Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Krzychu22 z miasteczka Dąbrowa Górnicza . Mam przejechane 50025.66 kilometrów w tym 17793.68 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.19 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
37.17 km 10.00 km teren
01:28 h 25.34 km/h:
Podjazdy: m

Szybkie pogorie

Piątek, 20 kwietnia 2012 · dodano: 20.04.2012 | Komentarze 3

Po telefonie do Tomka i Krzycha czy nie mają chęci gdzieś skoczyć wsiadam na Gianta i mocnym tempem jadę na pogorie III przez park Leśna, Staszic, Centrum. Z Pogori III jadę na IV objeżdżam ją dosyć sprawnie i dalej objeżdżam III. Tam wyprzedza mnie szosowiec któremu siadam na koło. Niestety wiele mnie nie pociągnął bo skręcił na ścieżkę wzdłuż Pogori, ja pojechałem przez Tworzeń i Strzemieszyce. Pogoda idealna na rower temperatura w sam raz i lekki wietrzyk.
Kategoria 0-50 km


Dane wyjazdu:
54.36 km 30.00 km teren
03:56 h 13.82 km/h:
Podjazdy: m

Jurajskie klimaty

Niedziela, 15 kwietnia 2012 · dodano: 15.04.2012 | Komentarze 0

Umówiłem się z Dawidem Kuls że rano wstanę i napisze mu czy jadę. Rano mokro ale nie pada długo się nie zastanawiałem i napisałem do Dawida że jedziemy. Dawid zaproponował że pojedziemy samochodem, dzięki temu uniknęliśmy ulewy i wróciliśmy o przyzwoitej godzinie do domów.

W kluczach byliśmy ok 10:30. Na miejscu byli już Qudłaty i Oko z ekipy QQS. Następnie dojechał nasz przewodnik FikiMiki. W czasie jak reszta przygotowywała sprzęty do jazdy, a sprzęty były konkretne dojechali jeszcze 5iatka i wojciechu. Poczekaliśmy do planowanej godziny startu czyli 11 i ruszamy na trasę. Ledwo ujechaliśmy i już jest pierwszy podjazd na rozgrzewkę.


Na górze mały postój i wjeżdżamy w teren. Zaczyna się spoko lekki zjazd po ściółce a następnie ostrzej po jakiejś drodze. Tak dojeżdżamy do jakiegoś jeziorka. Kawałek wzdłuż brzegu i wyjeżdżamy na asfalt. Jedziemy dosłownie kawałek i skręcamy na szuter przy jakiś większych stawach. Tempo nie jest za mocne ale można trochę miejscami przycisnąć. Dokładnie nie wiem gdzie krążyliśmy ale ogólnie bajeczne tereny. Jak by jeszcze tylko pogoda dopisała to byłby naprawdę super PARATRIP. Miejscami były konkretne podjazdy ale za to super zjazdy. Następnie uderzyliśmy na górę Chełm z której jest naprawdę super zjazd, tylko te mokre liście były cholernie śliskie.Po drodze odbijamy pod kościół gdzie dołącza Arturo. Kawałkami znałem trasę bo przeplatała się z czerwonym szlakiem rowerowym którym jechaliśmy do Ogrodzieńca. Był jeden zjazd na którym myślałem że zaliczę piękny lot przez kiere. Jechałem zaraz za Arturem. Prędkość był pewnie w okolicach 30, widzę że zaczyna hamować ale nagle się wybija i spada z uskoku ok 0,5m widzę że nie mam szans wyhamować ani tego ominąć, więc muszę lecieć za nim. Co gorsza w dole była spora gałąź którą na szczęście Giant Artura przemielił. Po wdrapaniu się pod jakieś skałki urządzamy większy popas:

Pierwszy i jedyny większy popas © Krzychu22

Po przerwie zjazd do asfaltu i znowu podjazd. Takim sposobem dostajemy się na czerwony rowerowy szlak którym jedziemy aż do odbicia z asfaltu w teren. My pojechaliśmy dalej prosto czerwonym szlakiem ale pieszym. Tam po wdrapaniu się na szczyt wzniesienia chwila przerwy aby maruderzy dojechali. Artur znał dobrze ten odcinek naprawdę bajeczny zjazd. Znowu jadę za Arturem mniej więcej podobnym tempem. Były tam kolejny w których zalegały zeszło roczne liście. Miejscami trzeba było blokować koła ale na jednym zakręcie zobaczyłem śmierć w oczach. Nie wiem ile jechałem ale wpadam w zakręt i wiem że muszę skorzystać z bandy która jest za koleina z liśćmi, w innym razie poleciałbym w najlepszym wypadku w chaszcze lub szlifował bym po kamieniach. W czasie przejeżdżania przez tą koleinę ujechał mi znacznie przód, jakby nie prędkość to nie wiem czy dałbym rade wstać o własnych siłach. Trochę mnie zdziwiło że się nie wyglebiłem. Wiele o tym nie myśląc zapierdzielam dalej.

Po tym zjeździe szykuje się kolejny ale nieco krótszy. Ale rekompensował on taka super wysoką bandą i małym uskokiem z którego dał się polecieć.

Artur na bandzie © Krzychu22

Szkoda że przy wyjściu z bandy były super śliskie liście, a kawałek dalej głęboki wąwóz. Musieliśmy zjechać do niego. Oto taki techniczny zjazd po glinie:

Techniczny zjazd do wąwozu © Krzychu22

Jedziemy dalej tym wąwozem na którego końcu jest obrzydliwie śmierdzące głębokie błoto. Tutaj część ekipy już ruszyła

Ciekawe miejsce do jeżdżenia © Krzychu22


Jeszcze się pokręciliśmy po okolicznych lasach ale czas naglił. W okolicach czerwonego rowerowego wbijamy na asfalt koło kościoła i jedziemy do Kluczy. Pakujemy się z Dawidem zakładamy czyste ubrania i wracamy do
Dąbrowy.

Wyjazd jak najbardziej udany. Najbardziej wnerwiająca była pogoda i ta lekka mgiełka która leciała z nieba. Trzeba będzie powtórzyć taki wypad jak będzie lepsza pogoda. Epika i tak dopisała, choć się nie spodziewałem.

Tutaj ślad żeby było wiadomo gdzie jeździłem:

Kategoria 50-100 km


Dane wyjazdu:
45.12 km 28.00 km teren
02:35 h 17.47 km/h:
Podjazdy: m

Walka z Bobrami

Sobota, 14 kwietnia 2012 · dodano: 14.04.2012 | Komentarze 1

Wczoraj zgadałem się z Krzychem że dzisiaj jak odbierze mostek do nowej kiery to gdzieś śmigniemy. Mieliśmy się spotkać koło EXPOSilesi. Ja ruszyłem na Park leśna. Terenami dojechałem na Staszic. Okazało się że mam sporo czasu więc szukam terenowej drogi do EXPO. Przez bagna, przez tory, przez pagórki, przez kłody udało mi się dojechać do asfaltu którym zajechałem pod EXPO. Krzychu dzwoni że się zapomniał i że jest już na dole przy rondzie. Dojechałem do niego i jedziemy na parking pod NEMO gdzie czekał już Piotr. Chwilę pogadaliśmy i ruszamy w swoje strony. Kierujemy się terenem tylko inaczej jak ja jechałem sam do parki Leśna. Tam sobie chwile podriftowałem na mchu i jest plan że jedziemy na Ryszkę ale inaczej jak zazwyczaj. Z parku jedziemy na około hałdy bo zapewne był tam sporo błocka. Dojechaliśmy za Balaton gdzie standardowa ścieżka dojeżdżamy na Maczki. Tam wskakujemy na płyty i dojeżdżamy do lokomotywowni. Tam odbijamy na singielka który jak się okazało jest trudny do przebrnięcia.

Bobry potrafią rzucać kłody pod nogi © Krzychu22


Postanowiliśmy to posprzątać bo zapewne jeszcze nie raz tamtędy pojedziemy. Co tam się działo. Przy sprzątaniu zabawy co nie miara. Mieliśmy więcej radości jak te bobry co pościnały te drzewa. Uprzątamy chyba z 10 bali i jedziemy dalej. Ujechaliśmy może z 30m i widzimy mostek nad kanałem. Jeszcze tam nie byliśmy więc wbijamy na tego singielka. Ścieżka się skończyła ale dziki wydeptały przyjemne trasy, las tez był dość rzadki. Jechaliśmy wzdłuż rzeki do której wpada Ryszka.

Rzeka do której wpływa Ryszka © Krzychu22


Przedzierają się przez krzaki dojeżdżamy do odcinka gdzie jest bardzo dużo różnego syfu. Tam musieliśmy się przedzierać na butach. Dostaliśmy się do ambony gdzie się wdrapaliśmy. Oto taki widoczek:

Widok z Ambony. © Krzychu22


Jeszcze nasze rowery z lotu ptaka:

Rowerki z lotu ptaka © Krzychu22


Dale się przedzieramy. Natrafiam już na wyjeżdżona ścieżkę tylko jest mała przeszkoda do pokonania.

Ewidentnie za mało skoku © Krzychu22


Te drzewo okazało się nie do przejechania w siodle. Jak nic za mało skoku :). Aby zrobić to zdjęcie musiałem stoczyć walkę z krzakami i jeszcze skubane mnie przewróciły, mają szczęście że było miękko bo wujek Albert pokazał by im jak to się jeździ po terenie. Dalej wskakujemy na szuter który jest nam dobrze znany. Następnie skręcamy na żółty szlak i odbijamy na prawo na Sosinę. Powrót płytami na maczki. Tam gadamy chwilę czasu. Szybko się pożegnaliśmy bo jechał autobus 221 który zawlekł mnie pod sam Balaton. Chciałbym zobaczyć minę rowerzysty który nas minął jak rozmawialiśmy jak go wyprzedziłem z duża prędkością jadąc za autobusem. Z Balatonu standardowa trasa do domu.
Kategoria 0-50 km


Dane wyjazdu:
8.09 km 2.00 km teren
00:20 h 24.27 km/h:
Podjazdy: m

Normalnie nie wytrzymie

Piątek, 13 kwietnia 2012 · dodano: 13.04.2012 | Komentarze 3

Po załataniu dętki i na smarowaniu łańcucha chciałem się pokręcić po okolicy. Nie wiem co już jest ale non stop uchodzi mi powietrze z tylnego koła. Jeszcze muszę poczekać i zobaczyć czy ucieka całe powietrze czy tylko do pewnego ciśnienia. Już mam dość w tym sezonie chyba już z 5 razy miałem flapka.
Kategoria 0-50 km


Dane wyjazdu:
76.72 km 40.00 km teren
03:54 h 19.67 km/h:
Podjazdy: m

Rozpoznawczo do Chrzanowa

Wtorek, 10 kwietnia 2012 · dodano: 10.04.2012 | Komentarze 3

Byłem umówiony z Krzychem na jakieś terenowe kręcenie. Inaczej jak zwykle spotkaliśmy się pod Orionem. Pojechaliśmy najpierw do niego przez Niwkę, na rondzie w lewo i przed S1 wjechaliśmy w teren. Było tam niesamowicie śliskie błoto. Wszytko się zalepiało i tył jeździł gdzie chciał, przód nawet się trzymał bo rawie nowy Albert jest:). U Krzycha oskrobałem nadmiar błota i dopompowałem powietrza bo myślałem że złapałem kapcia. Od niego ruszamy kawałek asfaltem a następnie terenem pod elektrownie Jaworzno III. Dalej szlakiem koło zalewu i czarnym szlakiem dojeżdżamy w okolice Jelenia. Tam Krzychu swoimi ścieżkami mnie prowadzi. Odkryliśmy (przynajmniej ja) super wzniesieni gdzie już jest trochę zrobiona trasa do zjazdu.

Górka w Jaworznie gdzie powstanie trasa Krzychu&Krzychu; © Krzychu22


W najbliższym czasie planujemy zrobić tam swoją miejscówkę do ciorania. Powiększymy tą trasę i dodamy kilka swoich wariantów i może usypiemy kilka hopek. Plan jest ambitny i myślę że realny do wykonania. Będzie więcej czasu to piła, szpadle, siekiery, łopaty i do roboty. Dalej jechaliśmy sam nie wiem gdzie, ale wyjechaliśmy w okolicach Jeziorek. Tam wbijamy na polna drogę i dojeżdżamy do czarnego szlaki który leci z Byczyny. Tam większy postój i podziwiamy jak sarny chodzą po polu.

Pole w okolicach Byczyny © Krzychu22


Jedziemy dalej czarnym i skręcamy na czerwony którym mamy jechać do samego Chrzanowa. Niestety Krzychu źle skręcił i wróciliśmy się do Byczyny. Po oglądnięciu mapy wracamy i już jedziemy tak jak trzeba. Na czerwonym szlaku blisko Chrzanowa jest spore bagno. Idealnie przez dukt płynie jakiś syf. Próbowałem to przejechać ale zrezygnowałem, nie chciałem mieć mikro w butach. Musieliśmy się wrócić kawałek i przedzierać się krzakami gdzie było od cholery jeżyn. Udało nam się to ominąć i jedziemy dalej. Przed torami skręcamy w jakąś ścieżkę która planowaliśmy dojechać do Trzebini. Było tam mnóstwo błota, miejscami mój łysy Albert wymiękał ale mnie do końca nie zawiódł. Przekraczamy tory i wjeżdżamy na trawiaste wzniesienie gdzie robimy mały serwis. Ja myślałem że mam flapka ale dopompowałem i objechałem resztę trasy a Krzychu poprawiał tylne koło. Po zjeździ z tego wzniesienia okazało się że było to zrekultywowane wysypisko śmieci :). Postanowiliśmy sobie odpuścić Trzebinię i wracamy do domu. Inną drogą wracamy do czerwonego szlaku którym można powiedzieć dojeżdżamy do Ciężkowic.Tam robię małe zakupy czyli jabłko dla Krzycha. 7 days i działka towaru, dwa razy mocniejszy jak towar Krycha który po drodze zażyliśmy. Najedzeni jedziemy czarnym szlakiem na Sosinę. W jednym miejscu odbijamy na mostek przez który super się przelatuje. Wracamy na trasę i dojeżdżamy na Sosinę. Tam po zjedzeniu towaru i chwili odpoczynku ruszamy na haju płytami na Maczki. Krzychu chciał jeszcze pożyczyć ode mnie mafie więc pojechał zemną pod dom. Jechaliśmy koło Balatonu, Juliuszowską częściowo ostrowami Ostrowami. U mnie jeszcze pogadaliśmy ok 25 min. Krzychu pojechał do domu a ja poszedłem coś wszamać.

Dzisiaj zbadaliśmy tak naprawdę terenowy powrót z Trzebini. Następnym razem będziemy szukać terenowej drogi z okolic Sosiny do Trzebini i może dalej do Tenczynka. Naprawdę są tam super tereny do zbadania. Będzie czas to opracujemy jakąś sprytna terenową pętle myślę że ok 100+ km z czego ponad 50% będzie terenem a możę uda się jeszcze więcej.
Kategoria 50-100 km


Dane wyjazdu:
58.77 km 10.00 km teren
02:31 h 23.35 km/h:
Podjazdy: m

Sarmacja + Pogorai III

Poniedziałek, 9 kwietnia 2012 · dodano: 09.04.2012 | Komentarze 0

Rano o 9:30 ruszyłem na Sarmację pograć w piłę. Godzina trzydzieści grania i powrót do domu. Już na ostatnim zakręcie poczułem że jakoś tył się nie słucha. Patrzę a tu flapek. Udało mi się jeszcze dojechać do garażu.

Napisał Dominik czy nie skoczymy gdzieś. Ja oczywiście chętny więc po obiedzie musiałem załatać dętkę i wyczyścić napęd. Nie spieszyłem się i dobrze bo była jedna dziura a dwa kolce. Przez to że robiłem powoli jak spojrzałem na zegarek to już miałem się spotkać z Zetorem pod Sławkowem. On też miał jeszcze kawałek i miał jechać wolno. Spotkaliśmy się na Granicy i jedziemy przez Strzemieszyce, Kazimierz, Park Leśna, Staszic, Centrum na Pogorie III. Objechaliśmy dookoła z jednym postojem na dopompowanie amorków i wracamy przez Strzemieszyce. Dominik koło szkoły odbija do siebie a ja jadę już do domu.

Nie wiem co się dzieje z moja prawą kostka ale po dzisiejszej grze była napuchniętą(mam już czasami z nią problemu od jednego zderzenia z obrońcą na hali :) ). Na szczęście po wyjeździe na pogori ból ustał i chyba jest już ok, Będę musiał jej dać odpocząć od gry w piłkę nożną.
Kategoria 50-100 km


Dane wyjazdu:
39.48 km 20.00 km teren
02:07 h 18.65 km/h:
Podjazdy: m

Krzaki ciąg dalszy

Sobota, 7 kwietnia 2012 · dodano: 07.04.2012 | Komentarze 1

Szybki telefon do Krzycha czy jedziemy. Umówiliśmy się pod rozebranym wiaduktem w Jaworznie. Musiałem się spotkać żeby poratował mnie pompajką do amora. Krzychu miał małą obsuwę więc jechałem mu na przeciw. Musieliśmy się wrócić do jego domu bo ubrał się na letniaka a później jęczał że zimno. Chwilę poczekałem on jeszcze zjadł dupę i ruszamy czym prędzej w teren. Na początku znanym odcinkiem. Koło Fashion House wbijamy w jakąś ścieżkę, później jakieś szlak kolejowy częściowo rozebrany. Przy płocie jakiejś hali i znowu w krzuny. Wbiliśmy się w jakieś małe badyle że już nie dawałem ich rade doginać do ziemi. Kawałek prowadzenie i jestem na płytach do hałdy na jęzorze, Krzychu jakoś mnie wyprzedził i czekał. Dalej jedziemy hałdą, czarnym szlakiem i z Maczek koło Balatonu pod mój dom. Jeszcze zamieniliśmy kilka słów i Krzychu wraca do domu.

Po wszystkim jeszcze 2 godziny na hali grania w nogę.
Kategoria 0-50 km


Dane wyjazdu:
37.44 km 10.00 km teren
01:54 h 19.71 km/h:
Podjazdy: m

Kręcenie po Jaworznie

Piątek, 6 kwietnia 2012 · dodano: 06.04.2012 | Komentarze 1

Ruszyłem przez Maczki na osiedle Stałe gdzie miałem spotkać się z Krzychem i Aniutą. Postanowiliśmy pokręcić trochę w terenie. Pojechaliśmy na około hałdy na Jęzorze. Krzychu się odłączył, a ja jeszcze z Aniutą pojechałem na Centrum. Po telefonie musiał już jechać do domu więc każdy pojechał w swoja stronę. Powrót przez Warpie, Szczakową, Maczki, Ostrowy.

Jakoś dzisiaj źle mi się kręciło ale to przez temperatura.
Kategoria 0-50 km


Dane wyjazdu:
20.30 km 2.00 km teren
00:49 h 24.86 km/h:
Podjazdy: m

Standardowa pętla

Czwartek, 5 kwietnia 2012 · dodano: 05.04.2012 | Komentarze 0

Ruszam na Strzemieszyce, za hutą szkła odbijam na Sławków, koło urzędu celnego i na Cieśle. Dalej kieruje się na Wągródke, Maczki i na Balaton. Na prostej z Maczek na Balaton dochodzi do kontaktu dwóch samochodów. Jakiś ślepy stary dziad wyprzedzając mnie zajechał drogę Corsie która go wyprzedzała. Lusterka się posypały. Chciało mi się śmiać jak z Corsy wysiadły dwa napakowane dresy he, przypomniała mi się scena z filmu Job. Jeszcze do tego jak się zatrzymali jakaś nawiedzona kobieta w Polo chciało ominą mnie i te samochody ale szkoda że nie patrzyła że jadą z przeciwka, opony zagrały ale się nie trzasnęli. Z Balatonu już do domu.

Na 90% widziałem jak Olo jechał no swoim ostrym kole, minęliśmy się na wysokości Balatonu.
Kategoria 0-50 km


Dane wyjazdu:
50.06 km 32.00 km teren
02:27 h 20.43 km/h:
Podjazdy: m

Intensywny dzień

Środa, 4 kwietnia 2012 · dodano: 05.04.2012 | Komentarze 4

Rano o 9 zawody w piłkę nożna. Dzięki temu o 11 byłem już w domu. Później z tata musiałem jechać do lasu po drewno do kominka.
Umówiłem się z Krzyśkiem że podjedzie do mnie. Trochę przed 15 ruszamy terenami na Ostrowy, Cieśle, Wągródkę, Burki, Ryszka. Tam pierwszy większy przystanek. Trochę ciastek i dwie ścieżki towaru. Dalej kierujemy się terenami na Bukowno. Standardową ścieżka dojeżdżamy do wyjazdu na asfalt do Bukowna ponieważ quady rozjeździły piaszczyste odcinki i bardzo się grzebaliśmy. Wskakujemy na asfalt i ostro grzejemy:

Wjazd na asfaltowy odcinek naszej trasy © Krzychu22


Po przejechaniu znacznej odległości i rozgrzaniu blata znowu wjeżdżamy w teren:

Koniec asfaltu © Krzychu22


Dalej przekraczamy tory i jedziemy wzdłuż nich. Dojeżdżamy do piaskowni ale odbijamy na singla pod liniami elektrycznymi. Tam odkrywamy nieczynny kanał wodny, wybetonowana rynna. Jedziemy w prawo i dojeżdżamy tam gdzie już byliśmy więc nawrotka i jazda w druga stronę. Dojeżdżamy do Ryszki i boczkiem ją objeżdżamy. Ku naszym zdziwieniom wyjeżdżamy już na prosta na Bór Biskupi. Dalej jedziemy żółtym jaworznickim szlakiem, odbijamy w prawą następnie w lewo i jesteśmy na Dolinie Żabnika. Bylem tam pierwszy raz, woda jest jakaś dziwna bardzo czysta. Tam robimy przerwę. Po ścieżce towaru trochę gatki i jedziemy na Sosinę szlakami. Na Sosinie mijamy jednego rowerzystę na fullu. Za budkami z lodami ktoś do nas dojeżdża. Obracamy się i to ten sam gość na fullu. Pyta się mnie czy to ja komentowałem fotki na BS. Poznał mnie dzięki charakterystycznemu kolorowi ramy. Zaczynami gadać na tematy około rowerowe i wstępnie planujemy połączenie naszych ekip. Już mieliśmy jechać z Krzychem do domów ale Robert jeszcze miał jechać na Bazę Nurków więc ruszamy z nim. Po drodze gadamy. Objechaliśmy bazę i już na asfalcie Krzychu orientuje się że ma kapcia. Po problemach ze zdjęciem i założeniem Karmy jedziemy dalej. Robert odbija na Centrum a ja z Krzychem jedziemy na Maczki. Krzychu odbija w teren do domu a ja cisnę również w chatę.
Po tym wszystkim szybko ogarniam się i jadę na 18-stke kumpla. Sporo się działo tego dnia.
Kategoria 50-100 km