Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Krzychu22 z miasteczka Dąbrowa Górnicza . Mam przejechane 50025.66 kilometrów w tym 17793.68 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.19 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Full suspension z Krzychem

Dystans całkowity:11171.36 km (w terenie 5039.00 km; 45.11%)
Czas w ruchu:665:03
Średnia prędkość:16.80 km/h
Maksymalna prędkość:34.90 km/h
Suma podjazdów:74286 m
Suma kalorii:4870 kcal
Liczba aktywności:224
Średnio na aktywność:49.87 km i 2h 58m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
34.42 km 20.00 km teren
02:19 h 14.86 km/h:
Podjazdy: m

True Las Wolski

Sobota, 23 listopada 2013 · dodano: 24.11.2013 | Komentarze 0

Tak się złożyło że zostałem w Krakowie i Krzysiek przyjechał do mnie pojeździć. Rano wstaje szybko się ubieram, smarowanie łańcucha i jadę pod dworzec spotkać się z Krzyśkiem. Tam zaskoczenie bo już jest choinka.

Plac przed dworcem © krzychux22

Chwile Krzychu się ogarnia i jedziemy przez miasto na kopiec Kościuszki. Tam pierwszy bardziej męczący podjazd. Udało się podjechać mimo sporej ilości gliny na podjeździe.

Kopiec Kościuszki © krzychux22

Tam objechaliśmy go dookoła i pokazałem Krzyśkowi jak to wygląda że tak powiem w środku.

Zabudownie koło kopca © krzychux22

Dalej kierujemy się zielonym szlakiem do lasu wolskiego. Tam jeden ostrzejszy zjazd ale dajemy rade. Krzysiek trochę zdziwiony że coś takiego może być w Krk a to dopiero początek. Dalej jedziemy pod zoo gdzie chwila na popas i pośmianie się ze słonika

Słonik w zoo © krzychux22

Dalsza trasa to czerwonym na Kopiec Piłsudskiego. Zaczynamy wjeżdżać na niego, nie wiem dlaczego ale jest tam zakaz jazdy na rowerze, kręcimy się dookoła a tu patrze policja, no to jedziemy tak żeby nas nie widzieli. Na górze kapa nic nie widać.

Wszędzi mgła © krzychux22


Kopiec Piłsudskiego © krzychux22

Dalej jedziemy niebieskim szlakiem który prowadzi dookoła lasu. Tam dajemy trochę w palnik. Krzychu zaliczył jedną glebie ale niegroźną, żeby nie był w najgorszym odcinku gdzie ja też leżałem tam parokrotnie. Dalej jedziemy na traske trochę pozjeżdżać. Po drodze też zaliczam glebę jak nie miałem jak się zatrzymać na zjeździe i postawiłem rower bokiem i wystrzeliło mnie po tym jak koła wpadły w jakieś zagłębienie. Było tam trochę chłopaczków no ale w miarę ogarniali, ja w sumie wiele nie odstawałem, jedna hopa tylko mnie denerwowało bo nie mogłem dolecieć. Krzychu już też trochę się podszkolił i w miarę latał. To chyba najlepszy odcinek

Las wolski, traska © krzychux22

Dalej powrót pod zoo popas i zjazd zielonym szlakiem do miasta. Na błoniach nie wiem dlaczego przestaje działać mój licznik, po wstępnych oględzinach znowu kabel się urwał.

Dane wyjazdu:
59.45 km 12.00 km teren
03:26 h 17.32 km/h:
Podjazdy: m
Rower:

Sosnowiec, Będzin, Pogorie, Park Leśna

Niedziela, 10 listopada 2013 · dodano: 10.11.2013 | Komentarze 0

Dzwoni Krzysiek czy nie pojadę z nim dziś do Decathlonu. Miałem trochę nauki no ale jakoś długo nie musiał mnie przekonywać. Ok 15 ruszam i praktycznie pod domem spotykam się z Krzyśkiem. Jedziemy przez Kazimierz, Mec, Środule i już jesteśmy pod Decathlonem. Tam szybko poszło i mamy plan jechać na pogorie 3. Jedziemy w stronę Będzina, ale jest jakaś droga w kierunku w którym mamy jechać. Wyjechaliśmy na granicy Dąbrowy i Będzina. Jedziemy pod zamek. Nigdy tam nie byłem a tu zaskoczenie spoko park i sporo możliwości do poskakania itp. Później wzdłuż Przemszy jedziemy do parku Zielona. Przeskakujemy na pogorie 3 i objeżdżamy ją w dobrym tempie siedząc na kole jakiejś grupce. Dalej jedziemy na Strzemieszyce. Tam sporo błota i ogólnie jazda w żółwim tempie bo strasznie chlapało. Później siedzimy w garażu gadając na tematy około rowerowe. Wtedy dzwoni kumpel żeby coś pokręcić.

Godzinę później jedziemy do parku. Tam się kręcimy i tak prawie przejechaliśmy 20 km. Już mocno zmarznięty wracamy do domów.

Dane wyjazdu:
42.80 km 12.00 km teren
02:18 h 18.61 km/h:
Podjazdy: m

Baza Nurków, Sosina

Niedziela, 27 października 2013 · dodano: 28.10.2013 | Komentarze 0

Dziś pogoda lepsza niż wczoraj, tak też telefon do Krzyśka czy już odzyskał sprawność, okazało się że tak i jak najbardziej jest chętny na jazdę. Umówiliśmy się ze spotkamy się gdzieś po drodze. Ruszam wiec na Balaton, Maczki, tam spotykam Domsa, wracam kawałek rozmawiając. Ich ekipa odbija w kierunku Juliusza a ja zawracam i kieruje się czarnym szlakiem na OST. Dojeżdżam do ul. Armii Krajowej i czekam, myślę coś i nie pasuje, nie możliwe że Krzysiek jeszcze tu nie dojechał. Zawracam i powoli jadę, no i okazało się że Krzysiek sobie zmodyfikował drogę i się minęliśmy. Razem już jedziemy n OST i dalej do parku lotników. Dalej polami do Geostrefy? i dalej na kamieniołom. Z racji że byłem na full HT to odpuszczamy jazdę po kamulcach. Dalej jedziemy na Sosine, tam chwilę siedzimy i się zwijamy na płyty i jedziemy na Stare Maczki. Dalej lasem na Wągródkę i urząd celny w Sławkowie. Dalej na Przełajke i wracam do domu. Chwila rozmowy i Krzychu jedzie gdzieś dalej.

Dane wyjazdu:
35.90 km 5.00 km teren
02:02 h 17.66 km/h:
Podjazdy: m

UM Dąbrowa Górnicza, mała pętla

Niedziela, 20 października 2013 · dodano: 28.10.2013 | Komentarze 0

Dziś dostałem info że pod urzędem miasta są rozgrywane za wody samochodów RC. Szybki tel do kolegi i jedziemy razem. Jedziemy przez park leśna, Staszic, koła targu. Na miejscu sporo modeli, niektóre fajne inne super i dwa totalny odlot :D w dosłownym znaczeniu :D Postaliśmy tam trochę czasu popatrzyliśmy na wyścigi i loty, jeden koleś modelem latał z 5 m.

Zawody samochodów RC © krzychux22

Zawijamy na obiad ok 14, trasa powrotna taka sama jak dojazdowa. W między czasie dzwonił Krzysiek i umówiliśmy się na jakieś kręcenie. Wyszło tak że spotkaliśmy się za Balatonem i pojechaliśmy na Maczki, Wągródke, urząd celny w Sławkowie, Przełajka, Szałasowizna i do mnie. Posiedzieliśmy pogadaliśmy i Krzychu miał jeszcze jechać na Bukowno.

Dane wyjazdu:
26.27 km 10.00 km teren
01:19 h 19.95 km/h:
Podjazdy: m

Jaworzno

Sobota, 5 października 2013 · dodano: 07.10.2013 | Komentarze 0

Na rower mało czasu, ale jakoś udało się wyrwać. Tak wiec szybki tel do Krzyska i jadę na Ostrowy, Maczki, i do Jaworzna na osiedle Stałe, gdzie dojechał Krzysiek. Tam się zorientowałem że nie mam czasu na jazdę na Sosine, tak też odbijamy za cmentarzem na czarny szlak i jedziemy na Maczki. Dalej do parku leśna gdzie chwile siedzimy i Krzysiek odprowadza mnie do domu.

Dane wyjazdu:
51.32 km 4.00 km teren
02:33 h 20.13 km/h:
Podjazdy: m

Sosinowe upalanie

Sobota, 14 września 2013 · dodano: 25.09.2013 | Komentarze 0

Dziś nie miałem w planach ruszyć się naq rower. Siedząc przed kompem miałem już odpalać jakąś giere ale patrze a tu słońce, tel do Krzyśka i ruszam. Jadę przez Ostrowy, Maczki, Szczakową, Osiedle Stałe do Krzyśka na Brzezinkę. Krzysiek kończy grzebać przy rowerze i lecimy taka samą drogą na Sosine tylko w Szczakowej odbijamy na zbiornik. Tam chwile siedzimy i nabijamy się z jakiś chłopaczków. Słyszymy jak piszczą opony i pojawia się Beta w kombiku i zaraz za nią druga nieco nowsza. Patrze kto siedzi w starszej i poznaje Witka, znajomy znajomego, którego brat zna.... :) Znam z filmików i twarzy. No to się przenieśliśmy popatrzeć na rondko gdzie Witek ładnie ogarniał, spalił trochę gumy jakaś babka go zwyzywała. Koleś z drugiej coś tam próbował ale bez szpery ciężko mu to szło. Po 30 min zwijamy się do domów, Jedziemy płytami na Maczki, tam się rozdzielamy i ja lecę koło Balatonu do domu.

Dane wyjazdu:
51.02 km 51.00 km teren
04:07 h 12.39 km/h:
Podjazdy: m

Rychlebské stezky

Sobota, 7 września 2013 · dodano: 19.09.2013 | Komentarze 2

Że po wczorajszym wypadzie na Single było nam mało to pojechaliśmy jeszcze na Rychlebské stezky.

Takie sjezdy mają © krzychux22

Od naszej bazy to tylko 60 km, wiec można się wyspać i wyruszyć o normalnej porze. Docieramy tam z zamiarem spotkania ludzi z forum ET. Zdejmujemy rowery i jedziemy do centrum ścieżek.

W drodze do centrum © krzychux22

Tam od razu spotykamy naszych, chwile rozmawiamy i jedziemy sami bo chłopaki mają popas. Dowiadujemy się gdzie i jak jechać, w sumie to jest tylko jeden podjazd. Początek zapowiada się spoko, trawka, krzaczki, korzenie, kamyki, miejscami wypych, kładeczki, przejazd przez strumyk, asfalt tez był. Da się podjechać wszystko w siodle ale nam się nie chce szkoda siły na podjazdy. Wdrapaliśmy już dość wysoko i po wyjechaniu za krzaków ukazało nam się coś pięknego, super, hiper, mega trawers. Nazywa się to Trail Dr. Wiessnera

Trail Dr. Wiessnera © krzychux22

Od razy zachciało nam się podjeżdżać.

Tak to wyglądało © krzychux22

Kawałek jeszcze lasem i jesteśmy na początku zielonej trasy którą postanowiliśmy zrobić jako pierwszą. Początek trasy bardzo techniczny, ale da się wszystko zjechać, jedna mała przygoda to jak kierom przytarłem o drzewo ale na szczęście bez gleby. Tam ostro zawieszenie pracowało, ale też można było trochę poskakać. Mniej więcej tak to wyglądało, tu akurat prosty singielek.

Takie to single © krzychux22

Dalej robi się szybciej i szerzej. Tam daje na pełnym piecu czasami czyje że lecę przez korzenie bez kontroli. Tam adrenalina skacze znacznie. Kawałek spokojnego odcinak po kamulcach telewizorach i zaczynaj się Sjezdy. Tam znowu piec, dostrzegam usypanie po bokach hopki ale dwie pierwsze omija, widząc co jest za nimi decyduje się na kolejne, lata się cudownie, nawet nie ma czasu na zdjęcia. Tak mnie poniosło że latałem z wszystkiego. Była też groźna sytuacja jak się wybiłem i w locie zorientowałem się że lądowanie jest wyżej niż wybicie, przód jakoś skleiłem a tył ostro oberwał ale maestro uratowało mi dupę. Dalej już spokojnie docieramy na dół. Znowu czeka nas podjazd. Tym razem robimy kilka zdjęć.

Podjazd całkiem przyjemny © krzychux22

To u Doktora © krzychux22

Po drodze spotykamy chłopaków z którymi gadaliśmy na początku. Postanawiamy się trzymać razem bo teraz będą robić Super flow. Trochę się ociągają, ale jak wyprzedziła nasz Czeszka to jeden jak się zerwał, a za nim reszta to mało się nie poprzewracali, w sumie się nie dziwie. Tak docieramy na Verlyba gdzie szybko jemy i dalej kierujemy się na Wales. Tam wypych, zakładamy kaski i zaczyna się mega ale to mega techniczna cześć. Dawałem rade ale reszta miało spore kłopoty, sam przyznam że czasami trzeba było wciągać rower na kamienie, trochę jak trial. Docieramy do drewnianego podestu gdzie są jacyś ludzie, okazało się że to Czesi i tam była taka śmiechowa sytuacja. Wjeżdżam tam pierwszy i przejeżdżam obok kobiety, przejechałem i dziwnie się na mnie patrzy i się śmiej, nie wiem o co chodzi. Dojeżdża reszta chłopaków i zagaduje do nich i częstuje jakimś czymś, już wiem mówiła coś do mnie a ja zero reakcji, no ale spoko, kilka razy próbuje nam wcisnąć jakieś cukierki ale odmawiamy. Później Sajmon komentuje tą sytuacje że chciał dać nam jakaś brazylijską muchę i że później z namiotem będzie zjeżdżał, prawie popłakałem się ze śmiechu :) A tak prezentuje się odcinek pod nazwą Wales

Tak wygląda Wales © krzychux22

Dalej już tylko czerwony odcinek Super Flow. Po początku można mieć spore nadzieje że będzie czad. Ale za nim zjazd to szybki popas i spoglądniecie na mapę.

Nawigacja i w dół © krzychux22

Zaczyna się zjazd ale tu niespodzianka dwie super bandy i podjazd, o co chodzi ale podjeżdżamy. No ale później to piiiiiiiiiiiiiiiiiii piiiiiiiiiiiiiiiiiii piiiiii w dół, o co działo się, tego nie da się opisać, jedyne co to dam zdjęcia,

Sajmon po skoku © krzychux22

Zjeżdżamy z przerwami aby powiedzieć o kurwa ale zajebiście. Fajnie można poskakać. Na jednym wyskoku z kamieni mała przygoda, wyskoczyłem za daleko i przeleciałem nad bandą no i poszedłem w las, dobrze że mało drzew ale żeby wyhamować kładę rower i biegnie przytulić się do drzewa, na szczęście tylko kilka otarć. Dalsza część zjazdu jaszcze bardziej WOW. Kawałek podjeżdżamy z chłopakami i się rozdzielamy, oni będą robić Sjezdy a my jedziemy jeszcze raz na Walesa i Super Flow ale teraz spokojnie i porobić zdjęcia. No to po kolei, podjazd:

Wspomniany wcześniej strumyk © krzychux22

Lans na podjeżdzie © krzychux22

Wales:

Piekny Wales © krzychux22

Widoczki suuper © krzychux22

Takie tam na Wales © krzychux22

Siodło w dól i Super Flow:

Szybkie bandy © krzychux22

Dojazdówka do super sekcji © krzychux22

Zawiecha wybiera © krzychux22

Fragment Super Flow © krzychux22

Czas na lans © krzychux22

Nie ma to jak dobry locik © krzychux22

No i nasz wyjazd na Rychleby dobiegał końca jeszcze tylko powrót do samochodu, zaraz po zjeździe:

Jest moooooccccccccccc © krzychux22

Dojazd do Černé Vodě gdzie zostawiliśmy samochód.

Już dojeżdzamy do samochodu © krzychux22

Podczas pakowania się jedzie grupka z forum ET szkoda że nie udało się spotkać na trasie, a nie parkingu nie mieliśmy już czasu.

Rychleby wymiatają, wiem że wrócę tam w przyszły roku i to nie raz, wbrew pozorom to dość blisko nas. Te dwa dni nadrobiły całe wakacje pod względem rowerowania. Polecam każdemu jednak warto mieć dobry rower, najlepiej fulla bo na HT to sporo będzie męczarni, no ale może ja już za wygodny się zrobiłem. Świetne miejsce do trenowania Technik szybkość, kurde wszystko tam się szlifuje :)

Dane wyjazdu:
98.42 km 52.00 km teren
08:19 h 11.83 km/h:
Podjazdy:2120 m

Prawdziwe błotne Ęduro

Sobota, 31 sierpnia 2013 · dodano: 03.11.2013 | Komentarze 2

Dawno nie było nas w górach tak wiec postanowiliśmy zaliczyć dobrego tripa przed wyjazdem na Smreka i Rychleby, ja osobiście testowałem hamulce, i szerszą kierownice.

Już standardowo ruszamy pociągiem z Sosnowca, co dziwnego Krzysiek już był na dworcu, po jego telefonie spodziewałem się że mam kupić mu bilet. Pakujemy się do Elfa i jedziemy do Rajczy gdzie mamy zaliczyć trasę jednego forumowicza. Już jesteśmy na miejscu a to nasz elfik.

Nasz transport © krzychux22

Ruszamy niebieskim szlakiem na Hale Cukiernica. Podjazd okazał się podejściem, miejscami to podchodzenie po betonowych płytach było problemem.
Niebieski szlak © krzychux22


Po uzyskaniu pewnej wysokości dało się jechać, jak na razie asfaltami i płytami, no ale samochodziarze chcieli nas zepchnąć kilkukrotnie do rowu. Po drodze na Hale Boraczą takie o to widoczki. Ogólnie szlak bardzo przyjemny.

Z niebieskiego szlaku © krzychux22

Tak to wyglądało © krzychux22


Hala Cukiernica © krzychux22


Takie tam widoczki © krzychux22

Dalej postanowiliśmy jechać zielonym szlakiem na szczyt Lipowska. Planowo mieliśmy jechać przez Redykalny Wierch ale już tamtędy kiedyś jechaliśmy to postanowiliśmy zbadać inny szlak. Wszystko praktycznie pokonane w siodle jedynie końcówka to było pchańsko.

Za wąska kierownica © krzychux22


Zielony szlak, przyjemnie © krzychux22

Jedynym zaskoczeniem na szlaku była informacje o jego nieprzejezdności zamieszczona przez PTTK. Napisane było że jest jakieś osuwisko czy coś w tym rodzaju, no ale po podjęciu męskiej decyzji pojechaliśmy zobaczyć. Na szlaku ani śladu po takich zabiegach. Po drodze trafiamy na jagody gdzie spędzamy dłuższą chwile, a były naprawdę dorodne

My po jagodach © krzychux22

Na Hali Lipowskiej robimy popas i obserwujemy ładnych piechurów, yyy piechurki.


Po odpoczynku szybko się przemieszczamy na Rysianke. Tam znajdujemy nasz szlak,czerwony szlak, i czeka nas super zjazd. Puszczam Krzyśka pierwszego żeby zrobił mi foto obok jednego uskoku. Tak wiec jadę na pełnym piecu przez łąkę, wjeżdżam na uskok ale okazał się beznadziejnie malutki i ciężko było się z niego wybić. Dalej nie zatrzymując się doładowuje się adrenaliną waląc pełnym piecem. Miałem kilka momentów grozy kiedy to wpadałem w koleiny. Gdzie byłą możliwość wybicia to tam się leciało.

Dobry zjazd © krzychux22

Na zjeździe © krzychux22

Takie tam artystyczne © krzychux22

Na zjeździe z przeciwka jechała para kolarzy. Widząc że robią mi miejsce to wiele nie hamuje, akurat tam gdzie się zatrzymał pan było super wybicie, no i nie omieszkałem zaliczyć tam lotu, a lot był zacny. Sytuacja uniemożliwiła pozdrowienie, no ale już obok pani jak najbardziej mogłem się przywitać. Jak zjeżdżał Krzysiek to pan wyglądał na zaskoczonego że tak można jeździć rowerem.

Dalej jedziemy czerwonym szlakiem aż pod Pilsko. Droga idzie w miarę sprawnie, ogólnie w siodle. Niestety Krzysiek miał glebę. Mnie w tym miejscu uratował prędkość, już opisuje zdarzenie. Jadąc dość szybko chciałem ominąć bagienko, akurat tak się złożyło że szli tamtędy ludzie. Jadąc dość szybko składam się w jeden zakręt i spoko do czasu jak nie zobaczyłem ostrego zwrotu w przeciwnym kierunku, już miałem walić na przestrzał, ale stała tam ładna pani a za nią spora kłoda, ledwo co udało mi się wyrobić, oczywiście na drifcie. Krzysiek jechał za mną i jakiś pan zasłonił u trochę to miejsce i zwolnił, złożył się w zakręt i nie wiadomo jak uderzył w powalony pień kierownicą, skończyło się na stłuczonym i obdartym palu, nabraniu błota n sienie i skrzywieniu klamki. Po chwili czasu dłoń wróciła do pełnej sprawności jedn z niegroźnym otarciem, co najważniejsze hamulec sprawny. Z małą przygodą dojechaliśmy na Hale Miziową.

Widok na Pilsko © krzychux22



Dalej nasz trasa prowadzi do Sobotnicy Wielkiej po zielonym szlaku. Częściowo znamy ten szlak, ale teraz to wszystko inaczej wygląda. Jazda na pełnym piecu, skoki, techniczne partie po korzeniach, to co lubię najbardziej. Z czasem spoko szlak przerodził się na kamienisty potok. Tam już trochę jadę wolniej w obawie złapania snejka. Tam łapiemy sporo błota. Niestety Krzysiek trafił na jakiegoś kamulca i złapał kapcia. Po dopompowaniu udaje dojechać się do asfaltu a dalej uż pod sklep gdzie robimy postój odżywczo-techniczny. Ja jem zapijając piwkiem a Krzysiek zmienia dętkę. Szlak jak najbardziej polecany do szkolenia technicznego.

Dalej szukamy czarnego szlaku którym mamy dojechać na Kotarnice. Ten szlak okazał się ostatnim gwoździem do naszej trumny. Potwornie stromo, pchanie odbywało się praktycznie na kolanach, pełno krzaków, wąsko, pokrzywy, jeżyny itp. Na dodatek uciekł nam szlak. Nie wracaliśmy się już tylko pchaliśmy na wyczucie. Chociaż tyle że się udało dotrzeć do celu, bo w miedzy czasie zaczęło siąpić deszczem.

Dalej kierujemy się na Romanke. Jesteśmy bardzo zmęczeni no ale nie mamy wyjścia, trzeba jechać. Deszcz nam nie pomagał wręcz bardzo przeszkadzał. Wygłodzeni próbujemy jechać po mokrych korzeniach, ale koła uślizgiwały. Miejscami nawet pchnie było niemożliwe bo zsuwaliśmy się na błocie. Boczkami udało nam się wdrapać. W końcu musieliśmy się zatrzymać na posiłek. Udało nam się zaleź mało przeciekające drzewo. To zdjęcie oddaje wszystko. Po dotarciu na szczyt jakby pogoda zaczynała się poprawiać.

Wszystko widać © krzychux22

Teraz czeka nas zjazd niebieskim szlakiem do czerwonego prowadzącego do Węgierskiej Górki. Zjazd bajeczny, ale w suchych warunkach. Zmęczenie, przemoczenie znacznie utrudniało zjeżdżanie. Miejscami dało się pocisnąć no ale szlak bardzo wymagający. W jednym z zakrętów było bardzo wąsko i trochę zarośli, nie wiedząc co jest po wewnętrznej zahaczam korbą o jakiś pień i lot przez kierownice. Na szczęście wylądowałem w czymś miękkim, tylko ę mnie rower na krył. Nie mając sił czekam aż dojedzie Krzysiek i mnie odkopie spod roweru. Dalej już po łatwiejszej części docieramy do czerwonego gdzie zapowiadamy powrót na ten szlak w suchych warunkach.

Czerwony szlak dobrze znamy. Jeszcze w jednym miejscu chwila lansu

Lans musi być © krzychux22


Zachód słońca © krzychux22

Podjarani wcześniejszym zjazdem i poprawą pogody ja jadę na 100% hamowanie ograniczyłem praktycznie do zera. No i przełożyło się to na doładowanie adrenaliny, rozgrzanie się ale też o złapanie snejka.

Skrzypkowe Młaki © krzychux22

Kiedy się udało wyhamować po snejku tel od Krzyśka że też ma snejka. Przychodzi do mnie i wspólne łatanie. Ja uporałem się raz dwa no ale u Krzyśka wystąpił bardzo dziwny problem, okazało się że pękły druty w oponie i nie ma bata żeby oponę założyć na obręcz. No niestety, Krzysiek musiał sprowadzać, a nawet biegnąc z rowerem bo mieliśmy mało czasu na pociąg. Zabrałem jego plecak i zjechałem do asfaltu gdzie czekałem na niego. Tam Krzysiek wskakuje mi na siodełko i jedziemy na prędkości aby zdążyć na pociąg. Jazda była utrudniona bo holowany rower Krzyśka strasznie nie chciał być tak traktowany, gubił oponę no ale jakoś udało się dojechać. No ale niestety nie udało nam się zdążyć na pociąg bo przyjechał za wcześnie o minute co by nas uratowało, czy to wgl możliwe? Przecież to kolej. Czekamy na następny pociąg do Katowic. Krzysiek organizuje sobie podwózkę do domu. Z Katowic samotnie jadę przez Dąbrówkę do Sosnowca. Jeszcze w sosnowcu zatrzymuje się na chwile odprowadzić dziewczynę i jej koleżankę, bo wybrały się na spotkanie do pubu. Tak jakoś zeszło że do domu wróciłem ok 3.

Wyprawa byłą bardzo udana, szkoda że tak pogoda się ułożyła i że wynikły takie problemy techniczne, tak to był by naprawdę superowy enduro trip. Tak się prezentuje nasza trasa i reszta parametrów:

Tak przebiegała nasza trasa © krzychux22





Dane wyjazdu:
32.95 km 7.00 km teren
01:38 h 20.17 km/h:
Podjazdy: m

Pogoria III, park Leśna

Piątek, 30 sierpnia 2013 · dodano: 30.08.2013 | Komentarze 0

Dziś ramem z kolegą P3. Przy wyjezdzie lekki deszczyk, trasa jak zawsze, park, Staszic. Pogoria objechana szybko, powrót przez Łęknicę, Gołonóg, Jamki, Strzemieszyce.

Po 17 przyjeżdża Krzysiek z pompka bo muszę dopompować zawiecha przed wyjazdem w góry, dzięki wielki, później czyszczenie napędu i lag bo później nie będzie czasu. Jedziemy do parku zaliczając kilka naturalnych hopek. Siedzimy i gadamy, po 19 zawijamy do domów.

Dane wyjazdu:
42.97 km 15.00 km teren
02:07 h 20.30 km/h:
Podjazdy: m

Po wsi, sosina

Środa, 21 sierpnia 2013 · dodano: 21.08.2013 | Komentarze 0

Ok 17 ruszam pojeździć po Strzemieszycach. Jadę do "centrum" a tu korek jakiego ta mieścina nie widziała grubo ponad 4 km. Na skrzyżowaniach policja i 94 pusta, pojechałem zobaczyć to tam się stało ale już puścili ruch i czym prędzej spierdzieliłem w krzaki. Później oddzwania Krzysiek i jedziemy na Sosine. Spotykamy się pod kapliczką w Jaworznie

Elektorwnia Jaworzno III © krzychux22

i jedziemy przez Szczakową. Tam pogaduchy i po zmroku powrót na Maczki, tam biorę od Krzyska suport i dalej koło Balatonu do domu. Noce już dość zimne.