Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Krzychu22 z miasteczka Dąbrowa Górnicza . Mam przejechane 50025.66 kilometrów w tym 17793.68 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.19 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
64.21 km 30.00 km teren
03:34 h 18.00 km/h:
Podjazdy: m

Sosnowiecke lasy, Sosina, Baza Nurków

Wtorek, 10 lipca 2012 · dodano: 11.07.2012 | Komentarze 1

Z rana ruszyłem się na Park Leśna, tam trochę pokręciłem po lasach i jadę w stronę Czarnego Morza. Przekroczyłem S1 i tam też w okolicach Staszica Zagórza pokręciłem po krzakach. Wyjechałem koło zajezdni i ruszyłem na hałdę. Objechałem ją zjechałem i jestem na Rabce. Jadę na Klimontów tam szybko odbijam w teren i kieruje się na Juliusz. Tam terenem dojeżdżam na Balaton i przez hałdę jadę do kumpla. Razem jedziemy do parku i trochę gadamy.

Popołudniu razem z Maćkiem jedziemy na Maczki gdzie ma dołączyć Krzychu. Postanowiliśmy pojechać na Baze. Jedziemy na Szczakową odbijamy na lokomotywownie i singielkiem przy torach dojeżdżamy za cementownie i wspinamy się do góry. Tam przerwa na izobronka i zjazd na dół. Później lecimy na Sosinie gdzie też chwile posiedzieliśmy i poćwiczyliśmy jazdę na jednym kole. Powrót standardowo przez płyty. Na Maczka się rozdzielamy i ja z Maćkiem wracam koło Balatonu do domu.

Dane wyjazdu:
44.85 km 20.00 km teren
02:06 h 21.36 km/h:
Podjazdy: m

Jagodowe Bukowno ze Staśkiem

Poniedziałek, 9 lipca 2012 · dodano: 09.07.2012 | Komentarze 7

Dzisiaj plan był prosty i wszystkim znany rzem z Krzychem jadym na jagobranie. Krzychu podjechał do mnie razem najbardziej terenowym wariantem jedziemy pod bukowno nazbierać jagód. Tak nam zeszło ponad półtorej godziny. Już znudzeni trochę zmęczeni i głodni jedziemy do Bukowna na sztrucle i na izobronka.

Siadamy na ławce nieopodal fontanny zjedliśmy sztrucle zaczynami spożywać izobronka i woła nas jakiś facet. Widać ze wstawiony. Woła nas zaprasza do swojej ławki. My trochę go olewamy i pijemy dalej. Podchodzi do nas i pyta się czy się znamy żeby był spokój potwierdzamy. Na to on mówi chodźcie na jednego. Mówię idziemy jeden i będzie spokój. Krzychu niepewnie wącha i daje mi kieliszek ja szybko wypijam i czekam na Krzycha. On też wypił i częstuje nas dalej. My mówimy że nie z Bukowna i nie znamy się na co on odpowiedział:"Stasiek Hajduk Polska Bukowno nie znacie" jeszcze nam opowiadał jaki to ma świetny niemiecki rower. Dopiliśmy browce i szybka decyzja o ewakuacji, jacyś inni śmiali się z nas co chyba Staśka już znali.

Nic udało się i wracamy znowu na jagody. Po grodze do lasu wyprzedza nas szosowiec i pyta czy jedziemy dalej myślę będzie tunel więc odpowiadam jedziemy. Siadam na koło ale 50 to ciężko będzie utrzymać myślę że z niecały kilometr ciągnął nas ale już na młynie nie dawałem rady. Odbijamy do lasu zbieramy jeszcze z 20 min i asfaltem jedziemy na Sosinie. Dalej płytami na Maczki i każdy w swoją stronę. Ja standardowo koło Balatonu jadę do domu.

Dane wyjazdu:
74.54 km 35.00 km teren
03:35 h 20.80 km/h:
Podjazdy: m

Płoki, Lgota, Bukowno z rocket fuel

Niedziela, 8 lipca 2012 · dodano: 09.07.2012 | Komentarze 2

Byłem umówiony z Krzychem na Sosinie. Wyjeżdżam później jadę jaltowo i przyjeżdżam na miejsce jakieś 10 min później niż ustalona godzina. Założyłem że i tak Krzychu się spóźni i też tak było jeszcze musiałem na niego czekać. Czas nie był stracony bo fajnie dziewczyny się kręciły po plaż.

Podjechał Krzysiek i od razu jedziemy na Bór Biskupi. Na dolinie Żabnika mała sesja foto i jedziemy dalej z małymi przystankami na konsumpcje malin. W Borze skręcamy na niebieski szlak gdzie robimy większy postój na jedzenie jagód. Dojeżdżamy do asfaltu kawałek ciągniemy i znowu w las. Docieramy do czarnego olkuskiego szlaku którym ciągniemy do Płoków. Tam szukamy sklepu ale wszystkie zamknięte. Kierujemy się niebieskim rowowym na Lgotę. Tam też zamknięty sklep no nic ale są ciastka to robimy popas.

Popaz w Lgocie © Krzychu22

Patrzymy na mapę i chcemy jechać zielonym rowerowym i później wskoczyć na szlak do Bukowna. Jedziemy kawałek brak oznaczeń, droga się kończy i dupa zbita. Wracamy znowu do Lgoty i ciągniemy kawałek asfaltem i wbijamy na czarny szlak do Żurady. Tam się zmienia na niebieski którym ciśniemy ponad 40 aż do zakoli na Sztole.

Zakola na Sztole © Krzychu22

Zaczyna mocno wiać szybko lecimy do sklepu po 4 Leszki i jedziemy na ławkę i czkamy na burze. Pierwszy Leszek szybko idzie bo miało lać, nie pada to drugi idzie spokojniej pod koniec zaczyna kroić to jedziemy pd przejście podziemnie się skryć. Po minucie przestało padać i jedziemy asfaltem na Sosinę. Skręcamy na prostą i coś się we mnie włączyło jakiś kilometr ciągnę ponad 40 Krzychu daje zmianie i jedziemy w okolicach 35. Następnie ja daje zmianę i ciągnę ok 35 jak już się rozgrzałem to podciągłem jeszcze do 37. Krzychu daje zmianę przed podjazdem na wiadukt ja biorę wiatr na siebie i pokonujemy go z prędkością 35. Dalej już trochę spokojniej ale znowu się rozkręciliśmy i lecimy 30. Na Maczkach trochę mokro, tam się rozstajemy i ja dalej ciągnę ok 30 do domu. Pewnie to był rekord pod względem szybkości przejazdu z Bukowna do domu.

Jak Krzychu podsumował że przed wyścigiem będzie pił dwa Leszki.

Dane wyjazdu:
59.38 km 45.00 km teren
04:27 h 13.34 km/h:
Podjazdy: m

PoLska, Słowacja, CZeczy czyli trójstyk

Piątek, 6 lipca 2012 · dodano: 06.07.2012 | Komentarze 1

Pobudka o 6:00 przygotowania i o 6:45 jadę na miejsce spotkania czyli stacja benzynowa przy S1. Grzegorz i Marek przyjeżdżają punktualnie o 7. Pakujemy się i jedziemy do Jaworzynki gdzie zaczyna się nasza trasa.

Wypakowaliśmy się i na dzień dobry stromy podjazd. Na górze pod sklepem jeszcze ostatnie zakupy i regulacje przerzutek.

Regulacja przrzutek © Krzychu22

Jedziemy dalej, ja na przodzie wjeżdżam w zakręt zatrzymuje się na skrzyżowaniu i patrze co się dzieje Marek zrobił drifta i wylądował w rowie, a Grzegorz ratując się przed uderzeniem w Marka wyskakuje na skarpie i ląduje na polu. Na szczęście nikomu się nic nie stało, sprzęty też całe. Co mnie później rozwalił to hasło Marka:"Jeszcze nie było wyprawy żebyś prze zemnie nie leżał" :). Kolejny podjazd gdzie czekam na resztę zajadając się jagodami ale niestety nasze polskie są lepsze.

Opycham się jagodami © Krzychu22

Kierujemy się dalej czerwonym szlakiem na Girovą. Szlak ja na razie nie wymagający choć jest trochę do podjechania.

Chata na Girovej © Krzychu22

Jedziemy dalej ale jedziemy w złym kierunku szybka się orientujemy i wracamy kawałek i trafiamy na super singlowy zjazd. Ja i Grzegorz napierdzielamy aż się hamulce grzeją a niestety Marek na HT musiał się trochę pomęczyć.

Singiel zjazd © Krzychu22

Jadąc dalej zielonym szlakeim trafiamy na przeszkodę. Szlak kieruje nas na prawo
Mamy jechać w prawo... © Krzychu22

Ale prawo wygląda tak

... a szlak wyglada tak © Krzychu22

Po błądziliśmy po krzunach ale przy pomocy GPS trafiamy na szlak i zjeżdżamy do wioski. Zjazd bajka zapierdzielamy po łącze ponad 60 są emocje.
Cały czas jedziemy zielonym gdzie jest cholernie wredny podjazd nie dość, że żar leje się z nieba, grzeje od asfaltu, stromo jak cholera to jeszcze są takie betony, że jedzie się prawie jak po schodach. Mocno zmęczony docieram na góry gdzie na całe szczęście rosną poziomki.
Betonowy wyjazd © Krzychu22

Czekamy jak wszyscy się zjadą i jedziemy dalej po drodze jeszcze zatrzymuje się na czereśniach gdzie nie powiem trochę się najadłem.

W oddali widać łąkę po której pędziliśmy.

Nasz szybki zjazd © Krzychu22

Dojeżdżamy na Za Crchlou dalej podjeżdżamy na Stankovo wszystko zielonym szlakiem. Na podjeździe na Tri Kopce z góry jedzie ok 8 osobowa grupa Słowaków albo Czechów. Witam się przez podniesienie ręki żeby mnie zrozumieli ale każdy z jadących w dół odpowiada coś innego, nic nie rozumie, ale chyba mnie nie wyzywali. Na szczycie koła kapliczki w cieniu robimy większy popas.

Tri Kopce i popas © Krzychu22

Dalej malowniczym zielonym szlakiem docieramy do Za Lesikova. Po drodze kończy nam się wszystkim woda. Docieramy do Oscadnica Svancarovici gdzie pytamy się miejscowych o sklep niestety w pobliżu nic nie ma ale gospodarze z tego domu uraczyli nas pokaźną ilością wody i oranżadą własnej produkcji.

Nasz wododawca © Krzychu22

Dalej jedziemy(częściowo wypychamy) zielonym szlakiem na Stary Kośiar

Wypych zielonym © Krzychu22

i tam odbijamy na żółty szlak oczywiście znowu przez jakąś łąkę ale docieramy do oznakowań i znowu jakiś mało uczęszczany szlak sporo błota i krzaków.

Żółty szlak © Krzychu22

Dojeżdżamy do wioski i znowu się wspinamy. Po drodze spotykamy trzech bikerów z Bielska. Tam zaczepia nas Słowak i trochę rozmawiamy dobrze mówił po polsku prawidłowo użył słowa "kurwa". Jeszcze jakieś starsze kobity chciały nas czymś nacierać ale szybko zrezygnowany z tego pomysłu. Jedziemy teraz czerwonym szlakiem ma Zwardoń. Niestety zaczyna się psuć pogoda w oddali czarne niebo, błyskawice i grzmoty. Czekając na Marka słyszymy jakiś szelest krzaków Marek zaliczył dzwona trochę się poobdzierał. Przy przemywaniu ran zaczął padać deszcz i Marek zrezygnował z dalszej zajdy z nami, pojechał na pociąg do Katowic.

Na farcie docieramy do dworca chowamy się pod dach i zaczyna się rozkręcać burza. Siedzimy chyba na 1,5 godziny. Jakieś 6 metrów od nas walna piorun w trakcje słychać było tylko świst. Na chwile usnąłem siedząc ale szybko się budzę. W końcu przestało padać, asfaltem jedziemy do zielonego szlaku.

Zielony szlak © Krzychu22

Następnie wbijamy na żółty i kierujemy się na trójstyk. Tu mylimy drogę ale szybko korygujemy i dojechaliśmy do trójstyku

Trójstyk - Słowacje, Czechy, Polska © Krzychu22

To już praktycznie koniec naszej wyprawy do samochodu zostało jeszcze niecały kilometr.

W Sosnowu wysiadam i z Porąbki dojeżdżam mocnym tempem do domu.
Tutaj reszta Fotek .

Dane wyjazdu:
80.12 km 20.00 km teren
03:39 h 21.95 km/h:
Podjazdy: m

Spotkanie BS'owców na Stragańcu

Czwartek, 5 lipca 2012 · dodano: 06.07.2012 | Komentarze 5

Plan był taki lajtowy przejazd na spotkanie i powrót o normalnej porze tj. przed zmrokiem. Wyszło jak zawsze.

Na spotkanie z Krzychem przed 17 musiałem jeszcze podjechać do Andrzeja i dalej przez Gwiezdną, Dańdówkę, Niwkę docieram do ronda na Mysłowicach. Czekam 15 min jest Krzysiek i jedziemy na Giszowiec. Koło Janiny i ścieżka rowerową na Piotrowice. Na jednym z skrzyżowań spotykamy Tomka i Monikę. Razem w czwórkę pod przewodnictwem GPS ale na słabym sprzęcie docieramy na miejsce.

BS spotkanie © Krzychu22

BS spotkanie cd. © Krzychu22

Rozpalili ognisko pieczemy kiełbasy piwo się leje rozmowy pogawędki testy miło spędzony czas.

Ognicho © Krzychu22

Rysiu i Marcin ruszają do sklepu zaopatrzyć się w kiełbasę i wodę. Ja i Krzychu też jedziemy z nimi do sklepu średnia prędkość to ponad 30. Po zakupach wracamy tą samą drogą lecz z mała przygodą którą pominę(PRZEPRASZAM RYSIU)

Zjedliśmy po kiełbasie zdjęcie grupowe i się rozjeżdżamy. Pod przewodnictwem Amigi jadą Monika, Edyta, Adam, Marcin, Tomek, Krzysiek no i jak. Było ciemno ale miejscami poznawałem teren takim sposobem jedziemy przez Ochojec, Janinę, Mysłowice gdzie odpada Krzychu na Niwce odpadają Adam i Edyta a reszta jedzie na Dańdówkę, Klimontów, Rabkę, Juliusz, Kazimierz gdzie odpada Marcin no i Strzemieszyce gdzie ja się odłączam.

W łóżku byłem o 23:58 Dzięki za wspólny wypad, fajnie spędzony czas i miło było poznać nowych ludzi.

Uczestnicy spotkania © Krzychu22


Dane wyjazdu:
80.32 km 15.00 km teren
03:28 h 23.17 km/h:
Podjazdy: m

Żelisławice, Air Port Pyrzowice

Środa, 4 lipca 2012 · dodano: 04.07.2012 | Komentarze 1

Wybrałem się do kolegi na wioskę. Ruszyłem ze Strzemieszyc przez Jamki na Tworzeń. Dalej Ząbkowice i asfaltem na Ujeśce i Trzebiesławice. Do Siewiera terenem wzdłuż obwodnicy do Czekanki i Żelesławice. Już razem z kumplem na nowiutkim Krosiwie jedziemy do Brudzowic przez Nową Wieś, Dziewki i czekamy na kolejnego kumpla na stadionie w Brudzowicach. W trojkę jedzmy terenem na penthouse koło lotniska przez Zadzień. W sklepie kulujemy złocisty trunek ale jak chciałem wsadzić puchę do koszyka to się zrobiła dziura i trochę napoiłem Gianta. Na miejscówce mały popas i obserwujemy lądują ce samoloty. Pierwszy raz coś takiego było słychać, jakoś dziwnie nad naszymi głowami poleciała fala dźwiękowa niesamowity świst i dziwne wrażenie.

Powrót przez Mierzęcice, Łubne, Niwiska Przeczyce. Wojkowice Kościelne i na Pogori IV rozdzielamy się ja wracam asfaltem do domu, a chłopaki pojechali w swoja stronę. Szybko przeleciałem przez Pogorie i przez Staszic i park Leśna do domu.
Kategoria 50-100 km


Dane wyjazdu:
87.79 km 30.00 km teren
04:24 h 19.95 km/h:
Podjazdy: m

Dom-Czarni-Dom & Murcki

Poniedziałek, 2 lipca 2012 · dodano: 02.07.2012 | Komentarze 0

Na stadion Czarnych pograć w nogę dwie godzinki i lajtowy powrót z wiatrem w twarz.

Po południu razem z Krzychem pojechaliśmy na hopki w lesie Murckowskim. Spotkaliśmy się koło Fashion House i lecimy singielkiem na Brzezinkę, Brzęczkowice i Terenem wyjeżdżamy na ulice Graniczną. Kawałek podgoniliśmy asfaltem i skręcamy w teren trochę jeszcze asfaltem i jesteśmy na miejscu. Miała ta być jakaś ekipa z EMTB ale nikogo nie było. Odpoczęliśmy na pniu i robimy pierwszy przejazd zaliczam wszystkie hopki które nadają się do latania na moim amorze. Podjechaliśmy i kolejny zjazd tym razem za Krzyśkiem nawet ogarnia tylko jeszcze boi się wybijać co czasami może być niebezpieczne. W jednym miejscu trochę za szybko najechałem na wybici i czas zatrzymał się w miejscu czyli trochę przeleciałem jak później zbadałem ślady to przeleciałem ok 2 metry ale wysokim lobem.

Powrót przez Staw Janina gdzie zrośliśmy mały popas. Później asfaltem przez Giszowiec i do centrum Mysłowic. Dalej przez Niwkę i prostą do Dańdówki gdzie skręcamy na Klimontów ale terenem. Tyłami dojeżdżamy na Juliusz gdzie rozmawiamy dłuższą chwile i rozdzielamy się.

Temperatura znośna ale dwie godziny biegania za piłką dały się we znaki stąd takie emeryckie tempo.

Dane wyjazdu:
43.09 km 8.00 km teren
02:27 h 17.59 km/h:
Podjazdy: m

Otwarte Grand Prix Sosnowca Amatorów w Kolarstwie Górskim

Niedziela, 1 lipca 2012 · dodano: 02.07.2012 | Komentarze 4

Po namowach Kryska do wzięcia udziału w wyścigu omówiliśmy się na miejscu żeby się zapisać. Dotarłem na 14 Krzychu zjawił się jakieś 20 min później. Na miejscu był Lukasz ale nie startował bo wrócił z siłki cały wypompowany. Objechałem trasę i idę się zapisać. Frekwencja marna ok 20 osób ale to może przez pogodę bo w cieniu było ponad 35 *C. Ustaliliśmy jaki chcemy jechać dystans i ruszamy wszyscy razem. Na czoło wyrwali się głownie "klubowcy". Jechałem mniej więcej tak jak Krzychu. Pod koniec wyprzedziłem kilka zawodników i jechałem już na lajcie byle dojechać. Trasa ewidentnie nie pod fulle jeden zjazd może z 20m na którym ciężko się wyprzedzało raz za ostro pojechałem i wpadłem do rowu a tam jakieś cholerne dziury dobiłem zawieszenie ale cisnę dalej. Ostateczny wynik to 3 miejsce w kategorii a w OPEN nie mam pojęcie chyba sami organizatorzy nie wiedzieli.

Czas:19min 28sek
Dystans:6,27
AVG: 19.4 km/h

Ogólne wrażenie dobra jakby nie ta temperatura to może dało by się powalczyć bardziej. Opłacało się wystartować wpisowe za free a nagrody całkiem spoko, szczególnie Krzychu zgarną fajne bo w wyższej kategorii.

Dane wyjazdu:
90.93 km 30.00 km teren
04:27 h 20.43 km/h:
Podjazdy: m

Łosień, Błędów, Bukowno

Sobota, 30 czerwca 2012 · dodano: 30.06.2012 | Komentarze 2

Miałem w planach ruszyć gdzieś do lasu i rekreacyjnie pokręcić. Wyjechałem ode mnie z uliczki patrze a tu Tomek z Moniką. Jechali do Łośnia więc się podpiąłem. Jedziemy przez Strzemieszyce Wielkie, Małe koło Koksownie Przyjaźń i jesteś my w Łośniu. Ja odbiłem na Błędów a Tomek z Moniką pojechali do Moniki. Wjechałem w teren trochę pokręciłem się po lesie i asfaltem przez Łazy Błędowskie i Błędów. Za Eurokampingiem odbijam na Sławków. Tam jadąc przez mostek chyba spłoszyłem jakieś dziewczyny co się kąpały w strumyku ale nie wiem o co chodziło przywitały się ale musiałem niestety gnać do domu. Przeleciałem przez SPA Tomka w Laskach i podjazd na Krzykwakę. Dalej już zjazd do Sławkowa ale zobaczyłem przepiękne wiśnie. Napchałem się i jadę dalej. W Sławkowie wskakuje na ścieżkę rowerowa i koło stadionu dojeżdżam pod cegielnie. Tam przebijam się singielkiem przy torach i już kieruje się na Strzemieszyce. Terenem przez Przełajkę i już asfaltem do domu.

Po południu umówiłem się z Krzychem na jakieś terenowe kręcenie. Ok 16:10 spotkaliśmy się pod lokomotywownią i jedziemy na bobrowy szlak. Dalej terenem na Ryszkę mała przerwa, chłodzenie cieczą i jedziemy dalej. Po drodze zaliczyliśmy dwa większe przystanki na opychanie się jagodami. Jakie one były pyszne. Wpadamy do sklepu ale dziś tylko napoje bo jagody jak to Krzychu powiedział " zapychają jak banany". Koło fontanny litr na dwóch i ja wracam asfaltem do domu a Krzychu zapuszczał się gdzieś dalej. Powrót dość spokojny bez szaleństw przez płyty, Maczki i koło Balatonu. Temperatura masakra ale da się jeździć.

Dane wyjazdu:
108.97 km 40.00 km teren
04:56 h 22.09 km/h:
Podjazdy: m

Terenowe Tychy

Piątek, 29 czerwca 2012 · dodano: 30.06.2012 | Komentarze 6

Przeglądając BS przeczytałem że Tomek ma w planach jechać na Tychy. Szybki telefon żeby dowiedzieć się o szczegółach. Później zadzwoniłem do Krzycha czy jedziemy. Musiał zrobić jeszcze kilka rzeczy więc szybko się pakuje i mocnym tempem jadę pod jego dom. Trasa już standardowa przez Ostrowy, Maczki, Czarnym szlakiem, przez wzniesienie Osiedle Stałe do Mysłowic.

Krzychu już był gotowy ja tylko musiałem zmniejszyć zagrożenie pożarowe i jedziemy na Brzęczkowice. Po drodze opychamy się czereśniami, które wziął Krzychu z domu. Dalej jedziemy częściowo znanymi terenami na Giszowiec gdzie pojawił się mały problem. Jadę rozpędzony pod przejście podziemnie a tam sporo ludzi ja chce hamować, naciskam tylna klamkę, a tu nic wpadała do kierownicy trochę się przestraszyłem ale miałem jeszcze przedni. Szybki oględziny i okazało się że wypadł mi klocek. Ja się zabrałem za odkręcenie zacisku itp. a Krzychu odnalazł mój klocek. Jedyne uszkodzenie to pogięta sprężynka ale udało mi się ją trochę podgiąć, aby weszła.

Koło stawu Janina i asfaltem docieramy na miejsce spotkania, gdzie już czeka cała ekipa czyli Monika, Tomek i Adam. Pogaduchy jak zwykłe. Dzięki kombinerkom Adama dopracowałem kształt sprężynki.

Ostatnie rogulacje tylnego hampla © Krzychu22

W grupie ruszamy szutrami na Tychy. Trasa częściowo znana ale bardzo przyjemna. Szlakami docieramy do Tych gdzie odstawiamy Monikę do jej koleżanki.

Szybko ruszamy w drogę powrotną i udajemy się do Tesco. Szybki zakupy gdzie dostrzegłem nasz zaginiony skarb piernik taki jak w Bukownie. Żeby tradycja była spełniona konsumpcja odbywa się przy fontannie.

Jest piernik jest impreza © Krzychu22


Papas w Tychach © Krzychu22

Ruszamy w drogę powrotną która jest prawie identyczna. Jedynie wdrapaliśmy się na hałdę i tak i tak dojechaliśmy na przejazd kolejowy którym już dziś jechaliśmy. Już po zmroku docieramy na Janinię gdzie mały popas. Przez Giszowiec i Mysłowice jedziemy na Niwkę. W Mysłowicach odłącza się Krzychu. Przed Niwką siadłem na koło szosowcowi który jechał w okolicach 40, dałbym rade jechać tak kawałek, ale nie miałem świateł więc musiałem poczekać na resztę ekipy.

Prosta należała do Tomka który robił za lokomotywę do ronda 30 nie schodziło z licznika. Pod komendą pogaduchy o fullach ale Tomkowi włączy się zestaw Bikera i rozjeżdżamy się w swoją stronę tylko popatrzyłem czy nie ma niebieskich i jazda na Rabkę, Kazimierz i do domu. Byłem ok 23:30.