Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Krzychu22 z miasteczka Dąbrowa Górnicza . Mam przejechane 50025.66 kilometrów w tym 17793.68 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.19 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Full suspension z Krzychem

Dystans całkowity:11171.36 km (w terenie 5039.00 km; 45.11%)
Czas w ruchu:665:03
Średnia prędkość:16.80 km/h
Maksymalna prędkość:34.90 km/h
Suma podjazdów:74286 m
Suma kalorii:4870 kcal
Liczba aktywności:224
Średnio na aktywność:49.87 km i 2h 58m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
57.01 km 30.00 km teren
02:42 h 21.11 km/h:
Podjazdy: m

Nowości

Czwartek, 23 sierpnia 2012 · dodano: 24.08.2012 | Komentarze 0

Dzwonie do Krzycha czy jedziemy, jedziemy al coś musiał jeszcze zrobić wiec ruszam ok 17. Jadę na Maczki.Sosine, tam jemy po jabłku i wpadam na pomysł sprawdzenia jednego singla. Najpierw Ciężkowice i tam test singla bardzo fajny, dalej jedziemy na Dolinę Żabnika. Zaczynamy objeżdżać pierwszy zakręt i trochę przegiąłem na korzeniach i piachu ucieka mi rower i nie wyrobiłem i bokiem w krzaki, ludzie się dziwnie patrzeli ale dalej już baz przygód a szybko. Po sprinterskim objeździe mały postój i jedziemy w stronę Boru. Tam zaczynamy eksploracje i docieramy do wyjazdu z kopalni. Jest jakiś szlak no to jedziemy i trafiamy na Western park.

Western Park Trzebinia © Krzychu22

Wjeżdżamy popatrzeć co tam jest, bardzo fajnie zorganizowane.

Różne atrakcje i laweczki © Krzychu22

Jedziemy objechać to wokoło i spotykamy wielbłąda Mietka, akurat była pora karmienia i trochę się pośmialiśmy jak spożywa jabłka.

Wielbłąd Mietek © Krzychu22

Jedziemy dalej i są koniki chciałem się z jednym ścigać ale bez jedzenia się nie ruszy, znalazłem też coś dla siebie.

Mostek na kole © Krzychu22

Jedziemy dalej okazało się że to jest w okolicy Sierszy. Docieramy na znaną mi drogę i kierujemy się w stronę chrzanowa wbijamy na tory i wdrapujemy się na górę którą zna zaś Krzysiek posiłek i kilka fotek.

Widok z górki © Krzychu22

Zaczynamy zjeżdżać jadę pierwszy i zaczynają się uskoki pierwszy spoko drugi trochę szybko a trzeci to trzeba tłumić wybicie żeby za ostro nie polecieć a na koniec bardzo piaszczysty zakręt na którym zaliczam wyjazd w krzaki ale jakoś przedzieram się i wracam na drogę, dalej asfaltami szukając jakiś singli.

Docieramy do jakieś szutrów i jedziemy w las ale jakiś koleś mówi że nie radzi nam tam jechać bo teraz jest mecz painballa i jeśli nie chcemy oberwać to żebyśmy tam nie jechali. Krzychu pyta czy tez możemy się postrzelać nie zaprzeczyli ale nie było czasu i pieniędzy. Dojechaliśmy do takiej dróżki.

W stronę Sosiny © Krzychu22

Dalej jedziemy w dół i chce wdrapać się na górę i jedziemy ścierniskiem i pojawiły się takie widoki.

Elektrownia Siersza © Krzychu22

Dalej jedziemy w stronę wieży.

Nasz najbliższy cel wieża © Krzychu22

Jedziemy obok wierzy i Krzychu już zna drogą po chwil tez poznaje i jedziemy na Ciężkoowice. Asfaltem i przy torach na Sosinę tam chwile siedzimy i ja jadę płytami na Maczki a Krzychu odłącza się i jedzie przez kamieniołom. Z Maczek standardowo koło Balatonu do domu.

Nasza wyprawa była cały czas improwizacją i szukaniem nowej drogi, łapaliśmy sygnał trtyd trytyd...



Dane wyjazdu:
44.70 km 10.00 km teren
01:53 h 23.73 km/h:
Podjazdy: m

"...ale emeryci nie dają za wygraną..."

Środa, 22 sierpnia 2012 · dodano: 23.08.2012 | Komentarze 5

Dzisiaj bardzo leniuchowo miałem w planach ruszyć po 18 na spokojne małe kręcenie. Troszkę po 17 telefon od Krzycha i mówił w skrócie że lekarz kazał mu jeździć tylko nie w crankach i czy nie podrzuciłbym mu platform. No to zjadłem coś na szybko do garażu po platformy i ruszam do Krzycha przez Maczki, kapliczka, Długoszyn, elektrownia Mysłowice.

U Krzycha jak zwykle pogaduchy mały serwis przekładka cranków i ruszamy najkrótszą drogą na Sosinę. Ruszamy ścieżką rowerową do centrum tam po parku lotników jakieś fajne single i jedziemy na Szczakową. Odbijamy na czerwony szlak i jedziemy przez kamieniołom. Tam trzeba było docisnąć żeby zdążyć przez samochodem na tyle szybko jechałem ze po wskoczeniu na chodnik ledwo składam się w zakręt i skosił bym jakieś fajne dziewczyny. Jak miałem taką prędkość to trzeba było wyskoczyć z jednego fajnego miejsca akurat szedł pies z butelką w pysku jak zobaczył że na niego lecę to upuścił ją i zaczął uciekać. Dale już spokojniej ale koło stadniny kolejna miejscówka do skoku i tam trochę przegiąłem bo nie trafiłem w lądowanie i troszku dobiło. Dalej dość szybko na kamieniołom na sutrze chwyciła mnie głupawka i driftując wyprzedam jakaś parę i zaliczam wyskok i lekkiego dropa jeszcze na koniec dfift i asfaltem na Sosine. Na zjeździe do Sosiny pod mostkiem kolejne objawienie dziewczyny zobaczyły Jezusa jak przejechałem koło nich. Dalej straszę psa i ostro wchodzę w zakręt gdzie zaliczam nie planowanego drifta ale to aby uniknąć wbicia się w wózek a później w samochód. Dalej na luzie na ławkę przy Sosinie. Siedząc śmiejemy się z rożnych sytuacji i patrzymy a te dziewczyny przyszły za nami ale nic się nie czepiały do nas więc spokojnie jedziemy pytami na Maczki i ja koło Balatonu do domu.

Dane wyjazdu:
103.83 km 30.00 km teren
04:51 h 21.41 km/h:
Podjazdy: m

Eksploracka vol.2

Piątek, 10 sierpnia 2012 · dodano: 10.08.2012 | Komentarze 3

Rano piękne słońce trzeba się ruszyć. Pierwszy cel to dokończyć zwiedzanie zwałki. Wdrapałem się na mniejsza skarpę i docieram do jakiegoś betonowego zbiornika z mulem gdzie strasznie śmierdzi. Zmywam się stamtąd i jadę do Okradzionowa. Pod młynem skręcam na czerwony szlak i jadę do Sławkowa. Pokapowałem się gdzie jestem i skręcam w druga strona, czyli w lewo gdzie nie zmam do końca drogi. Dojechałem na Krzykawkę. Z Krzykawki nieznanymi drogami jadę przez Małobądz, Ujków Nowy, Kolonie, Hutki. Dojechałem do jakiejś główniejszej drogi i kręcę w lewo, szybko poczilem że ta droga prowadzi do Kluczy. Nie dziś do Kluczy nie chce skręcam w pierwszą w prawo i docieram terenami do kopalni piasku.

http://images.photo.bikestats.eu/zdjecie,600,306263,20120810,kopalnia-piasku-hutki.jpg[/img]
Jadę dalej na wyczucie i docieram do kopalni, nie wiem czego do bardzo się nie przyglądałem ale już to raczej był Bolesław.

http://images.photo.bikestats.eu/zdjecie,600,306242,20120810,kopalnia-w-boleslawiu.jpg[/img]
Dojechałem do 94 przekroczyłem i kręcę w lewo aby wdrapać się na jakąś skarpę która pojawiła się przede mną. Dojechałem gdzieś na jakieś zakłady i jest droga żaby wjechać na szczycie miłe zaskoczenie, jakieś bajoro

http://images.photo.bikestats.eu/zdjecie,600,306245,20120810,zbiornik-wody-na-haldzie.jpg[/img]

http://images.photo.bikestats.eu/zdjecie,600,306248,20120810,woda-na-gorze.jpg[/img]
Jak się okazało z drugiej strony było kolejne wysypisko śmieci, ostatnio coś często trafiam na takie pomniki przyrody, może jakiś szlak wytyczę.

http://images.photo.bikestats.eu/zdjecie,600,306251,20120810,wysypisko-smieci-boleslaw.jpg[/img]
Dalej nie objeżdżałem tego, wiec zjazd w dół i szukam jakiejś drogi do domu. Jest jakiś asfalt jadę sprawdzić. Dojeżdżam do torów kojarzę miejsce i super jestem w Bukownie. Jadę do sklepu na sztrucle kupuje i tu zdziwienie tragedia narodowa sztrucla podrożała. No nic trzeba będzie przeboleć, konsumpcja przy fontannie i dalej Bukowską do Sosiny, płytami do domu, po drodze trochę mnie zmoczyło.

Po obiedzie jeszcze się zgadałem z emerytem Krzyśkiem i mam do niego podjechać trasa standard Maczki czarny szlak, Długoszyn, Za Orląt lwowskich się spotykamy i razem kręcimy inną droga na Sosine. W pewnym miejscu jedziemy ścierniskiem i o mało co nie przejechałem tam zająca, zauważyłem go dopiero jak zaczął ociekać. Przez kamieniołom jedziemy na Sosine. Tam siedzimy i opychamy się ciastami i jabłkami. Posilenie jedziemy przez płyty na maczki i dalej koło Balatonu jadę do domu.

Dane wyjazdu:
204.68 km 130.00 km teren
13:16 h 15.43 km/h:
Podjazdy: m

Szlak Orlich Gniazd

Piątek, 3 sierpnia 2012 · dodano: 04.08.2012 | Komentarze 7

Pomysł aby przejechać ten szlak zrodził się już w marcu. Wstępnie był planowany na majówkę ale jakoś nie było czasu na planowanie i przygotowania. Postanowiliśmy że przejedziemy go razem z Krzychem w wakacje. W lipcu miał praktyki no to chcieliśmy jechać w przedostatni weekend lipca, niestety pogoda nie była do jazdy. No to zrobiliśmy go w dwa dni czwartek i piątek.

Ruszamy pociągiem z Sosnowca o 8:13 w Częstochowie jesteśmy o 9:37. Wydostajemy się z dworca i na czuje jedziemy na Stary Rynek gdzie jest początek czerwonego szlaku Orlich Gniazd.
Poczatek szlaku, Częstochowa Stary Rynek © Krzychu22

Ładujemy plecaki i jedziemy w stronę Olsztyna. Początek szlaku asfaltowy jedzie się dobrze choć czuć balat na plecach, mój ważył ponad 8 kg, o Krzysku już nie wspomnę:). W okolicach huty troszkę błądzimy bo zbudowali nową drogę ale znaków nie odmalowali. Szybko odnajdujemy drogę i już terenami jedziemy dalej.

Pierwsza kontrola mapy © Krzychu22

Docieramy do lasów i skałek. Pierwszy podjazd i czuć że szybko nie będziemy jechać, balast daje ostro w kość. Tam postanowiliśmy że jedziemy spokojnym można rzec emeryckim tempem, ale szybciej to w połowię będziemy padnięci.

Zielona góra, skałki © Krzychu22

Dalej już zjazdy i w miarę płasko. Piasku jak dotąd znikome ilości. W jednym miejscu spotykamy odpoczywającą pielgrzymkę, chyba zrobiliśmy niezła furorę bo robiono nam zdjęcia. Przejeżdżamy prze Kusięta tam też jakieś ciekawe wzniesienie Sowia góra i już jest Olsztyn.

Pomnik poległym żołnierzom © Krzychu22


Zamek Olsztyn © Krzychu22

Objeżdżamy zamek i w lesie robimy pierwszy postój na jedzenie, jadąc pociągiem zgłodnieliśmy. Pojedzeni dalej ciągniemy w stronę Złotego Potoku. Tam zdziwienie najgorsze odcinki piaszczyste pokonujemy w siodle, gdzieniegdzie wysypane kamienie po których bardzo dobrze się jedzie, dojeżdżamy do Zrębic. Dalsza część szlaku była troszkę piaszczysta ale wszystko w siodle, obawialiśmy się że będzie gorzej z piachem. Drogą klonową jedziemy do Złotego potoku. Tam robimy mały unik, omijamy kawałek szlaku który w zeszłym roku był zatarasowany przez powalone drzewa. Spróbowaliśmy kawałek, ale widząc stare leżące drzewa wróciliśmy się i ścieżką rowerową i zarazem zielonym szlakiem rowerowym docieramy do źródełek.

Skałki w Złotym Poloku © Krzychu22

Robimy tam mała przerwę na napełnienie bukłaków i brzuchów, wada bardzo smaczna i co ważne bardzo zimna, chłodna była jeszcze przez większość trasy.
Zjedliśmy ciastka ochłodzeni napojeniu ruszamy na Ostrężnik. Wiele tam nie ma ruin nie zlokalizowaliśmy jedynie jaskinie.
Jaskina Ostrężnik © Krzychu22

Jedziemy dalej w stronę Morska. Siedlecką drogą docieramy do Trzebiniowa. Lecimy dalej terenami na Moczydło i Niegową. Z Niegowej terenami przez Wielką górę docieramy do Mirowa, gdzie spotykamy niecodzienny widok i jak dla mnie niedorzeczną sytuacje.
Zamek Mirów © Krzychu22


Widzimy spora grupę kolaży pewnie ok 30. Zauważam że stoi ciężarówka która wiozła ich bagaże itp. Na początku myślałem że to solówka ale jadąc dalej zauważyłem że to 40 tonowy zestaw, wybuchłem śmiechem, po kiego wała jechać takim dużym zestawem na pewno nie wykorzystali całej przestrzenie transportowej, no chyba że tam spali.
40 tonowy zestaw i grupa kolarzy © Krzychu22

No nic docieramy pod sam zamek jak prowadzi szlak.

Zamek Mirów i ja © Krzychu22

Teraz pokonujemy odcinek szlaku Mirów Bobolice. Da się jechać choć czasami są tak wyślizgane kamienie że opony nie maja gripa. Dwa odcinki gdzie pchamy i ukazuje się przepięknie odbudowany zamek Bobolice.

Zamek Bobolice © Krzychu22

Robimy tutaj popas i odpoczywamy śmiejąc się z Maćka i jego ojca których spotkaliśmy już w Złotym Potoku.

Zamak Bobolice z innej perspektywy © Krzychu22

Daje jedziemy na Zdów. Zamieniamy się plecakami z Krzyśkiem żeby trochę odpoczęły mu plecy, jedzie się dobrze choć ciężko. Kierunek Morsko po drodze super trasa przez Skały Kroczyckie. Jechało by się lepiej bez plecaków ale nie ma co narzekać teren super.

Góra Sowia czerwony szlak © Krzychu22

Dalej pniemy się na Górę Apteka skąd są super widoki i później zajefajny zjazd z niespodzianką.

Widoki ze skałek © Krzychu22


Super widoki ze skałek © Krzychu22

A ta niespodzianka to to...

Zwierzyniec na szlaku © Krzychu22

byłem mocno zaszokowany i rozbawiony podobnie jak Krzysiek. Pokaźnie stado kóz stanęło nam na drodze. Dalej wdrapujemy się na Morsko gdzie robimy postój i popas. Następny cel to Ogrodzieniec.

Ten docinek był piaszczysty i trochę dał nam w kość, szczególnie był niewdzięczny dla Krzyśka co się okazało następnego dnia. Po drodze spotykamy niecodzienną skałę.

Niecodzienna skała © Krzychu22

Jedziemy przez takie wioski jak: Żerkowice, Karlin zaliczamy Góry Suche podzamcze. Tam robimy zakupy na nocleg czyli browary i coś na śniadanie oraz jemy pizze bo pomysł ze zrobieniem ogniska zająłby zbyt dużo czasu. Docieramy pod zamek.

Zamek Ogrodzieniec © Krzychu22

Po zjedzeniu ruszamy jak szlak prowadzi do Pilicy gdzie chcemy przenocować. Po drodze gubimy szlak. Szybka korekta i postanawiamy rozbić się na rzepakowym ściernisku. Wjeżdżamy na wzniesienie przygotowujemy podłoże postawiliśmy namiot i słyszymy bardzo głośny wystrzał. Patrzymy co się dzieje ktoś ucieka i stoi w jednym miejscu. Obserwujemy bacznie co się dzieje. Myślałem że to sarna ale za długo stała i zaczęła świecić jakimiś latarkami do mnie. Możliwe że to był kłusownik. Nie ryzykujemy i przenosimy się jakiś kilometr dalej w lepszą miejscówkę.

Niegościnne ścierniskko © Krzychu22

Noc spędzamy na gadaniu owszystki ale szczególnie jednym:). Wypiliśmy bronki i próbujemy spać. Hotel to to nie był ale jakoś usnąłem. Szkoda tylko że nie było gdzie się przemyć. Budzimy się rano jemy śniadanie zwijamy obozowisko jeszcze serwis rowerów i w drogę. Krzychu narzeka na ból kolana który pojawił się przed Ogrodzieńcem.

Nasze obozowisko © Krzychu22

Zawijamy do biedronki w Pilicy po wodę. Dalej kierujemy się na Smoleń. Po drodze Krzysiek już nie daje rady kręcić bo kolano się wzmaga. Postanawia przerwać dalszą jazdę. Powoli docieramy do Smolenia. Nie tracąc czasu jedziemy dalej do Bydlina. Jedziemy wolno aby Krzychu nie przeciążał kolana. Tam się rozdzielamy. Krzychu leci do domu, a ja dalej targam szlakiem.

Z Bydlina do Rabsztyna nie jest daleko ale to był najgorszy odcinek całego szlaku. Sporo pchania bo piach po osie. Słabe oznakowanie co spowodowało jazdę na ślepo przez las. Jakoś udaje mi się odnaleźć szlak i docieram trochę zmęczony do Rabsztyna. Tam przerwa i dzwonie do Krzycha co ta z nim. Dojechał do Olkusza i powoli kula się do domu. Jedynie co to na tym odcinku był super zjazd.

Zjazd przez Rabsztynem © Krzychu22


Zjazd koło Rabsztyna © Krzychu22

Z Rabsztyna szlak jest przyjemy za Olkuszem robi się wyśmienity.
Zamek Rabsztyn © Krzychu22


Leśnie dukty i droga przez pola. Tyko ten skwar na polach w okolicy Sułoszowej totalna masakra. Widoki bajeczne.

Piękna trasa, Sułoszowa © Krzychu22

Przejeżdżam przez Kosmolów, Górę Graniczna, i dalej asfaltem przez Sułoszową. W Pieskowej Skale kilka fotek i dalej szlakiem do Ojcowa.

Zamiek Pieskowa Skała © Krzychu22

Ten odcinek do Krakowa jest niesamowity. Super widoki, trasa wyśmienita, szybkie zjazdy. Tempo mam nie złe szybko leci droga.

Kościół w okolicach Słonecznej Góry © Krzychu22

W okolicach Woli Kalinowskiej gubię szlak ale okazało się że przejechałem skręt robiąc niepotrzebnie podjazd. Docieram do kościółka. Dalej już tylko zamek Ojców dojazd do niego superowy wzdłuż strumy, jeden techniczny zjazd i jestem pod zamkiem.

Zamek Ojców © Krzychu22

Dalej już droga spokojna z górki do czasu aż mylę drogę i robię cholernie wredny stromy podjazd. Odnajduje szlak i szybko lecę do Krakowa. Po drodze super widoki i Brama Krakowska.
Brama Krakowsa, Ojców © Krzychu22

Jadę przez Biały Kościół, Wielka Wieś, Giebułtów, Pękowice dalej już Kraków. Widoki super.
Widoki w Ojcowskim Parku Narodowym © Krzychu22

Zielony pas startowy

Zielony pas startowy © Krzychu22

Już nie daleko.
Już widać Kraków © Krzychu22

Docieram do obrzeży Krakowa i blisko centrum jest koniec szlaku.

Jest zdobyty,koniec szlaku © Krzychu22

Dalej już szukam dworca. Sprawnie udaje mi się go odnaleźć i ledwo ledwo uniknąć kompletnego przemoczenie na styk dotarłem na dworzec przed burzą, tylko trochę mnie pokropiło. Ruszam na poszukiwanie kas biletowych co nie było proste. Kupiłem bilet i szukam kiedy jedzie i skąd mój pociąg do Jaworzna Szczakowa. Jakoś odnajduje i mam ponad godzinę czasu no to jem, dzwonie do Krzycha co tam z jago kolanem bo był już u lekarza. Ta szybko spędzam czas na oczekiwanie na pociąg.

W pociągu dosiada się jakiś biker co po dwóch piwach stał się rozmowny. Wysiadam w Jaworznie i przez lokomotywownie, Maczki, Balaton jadę do domu, po drodze zachód słońca.

Zachód słońca koło Balatonu. © Krzychu22


PODSUMOWANIE

Dystans szlaku wyniósł 176.60 km przejechane w ciągu 11 godzin 54 minut. Z czego jakieś 85% to teren. Wyprawa była by super jakby nie kontuzja Krzyśka oby wszystko dobrze się rozwinęło. Trasa bardzo wyczerpujące, z bagażem nie da się pogonić. Teraz już wiem że da się zrobić ten szlak w jeden dzień. Obyło się bez problemów technicznych. Zero totalnych gum tylko Krzychu miał malutką dziurę i powoli uchodziło powietrze. Kolejny wypad na szlak to jednodniowa wyrypa albo w sporej grupie na dwa dni.

Pełen sukces szlak zdobyty, co teraz jakie wyzwanie? Trzeba pomyśleć, ale to już pewnie po maturce. Zdrowiej Krzyś.

Pozdrawiam wszystkich i zachęcam do szlaku, Jura jest piękna.

Dane wyjazdu:
57.13 km 5.00 km teren
02:49 h 20.28 km/h:
Podjazdy: m

Park Chorzowski

Środa, 1 sierpnia 2012 · dodano: 01.08.2012 | Komentarze 0

Mieliśmy jechać z Krzychem po plecak na jutrzejszy wyjazd na Jurę. Pierwszą cześć do Ikea jechałem solo. Turlałem się przez Kazimierz, Lenartowicza, Mec, Środule, Stawiki, Borki, Rozdzieńskiego.Pod Ikea czekał Krzysiek i dalej już jedziemy razem.

Pod żyrafą czeka kolega Krzycha. Pogadaliśmy dowiedzieliśmy się kilku dziwnych rzeczy i razem jedziemy na traskę koło planetarium. Raz zjechaliśmy i razem jedziemy pod silesie. Tam się rozdzielamy i emeryckim tempem wracany do Sosnowca do sklepów rowerowych. Po drodze dostajemy zimną cole od ładnych dziewczyn, przydało nam się orzeźwienie. Kupuje kółka do X7 i już sam jadę na Dańdówkę, Klimontów , Rabkę, Porąbkę, Kazimierz i dom.

Straszna duchota i upał, źle coś się kręcił.

Dane wyjazdu:
55.01 km 40.00 km teren
02:38 h 20.89 km/h:
Podjazdy: m

Terenowe Bukowno

Wtorek, 31 lipca 2012 · dodano: 31.07.2012 | Komentarze 0

Razem z Krzychem mieliśmy w planach zrobić coś lajtowego. Wyszło jak zawsze. Na Maczki pojechałem max terenem przez hałdę, Balaton i terenem na Maczki. Następnie na czarny szlak i tam się spotkałem z Krzychem. Dałem propozycje pojechania max terenem na Bukowno, tam piernik, sok i posiedzieć. No to jazda, jedziemy terenem na Ryszkę, odbijamy na LHS, Miedawę, Przymiarki i wzdłuż torów na Bukowno.

Tam popas i szukamy nowej drogi. Przebijamy się przez las i lądujemy na znanej trasie wzdłuż asfaltu. Zajeżdżamy aż pod Schenkera. Dalej przez wąski mostek na Sosinę i kolejny popas.

Dalej wracamy się kawałek w stronę Bukowna i zjazd w teren. I cały czas prosto, przez Bobrowy szlak i jesteśmy kolo lokomotywowni. Dalej płytami, koło leśniczówki i za torami się rozdzielamy, ja jadę w teren a Krzychu do domu. Dalej na Cieśle, Ostrowy i do domu.

Dane wyjazdu:
95.97 km 57.00 km teren
06:46 h 14.18 km/h:
Podjazdy: m

Góry z przygodami

Poniedziałek, 30 lipca 2012 · dodano: 04.08.2012 | Komentarze 0

Wyprawa zaczyna się jak zwykle dojazdem pociągiem do Ustronia Zdrój. Oprócz mnie i Krzycha jedzie zanim koleżanka Sandra. Pomysł trasy był tylko początkowo zaplanowany, w pociągu ustaliliśmy resztę trasy ale ja ją skorygowałem i myślę że fajna traska wyszła.

Zaczynamy od Równicy. Wspinamy się czerwonym szlakiem. Początek spoko wszystko w siodle dalej ostre pchanie, nawet ciężko było pchać ten rower.

JKest siła nie ma lipy © Krzychu22

Jakoś udało się dokulać pod schronisko bez większych problemów.Tam mamy pierwszy postój i dalej kierujemy się niebieskim szlakiem na Orłową przez Przełęcz Beskidek.

Na Równicy,przerwa © Krzychu22

Jedzie się przyjemni bez większych problemów, pchanie prawie zero koleżanka po fachu Sandra też dale radę, jedynie co no to wolniejsze zjazdy ale to przez wydmuszkę Trek HT. Na Orłowej mały serwis dopompanie amorów i jazda na Trzy Kopce Wiślańskie.

Orłowa i bike serwice © Krzychu22


Na jednym ze zjazdów Krzychu zalicza przekomiczna glebę. A stało się to tak... jedziemy na piecu, jest kałuż którą omijam boczkiem z poderwanym przednim kołem bo trochę wody się ostało na boku, Krzyś to robi tak samo ale ląduje na lekko skręconym przednim kole i po uślizgu ląduje na ziemi. Jak zwykle ma farta i brakuje dosłownie 20 cm żeby się wykąpał w błotku. Strat żadnych tylko przekręciła mu się kierownica i nabrał ziemi w rower i na siebie. Szybko się zbieramy i żwawo jedziemy na Trzy kopce.
No i po glebi prostowanie © Krzychu22

Na Kopcach robimy postój i grupowe zdjęcie. Dalej jedziemy zółtym szlakiem do Smerkowca aby zjechać zielonym do Wisły przez Czupel i Grapę.

Nasza ekipa wypadowa © Krzychu22

Zjazd przebiega sprawnie choć tak jak ostatni jest trochę drzew tarasujących drogę. Koło wyciągu daje ostro do piece i mało nie kończy się to totalną katastrofą. Z prędkości 60 km/h musiałem wyhamować do zera aby nie wrypać się do rowu. Mocno się przestraszyłem jak z dupą za siodłem i ściśniętymi dłońmi na klamkach zatrzymałem się jakieś 20 cm przed wykopem. Dalej jadę spokojniej do sklepu gdzie się zaopatrujemy w bronki i jedziemy dalej zielonym szlakiem do czarnego następnie przeskakujemy na niebieski i robimy przerwę na opas.

Pojedzeni śmigamy niebieskim do czerwonego i dalej Kiczory. Podjazd bardzo przyjemy, z jedna przygoda. Krzychu jechał pierwszy ja jakieś 20 m za nim. On przejechał przez polanę a ja jadę i nagle sarna przebiega przede mną jakiś metr trochę się przestraszyłem dalej już spokojniej.

Bike park Stożek Wielki © Krzychu22

Gdzieś na szlaku © Krzychu22

Czerwony szlak rozwalony. Do podjeżdżania super ale klimat starego był prawdziwe enduro spoko kamieni i techniczny, miejscami tak się ostało Docieramy na Kiczory.

Docieramy na Kiczory © Krzychu22

Na Krykawicy sesja na skałce. Po drodze sporo pysznych jagód co widać na zdjęciach i na nas:).

Takie tam na skałce © Krzychu22


Czajniczek musi być:) © Krzychu22


Dajemy radę, Krykawica © Krzychu22

Dalej jedziemy na Stożek, idzie nam sprawnie. Zjazd z niego czerwonym szlakiem w stronę Małego i Cieślara poezja. Takie coś lubię początek techniczny ale da się na prędkości a dalsza cześć pełny piec i mało nie wyrobiłem w zakręci trochę przeorałem i uniknąłem pokrzyw.

Awaryjne hamowanie © Krzychu22

Dale już cały czas czerwonym szlakiem przez Cieślar, Soszów, Przełęcz Beskidek na Wielką Czantorie. Jedzie się dobrze czasami ostre pchanie szczególnie ostatni odcinek. W siodle też jest sporo, od czasu do czasu poleci kulka kropel deszczu ale niegroźnie.

Przed Czantorią, Sandra i Krzyś © Krzychu22

Docieramy wyczerpani na Czantorii, robimy większy popas i zaczynamy jechać w dól.
Popas Czantoria, widać zmeczenie © Krzychu22

Pierwsza faza na piecu dalej jak zaczyna się trasa narciarska Czantoria pokazuje swoje oblicze ostro stromo. Wszędzie trawa no to bawimy się w driftowanie. Tył cały czas zblokowany i tak zjeżdżamy z 500 metrów aż to ostrego miejsca gdzie dupa za siodło a jeszcze targało w dół. Na polanie czekamy na Sandrę.

Trasa narciarska Czantoria © Krzychu22

Dalej już jedziemy na sam dół, cały czas mocno zaciskamy hample bo spokojnie 80 tam byśmy osiągnęli ale nie dało się bo kamienie i trawa przykrywał korytka odwadniające. Na samym dole chcę zahamować do zera a tu się nie da zaciskam ile sił troszkę mocniej zaczyna hamować ale nie zablokowało koła, tak samo ma Krzychu mało co mnie nie trafia. Stoimy i czuć cholerny smród, patrzymy na tarcza a one całe czarne. Nie da się dotknąć zacisków takie gorące. Czantoria przegrzała nam hample, jeszcze po dojeździe do dworca zaciski parzyły a minęło z 15 min.
Morderczy zjazd dla hampli © Krzychu22

Docieramy na dworzec i to poważny kłopot. Ostatni pociąg odjechał 10 min temu. Nic innego tam nie jedzie więc dzwonię i pytam o pociągi. Musimy jechać do Bielska. Szybko jedziemy powyżej 30 zielonym szlakiem greenways do Skoczowa. Tam wskakujemy na drogę do Bielska i jedziemy szybkim tempem przez Podgórze, Grodziec, Świętoszówkę, Jaworze i docieramy jakimś cudem idealnie do dworca głównego, sam nie wiem jak nam się to udało ale spoko szybko kupujemy bilety i jedziemy do Katowic Piotrowic, a Sandra musi dojechać do Zabrza. Powrót do domu samochodem, mój tata nas zgarnął. Było prze 12 jak dojechałem do domu.

Wyjazd naprawdę super. Pogoda dopisała, ekipa też jak zwykle było wesoło. Trasa bajeczna i szybki powrót z Ustronia niezapomniany sami nie wiemy jak szybko pokonaliśmy ten dystans.

Pozdrawiam i do następnego.

Dane wyjazdu:
25.07 km 2.00 km teren
01:07 h 22.45 km/h:
Podjazdy: m

Sosina

Niedziela, 29 lipca 2012 · dodano: 29.07.2012 | Komentarze 0

Na Sosinę spotkać się z Krzychem pogadać i zaplanować najbliższe dni. Droga typowa Ostrowy, Maczki, płyty i powrót. Na Sosinie nic ciekawego się nie działo.

Dane wyjazdu:
59.20 km 5.00 km teren
02:45 h 21.53 km/h:
Podjazdy: m

Po rowerowych i Sosina

Czwartek, 26 lipca 2012 · dodano: 26.07.2012 | Komentarze 0

Razem z kolegą ruszyliśmy do sosnowca do sklepu Sparrow Bike. Jedziemy przez Kazimierz, Lenartowicza, Mec, Środulę i na Sielcu skręcamy w prawo. Dalej to już kawałek na ulice Będzińską. Tam wchodzę i wali jak w zoologicznym, patrze na prawo no jest zoologiczny. Kupuje tam kaset Shimano HG 41 11-34. Dalej jedziemy do Oszołoma(Mkbike). Tam zaopatruje się w enduro szorty Endura Singieltrack z wkładka. Kupiłem je bardzo po taniości. Powrót taką sama drogą tylko w tunelu autobusu 622. Jechał pod dom ale okrężną drogą pod pętlą byliśmy szybciej jak autobus. Dalej już spokojnie do domu.

Po obiadku jadę na spotkanie z Krzychem na Maczkach. Plan prosty jedziemy na Sosinę posiedzieć i pogadać. Gdy tylko usiedliśmy w oddali widać ciemnie chmury i słychać grzmoty. Siedzimy z godzinę lekko kropi ale się kryjemy pod dachem. Później wracamy płytami na Maczki a później jadę do kumpla i rzem jedziemy do parku na browara. Tak spędzony dzień przebiega bardzo fajnie o 21 w domu.

Dane wyjazdu:
71.41 km 30.00 km teren
03:34 h 20.02 km/h:
Podjazdy: m

Ryszka i Cykliczna Noc

Wtorek, 24 lipca 2012 · dodano: 25.07.2012 | Komentarze 0

Wróciłem ze żniw szybko coś zjadłem i razem z kumplem jedziemy na Ryszkę. Nasza trasa biegnie przez Strzemieszyce, Przełajke, Sławków, Miedawę, LHS. Na Ryszce chcieliśmy zrobić mały postój ale muchy szybko nas przegoniły. Powrót przez Burki, postój przy malinach i dalej na Wągródke, Cieśle. Tam nie ma jak przejechać przez wiadukt wylewali coś smoła, no to trzeba jechać bokiem, zaliczam stromy zjazd i kumpel mówi że jestem nienormalny. Po chwili sam zjechał i pytam dlaczego tak o mnie sadzi, sam nie wiedział, myślał pewnie że tam nie da się zjechać, kąt był ok 45*. Dalej terenem na Ostrowy i bardzo szybki zjazd na Kazimierz i już do domu.

Załatwiając niesamowicie ważne sprawy w domu odczytuje wiadomość od Kysa że jedziemy na Pogorie. Udało mi się dodzwonić i czekam na niego koło pętli na Kazimierzu. Dalej gnamy przez Czarna Morze koło parku leśna na Staszic. Prędkość jest znaczna aby zdążyć na czas. Na jednym skrzyżowanie mało nie pakuje się pod ścigacza ale hample nie zawiodły (tak jak w górach). Docieramy pod molo a tam pełno bikerów i bikerek. Szukamy znajomych twarzy ale nic nie widać. Nagle słyszę Jacka. Jest też Damian, Rysiek, Marcin, Adam, Edyta, Olo, nie wiem może jeszcze ktoś był. Robi się już ciem,no no to ruszamy na prawo.

Cykliczna Noc - Start © Krzychu22

Objeżdżamy pogorie III i przez Piekło jedziemy na Pogorie IV, sprawnie to idzie. Krzychu koło kanału zalicza glebę. Jacek też nie chce odstawać i przy pomocy Krzyska koła ląduje na asfalcie. Strat wielkich nie ma w sprzęcie i ludziach. Docieramy na Zieloną gdzie jest grill. Dzięki hojności Jacka dostaje kiełbachę, dziękuje.
Cykliczna Noc © Krzychu22


Ok 23:30 jadę razem z Domsem i jackiem do domu. Odprowadzają mnie na Staszic. Dalej jadę sam. Powrót naprawdę niesamowity, jeszcze takiego nie miałem. Jak wpadłem do lasu i zjeżdżając w dół to jechałem od jednej krawędzi do drugiej nic nie widziałem kompletnie nic jak tylko poczułem gałęzie to odbijałem w drugą i tak cały czas. Docieram do asfaltu gdzie coś jeszcze widać. Skręcam i też asfaltem ale nie wiem gdzie jechać. Patrze w niebo bo to jedyny mój odnośnik jadę szpara w koronie drzew. W pewnym momencie jedzie z tyłu samochód, dzięki jego długim światłą udało mi się trafić do parku Leśna, w innym razie wylądował bym w rowie albo w barierkę, albo w cholernie głębokim rowie. Dalej to prawdziwa jazda na batmana, nasłuchuje po czym toczy się koło jak słyszę szelest żwiru to jest spoko jak trawy to gorzej bo zbliżam się do krawędzi jeziora. Jakoś docieram do oświetlenia i jadę już do domu. Taki powrót mama dzięki Kysowi który mnie wyruchał, a pytałem zanim razem ruszyliśmy czy odstawi mnie na Kazimierz, no nic powrót był bardzo inny.