzychu jedzie już w swoją stronę. Dalej już samotnie jadę do domu przez park Leśna. W domu byłem przed 23.

IV Czykliczna Noc, nasza ekipa © Krzychu22


Dane wyjazdu:
32.11 km 10.00 km teren
01:33 h 20.72 km/h:
Podjazdy: m

Ryszka i Sosina

Poniedziałek, 3 września 2012 · dodano: 04.09.2012 | Komentarze 0

Dziś razem z Krzychem i Kumplem pojechaliśmy na Ryszke spokojnym tempem przez Ostrowy, Cieśle, Wągródkę, Burki. Część terenem część asfaltem. Jedzie się przyjemnie, na Ryszce jakiś zlot 50ccm (motorków). My dalej jedziemy na Sosinę. W jednym miejscy przy zjeździe na żółty szlak ostro wchodzę w zakręt i tam prawdopodobnie wbija mi się kolec w bok opony. Jadę ile się da ale muszę trochę dopompować. Dojeżdżamy do Bukowskiej i tam już prawie na zerowym ciśnieniu udaje mi się dojechać na nasze miejsce na Sosinie czyli ławki. Tam otwieramy piwo które zostało rozlane przez kumpla i zabieram się do łatania. Musze to przytoczyć bo nie daje mi spokoju. Jakiś trzech chłopaków jechało na rowerach. Jakiś facet BMW próbował driftować. Na prostej dał pełen gaz i przejechał koło tych na rowerach. Tamci chcieli się wykazać znajomością motoryzacji i powiedzieli że to M3 no dobra z daleka można się pomylić ale przecież to był Diesel, tyle w tym temacie. Powrót razem z kumplem płytami na Maczki i koło Balatonu a Krzychu odrazy pojechał do siebie.

Dane wyjazdu:
83.22 km 41.00 km teren
06:14 h 13.35 km/h:
Podjazdy: m

Festiwal zjazdów na zakończenie wakacji.

Niedziela, 2 września 2012 · dodano: 04.09.2012 | Komentarze 0

W ostatni weekend wakacji chciałem zaliczyć najlepsze zjazdy jakie znam czyli niebieski z Baraniej i czerwony z Skrzycznego. Wstępnie mieliśmy jechać tylko z Krzychem ale ostatecznie dołączył się jeszcze Paweł.

Rano pobudka i jadę na dworzec PKP do Sosnowca. Wyjeżdżam wcześniej i spokojnie kręcę. Na miejscu kupuje bilet i dzwonie do Krzycha gdzie jest, ma jeszcze sporo drogi. Stojąc na peron słyszę jak Krzychu ostro dohamowywuje i wbiega na peron, był całe 3 min przed czasem. W pociągu sporo rowerzystów. Wysiadamy w Wiśle Głębce i od razu spotykamy się z Pawłem dojechaliśmy co do minuty na czas.

Szybko się organizujemy i lecimy niebieskim szlakiem na Beskid. Jedzie się dobrze pogoda idealna ciepło, bezwietrznie i nie ma święcącej żarówy. Doceniam kasetę 34 na podjazdach i praktycznie wszystko udaje nam się podjechać.Dalej zmieniamy szlak na czerwony którym będziemy jechać aż do samej Baraniej Góry.

Polana na początku czerwonego © Krzychu22

Początek szlaku znam aż do Kubalaonki, jedzie się przyjemnie i bez większych przygód. Tam Paweł zalicza nie groźną glebę ale dzięki niej zdeklasował nas w konkursie kto przywiezie najwięcej błota do domu. Dalej przed pałacem prezydenckim odbijamy w teren i zaczyna się nieznany dla mnie część tego szlaku. Jak dla mnie jest super, sporo korzenie trochę błota skałki singielki ogólnie bajka.

Skałki nieopodal pałacu © Krzychu22

Dalej był przejazd przez kładkę ale jej stan nie pozwalał na pokonanie je musiałem jechać bokiem.

Nieprzejezdna kładka © Krzychu22

Ten objazd niestety skończył się tak

Błotna pułapka © Krzychu22

Błota trochę w nadmiarze, ledwo wyrwałem rower. Dalej już trochę wolniej jadąc docieramy do Stecówki gdzie robimy większy popas. Towarzyszy nam kot żebrak który był tak łapczywy na jedzenie że gryzł również palce. Na jednym zjeździe który był wysypany tłuczniem trafiam na bardzo ostry kamień i nie łapie snejka tylko rozcinam oponę i także dętkę. Wymiana dętki i łatanie opony, nawet szybko poszło.

No niestety łatać trza © Krzychu22

Po odpoczynku (nie moim)jedziemy dalej. Trasa spoko da się jechać miejscami trochę pchania ale nie jest źle. Docieramy pod schronisko na Przysłopie gdzie chłopaki jedzą coś ciepłego. Ku mojemu zdziwieniu jakaś Pani samotnie wdrapuje się na Baranią. Pojedzeni ruszamy na szczyt. Początek jest kamienisty gdzie musimy pchać. Po drodze takie widoki

No to takie rzeczy tam są © Krzychu22

Dalej jest lepiej i da się jechać. Po drodze trochę błota i kłody które się unosiły na wodzie dziwne uczucie jechać po czymś takim.

Pływający most © Krzychu22

Na szczycie podziwiamy widoki których tak naprawdę niema. Spotykamy Panią która pyta się nas czy znamy jakieś ścieżki aby zjechać do Kamesznicy. My tylko po szlakach więc na mapę razem proponujemy jak warto jechać. Nawet nie wiedząc Krzychu zrobił fotkę Pani jest super więc zamieszczam.

Dziewczyny też jeżdżą © Krzychu22

Zamieniliśmy jeszcze kilka słów i zaczyna się to co endurowcy lubią najbardziej, techniczny zjazd. Początek o dziwo udało mi się zjechać, szczęśliwie udało mi się obrać dobry tor jazdy. Dalej bez większych problemów zjeżdżamy, niestety Paweł na HT miał trochę trudniej ale i tak bardzo dobrze dawał rade.

Paweł na pełnym piecu © Krzychu22

W jednym miejscu przeżywam chwilę grozy gdy zahaczając rockringiem o kamień wybija mnie z platform i mało nie lecę przez kiere. Dalej jedziemy i przy źródełko robimy przerwę na napełnienie bidonów. Przejeżdżamy przez skrzyżowanie i patrze a tu Kura, Barton i Damian. Kura zaliczył glebę i ostro pogiął obręcz. Na szybko ja prostowali żeby weszła w ramę. Dalej jadąc już razem zauważam że mam mało powietrza z tyłu. Dopompowałem i na pełnym piecu zjeżdżam do asfaltu aby tam zmieniać dętkę. Ale tam przestaje jakby schodzić. Jedziemy dalej z ekipą BES.endu. Pokazali nam jak mamy jechać szutrowym trawersem aby dostać się do żółtego szlaku na Glawas. Oni robią przerwę a my we trójkę dalej grzejemy w góre. Po drodze pytamy się o drogę ale chyba nie wiedzieli gdzie jechać do wydawało mi się że jedziemy nie w tą stronę co trzeba. Egoistycznie zarządziłem ostre pchanie na przestrzał. Okazało się że dobrze zrobiliśmy trochę skróciliśmy trasę i co najważniejsze wylądowaliśmy w dobrym miejscu.

Przed Glawasem © Krzychu22

Tam robimy przerwę na popas i na łatanie dętki. Co się okazało jakiś kolec wbił się i skutecznie przedziurawił dętkę. Załatałem i ruszamy przez Glawas zielonym szlakiem na Malinowską Skałe.

Czasami też trzeba popchac © Krzychu22

Tam ukazał się przepiękny widok pojawiająca się mgła przelewał się przez szczyt. Widok super i jeszcze nigdy czegoś takiego nie doświadczyłem.

Takie cuda w górach © Krzychu22


Przepiekne widoki c.d. © Krzychu22

Na Malinowskiej skale odłącza się Paweł który zjeżdża do Wisły do samochodu. Dalej we dwóch jedziemy zielonym na Skrzyczne. Jedzie się przyjemnie choć w bardzo gęstej mgle.

Malinowska Skała © Krzychu22

Docieramy do Małego Skrzycznego wjeżdżamy w las wyjeżdżamy i mgła kompletnie znikła. Wyjechaliśmy ponad mgłę i ukazał się baśniowy widok. Dalej jadąc na Skrzyczne doganiamy ekipę BES.Endu.

Małe Skrzyczne © Krzychu22

Na szczycie robimy większy popas i widok też piękny.

Górna stacja na Skrzycznym © Krzychu22

Dalej zaczyna się mój ukochany szlak, jak później się okazało Krzychu też się zakochał. Kura i reszta pognali pierwsi. Szybko nam uciekli ale na technicznej części ich doganiam. Tempo maja mocne choć bez większych problemów nadążam w trosce o snejki zwalniam i razem z Krzychem już zjeżdżam. Na moim zdaniem najtrudniejszym odcinku doganiamy ekipę i ich wyprzedamy, są tam mokre śliskie korzenie i luźne błoto. Jedziemy dalej jako pierwsi docieramy do skałek gdzie dostrzegamy to

Kozice na kamcorach © Krzychu22

My wiedzieliśmy co to jest ale jak ?Damian to zobaczył to pomyślał że niedźwiedź. Dalej zaczyna się singlowe szaleństwo. Super trasa na której nie trzeba bardzo hamować, Krzychu też to poczuł. Zjazd do Szczyrku i tel do domu o której mamy pociąg. Postanowiliśmy dojechać na dworzec do Łodygowic. Sprawdzamy o której jest i jedziemy do Żabki po bronki, wracamy na dworzec. Pijemy czekamy słuchamy muzyki ale pociąg nie jedzie myśleliśmy że to nasz ale to towarowy.

No to czas płynie szybciej © Krzychu22

Tak nam przyszło czekać ponad 1,5 godziny. W końcu wsiadamy i jedziemy do Katowic. Jest już późno. Razem z Krzychem docieramy wzdłuż DK 94 pod Ikea i dalej już sam jadę przez Borki, Stawiki, Centrum, Środule, Mec, Lenartowicza, Kazimierz do domu. Szybka kąpiel i 6 po północy jestem w łóżku.

Dane wyjazdu:
64.86 km 40.00 km teren
03:20 h 19.46 km/h:
Podjazdy: m

Targanie jaworznickich chaszczy

Czwartek, 30 sierpnia 2012 · dodano: 31.08.2012 | Komentarze 1

Po południu były ambitne plany na zrobienie trasy. Jednak Krzychu robił dłużej porządki i wyjazd się opóźnił. Ok 16 ruszyłem max terenowa drogą do Krzycha czyli Kazimierz, hałda, Balaton, Maczki, czarny szlak, hałda Jęzor, singiel i Mysłowice. Czekam na Krzycha jeszcze 30 min jak się ogarnie i ruszamy max terenem w stronę Sosiny ale okrężną droga. Początek wiedzie przy torach dalej Łęg i wałami Przemszy dojeżdżamy do Jelenia gdzie zauważam jakieś wzniesienie na które chciałem się wdrapać. No to wjechaliśmy trochę krzaków i rożnych patyków ale jedzie się dobrze. Później Krzychu proponuje jazdę na przestrzał w bliżej nie określone tereny. Chyba z 2 km tak się przedzieraliśmy przez trawy, gałęzie, patyki, jeżyny i inne nie przyjemne obiekty. Dojechaliśmy w końcu do singla którego już znałem. Takim sposobem dotarliśmy do niebieskiego szlaku. Tak dojechaliśmy jakoś na Byczynę gdzie skręcamy w nieznaną drogę koło kościoła. Jadąc przy polu zauważyłem bale słomy i wpadłem na genialny pomysł o to jego efekt

Ja na walcu, jechać sie nie dało © Krzychu22

Później było tylko lepiej we dwóch staliśmy na bali i z górki biegnąc zjeżdżaliśmy na niej. Oj co było śmiechów radości i zmęczenia. Super zabawa. Trzeba jechać dalej. Dotarliśmy do czarnego szlaki u jesteśmy na Jeziorkach. Dalej już czarnym jedziemy do Ciężkowic gdzie w sklepie kupujemy bronki i dalej czarnym na Sosine. Tam rozsiadamy się na plaży i najpierw popas i picie. Niestety musieliśmy się szybko zmywać z plaży bo było strasznie dużo komarów, przenieśliśmy się na ławki i po drodze znalazłem piłkę do nogi. Po wybiciu piwa i zjedzeniu paczki ciastek poszliśmy trochę pokopać. Trochę źle się grało bo było ciemno a piłka nie była w najlepszym stanie. Tak nam zeszło do 21 i powrót przez płyty na Maczki. Dalej samotnie koło Balatonu gdzie udało mi się chwycić autobus i w momencie dojechałem do domu. Noc dużo cieplejsza niż wczoraj.

Dane wyjazdu:
32.86 km 12.00 km teren
01:35 h 20.75 km/h:
Podjazdy: m

Nocne polowanie czyli Ryszka, Sosina nocą

Środa, 29 sierpnia 2012 · dodano: 30.08.2012 | Komentarze 1

Dzisiaj jak się spodziewaliśmy z Krzychem przyszła paczka z naszym oświetleniem. No to od razu chcieliśmy przetestować. Umówiłem się z Krzychem na Maczkach. Spotkaliśmy się ok 19:30 i zainstalowałem przednią lampkę i ruszamy na Stare maczki. Dalej terenem na Ryszkę gdzie okazało się że lampki dają naprawdę rade. Na Ryszce mały postój i kierujemy się na Sosinę. Bukowska całe ciemna i pusta dziwnie się jechało jak było wszystko widać przed sobą, batman idzie w zapomnienie. Na Sosinie posiedzieliśmy pogadaliśmy i wracamy płytami na Maczki. Tam jest przekazanie reszty gratów i już solo jadę do domu koło Balatonu. Za Balatonem coś buszowało w krzakach ale nie wiem co ty było ale raczej nie dzik coś mniejszego może lis, zając, sarna nie wiem.

Dane wyjazdu:
153.10 km 65.00 km teren
07:31 h 20.37 km/h:
Podjazdy: m

Lipowiec, Tenczynek - terenowo,nowościowo

Wtorek, 28 sierpnia 2012 · dodano: 29.08.2012 | Komentarze 4

Jakoś dziś udało mi się wcześnie wstać 7:30. Żeby nie być tym złym dzwonie do Krzycha o 9 i skutecznie go obudziłem, miał poważny dylemat czy wstać czy spać dalej. Po 30 min dostaje tel że już się ogarnął i że możemy gdzieś jechać. No to ja szybkie przygotowania i jadę do Krzyśka.

Droga standardowo Ostrowy, Maczki, czarny szlak, niebieski kapliczka, Długoszyn, Mysłowice. Tam na mapie pokazuje gdzie chce jechać. Krzychu kończy przygotowania i ruszamy przed 11. Mamy dostać się do Trzebini więc kierujemy się nową drogą na Łęg torami na czarny szlak i tak jedziemy przez Jeleń i w stronę Byczyny. Docieramy do szutrowej autostrady i jesteśmy nad Groble. Tam popas i leżymy na blasze i smażymy się jak jajka.

Jeszcze Jaworzno czy Chrznów Groble © Krzychu22

Dalej nie wiemy jak za bardzo jechać więc postanawiamy chwycić się zielonego szlaku. Jadąc kawałek dalej jest tabliczka że prowadzi do Wygiełzowa do skansenu więc jak znalazł dla nas. No to wiedząc jak jechać grzejemy. Szlak to w 80% leśne ścieżki i dukty. Jedzie się bardzo przyjemnie, lekkie podjazdy zjazdy cień i zapachy. W pewnym miejscu dostrzegam dziwną tablice

Dobrze że ostrzegaja © Krzychu22

Sprawdzamy która jest godzina było przez 13 no to jedziemy. Szlak trochę kręcił i wyprowadził nas na kamieniołom

Kamieniołom Żelatowa © Krzychu22

Jak by coś to jest schron więc nie ma się czego bać

Pancerny schron © Krzychu22

Dalej jedziemy cały czas zielonym szlakiem. Jedzie się super aż do czasu kiedy musieliśmy się wdrapać na spore wzniesienia w okolicy Zagórza. Szybko sprawnie nam to poszło choć trochę sił zabrało. Gubimy szlak ale odnajdujemy, znaki stare to ledwo widać. W pewnym momencie wyjeżdżamy na szczyt górki i pojawiają się takie widoki, nawet góry było widać.

Widoki z Zagórza © Krzychu22

Dalej zaczynają się szybkie zjazdy całe szczęście szutrowe z bandami super się zjeżdżało. Docieramy już praktycznie do Wygiełzowa, zajeżdżamy do sklepu kupujemy jedzonko i jedziemy na zamek. Tam popas odpoczynek i kilka fotek. Czajniczek musi być

Zamek Lipnik © Krzychu22

Dalej chciałem jechać na zakola Wisły. Patrząc później na mapę postanowiliśmy jeszcze jechać do Tenczynka. No to zjeżdżamy bardzie hardcorową wersją z zamku. Szybko nam to poszło i jedziemy mniej więcej w stronę zakoli. Jednak coś nam się nie zgadza, trochę pomyliliśmy kierunki i sprytnie to naprawiamy jadąc na czyja. Dojeżdżamy do mostu nad Wisłą i kierujemy się na zakole A(jakaś piaskownia). Docieramy do pierwszej wody

Jeziorko, starorzecze Wisły © Krzychu22

Jak się okazało woda wszystko skutecznie otacza i musieliśmy się kilkukrotnie wracać żeby przedostać się do Rozkochowa. Tu skończył się ląd

Pełno tego wokół © Krzychu22

Dalej już szukamy szlaku niebieskiego którym mamy podjechać do Alwerni. Jedziemy przez Żródła, Okleśno, Podłęże i jedziemy niebieskim do żółtego pieszego. Po drodze skręcamy do sklepu po bronki. Jadąc przez Alwernię widzę reklamę pizzerii o nazwie alchemia nie wiem czy tam cokolwiek może być smaczne. Jedziemy teraz zółtym pieszym szlakiem do Rudna pod zamek. Jedzie się bardzo przyjemnie trochę terenem trochę asfaltem no i pola też się trafiły. Było trochę podjeżdżania ale za to piękne widoki. Ta fotka jest z okolic Grojca

Zamek w Rudnie © Krzychu22

Jadymy dalej trzeba się wspiąć spod A4. Udało się i już prosta droga pod zamek. Jak się okazało remont idzie pełna para. Robimy fotkę i zjazd na dół siąść i wypić browarka.

Remontowany zamek w Rudnie © Krzychu22

Zjazd postanawiamy zrobić tak jak się należy czyli piec pełen. Początek zachowawczo bo zakręt i nie wiele widać dobrze zrobiłem bo niżej sprowadzali sakwiarze rowery. My przemiękliśmy koło nich i skacząc przez korzenie i lawirując między drzewami szybko znajdujemy się na dole. A na dole...

Dalej jedziemy niebieskim rowerowym do czerwonego rowerowego którym już jedziemy do Trzebini. Jak sam Krzychu zauważył sporo ładnych dziewczyn spotkaliśmy po drodze. Dalej przez rafinerie w Trzebini gdzie łapiemy sporo oktanów i tak jakoś docieramy do Luszowic. Tam łapiemy się niebieskiego rowerowego i dalej zmiana na czerwony jaworznicki i tak dojeżdżamy do Ciężkowic. Asfaltem a później przy torach jedziemy na Sosine. Tam jemy resztki zapasów i ruszamy po jakiś 20 min. Zrobiło się strasznie zimno trochę nas trzepie ale jedziemy. Ja jadę powolutku płytami na Maczki a Krzychu krótsza droga jedzie do siebie. Z Maczek koło Balatonu do domu.

Trip wyszedł superowy, trasy takie jak lubimy szybkie terenowe zjazdy. Trzeba będzie bardziej zbadać tamte szlaki.

Na koniec jeszcze po 21 razem z kumplem mały objazd okolicy. Trochę zimno ale w długim wszystkim dało się spokojnie kręcić.

Dane wyjazdu:
60.55 km 15.00 km teren
02:14 h 27.11 km/h:
Podjazdy: m

Rajd samochodowy, Środula, Pogoria III

Niedziela, 26 sierpnia 2012 · dodano: 27.08.2012 | Komentarze 2

Rano strasznie pada a miałem jechać z kolegą do Dąbrowy na jakiś tam 3 rajd samochodowy. Już oficjalnie zrezygnowaliśmy ale przed 12 przestało padać. No to tel. do kumpla no i jedziemy pod UM w Dąbrowie. A tam niespodzianka coś tam jest a jedyne samochody to stoją a nie zapierdzielają po trasie. Czekamy chwile ale nic się nie dzieje. Gdzieś usłyszałem że koło EXPO ma coś się dziać więcej. No to jedziemy zobaczyć co tam jest. No działo się więcej przejechały 3 samochody i znowu nic. Ja postanowiłem pojechać na Środule zobaczyć czy jest ten wyścig, na miejscu jedynie jeżdżą na deskach. No to kieruje się do domu. W między czasie dzwoni kolega że przyjechało kilka fur i jeżdżą. Nie zastanawiając się szybko 30 nie schodzi z licznika. Docieram pod EXPO i rzeczywiście jeżdżą. Ustawiamy się w dobrym miejscu i przejechało chyba z 6 samochodów z czego jeden to był Polonez co ładnie latał bokami no i można powiedzieć gwiazda Subaru Impreza STI. Jak to zapierdala i wydaje cudne dźwięki turbina gwiazda jak silnik odrzutowy, napęd na cztery kopyta sprawdzał się idealnie odpychał się bardzo sprawnie, kiedyś będę miał taką :). Wracamy do domu przez Staszic i park Leśna.

Po obiadku przyjeżdża Krzychu i mamy jechać na coś lajtowego, wybieram pogorie. Jakoś nie chce się jechać, jedziemy przez Strzemieszyce, Jamki, Laski i Pogoria I, dalej II i III tam Krzychu podsuwa pomysł z browarem ja nie zaprzeczyłem. Skręcamy na zieloną i jedziemy do pobliskiego sklepu. Po kupnie Perły export wracamy przez zielona na 3-kę. Na zielonej idzie orkiestra dęta i pakują się na scenę my nie czekamy tylko jedziemy na pogorie. Po spożyciu i rozmowach wracamy przez centrum, Staszic, park Leśna. Po drodze opadamy kompletnie z sił i wleczmy się do mnie. Chwile gadamy i Krzychu wraca do siebie.

Dane wyjazdu:
59.53 km 8.00 km teren
02:36 h 22.90 km/h:
Podjazdy: m

Chorzowski i nowości

Piątek, 24 sierpnia 2012 · dodano: 24.08.2012 | Komentarze 0

Ruszam przed 16 na spotkanie z Krzychem pod Ikeą, mamy razem jechać do sklepu Katowicach po zębatkę. Jedzie się okropnie bardzo mocny wiatr 25 to już byla zawrotna prędkość, jadę przez Kazimierz, Lenartowicza, górka masakra, Mec, Środula, Centrum, Rudna, Borki, Dąbrówka. Po drodze spotykam Tomka pewnie wracał z pracy ale dlaczego solo? Na miejscu jestem grubo po czasie ale nie ma Krzycha później się przyznaje dlaczego ale nie będę pisał co było powodem, foch. Dalej razem kręcimy do sklepu jedzie się lipnie mnóstwo świateł samochodów itp. Kupuje co trzeba i mówi jedźmy do chorzowskiego ale Krzychu mi mówi że jedzie do domu trochę się zdziwiłem no ale nic. Razem jedziemy jeszcze kawałek i daje sam przez rynek i do parku, tam jeden zjazd trasą i kieruje się na Siemianowice. Kompletnie nie wiem gdzie jestem ale jakoś nie wiem jak docieram na pamiętne miejsce czyli zjazd i już jadę do Czeladzi ale jakoś inaczej. Zaczyna się chmurzyć i lekko kropić. Przestaje jadę dalej wyjeżdżam nieopodal M1 tam przez parking i pętelka na około Salonu Mana. Zaczyna kropić i to mocniej. Lecę na Będzin jadę przez centrum, koło dworca gdzie pod torami przejeżdża bus który miał dosłownie 5 cm luzu nad dachem, ocierał już anteną. Dalej koło izby wytrzeźwień tam zmaga się wiatr i deszcz liście mnie wyprzedają. Na Środuli regularna ulewa potoki na drodze i już kompletnie przemoczony jadę na Mec. Drogi bardzo śliskie koła szybko tracą przyczepność przy hamowaniu. Lenartowicza, Kazimierz i do domu, zdjąć mokre ubrania i wziąć ciepła kąpiel.