Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Krzychu22 z miasteczka Dąbrowa Górnicza . Mam przejechane 50025.66 kilometrów w tym 17793.68 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.19 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

50-100 km

Dystans całkowity:13797.57 km (w terenie 5589.00 km; 40.51%)
Czas w ruchu:717:20
Średnia prędkość:19.23 km/h
Maksymalna prędkość:34.90 km/h
Suma podjazdów:48006 m
Suma kalorii:82337 kcal
Liczba aktywności:215
Średnio na aktywność:64.17 km i 3h 20m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
64.21 km 30.00 km teren
03:34 h 18.00 km/h:
Podjazdy: m

Sosnowiecke lasy, Sosina, Baza Nurków

Wtorek, 10 lipca 2012 · dodano: 11.07.2012 | Komentarze 1

Z rana ruszyłem się na Park Leśna, tam trochę pokręciłem po lasach i jadę w stronę Czarnego Morza. Przekroczyłem S1 i tam też w okolicach Staszica Zagórza pokręciłem po krzakach. Wyjechałem koło zajezdni i ruszyłem na hałdę. Objechałem ją zjechałem i jestem na Rabce. Jadę na Klimontów tam szybko odbijam w teren i kieruje się na Juliusz. Tam terenem dojeżdżam na Balaton i przez hałdę jadę do kumpla. Razem jedziemy do parku i trochę gadamy.

Popołudniu razem z Maćkiem jedziemy na Maczki gdzie ma dołączyć Krzychu. Postanowiliśmy pojechać na Baze. Jedziemy na Szczakową odbijamy na lokomotywownie i singielkiem przy torach dojeżdżamy za cementownie i wspinamy się do góry. Tam przerwa na izobronka i zjazd na dół. Później lecimy na Sosinie gdzie też chwile posiedzieliśmy i poćwiczyliśmy jazdę na jednym kole. Powrót standardowo przez płyty. Na Maczka się rozdzielamy i ja z Maćkiem wracam koło Balatonu do domu.

Dane wyjazdu:
74.54 km 35.00 km teren
03:35 h 20.80 km/h:
Podjazdy: m

Płoki, Lgota, Bukowno z rocket fuel

Niedziela, 8 lipca 2012 · dodano: 09.07.2012 | Komentarze 2

Byłem umówiony z Krzychem na Sosinie. Wyjeżdżam później jadę jaltowo i przyjeżdżam na miejsce jakieś 10 min później niż ustalona godzina. Założyłem że i tak Krzychu się spóźni i też tak było jeszcze musiałem na niego czekać. Czas nie był stracony bo fajnie dziewczyny się kręciły po plaż.

Podjechał Krzysiek i od razu jedziemy na Bór Biskupi. Na dolinie Żabnika mała sesja foto i jedziemy dalej z małymi przystankami na konsumpcje malin. W Borze skręcamy na niebieski szlak gdzie robimy większy postój na jedzenie jagód. Dojeżdżamy do asfaltu kawałek ciągniemy i znowu w las. Docieramy do czarnego olkuskiego szlaku którym ciągniemy do Płoków. Tam szukamy sklepu ale wszystkie zamknięte. Kierujemy się niebieskim rowowym na Lgotę. Tam też zamknięty sklep no nic ale są ciastka to robimy popas.

Popaz w Lgocie © Krzychu22

Patrzymy na mapę i chcemy jechać zielonym rowerowym i później wskoczyć na szlak do Bukowna. Jedziemy kawałek brak oznaczeń, droga się kończy i dupa zbita. Wracamy znowu do Lgoty i ciągniemy kawałek asfaltem i wbijamy na czarny szlak do Żurady. Tam się zmienia na niebieski którym ciśniemy ponad 40 aż do zakoli na Sztole.

Zakola na Sztole © Krzychu22

Zaczyna mocno wiać szybko lecimy do sklepu po 4 Leszki i jedziemy na ławkę i czkamy na burze. Pierwszy Leszek szybko idzie bo miało lać, nie pada to drugi idzie spokojniej pod koniec zaczyna kroić to jedziemy pd przejście podziemnie się skryć. Po minucie przestało padać i jedziemy asfaltem na Sosinę. Skręcamy na prostą i coś się we mnie włączyło jakiś kilometr ciągnę ponad 40 Krzychu daje zmianie i jedziemy w okolicach 35. Następnie ja daje zmianę i ciągnę ok 35 jak już się rozgrzałem to podciągłem jeszcze do 37. Krzychu daje zmianę przed podjazdem na wiadukt ja biorę wiatr na siebie i pokonujemy go z prędkością 35. Dalej już trochę spokojniej ale znowu się rozkręciliśmy i lecimy 30. Na Maczkach trochę mokro, tam się rozstajemy i ja dalej ciągnę ok 30 do domu. Pewnie to był rekord pod względem szybkości przejazdu z Bukowna do domu.

Jak Krzychu podsumował że przed wyścigiem będzie pił dwa Leszki.

Dane wyjazdu:
59.38 km 45.00 km teren
04:27 h 13.34 km/h:
Podjazdy: m

PoLska, Słowacja, CZeczy czyli trójstyk

Piątek, 6 lipca 2012 · dodano: 06.07.2012 | Komentarze 1

Pobudka o 6:00 przygotowania i o 6:45 jadę na miejsce spotkania czyli stacja benzynowa przy S1. Grzegorz i Marek przyjeżdżają punktualnie o 7. Pakujemy się i jedziemy do Jaworzynki gdzie zaczyna się nasza trasa.

Wypakowaliśmy się i na dzień dobry stromy podjazd. Na górze pod sklepem jeszcze ostatnie zakupy i regulacje przerzutek.

Regulacja przrzutek © Krzychu22

Jedziemy dalej, ja na przodzie wjeżdżam w zakręt zatrzymuje się na skrzyżowaniu i patrze co się dzieje Marek zrobił drifta i wylądował w rowie, a Grzegorz ratując się przed uderzeniem w Marka wyskakuje na skarpie i ląduje na polu. Na szczęście nikomu się nic nie stało, sprzęty też całe. Co mnie później rozwalił to hasło Marka:"Jeszcze nie było wyprawy żebyś prze zemnie nie leżał" :). Kolejny podjazd gdzie czekam na resztę zajadając się jagodami ale niestety nasze polskie są lepsze.

Opycham się jagodami © Krzychu22

Kierujemy się dalej czerwonym szlakiem na Girovą. Szlak ja na razie nie wymagający choć jest trochę do podjechania.

Chata na Girovej © Krzychu22

Jedziemy dalej ale jedziemy w złym kierunku szybka się orientujemy i wracamy kawałek i trafiamy na super singlowy zjazd. Ja i Grzegorz napierdzielamy aż się hamulce grzeją a niestety Marek na HT musiał się trochę pomęczyć.

Singiel zjazd © Krzychu22

Jadąc dalej zielonym szlakeim trafiamy na przeszkodę. Szlak kieruje nas na prawo
Mamy jechać w prawo... © Krzychu22

Ale prawo wygląda tak

... a szlak wyglada tak © Krzychu22

Po błądziliśmy po krzunach ale przy pomocy GPS trafiamy na szlak i zjeżdżamy do wioski. Zjazd bajka zapierdzielamy po łącze ponad 60 są emocje.
Cały czas jedziemy zielonym gdzie jest cholernie wredny podjazd nie dość, że żar leje się z nieba, grzeje od asfaltu, stromo jak cholera to jeszcze są takie betony, że jedzie się prawie jak po schodach. Mocno zmęczony docieram na góry gdzie na całe szczęście rosną poziomki.
Betonowy wyjazd © Krzychu22

Czekamy jak wszyscy się zjadą i jedziemy dalej po drodze jeszcze zatrzymuje się na czereśniach gdzie nie powiem trochę się najadłem.

W oddali widać łąkę po której pędziliśmy.

Nasz szybki zjazd © Krzychu22

Dojeżdżamy na Za Crchlou dalej podjeżdżamy na Stankovo wszystko zielonym szlakiem. Na podjeździe na Tri Kopce z góry jedzie ok 8 osobowa grupa Słowaków albo Czechów. Witam się przez podniesienie ręki żeby mnie zrozumieli ale każdy z jadących w dół odpowiada coś innego, nic nie rozumie, ale chyba mnie nie wyzywali. Na szczycie koła kapliczki w cieniu robimy większy popas.

Tri Kopce i popas © Krzychu22

Dalej malowniczym zielonym szlakiem docieramy do Za Lesikova. Po drodze kończy nam się wszystkim woda. Docieramy do Oscadnica Svancarovici gdzie pytamy się miejscowych o sklep niestety w pobliżu nic nie ma ale gospodarze z tego domu uraczyli nas pokaźną ilością wody i oranżadą własnej produkcji.

Nasz wododawca © Krzychu22

Dalej jedziemy(częściowo wypychamy) zielonym szlakiem na Stary Kośiar

Wypych zielonym © Krzychu22

i tam odbijamy na żółty szlak oczywiście znowu przez jakąś łąkę ale docieramy do oznakowań i znowu jakiś mało uczęszczany szlak sporo błota i krzaków.

Żółty szlak © Krzychu22

Dojeżdżamy do wioski i znowu się wspinamy. Po drodze spotykamy trzech bikerów z Bielska. Tam zaczepia nas Słowak i trochę rozmawiamy dobrze mówił po polsku prawidłowo użył słowa "kurwa". Jeszcze jakieś starsze kobity chciały nas czymś nacierać ale szybko zrezygnowany z tego pomysłu. Jedziemy teraz czerwonym szlakiem ma Zwardoń. Niestety zaczyna się psuć pogoda w oddali czarne niebo, błyskawice i grzmoty. Czekając na Marka słyszymy jakiś szelest krzaków Marek zaliczył dzwona trochę się poobdzierał. Przy przemywaniu ran zaczął padać deszcz i Marek zrezygnował z dalszej zajdy z nami, pojechał na pociąg do Katowic.

Na farcie docieramy do dworca chowamy się pod dach i zaczyna się rozkręcać burza. Siedzimy chyba na 1,5 godziny. Jakieś 6 metrów od nas walna piorun w trakcje słychać było tylko świst. Na chwile usnąłem siedząc ale szybko się budzę. W końcu przestało padać, asfaltem jedziemy do zielonego szlaku.

Zielony szlak © Krzychu22

Następnie wbijamy na żółty i kierujemy się na trójstyk. Tu mylimy drogę ale szybko korygujemy i dojechaliśmy do trójstyku

Trójstyk - Słowacje, Czechy, Polska © Krzychu22

To już praktycznie koniec naszej wyprawy do samochodu zostało jeszcze niecały kilometr.

W Sosnowu wysiadam i z Porąbki dojeżdżam mocnym tempem do domu.
Tutaj reszta Fotek .

Dane wyjazdu:
80.12 km 20.00 km teren
03:39 h 21.95 km/h:
Podjazdy: m

Spotkanie BS'owców na Stragańcu

Czwartek, 5 lipca 2012 · dodano: 06.07.2012 | Komentarze 5

Plan był taki lajtowy przejazd na spotkanie i powrót o normalnej porze tj. przed zmrokiem. Wyszło jak zawsze.

Na spotkanie z Krzychem przed 17 musiałem jeszcze podjechać do Andrzeja i dalej przez Gwiezdną, Dańdówkę, Niwkę docieram do ronda na Mysłowicach. Czekam 15 min jest Krzysiek i jedziemy na Giszowiec. Koło Janiny i ścieżka rowerową na Piotrowice. Na jednym z skrzyżowań spotykamy Tomka i Monikę. Razem w czwórkę pod przewodnictwem GPS ale na słabym sprzęcie docieramy na miejsce.

BS spotkanie © Krzychu22

BS spotkanie cd. © Krzychu22

Rozpalili ognisko pieczemy kiełbasy piwo się leje rozmowy pogawędki testy miło spędzony czas.

Ognicho © Krzychu22

Rysiu i Marcin ruszają do sklepu zaopatrzyć się w kiełbasę i wodę. Ja i Krzychu też jedziemy z nimi do sklepu średnia prędkość to ponad 30. Po zakupach wracamy tą samą drogą lecz z mała przygodą którą pominę(PRZEPRASZAM RYSIU)

Zjedliśmy po kiełbasie zdjęcie grupowe i się rozjeżdżamy. Pod przewodnictwem Amigi jadą Monika, Edyta, Adam, Marcin, Tomek, Krzysiek no i jak. Było ciemno ale miejscami poznawałem teren takim sposobem jedziemy przez Ochojec, Janinę, Mysłowice gdzie odpada Krzychu na Niwce odpadają Adam i Edyta a reszta jedzie na Dańdówkę, Klimontów, Rabkę, Juliusz, Kazimierz gdzie odpada Marcin no i Strzemieszyce gdzie ja się odłączam.

W łóżku byłem o 23:58 Dzięki za wspólny wypad, fajnie spędzony czas i miło było poznać nowych ludzi.

Uczestnicy spotkania © Krzychu22


Dane wyjazdu:
80.32 km 15.00 km teren
03:28 h 23.17 km/h:
Podjazdy: m

Żelisławice, Air Port Pyrzowice

Środa, 4 lipca 2012 · dodano: 04.07.2012 | Komentarze 1

Wybrałem się do kolegi na wioskę. Ruszyłem ze Strzemieszyc przez Jamki na Tworzeń. Dalej Ząbkowice i asfaltem na Ujeśce i Trzebiesławice. Do Siewiera terenem wzdłuż obwodnicy do Czekanki i Żelesławice. Już razem z kumplem na nowiutkim Krosiwie jedziemy do Brudzowic przez Nową Wieś, Dziewki i czekamy na kolejnego kumpla na stadionie w Brudzowicach. W trojkę jedzmy terenem na penthouse koło lotniska przez Zadzień. W sklepie kulujemy złocisty trunek ale jak chciałem wsadzić puchę do koszyka to się zrobiła dziura i trochę napoiłem Gianta. Na miejscówce mały popas i obserwujemy lądują ce samoloty. Pierwszy raz coś takiego było słychać, jakoś dziwnie nad naszymi głowami poleciała fala dźwiękowa niesamowity świst i dziwne wrażenie.

Powrót przez Mierzęcice, Łubne, Niwiska Przeczyce. Wojkowice Kościelne i na Pogori IV rozdzielamy się ja wracam asfaltem do domu, a chłopaki pojechali w swoja stronę. Szybko przeleciałem przez Pogorie i przez Staszic i park Leśna do domu.
Kategoria 50-100 km


Dane wyjazdu:
55.11 km 15.00 km teren
03:01 h 18.27 km/h:
Podjazdy: m

Bukowno bez kapitana haka

Niedziela, 24 czerwca 2012 · dodano: 25.06.2012 | Komentarze 4

Omówiłem się z Krzychem o 16:30 na Sosinie. Jadę najkrótszą drogą tj. przez Ostrowy, Maczki i płytami. Na prostej do maczek jechałem ponad 65 km/h za autobusem mało co nie wyskoczyłem z butów.

Z mała obsuwą ruszamy terenem na Ryszkę gdzie jest mnóstwo ludzi. Przyczepa kempingowa i kuce. Poszedłem sprawdzić czy jest jeszcze piwo co ostatnio znalazłem. Okazało się że jest schłodzone więc piwo na dwóch i jedziemy dalej na Bukowno.

Droga która biegnie wzdłuż Sztoły rozjeżdżona i mnóstwo piachu. Po drodze zrobiliśmy przerwę na jagody. Przekroczyliśmy ulice Bukowską i jedziemy betonową rynną na singielek wzdłuż Ryszki. Wyjeżdżamy koło plaży i kierujemy się do sklepu na piernik. Znowu nie było piernika ale za to była sztrucla brzoskwiniowa.

Pojedzeni ruszamy zobaczyć co tam jest na dniach Bukowna ale jakieś stare dziadki śpiewali "niech żyje emerytura" więc długo nie myśląc pojechaliśmy dalej. Plan był poszukać czegoś nowego. Wbijamy siec w las ale kończy się drogi i szukamy czegoś innego. W pewnym momencie było wąsko, przeszła kiera mocnej depnąłem na pedały i coś strzeliło, patrze a przerzutka sobie dynda.

Dokulałem się do asfaltu i robimy signiel speeda. Było trochę zabawy bo zawieszenie siadając napinało łańcuch. Powrót asfaltami do Sosiny, dalej płytami i znowu asfalty. Teraz muszę jeszcze szybko zdobyć hak.

Dane wyjazdu:
78.67 km 58.00 km teren
03:45 h 20.98 km/h:
Podjazdy: m

Jaworznickie szlaki

Czwartek, 21 czerwca 2012 · dodano: 22.06.2012 | Komentarze 3

Ruszyłem z zamiarem sprawdzenie terenowej drogi do Luszowic. No więc ruszyłem na Szałasowiznę żeby jak najszybciej wjechać w teren. Jadę dalej przez Ostrowy, Cieśle, koło zatopionego lasu dojeżdżam do Maczeke . Za torami sprawdzam skrót który jest przyjemny i co ważne terenowy. Koło leśniczego pod wiaduktem kolejowym i jestem na płytach.Koło lokomotywowni odbijam na aleje bobrów, chyba się wyniosły bo nie przybyło powalonych drzew. Końcówkę alei będzie trzeba trochę przerzedzić bo zarosło, a teraz to będzie nowa droga z Sosiny, ale to za chwile.

Jadę szutrowa prosta w stronę Burek. W pewnym momencie postanowiłem dobić w prawo żeby zbadać ten teren. Okazało się że wyjechałem zaraz za wiaduktem co jest na drodze z Bukowna na Sosinę. Dalej po trelince w dół i objechałem Sosinę aż do czerwonego szlaku gdzie postanowiłem troszkę inną drogą się do niego dostać. Jest tam rowek przez który przedzierało się dwóch bikerów. Ja mam fulla to nie będę go nosił, przejechałem bez większych problemów ale całe nogi miałem ujebane z błota bo okazało się ze było tam głębiej i bardziej miękko jak myślałem.

Czerwonym szlakiem będę jechał przez dłuższy czas. Prowadzi on przez Ciężkowice, dalej jest podjazd pod Głużec, zjazd na Suchy Staw, dalej jest Kijanica i Koźmin. Koło Suchego Stawu takie widoczki
Okolice Suchego Stawu © Krzychu22

W Koźminie rozstawili jakieś indiańskie miasteczko.

Indiańskie miasteczko © Krzychu22

Dalej jadę przez Cezarówke, zjazd bardzo przyjemny do Byczyny. Tam odbijam na czarny szlak którym planuje jechać prawie do końca. Już zrobili wiadukt który ostatnim razem pokrzyżował moje plany. Przekroczyłem A4 i szutrową prostą dojeżdżam pod Staw Bielnik (Tarka)

Stawy Bielnik (Tarka) © Krzychu22

Miałem czas to objechałem dookoła stawy i dalej czarnym szlakiem przez Przerywkę, Dziećkowice, wzdłuż Przemszy, przez Biały Brzeg i na zalew Łęg.

Zalew Łęg © Krzychu22

Jak by mieć dobry aparat to super zdjęci by wyszły.

Zalew Łęg, © Krzychu22

Objechałem ten zalew i w celach wyciągnięcia Krzycha i małego serwisu jadę do Krzyśka. Potrzebowałem trochę oliwki bo łańcuch mi wysechł. Podjechałem przesmarowałem napompowałem świeżego powietrza do amorów a Krzychu w tym czasie przebrał się i jedziemy razem.

Pojechaliśmy na strefę ekonomiczną bo miał być tam fajny zjazd. Wdrapaliśmy się na górę ziemi i szukając miejsca do zjazdu ugrzązłem w błocie. Z pomocą Krzycha udało się wytargać Gianta z tej ciapy.

Na zjeździe © Krzychu22

Wszystko było rozryte przez koparki jakoś udało się się zjechać z dużą dawka niepewności. Teraz wracamy już w moje okolice.

Jedziemy asfaltem do żółtego szlaku dalej pod toru i singielkiem pod Fashion House. Następnie kierujemy się na Jęzor kawałek przez hałdę i czarnym szlakiem jedziemy na Maczki. Przed rurą jest zajebisty zjazd który pokonaliśmy dosyć szybko ale da się jeszcze szybciej :). Przekroczyliśmy rzekę i znowu w teren. Pod mostem mieliśmy się rozjechać ale było już późno to razem jeszcze dojechaliśmy do asfaltu. Zamieniliśmy kilka słów i asfaltem koło Balatonu do domu.

P.S.
Zakupiłem nowego Alberta na przód. Pierwsza jazda na nowych oponkach dużo przyjemniejsza teraz będę mógł jeszcze szybciej jeździć w zakrętach.

Dane wyjazdu:
51.42 km 25.00 km teren
02:22 h 21.73 km/h:
Podjazdy: m

Sławkowszczyzna

Wtorek, 19 czerwca 2012 · dodano: 19.06.2012 | Komentarze 1

SMS do Krzycha czy jedzie, niestety ma już sesje i pewnie się pilnie uczy, no nic jadę sam. Pierwotny plan zakładał zbadanie terenów w okolicy Miedawy. No to ruszam maksymalnie terenem na Ryszkę przez Strzemieszyce, Szałasowniznę, Ostrowy, Cieśle, Wągródkę, Burki.

Na Ryszcze ktoś robi sobie grilla mianowicie czterech kolesi. Trzech z nich trochę podchmielonych próbowało rozwalić tamę. Nie miałem czasu żeby długo tam stać i patrzeć co wyczyniają ale było się z czego śmiać. Pod drzewem i w okolicy leżało sporo butelek po piwsko co świadczyło o grubej imprezie, jeszcze musieli zapomnieć o butelce piwa chłodzącej się w Ryszcze, jak by była puszka to bym wziął szkła po terenie nie chciałem wozić w plecaku:).

Ruszam w kierunku szutrowej autostrady ale odbijam na wspomnianą Miedawe. Trochę znałem tamte okolica ale próbując odbijać w boczne dróżki kilka krotnie nadziałem się na przy na łańcuchach. Przekroczyłem tory i wyjechałem na osiedle łysa polana(czy jakoś podobnie). Koło dworku skręca na szuterek i dojeżdżam do bramy w tył zwrot i skręcam w odbicie na lewo. Po płytach zjeżdżam wzdłuż torów do rzeki. Udało mi się wjechać na nasyp i pojawiły się takie o to widoczki.

Okolice Miedawy © Krzychu22


Bagienka w Sławkowie © Krzychu22


Spoko miejscówka więc nowe zdjęcia Gianta na BS.

Nowa profilówka Gianta © Krzychu22


Tory relacji Bukowno-??? © Krzychu22

Dalej zjazd z nasypu i singielkiem wzdłuż torów aż na Przymiarki. Już niedaleko do Bukowna więc szutrem przy torach jadę pod fontannę. W lesie jakiś dwóch pajaców wyrzucało gruz do lasu mieli łopaty więc nie reagowałem.

Przy fontannie podstój i mały popas miałem zjeść jabłko i jechać dalej ale że były tam ładne dziewczyny to zjadłem dwa i chwile posiedziałem. Czas naglił więc nic tylko jechać. Mało czasu do zmroku więc powrót asfaltem. Nogi ładnie zapodawały cały czas nie schodziłem poniżej 30 aż do Sosiny. Przeskoczyłem przez tory i powrót przez płyty na Maczki.

Spóźniłem się chyba z minute na autobus pod Balaton no nic cisnę sam. Na Balatonie drogówka trzepała kierowców ale je się sprytnie przemknąłem i jadę już do domu.

Jakoś wszyscy wrzucają jakieś piosenki na bloga to ja też dodam co mi wpadło dzisiaj w ucho:

Kategoria 50-100 km


Dane wyjazdu:
78.32 km 30.00 km teren
03:42 h 21.17 km/h:
Podjazdy: m

Okoliczne wioski

Niedziela, 17 czerwca 2012 · dodano: 18.06.2012 | Komentarze 2

Umówiłem się z Krzychem na kręcenie. Ruszyliśmy naprzeciw siebie i tak spotkaliśmy się na czarnym szlaku za Maczkami. Zamieniliśmy kilka słów gdzie jedziemy. Stanęło na moim czyli eksplorowanie nieznanych terenów w Sławkowie.

Ruszamy przez Maczki następnie terenem koło zatopionego lasu i wzdłuż torów na Cieślach. Przeskoczyliśmy tory i jakiś singielek biegnie wzdłuż, trzeba go sprawdzić okazało się ze było go z 100m i dalej musieliśmy się przedzierać przez powalone drzewka. Dotarliśmy do dogi którą znałem więc jedziemy ale nie odbijamy tak jak jechałem ostatnio tylko lecimy prosto. Jakiś pan odradził nam jazdę dalej bo były tam bagna. No to wracamy i jedziemy drogą mi znaną czyli wzdłuż torów.

Dojechaliśmy do obicia które odkryliśmy razem ale bardzo tam zarosło, jedziemy dalej. Z okazji że skończył się singielek i dawno nie jeździliśmy po torach więc nie ma to tamto:) jedziemy torami. Takim sposobem dojechaliśmy do Strzemieszyc. Kawałek asfaltem i znowu wzdłuż torów aż do samego Sławkowa. Tam dostrzegamy jakiś niebieski szlak i się go trzymamy. Prowadził do centrum ale troszkę bocznymi drogami w okolicach rynku. Dojeżdżamy do stawików i kierujemy się na ścieżkę rowerową.

Ścieżka doprowadziła nas na Podgórze w Krzykawce gdzie jest Dworek Staropolski w Krzykawce

Dworek Staropolski w Krzykawce © Krzychu22

Dalej jedziemy jakby do centrum i skręcamy w stronę tartaku. Znowu pojawił się niebieski szlak więc jedziemy na jednym z skrzyżowań był bocian w swoim królestwie.

Bocian Krzykawka © Krzychu22

Skręcamy w prawo i jest całkiem fajny zajazd, gdy tylko się dało odbiliśmy w teren gdzie był jeszcze lepszy zjazd. Dotarliśmy do asfaltu który biegnie do oczyszczalni ale znowu jet odbicie w teren. Tam znowu spoko zjazd i taką pętelką docieramy do Ośrodka Wypoczynkowo Rekreacyjnego SPA LASKI. Tomek się postarał i zatrudnił wiekową recepcjonistkę która powiedziała żebyśmy jechali powoli:).

Dalej znana droga na Błędów docieramy na bagna gdzie poszaleliśmy na podestach. Koło remizy mała przerwa na pogaduchy i jedzonko. Tam padł pomysł aby jechać na lotnisko do Pyrzowic. No to jedziemy, asfaltem do Łośnia gdzie odbijamy na ścieżkę rowerową którą zajechaliśmy do Tucznawy. Dalej kierujemy się na Bugaj, Sikorkę i zjazd do Ujeśca.

Asfaltem pomknęliśmy na pogorie IV gdzie stwierdziliśmy ze upał dał nam w kość i odpuszczamy to lotnisko. Posiedzieliśmy nad wodą zjedliśmy resztki i lansujemy się w drodze powrotnej. Miało być spokojnie ale wyszło jak zawsze cały czas w okolicach 27.

Przez miasto dojechaliśmy na Staszic dalej park Leśna i zajechaliśmy do mnie bo Krzychu chciał spróbować sił na monocyklu. Byliśmy zmęczeni więc chwile popróbował i stwierdził że to nie dla niego. Posiedzieliśmy, pogadaliśmy chyba z godzinę o planach na wakacje i Krzychu pojechał chyba do domu.

Dane wyjazdu:
63.04 km 11.00 km teren
02:31 h 25.05 km/h:
Podjazdy: m

BIKE TRIAL, MONO TRIAL-druzynowe mistrzostwa Polski

Niedziela, 10 czerwca 2012 · dodano: 10.06.2012 | Komentarze 0

Kumpel wrzucił na Facebooka informacje o takowym wydarzeniu. Razem z Krzychem postanowiliśmy tam podjechać i popatrzeć. Umówiliśmy się o 10 na Sosinie. Przyjechałem trochę za wcześnie ale w sumie czas nie stracony bo popatrzyłem sobie jak ładne panie jeżdżą na nartach wodnych. Trochę spóźniony zjawił się Krzychu. Ruszamy ale zatrzymują nas dwóch riderów na motorowerach i się pytają czy nie znamy jakiejś miejscówki do poskakania na rowerach. Powiedzieliśmy o czym wiedzieliśmy i asfaltem na zmiany gnamy do Bukowna. W Bukownie przerwa na poszukiwanie piernika niestety znowu nie było ale za to Krzychu dorwał ogromna bułkę z serem i makiem za 3 zł, było co jeść na dwóch. Dalej jedziemy przez szutrem przez spalony las do Olkusza. Cały tor był zorganizowany na parkingu koło Maca. Zdjęcia podkradniete od Krzyśka

Monocykliści © Kysu


Zawody w trialu rowerowym Olkusz #1 © Kysu


Na monocyklu też dają radę © Kysu


Zawody w trialu rowerowym Olkusz #3 © Kysu


Zawody w trialu rowerowym Olkusz #5 © Kysu


Monocykle na torze sprawnościowym © Kysu


Zawody w trialu rowerowym Olkusz #4 © Kysu


Zawodnicy naprawdę na wysokim poziome, był mistrz polski oraz mistrz juniorów. Także zjawiali się ekipa monocyklowców. Była ekipa monocykl.eu w której startuje kumpel który uczył mnie jazdy na mono. Miel znacznie trudniej na trasie niż normalni riderzy ale na niektórych etapach trasy byli znacznie lepsi. Zdjęcia pokażą wszystko :)

Nie ma jak odpowiednia nazwa firmy do danego produktu

Koxx jedyna słuszna firma NIE MA LIPY!! © Krzychu22


Jednak Krzychu był skoncentrowany na czymś innym :) © Krzychu22


Powrót identyczną trasą. Znacznie lepiej się wracało szuterkiem prawie cały czas ponad 35 km/h Pod szlabanem rozpędziliśmy się do 40 i na drifcie ominąłem barierkę przy tym sporo się zakurzyło chyba dwójka rowerzystów nie była zadowolona. Przy fontannie mały popas. Ruszamy dalej jak przekroczyliśmy Ryszkę zaczęło kropić i tak kropiło do samej Sosiny. Jak dojechaliśmy na Maczki przez płyty to już wyschliśmy. Na Maczkach się rozjechaliśmy, koło Balatonu jadę do domu