Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Krzychu22 z miasteczka Dąbrowa Górnicza . Mam przejechane 50025.66 kilometrów w tym 17793.68 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.19 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2012

Dystans całkowity:801.16 km (w terenie 287.00 km; 35.82%)
Czas w ruchu:40:48
Średnia prędkość:19.64 km/h
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:47.13 km i 2h 24m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
8.18 km 1.00 km teren
00:30 h 16.36 km/h:
Podjazdy: m

Park Leśna

Sobota, 8 września 2012 · dodano: 09.09.2012 | Komentarze 0

Dziś bardzo nie rowerowo ale to przez brak czasu i małe problemy z rowerem. Razem z kolega pokręciliśmy się trochę i posiedzieliśmy bo akurat zaczęło lać. Tak zleciało trochę czasu.
Kategoria 0-50 km


Dane wyjazdu:
73.84 km 33.00 km teren
03:10 h 23.32 km/h:
Podjazdy: m

Sztrucla w Bukownie

Piątek, 7 września 2012 · dodano: 08.09.2012 | Komentarze 1

Dzwonie do Krzycha czy gdzieś dzisiaj pokręcimy, no pokręcimy. Po 15 ruszam do Krzycha standardowa trasa przez Ostrowy, Maczki, szlakami do Jaworzna i Mysłowice. Szybko Krzychu się zbiera i jedziemy najpierw na Sosinę. Trochę inaczej jak zwykle na Łęg i niebieski do zabudowań. Tam asfaltami tak jakby na Szczakową i terenami do kamieniołomu gdzie zaliczam fajny pod względem akustycznym skok. Dalej koło bazy nurków i przerwa na Sosinie. Dalej jedziemy na Dolinę Żabnika i na Bór Biskupi. Tam ostro daje w korbę ale chwilowo. Do sklepu wiadomo po co i konsumpcja przy fontannie. Dalej spokojny powrót asfaltem na Sosinę i dalej płytami na Maczki. Było jeszcze wcześnie i Krzychu jedzie ze mną na Balaton. Tam pogaduchy i trochę po 19:20 jedziemy do domów.

Dane wyjazdu:
11.36 km 3.00 km teren
00:36 h 18.93 km/h:
Podjazdy: m

Park Leśna

Środa, 5 września 2012 · dodano: 05.09.2012 | Komentarze 0

Dziś regeneracyjne z kumplem pokręciliśmy się po parku. Po wczorajszym wyścigu i WF ie moja rozwalona kostka zaczęła się odzywać. Kręcąc spokojnie po parku spotykam Marcina i zamieniamy kilka słów. Jedziemy kawałek razem i się rozdzielamy. Jeszcze posiedzieliśmy trochę i powrót do domu zahaczając o piekarnie.
Kategoria 0-50 km


Dane wyjazdu:
40.03 km 10.00 km teren
02:07 h 18.91 km/h:
Podjazdy: m

IV Cykliczna Noc

Wtorek, 4 września 2012 · dodano: 05.09.2012 | Komentarze 3

Dziś Noc więc trzeba jechać. Zgodnie z planem Krzychu podjeżdża do mnie o 19. We trójkę z Maćkiem spokojnym tempem jedziemy na pogorie 3 pod molo. Już trochę osób jest. Zjeżdżają się znajomi. Przybyli: Jacek z synem, Doms, Monika, Tomek, Adam, Rysiu, Marcin, Paweł, Olek i pewnie jeszcze inni których nie widziałem, również poznało się kilka nowych osób. Przejazd poszedł sprawniej choć na piachach jak zwykle było małe zatwardzenie ale na asfalcie leciało na bieżąco. Dojazd na Zielona to był wyścig, razem z Rysiem i Krzychem wjeżdżamy jako jedni z pierwszych. Zajmujemy miejsce i nawołujemy znajomych. Zjedliśmy kiełbaski pogadaliśmy się pośmialiśmy i trochę po 22 razem z Moniką i Tomkiem i Krzychem ruszamy pod targ wspominając śmieszne historie rowerowe. Tam się rozstajemy się i razem z Krzychem jadę pod Staszic gdzie Krzychu jedzie już w swoją stronę. Dalej już samotnie jadę do domu przez park Leśna. W domu byłem przed 23.

IV Czykliczna Noc, nasza ekipa © Krzychu22


Dane wyjazdu:
32.11 km 10.00 km teren
01:33 h 20.72 km/h:
Podjazdy: m

Ryszka i Sosina

Poniedziałek, 3 września 2012 · dodano: 04.09.2012 | Komentarze 0

Dziś razem z Krzychem i Kumplem pojechaliśmy na Ryszke spokojnym tempem przez Ostrowy, Cieśle, Wągródkę, Burki. Część terenem część asfaltem. Jedzie się przyjemnie, na Ryszce jakiś zlot 50ccm (motorków). My dalej jedziemy na Sosinę. W jednym miejscy przy zjeździe na żółty szlak ostro wchodzę w zakręt i tam prawdopodobnie wbija mi się kolec w bok opony. Jadę ile się da ale muszę trochę dopompować. Dojeżdżamy do Bukowskiej i tam już prawie na zerowym ciśnieniu udaje mi się dojechać na nasze miejsce na Sosinie czyli ławki. Tam otwieramy piwo które zostało rozlane przez kumpla i zabieram się do łatania. Musze to przytoczyć bo nie daje mi spokoju. Jakiś trzech chłopaków jechało na rowerach. Jakiś facet BMW próbował driftować. Na prostej dał pełen gaz i przejechał koło tych na rowerach. Tamci chcieli się wykazać znajomością motoryzacji i powiedzieli że to M3 no dobra z daleka można się pomylić ale przecież to był Diesel, tyle w tym temacie. Powrót razem z kumplem płytami na Maczki i koło Balatonu a Krzychu odrazy pojechał do siebie.

Dane wyjazdu:
83.22 km 41.00 km teren
06:14 h 13.35 km/h:
Podjazdy: m

Festiwal zjazdów na zakończenie wakacji.

Niedziela, 2 września 2012 · dodano: 04.09.2012 | Komentarze 0

W ostatni weekend wakacji chciałem zaliczyć najlepsze zjazdy jakie znam czyli niebieski z Baraniej i czerwony z Skrzycznego. Wstępnie mieliśmy jechać tylko z Krzychem ale ostatecznie dołączył się jeszcze Paweł.

Rano pobudka i jadę na dworzec PKP do Sosnowca. Wyjeżdżam wcześniej i spokojnie kręcę. Na miejscu kupuje bilet i dzwonie do Krzycha gdzie jest, ma jeszcze sporo drogi. Stojąc na peron słyszę jak Krzychu ostro dohamowywuje i wbiega na peron, był całe 3 min przed czasem. W pociągu sporo rowerzystów. Wysiadamy w Wiśle Głębce i od razu spotykamy się z Pawłem dojechaliśmy co do minuty na czas.

Szybko się organizujemy i lecimy niebieskim szlakiem na Beskid. Jedzie się dobrze pogoda idealna ciepło, bezwietrznie i nie ma święcącej żarówy. Doceniam kasetę 34 na podjazdach i praktycznie wszystko udaje nam się podjechać.Dalej zmieniamy szlak na czerwony którym będziemy jechać aż do samej Baraniej Góry.

Polana na początku czerwonego © Krzychu22

Początek szlaku znam aż do Kubalaonki, jedzie się przyjemnie i bez większych przygód. Tam Paweł zalicza nie groźną glebę ale dzięki niej zdeklasował nas w konkursie kto przywiezie najwięcej błota do domu. Dalej przed pałacem prezydenckim odbijamy w teren i zaczyna się nieznany dla mnie część tego szlaku. Jak dla mnie jest super, sporo korzenie trochę błota skałki singielki ogólnie bajka.

Skałki nieopodal pałacu © Krzychu22

Dalej był przejazd przez kładkę ale jej stan nie pozwalał na pokonanie je musiałem jechać bokiem.

Nieprzejezdna kładka © Krzychu22

Ten objazd niestety skończył się tak

Błotna pułapka © Krzychu22

Błota trochę w nadmiarze, ledwo wyrwałem rower. Dalej już trochę wolniej jadąc docieramy do Stecówki gdzie robimy większy popas. Towarzyszy nam kot żebrak który był tak łapczywy na jedzenie że gryzł również palce. Na jednym zjeździe który był wysypany tłuczniem trafiam na bardzo ostry kamień i nie łapie snejka tylko rozcinam oponę i także dętkę. Wymiana dętki i łatanie opony, nawet szybko poszło.

No niestety łatać trza © Krzychu22

Po odpoczynku (nie moim)jedziemy dalej. Trasa spoko da się jechać miejscami trochę pchania ale nie jest źle. Docieramy pod schronisko na Przysłopie gdzie chłopaki jedzą coś ciepłego. Ku mojemu zdziwieniu jakaś Pani samotnie wdrapuje się na Baranią. Pojedzeni ruszamy na szczyt. Początek jest kamienisty gdzie musimy pchać. Po drodze takie widoki

No to takie rzeczy tam są © Krzychu22

Dalej jest lepiej i da się jechać. Po drodze trochę błota i kłody które się unosiły na wodzie dziwne uczucie jechać po czymś takim.

Pływający most © Krzychu22

Na szczycie podziwiamy widoki których tak naprawdę niema. Spotykamy Panią która pyta się nas czy znamy jakieś ścieżki aby zjechać do Kamesznicy. My tylko po szlakach więc na mapę razem proponujemy jak warto jechać. Nawet nie wiedząc Krzychu zrobił fotkę Pani jest super więc zamieszczam.

Dziewczyny też jeżdżą © Krzychu22

Zamieniliśmy jeszcze kilka słów i zaczyna się to co endurowcy lubią najbardziej, techniczny zjazd. Początek o dziwo udało mi się zjechać, szczęśliwie udało mi się obrać dobry tor jazdy. Dalej bez większych problemów zjeżdżamy, niestety Paweł na HT miał trochę trudniej ale i tak bardzo dobrze dawał rade.

Paweł na pełnym piecu © Krzychu22

W jednym miejscu przeżywam chwilę grozy gdy zahaczając rockringiem o kamień wybija mnie z platform i mało nie lecę przez kiere. Dalej jedziemy i przy źródełko robimy przerwę na napełnienie bidonów. Przejeżdżamy przez skrzyżowanie i patrze a tu Kura, Barton i Damian. Kura zaliczył glebę i ostro pogiął obręcz. Na szybko ja prostowali żeby weszła w ramę. Dalej jadąc już razem zauważam że mam mało powietrza z tyłu. Dopompowałem i na pełnym piecu zjeżdżam do asfaltu aby tam zmieniać dętkę. Ale tam przestaje jakby schodzić. Jedziemy dalej z ekipą BES.endu. Pokazali nam jak mamy jechać szutrowym trawersem aby dostać się do żółtego szlaku na Glawas. Oni robią przerwę a my we trójkę dalej grzejemy w góre. Po drodze pytamy się o drogę ale chyba nie wiedzieli gdzie jechać do wydawało mi się że jedziemy nie w tą stronę co trzeba. Egoistycznie zarządziłem ostre pchanie na przestrzał. Okazało się że dobrze zrobiliśmy trochę skróciliśmy trasę i co najważniejsze wylądowaliśmy w dobrym miejscu.

Przed Glawasem © Krzychu22

Tam robimy przerwę na popas i na łatanie dętki. Co się okazało jakiś kolec wbił się i skutecznie przedziurawił dętkę. Załatałem i ruszamy przez Glawas zielonym szlakiem na Malinowską Skałe.

Czasami też trzeba popchac © Krzychu22

Tam ukazał się przepiękny widok pojawiająca się mgła przelewał się przez szczyt. Widok super i jeszcze nigdy czegoś takiego nie doświadczyłem.

Takie cuda w górach © Krzychu22


Przepiekne widoki c.d. © Krzychu22

Na Malinowskiej skale odłącza się Paweł który zjeżdża do Wisły do samochodu. Dalej we dwóch jedziemy zielonym na Skrzyczne. Jedzie się przyjemnie choć w bardzo gęstej mgle.

Malinowska Skała © Krzychu22

Docieramy do Małego Skrzycznego wjeżdżamy w las wyjeżdżamy i mgła kompletnie znikła. Wyjechaliśmy ponad mgłę i ukazał się baśniowy widok. Dalej jadąc na Skrzyczne doganiamy ekipę BES.Endu.

Małe Skrzyczne © Krzychu22

Na szczycie robimy większy popas i widok też piękny.

Górna stacja na Skrzycznym © Krzychu22

Dalej zaczyna się mój ukochany szlak, jak później się okazało Krzychu też się zakochał. Kura i reszta pognali pierwsi. Szybko nam uciekli ale na technicznej części ich doganiam. Tempo maja mocne choć bez większych problemów nadążam w trosce o snejki zwalniam i razem z Krzychem już zjeżdżam. Na moim zdaniem najtrudniejszym odcinku doganiamy ekipę i ich wyprzedamy, są tam mokre śliskie korzenie i luźne błoto. Jedziemy dalej jako pierwsi docieramy do skałek gdzie dostrzegamy to

Kozice na kamcorach © Krzychu22

My wiedzieliśmy co to jest ale jak ?Damian to zobaczył to pomyślał że niedźwiedź. Dalej zaczyna się singlowe szaleństwo. Super trasa na której nie trzeba bardzo hamować, Krzychu też to poczuł. Zjazd do Szczyrku i tel do domu o której mamy pociąg. Postanowiliśmy dojechać na dworzec do Łodygowic. Sprawdzamy o której jest i jedziemy do Żabki po bronki, wracamy na dworzec. Pijemy czekamy słuchamy muzyki ale pociąg nie jedzie myśleliśmy że to nasz ale to towarowy.

No to czas płynie szybciej © Krzychu22

Tak nam przyszło czekać ponad 1,5 godziny. W końcu wsiadamy i jedziemy do Katowic. Jest już późno. Razem z Krzychem docieramy wzdłuż DK 94 pod Ikea i dalej już sam jadę przez Borki, Stawiki, Centrum, Środule, Mec, Lenartowicza, Kazimierz do domu. Szybka kąpiel i 6 po północy jestem w łóżku.

Dane wyjazdu:
34.96 km 5.00 km teren
01:58 h 17.78 km/h:
Podjazdy: m

Festiwal RAS i Pogoria III

Sobota, 1 września 2012 · dodano: 01.09.2012 | Komentarze 0

Dziś w parku Leśna odbył się festiwal GRAS. Razem z kolego pojechałem zobaczyć co się dzieje ciekawego. W sumie na początku to nuda. Były rożne gry i zabawy dla dzieci, można było kajakiem popływać, łódka, były pokazy graffiti, stały 3 xboxy, były zawody dirtowe i jeszcze pewnie coś było a i muzyka grała. Później trochę się to rozkręciło ale jak zwykle pogoda w ten dzień nie dopisała.

Po 19 razem z kumplem jedziemy zdobywać Pogorie III. W parku Leśna impreza się rozkręciła i grała całkiem fajna kapela Yellow Cap. Postaliśmy 5 min i dalej pedalimy przez Staszic i DG na pogorie. Tam pełen objazd i ślepienie spacerowiczów nowa lampka. Pełen objazd i powrót tą samą droga. W parku koło muszelki gdzie jeszcze grali postaliśmy i posłuchaliśmy tego zespołu. Po jakiś 30 min zawijamy do domu, nawet sporo ludzi się zjawiło.
Kategoria 0-50 km