Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Krzychu22 z miasteczka Dąbrowa Górnicza . Mam przejechane 50025.66 kilometrów w tym 17793.68 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.19 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
54.36 km 30.00 km teren
03:56 h 13.82 km/h:
Podjazdy: m

Jurajskie klimaty

Niedziela, 15 kwietnia 2012 · dodano: 15.04.2012 | Komentarze 0

Umówiłem się z Dawidem Kuls że rano wstanę i napisze mu czy jadę. Rano mokro ale nie pada długo się nie zastanawiałem i napisałem do Dawida że jedziemy. Dawid zaproponował że pojedziemy samochodem, dzięki temu uniknęliśmy ulewy i wróciliśmy o przyzwoitej godzinie do domów.

W kluczach byliśmy ok 10:30. Na miejscu byli już Qudłaty i Oko z ekipy QQS. Następnie dojechał nasz przewodnik FikiMiki. W czasie jak reszta przygotowywała sprzęty do jazdy, a sprzęty były konkretne dojechali jeszcze 5iatka i wojciechu. Poczekaliśmy do planowanej godziny startu czyli 11 i ruszamy na trasę. Ledwo ujechaliśmy i już jest pierwszy podjazd na rozgrzewkę.


Na górze mały postój i wjeżdżamy w teren. Zaczyna się spoko lekki zjazd po ściółce a następnie ostrzej po jakiejś drodze. Tak dojeżdżamy do jakiegoś jeziorka. Kawałek wzdłuż brzegu i wyjeżdżamy na asfalt. Jedziemy dosłownie kawałek i skręcamy na szuter przy jakiś większych stawach. Tempo nie jest za mocne ale można trochę miejscami przycisnąć. Dokładnie nie wiem gdzie krążyliśmy ale ogólnie bajeczne tereny. Jak by jeszcze tylko pogoda dopisała to byłby naprawdę super PARATRIP. Miejscami były konkretne podjazdy ale za to super zjazdy. Następnie uderzyliśmy na górę Chełm z której jest naprawdę super zjazd, tylko te mokre liście były cholernie śliskie.Po drodze odbijamy pod kościół gdzie dołącza Arturo. Kawałkami znałem trasę bo przeplatała się z czerwonym szlakiem rowerowym którym jechaliśmy do Ogrodzieńca. Był jeden zjazd na którym myślałem że zaliczę piękny lot przez kiere. Jechałem zaraz za Arturem. Prędkość był pewnie w okolicach 30, widzę że zaczyna hamować ale nagle się wybija i spada z uskoku ok 0,5m widzę że nie mam szans wyhamować ani tego ominąć, więc muszę lecieć za nim. Co gorsza w dole była spora gałąź którą na szczęście Giant Artura przemielił. Po wdrapaniu się pod jakieś skałki urządzamy większy popas:

Pierwszy i jedyny większy popas © Krzychu22

Po przerwie zjazd do asfaltu i znowu podjazd. Takim sposobem dostajemy się na czerwony rowerowy szlak którym jedziemy aż do odbicia z asfaltu w teren. My pojechaliśmy dalej prosto czerwonym szlakiem ale pieszym. Tam po wdrapaniu się na szczyt wzniesienia chwila przerwy aby maruderzy dojechali. Artur znał dobrze ten odcinek naprawdę bajeczny zjazd. Znowu jadę za Arturem mniej więcej podobnym tempem. Były tam kolejny w których zalegały zeszło roczne liście. Miejscami trzeba było blokować koła ale na jednym zakręcie zobaczyłem śmierć w oczach. Nie wiem ile jechałem ale wpadam w zakręt i wiem że muszę skorzystać z bandy która jest za koleina z liśćmi, w innym razie poleciałbym w najlepszym wypadku w chaszcze lub szlifował bym po kamieniach. W czasie przejeżdżania przez tą koleinę ujechał mi znacznie przód, jakby nie prędkość to nie wiem czy dałbym rade wstać o własnych siłach. Trochę mnie zdziwiło że się nie wyglebiłem. Wiele o tym nie myśląc zapierdzielam dalej.

Po tym zjeździe szykuje się kolejny ale nieco krótszy. Ale rekompensował on taka super wysoką bandą i małym uskokiem z którego dał się polecieć.

Artur na bandzie © Krzychu22

Szkoda że przy wyjściu z bandy były super śliskie liście, a kawałek dalej głęboki wąwóz. Musieliśmy zjechać do niego. Oto taki techniczny zjazd po glinie:

Techniczny zjazd do wąwozu © Krzychu22

Jedziemy dalej tym wąwozem na którego końcu jest obrzydliwie śmierdzące głębokie błoto. Tutaj część ekipy już ruszyła

Ciekawe miejsce do jeżdżenia © Krzychu22


Jeszcze się pokręciliśmy po okolicznych lasach ale czas naglił. W okolicach czerwonego rowerowego wbijamy na asfalt koło kościoła i jedziemy do Kluczy. Pakujemy się z Dawidem zakładamy czyste ubrania i wracamy do
Dąbrowy.

Wyjazd jak najbardziej udany. Najbardziej wnerwiająca była pogoda i ta lekka mgiełka która leciała z nieba. Trzeba będzie powtórzyć taki wypad jak będzie lepsza pogoda. Epika i tak dopisała, choć się nie spodziewałem.

Tutaj ślad żeby było wiadomo gdzie jeździłem:

Kategoria 50-100 km



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa cztwa
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]