Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Krzychu22 z miasteczka Dąbrowa Górnicza . Mam przejechane 50025.66 kilometrów w tym 17793.68 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.19 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

50-100 km

Dystans całkowity:13797.57 km (w terenie 5589.00 km; 40.51%)
Czas w ruchu:717:20
Średnia prędkość:19.23 km/h
Maksymalna prędkość:34.90 km/h
Suma podjazdów:48006 m
Suma kalorii:82337 kcal
Liczba aktywności:215
Średnio na aktywność:64.17 km i 3h 20m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
58.77 km 10.00 km teren
02:31 h 23.35 km/h:
Podjazdy: m

Sarmacja + Pogorai III

Poniedziałek, 9 kwietnia 2012 · dodano: 09.04.2012 | Komentarze 0

Rano o 9:30 ruszyłem na Sarmację pograć w piłę. Godzina trzydzieści grania i powrót do domu. Już na ostatnim zakręcie poczułem że jakoś tył się nie słucha. Patrzę a tu flapek. Udało mi się jeszcze dojechać do garażu.

Napisał Dominik czy nie skoczymy gdzieś. Ja oczywiście chętny więc po obiedzie musiałem załatać dętkę i wyczyścić napęd. Nie spieszyłem się i dobrze bo była jedna dziura a dwa kolce. Przez to że robiłem powoli jak spojrzałem na zegarek to już miałem się spotkać z Zetorem pod Sławkowem. On też miał jeszcze kawałek i miał jechać wolno. Spotkaliśmy się na Granicy i jedziemy przez Strzemieszyce, Kazimierz, Park Leśna, Staszic, Centrum na Pogorie III. Objechaliśmy dookoła z jednym postojem na dopompowanie amorków i wracamy przez Strzemieszyce. Dominik koło szkoły odbija do siebie a ja jadę już do domu.

Nie wiem co się dzieje z moja prawą kostka ale po dzisiejszej grze była napuchniętą(mam już czasami z nią problemu od jednego zderzenia z obrońcą na hali :) ). Na szczęście po wyjeździe na pogori ból ustał i chyba jest już ok, Będę musiał jej dać odpocząć od gry w piłkę nożną.
Kategoria 50-100 km


Dane wyjazdu:
50.06 km 32.00 km teren
02:27 h 20.43 km/h:
Podjazdy: m

Intensywny dzień

Środa, 4 kwietnia 2012 · dodano: 05.04.2012 | Komentarze 4

Rano o 9 zawody w piłkę nożna. Dzięki temu o 11 byłem już w domu. Później z tata musiałem jechać do lasu po drewno do kominka.
Umówiłem się z Krzyśkiem że podjedzie do mnie. Trochę przed 15 ruszamy terenami na Ostrowy, Cieśle, Wągródkę, Burki, Ryszka. Tam pierwszy większy przystanek. Trochę ciastek i dwie ścieżki towaru. Dalej kierujemy się terenami na Bukowno. Standardową ścieżka dojeżdżamy do wyjazdu na asfalt do Bukowna ponieważ quady rozjeździły piaszczyste odcinki i bardzo się grzebaliśmy. Wskakujemy na asfalt i ostro grzejemy:

Wjazd na asfaltowy odcinek naszej trasy © Krzychu22


Po przejechaniu znacznej odległości i rozgrzaniu blata znowu wjeżdżamy w teren:

Koniec asfaltu © Krzychu22


Dalej przekraczamy tory i jedziemy wzdłuż nich. Dojeżdżamy do piaskowni ale odbijamy na singla pod liniami elektrycznymi. Tam odkrywamy nieczynny kanał wodny, wybetonowana rynna. Jedziemy w prawo i dojeżdżamy tam gdzie już byliśmy więc nawrotka i jazda w druga stronę. Dojeżdżamy do Ryszki i boczkiem ją objeżdżamy. Ku naszym zdziwieniom wyjeżdżamy już na prosta na Bór Biskupi. Dalej jedziemy żółtym jaworznickim szlakiem, odbijamy w prawą następnie w lewo i jesteśmy na Dolinie Żabnika. Bylem tam pierwszy raz, woda jest jakaś dziwna bardzo czysta. Tam robimy przerwę. Po ścieżce towaru trochę gatki i jedziemy na Sosinę szlakami. Na Sosinie mijamy jednego rowerzystę na fullu. Za budkami z lodami ktoś do nas dojeżdża. Obracamy się i to ten sam gość na fullu. Pyta się mnie czy to ja komentowałem fotki na BS. Poznał mnie dzięki charakterystycznemu kolorowi ramy. Zaczynami gadać na tematy około rowerowe i wstępnie planujemy połączenie naszych ekip. Już mieliśmy jechać z Krzychem do domów ale Robert jeszcze miał jechać na Bazę Nurków więc ruszamy z nim. Po drodze gadamy. Objechaliśmy bazę i już na asfalcie Krzychu orientuje się że ma kapcia. Po problemach ze zdjęciem i założeniem Karmy jedziemy dalej. Robert odbija na Centrum a ja z Krzychem jedziemy na Maczki. Krzychu odbija w teren do domu a ja cisnę również w chatę.
Po tym wszystkim szybko ogarniam się i jadę na 18-stke kumpla. Sporo się działo tego dnia.
Kategoria 50-100 km


Dane wyjazdu:
62.53 km 28.00 km teren
02:59 h 20.96 km/h:
Podjazdy: m

Z Krzyśkiem po jego chaszczach.

Środa, 21 marca 2012 · dodano: 21.03.2012 | Komentarze 0

Dzisiaj dzień wagarowicza w szkole pół klasy nie ma i na dodatek spamerskie lekcje więc zostaje w domu. Piszę do Krzycha aby się umówić na rower. Zadzwonił akurat jak się zbierałem. Miałem ponad godzinę czasu to jadę standardową terenową trasą do Krzyśka na Mysłowice. Pomiędzy Juliuszem a maczkami jest jakiś nawiedzony podpalacz co dosłownie chce wszystko wypalić dookoła. Nie ma znaczenia czy to środek lasu czy jakaś łąka przy zabudowaniach wszędzie czarno. Miejscami jeszcze się dymiła, a gdzieniegdzie jeszcze płomienie szalały. U Krzycha jeszcze chwila postoju bo kończył obiad. Początek trasy znany ale reszta nie bardzo bo sam Krzysiek jechał tamtędy pierwszy raz. Kojarzyłem jakieś tam punkty orientacyjnie ale nie znałem tamtych ścieżek. Jechaliśmy przez Centrum, Jeleń, Byczynę, Jeziorki, Ciężkowice. W sumie to jeździliśmy szlakami. Na koniec zajechaliśmy na Sosinie gdzie wzięliśmy po ścieżce 70 konnej czekolady i w drogę płytami na maczki. Na Maczkach postaliśmy i pogadaliśmy. Akurat jechała straż pożarna i jak wypadli z zakrętu starem 244(z zabudową wykonaną przez jelcza) to myślałem że się przewrócą. Jeszcze wcześniej w Jaworznie koleś jechał jak Kubica ścinał zakręty jak porąbany. Jeszcze był motyw z jazdą na wprost przez rondo ale za bardzo wziąłem to do siebie ludzie jakoś dziwnie się patrzeli ale co tam jest fan. Powrót z Maczek przez Ostrowy. Było troszkę chłodno ale to przez ten wiatr ale udało się bo czasami słońce się przedzierało. Wypad zaliczam do udanych.
Kategoria 50-100 km


Dane wyjazdu:
86.16 km 25.00 km teren
04:35 h 18.80 km/h:
Podjazdy: m

Hałda Murckowska i park w Chorzowie

Niedziela, 18 marca 2012 · dodano: 18.03.2012 | Komentarze 0

Punktualnie spotkaliśmy się z Łukaszem na Balatonie. Ruszyliśmy terenem na Maczki, następnie czarnym jaworznickim szlakiem, odbiliśmy na czerwony i dalej po hałdzie do Fashion House. Na Niwce postój przy sklepie i standardową trasą pod Drewutnie. Ku naszym zdziwieniom praktycznie sucho w lesie jak w lato. Postój pod drewutnią gdzie mieliśmy się spotkać z Barneyem. Okazało się ze nie da rady teraz podjechać więc umówiliśmy się 2we godziny później na Muchowcu. Po odpoczynku i pogaduchach ruszamy na hałdę. Tutaj miejscami troszkę błota ale można powiedzieć że sucho. Na ścieżkach pełno rowerzystów. Podjazd na hałdę wydawał się o wiele bardziej stromy jak ostatnio tam byłem. Z racji że nogi trochę bolały po wczorajszym wjechałem trawersem, a Łukasz sobie odpuścił i czekał na dole.

Hałda Murckowska © Krzychu22


Hałda Murckowska widok na Katowice © Krzychu22


Krzychu zjazd po stromej cześć super quadowcy tak zryli, że aż wyrównali, naprawdę super się zjeżdżało. Powrót tą samą drogą pod drewutnie i dalej na Muchowiec. Tam mały popas. Barney się zjawił i nie tracą czasu pojechaliśmy do MacDonalda bo Łukasz odczuwał głód a nie miał konkretnego posiłku. Szybko czas zleciał więc tylko przejechaliśmy przez park, musiałem sobie odpuścić jazdę po bandach. Ludzi totalne chmary głownie pieszych ale kilku bikerów się by znalazło. Powrót koło spodku i wzdłuż DK pod Ikee. Tam Barney uruchomił we mnie szatana. Z dużą szybkością lawirowaliśmy między ludźmi który chodzili po ścieżce rowerowej. Mieliśmy szczęście bo trafiliśmy na zieloną fale na przejściach. Raz usłyszałem jak jakaś kobieta powiedziała:"ale głupek" przy czym odskakiwała na bok. Jeszcze jedna sytuacja jak przeciskałem się przed kimś przy słupku, nie wiele brakowało ale nie było kontaktu. Barney się odłączył przed Ikeą a my razem z Łukaszem jedziemy na szopki. Tam Łukasz znal jakąś inną drogę i wyjechaliśmy tak jakby przez słynne Borki. Terenem pod ludowy i asfaltami do Parku Sieleckiego gdzie się okazało że Łukasz traci powietrze. Na szczęście dopompował i udało się dojechać bez zmiany. Dalej jedziemy przez Park Środula. Ja odbijam na Mec a Łukasz jedzie w swoją stronę. Na Lenartowicza zauważyłem że wypalone są całe łąki od zajezdni na prawi i lewo wszędzie czarno. Jak przejeżdżałem to strażacy się zbierali. Dalej przez Kazimierz i do domy.

Wyprawa naprawdę super. W terenie bajka bo sucho. Super bo nie jeździłem sam. Średnia nie powala ale Łukasz wiele nie jeździł, a ja sam byłem zmęczony po ostatniej hali.
Kategoria 50-100 km


Dane wyjazdu:
92.61 km 1.00 km teren
03:42 h 25.03 km/h:
Podjazdy: m

Ogrodzieniec bez deszczu, czyli prawie setka

Sobota, 10 marca 2012 · dodano: 10.03.2012 | Komentarze 6

Dużo wcześniej była planowana setka. Padł pomysł aby dzisiaj zrobić Ogrodzieniec i Pilicę żeby osiągnąć pierwszą setkę w tym roku. Andrzej, Tomek, Paweł i Marcin podjechali na Strzemieszyce gdzie dołączyłem do nich. Ruszamy przez Łosień, Niegowonic i podjazd przed Mitręgom. Znajdują się tam skałki na które wdrapaliśmy się i zrobiliśmy mały popas.

Skałki w Niegowonicach © Krzychu22


Troszkę odpocząłem. Ruszamy dalej na Ogrodzieniec i Podzamcze. Odwiedziliśmy słynną budę gdzie kolejny popas.

Zamek Ogrodzieniec © Krzychu22


Padł pomysł jechać dalej, na Pilicę. Do Pilicy cały czas z górki. Powrót natomiast przez Złożeniec, gdzie jest naprawdę spoko podjazd, Kwaśniów Górny, Klucze. Tutaj zdecydowaliśmy że pojedziemy przez Chechło. Po drodze zaglądamy pa bunkier, Andrzej nie chciał stygnąć i ruszył wcześniej. Chwile później jedziemy przez Błędów, Łasy Błędowskie. Na skręcie na Okradzionów czekamy na Marcina który jakoś został w tyle oraz Andrzeja który pojechał w drugą stronę. Odpoczywając zauważyłem że jedzie ktoś na rowerze, pomyślałem że to Zetor i miałem racje. Chwile pogadaliśmy i pojechaliśmy w swoich kierunkach. Jedziemy przez Rudy, zwałkę huty i Strzemieszyce gdzie ja się odłączam. W domu poczułem konkretne zmęczenie. Trzeba się wziąć do roboty, miałem dzisiaj jakiś spadek formy albo coś. No niestety trzeba trenować i jeszcze w tygodniu na orbitreku będę musiał robić treningi, nie ma opier#$% się, SIŁA.
Kategoria 50-100 km


Dane wyjazdu:
70.63 km 3.00 km teren
03:07 h 22.66 km/h:
Podjazdy: m

Rabsztyn z ekipą

Niedziela, 4 marca 2012 · dodano: 04.03.2012 | Komentarze 1

Balaton - Maczki - Sosina - Bukowno - Olkusz - Rabsztyn. Droga powrotna identyczna. Super się jechało, czuje że jest siła na sezon. Nie ma co jest pompa, idzie w korzeń.
Kategoria 50-100 km


Dane wyjazdu:
52.40 km 20.00 km teren
03:16 h 16.04 km/h:
Podjazdy: m

Chrzest Gianta

Sobota, 21 stycznia 2012 · dodano: 21.01.2012 | Komentarze 2

Rano ruszyłem do Krzycha. Po drodze minąłem dwa rozbite samochody. Wszędzie sporo wody. Terenowe odcinki trochę zasypane śniegiem, ale dało się jechać. Od Krzycha pożyczyłem pompkę do amora i Krzysiek postanowił gdzieś wyskoczyć na rower. Szybko poskładamy jego Krossa bo miał w rozsypce. Rożnymi terenami pojechaliśmy na bazę nurków, gdzie zrobiliśmy kilka zdjęć. Dalej pojechaliśmy na Sosinę. Postanowiliśmy ją objechać co jak się okazało później nie było dobrym pomysłem. Sporo śniegu a pad nim cholerne błoto. Rower trochę się ubrudził ale już ma za sobą pierwszą wodę błoto itp. Do domu przez płyty.



Dystans ulegnie zmianie ponieważ wyłączył mi się telefon z endomondo.
Kategoria 50-100 km


Dane wyjazdu:
94.72 km 40.00 km teren
04:59 h 19.01 km/h:
Podjazdy: m
Rower:

Chorzowskie bandy + tereny w Mysłowicach

Niedziela, 13 listopada 2011 · dodano: 13.11.2011 | Komentarze 0

Na miejsce spotkania ruszyłem przez hałdę. Około 9 byłem na miejscu. Jak się później dowiedziałem Tomek był już dużo wcześniej. Terenami przez Maczki, Jaworzno, Mysłowice dojechaliśmy pod dom Krzycha. Dalej terenem do jakiegoś dziwnego tunelu gdzie staramy się sprawdzić ale odpuszczamy(musimy go w lato sprawdzić gdzie prowadzi). Kierujemy się na Staw Janina, a następnie przez Muchowiec do parku chorzowskiego. Na ławce przy jedzeniu łapie nas napad śmiechu, kończy się to niemałym bólem brzucha. Jedziemy teraz poszaleć na bandach. Odliściliśmy je i zjechaliśmy kilka razy. Powrót przez Borki na stawiki. Dalej Dańdówka i kręcenie się po grządkach na Klimontowie. Tomek chcąc dobić do setki jedzie ze mną na Kazimierz. Zamieniliśmy jeszcze kilka słów i jadę do domu. Całkiem fajna trasa, ale cholernie zimno.



Kategoria 50-100 km


Dane wyjazdu:
66.52 km 40.00 km teren
03:32 h 18.83 km/h:
Podjazdy: m
Rower:

Mysłowice, Jaworzno, Bukowno, Sławków

Poniedziałek, 31 października 2011 · dodano: 31.10.2011 | Komentarze 2

Ustaliłem z Krzychem, że podjadę do niego. Przygotowałem rower zdzwoniłem się z Zetorem i ruszam. Krzychu się nie odzywał, więc postanowiłem jechać do niego terenami i po drodze się spotkać. Na Maczkach Krzychu dał mi znać, że jeszcze nie ma go w domu, więc pojechałem eksploatować nowe tereny. Takim sposobem dojechałem do Przemszy, gdzie przepłoszyłem sarny. Chaszczami dojechałem do torów kolejowych, gdzie wysokim wiaduktem przekroczyłem Przemszę i kieruje się na osiedle Stałe. Standardową trasą dojechałem prawie pod dom Krzycha. Tam dzwonie do Dominika, aby się umówić na Sosinie. Jeszcze pokazałem Krzychowi jak się powinny hamulce kopcić i jedziemy do centrum Jaworzna. Tak jedziemy przez park i w teren przez kamieniołom, a później koło bazy nurków i na Sosinę. Tutaj chwila przerwy i ruszamy kawałek w stronę Bukowna. Spotykamy Dominika i terenem kierujemy się na Ryszkę. Jedziemy tak jak z Tomkiem przez piaskownie, ale w pewnym miejscu odbijamy i się wspinamy po piasku, takim sposobem dojechaliśmy do Ryszki gdzie czyścimy buty. Pogadaliśmy i kierujemy się na Sławków. Dojechaliśmy do Miedawy gdzie odbijamy na nieznaną drogę. Na początku przyjemny podjazd, a później totalne błocisko, myślałem że albert pierwszy raz mnie zawiedzie, ale się myliłem. Wyjechaliśmy na Przymiarkach i jedziemy w stronę Krzykawki. Na jednej z górek zdjęcie i zjazd do Sławkowa pod stadion.



Pogadaliśmy i jedziemy każdy w swoją stronę. Ja z Krzychem kierujemy się na rynek i dalej asfaltami pod urząd celny. Tam tłumacze Krzyśkowi jak ma jechać na Maczki, a ja sam już jadę do domu.

Kategoria 50-100 km


Dane wyjazdu:
94.07 km 20.00 km teren
04:19 h 21.79 km/h:
Podjazdy: m
Rower:

Zalew Świerklaniec

Niedziela, 23 października 2011 · dodano: 23.10.2011 | Komentarze 0

Na Plac papieski dotarłem troszkę za wcześnie i nikogo nie było. Zjawił się Andrzej a za chwile Tomek. Razem ruszamy koło plejady na Pogoń, następnie przez Milowice do Czeladzi. Następnie przez Wojkowice, Rogoźnik,Wymysłów dojeżdżamy do tamy na Zalewie Świerklaniec. Mieliśmy sporo czasu więc postanowiliśmy objechać go dookoła. W jednym miejscu odbiliśmy pod wodę i się skończyła droga, Andrzej zawrócił, a ja z Tomkiem brnęliśmy dalej w krzaki. W sumie wyjechaliśmy dokładnie w tym samym miejscu co zjechaliśmy tylko jechaliśmy pomiędzy krzakami, gdzie mi się kierownica nie mieściła. Wtedy zgubiliśmy Andrzeja. Dojechaliśmy do tamy gdzie mieliśmy się spotkać z Andrzejem. Wracamy tą samą drogą tylko odbijamy bajoro Rogoźnik i tak dojeżdżamy do Góry Siewierskiej i następnie do Psar. Tomek dzwoni do Adama, czy nie chce z nami się pokręcić, ale wymiękł(po prostu odpoczywał). Dalej pojechaliśmy przez Łagiszę,Park Zielona i wałami Przemszy na Pogorie III. Objeżdżamy kawałek i przy jachtowni spotykamy Pawła. My odbijamy na Pogorię II, a Paweł już prosto jedzie do domu na obiad. Następnie Pogoria I i dalej jedziemy na Laski, skrótem przy torach na Jamki i dalej pod torami koło lotniska. Wyjeżdżamy na główną drogę do Strzemieszyc i kierujemy się na Kazimierz. Ja się odłączam, a reszta ekipy jedzie już w swoją stronę.




Zalew Świerklaniec


Bajoro Rogoźnik


Wypad udany, tylko mnie takie temperatury bardzo męczą. Pewnie jakby było cieplej to byśmy zrobili więcej km.
Kategoria 50-100 km