Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Krzychu22 z miasteczka Dąbrowa Górnicza . Mam przejechane 50025.66 kilometrów w tym 17793.68 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.19 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2012

Dystans całkowity:928.51 km (w terenie 322.00 km; 34.68%)
Czas w ruchu:44:28
Średnia prędkość:20.88 km/h
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:61.90 km i 2h 57m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
63.04 km 11.00 km teren
02:31 h 25.05 km/h:
Podjazdy: m

BIKE TRIAL, MONO TRIAL-druzynowe mistrzostwa Polski

Niedziela, 10 czerwca 2012 · dodano: 10.06.2012 | Komentarze 0

Kumpel wrzucił na Facebooka informacje o takowym wydarzeniu. Razem z Krzychem postanowiliśmy tam podjechać i popatrzeć. Umówiliśmy się o 10 na Sosinie. Przyjechałem trochę za wcześnie ale w sumie czas nie stracony bo popatrzyłem sobie jak ładne panie jeżdżą na nartach wodnych. Trochę spóźniony zjawił się Krzychu. Ruszamy ale zatrzymują nas dwóch riderów na motorowerach i się pytają czy nie znamy jakiejś miejscówki do poskakania na rowerach. Powiedzieliśmy o czym wiedzieliśmy i asfaltem na zmiany gnamy do Bukowna. W Bukownie przerwa na poszukiwanie piernika niestety znowu nie było ale za to Krzychu dorwał ogromna bułkę z serem i makiem za 3 zł, było co jeść na dwóch. Dalej jedziemy przez szutrem przez spalony las do Olkusza. Cały tor był zorganizowany na parkingu koło Maca. Zdjęcia podkradniete od Krzyśka

Monocykliści © Kysu


Zawody w trialu rowerowym Olkusz #1 © Kysu


Na monocyklu też dają radę © Kysu


Zawody w trialu rowerowym Olkusz #3 © Kysu


Zawody w trialu rowerowym Olkusz #5 © Kysu


Monocykle na torze sprawnościowym © Kysu


Zawody w trialu rowerowym Olkusz #4 © Kysu


Zawodnicy naprawdę na wysokim poziome, był mistrz polski oraz mistrz juniorów. Także zjawiali się ekipa monocyklowców. Była ekipa monocykl.eu w której startuje kumpel który uczył mnie jazdy na mono. Miel znacznie trudniej na trasie niż normalni riderzy ale na niektórych etapach trasy byli znacznie lepsi. Zdjęcia pokażą wszystko :)

Nie ma jak odpowiednia nazwa firmy do danego produktu

Koxx jedyna słuszna firma NIE MA LIPY!! © Krzychu22


Jednak Krzychu był skoncentrowany na czymś innym :) © Krzychu22


Powrót identyczną trasą. Znacznie lepiej się wracało szuterkiem prawie cały czas ponad 35 km/h Pod szlabanem rozpędziliśmy się do 40 i na drifcie ominąłem barierkę przy tym sporo się zakurzyło chyba dwójka rowerzystów nie była zadowolona. Przy fontannie mały popas. Ruszamy dalej jak przekroczyliśmy Ryszkę zaczęło kropić i tak kropiło do samej Sosiny. Jak dojechaliśmy na Maczki przez płyty to już wyschliśmy. Na Maczkach się rozjechaliśmy, koło Balatonu jadę do domu

Dane wyjazdu:
50.22 km 40.00 km teren
03:47 h 13.27 km/h:
Podjazdy: m

Skrzyczne, Barania, pierwsza gleba sezonu

Piątek, 8 czerwca 2012 · dodano: 08.06.2012 | Komentarze 8

Na forum rowerowym zgadaliśmy się z Adrianem i Krzychem że jedziemy w góry do Szczyrku. Po małych problemach ze znalezieniem się zapakowałem się do bolidu i jedziemy po Krzycha. On wsiada w Mysłowicach i w komplecie jedziemy do szczyrku. Droga poleciała bardzo szybko. W międzyczasie okazało się że w Szczyrku ma dołączyć jeszcze Tomek. Wypakowaliśmy się założyliśmy koła i w czterech jedziemy pod wyciąg na Skrzyczne. Wiem wiem co to za jazda wyciągiem ale plan był na tyle ambitny i mało czasu że byliśmy zmuszenie jechać wyciągiem. Czekając na otwarcie kas spotkaliśmy DH'owca na wyjebanym w kosmos Mondrakerze. Piękna maszyna jeszcze te hamulce 6 tłoczkowe i dwupułka upasie-down. No nic marzyc można ale trzeba jechać na wyciąg. Poczekaliśmy chwile i jedziemy na sama góry z jedna przesiadka. Na Skrzyczmy szybko odnajdujemy zielony szlak którym jedziemy praktycznie pod sama Baranią Górę.

Mały popas, w oddali widać Skrzyczne.


Tak wyglądała nasza dalsza droga.



Jak to już ten zjazd szybko poleciał, nie ma jak Maestro :). W pewnym momencie trafiamy na wycinkę gdzie trzeba było pchać no dobra nie tylko tam było jeszcze kilka miejsc ale nie było najgorzej. Odbijamy na czerwony szlak i troszkę pchając docieramy na Baranią Górę.
Widok z Baraniej Góry © Krzychu22


Tam małe zaskoczenie od zarypania denerwujących much. Chwila odpoczynku i zjazd niebieskim do Wisły. Krzychu wypruł do przodu na fullu i jak się okazało za ostro pojechaliśmy i przejechaliśmy skręt, dobrze że szybko się zorientowałem bo jakoś za mało kamieni było :). No nic trzeba podepchnąć. Na właściwym szlaku ja obejmuje prowadzenie i gnam na dół. Miałem jeden krytyczny moment ale się udało opanować rower. Czekam na resztę i już łatwiejsza częścią szlaku jedziemy w grupie. Troszkę przycisnąłem i pod wiatą zorientowałem się że coś rower się dziwne prowadzi i tył nie hamuje, patrze a tu zero powietrza. Akurat wybrałem idealne miejsce do latania kapcia ławeczka strumyk gdzie obmyłem oponę z błota.
Pierwszy serwis na trasie © Krzychu22


Szybko założyłem nową dętkę i jedziemy dalej. Adrian jechał pierwszy widzę jak rozłożył nogi i został sfotografowany przez jakiegoś pieszego. Jechałem prawie zaraz za nim chciałem go wyprzedzić po prawej ale jak się okazało było tam w cholerę błota rower odjechał mi na lewo i chciałem się odbić noga od skarpy jednak ta jedna jedyna próba się nie powiodła moment i leże w błocie i jakiś chaszczach. Było tam tak miękko że ujechała mi noga i już nic się nie dało zrobić jeszcze miałem problem z zebraniem się to nie dało się utrzymać na tym błotsku. Szybko skoczyłem do strumyku się obmyć i jedziemy dalej. Standardowo było na ostatnim odcinku przed Wisłą sporo błota.

Gdzieś na niebieskim szlaku



Szybki zjazd asfaltem do Wisły i Szukamy zielonego szlaku na Grape i dalej na Czupel i Smerkowiec. Pod wyciągiem zrobiliśmy popas i odpoczynek. Dalej niestety było trochę pchania i jazdy pod dużym kątem. Za Grapą też dużo pchania i dodatkowo mnóstwo powalonych drzew gdzie naprawdę można było jechać bo było prawie płasko. Skończyło się przedzieranie przez drzewa to zaczęło się pchanie gdzieniegdzie dało się jechać tak cały czas pod Smerkowiec.

Na Smerkowcu



Dalej mamy jechać żółtym szlakiem przez Jaworzynę na Przełęcz Salmopolską.

Żółty szlak na Jworzyne



Znaliśmy ten szlak więc Krzychu puścił się pierwszy o dziwo nie naciskał hampli, w końcu się odważył po wypadku Barneya i grzał równo chciałem go dogonić, ale widzę że Krzycha trochę podbiło ja jadę zaraz za nim i się wybijam przeleciałem chyba z 3 metry i niby nic ale słyszę jakiś hurgot hamuje i co, oczywiście pana. Po dwukrotnej probie latanie byłem zmuszony wsiąść nowa dętkę od Adriana - dzięki za pomoc. Już chłopaki hamowali moje zapędy żeby nie wykończyć kolejnej dętki. Ostatni terenowy odcinek to była totalna masakra 100% wypychu w upalnym słońcu. Na drodze na Salmopol zasłużony odpoczynek, pot miałem wszędzie odpoczęliśmy i już asfaltem jedziemy na polanę na szczycie Przełęczy Salmopolskiej. Na trawie poleżeliśmy z 20 min dojadłem resztki i zjazd asfaltem do Szczyrku.

Ostatni odpoczynek na trasie, polana na Salmopolu



Szkoda że asfaltem ale i tak super cały czas było ponad 60 tylko na zakrętach trzeba było hamować. Tak praktycznie jechaliśmy do samego Szczyrku.Pod samochodami pogadaliśmy chwile i pakujemy się. Pożegnaliśmy się i ciśniemy do domu. Adrian odstawił mnie pod Lenartowicza a Krzychu wracał jeszcze na Mysłowice skąd go zabraliśmy.

Wyjazd bardzo udany pogoda dopisała choć kilka razy lekko mżyło. Ekipa full'owców dawała radę nie ma to jak wspólnie poszaleć w górach, oby więcej takich wypadów. Zmęczenie spore ale to przez wczorajszy dystans i jakieś przeziębienie się przyplątało i katar co zatykał nos. Super wyjazd dzięki chłopaki.

Dane wyjazdu:
84.48 km 25.00 km teren
03:44 h 22.63 km/h:
Podjazdy: m

Diabla Góra

Czwartek, 7 czerwca 2012 · dodano: 07.06.2012 | Komentarze 0

Po obiadku ruszyłem na spotkanie z Krzychem. Jechałem standardową trasą przez Maczki i osiedle Stałe. Za ulica Orląt Lwowskich dzwonie do Krzycha, okazało się że jest na Maczkach. Jak i kiedy się minęliśmy to nie wiem. W tył zwrot i powrót na osiedle. W końcu się spotkaliśmy i już razem jedziemy czerwonym szlakiem na kamieniołom. Wjeżdżamy na górę przejeżdżamy przez most i szybki zjazd pod stadninę. Dalej szlakiem przez Bazę Nurków i na Sosinę. Koło zalewu sporo ludzi. Zrobiliśmy sobie małą przerwę i jedziemy na Ciężkowice. Rozpędziłem się z górki za samochodem, chciałem już go wyprzedać ale z przeciwka jechało żółte coś. Ostro po hamulcach ale tył się zablokował i robiłem piękne drifty. Dalej lecimy na Dolinę Żabnika, następnie na Bór Biskupi. Za Borem Krzychu już prowadzi jedziemy jak dotąd nie znaną drogą którą dojechaliśmy mniej więcej w połowie drogi z Bukowna na Czyżówke. Wracamy kawałek w stronę Bukowna i wjeżdżamy w las. Kawałek z górki i długi kamienisty podjazd. Wdrapaliśmy się na Diablą Górę. Stała tam grupka rowerzystów pierwsza myśl to jacyś miejscowi wyjadacze ale jak się okazało byli to amatorzy który bali się zjechać z górki. Odpoczęliśmy na szczycie i pokazaliśmy jak to się jeździ na Śląsku. Dalej kierujemy się pod fontannę w Bukownie. Już się stało tradycją poszukiwanie piernika, niestety nie było. Mały popas i szybko asfaltem na Sosinę wyprzedziła nas ciężarówka udało się podpiąć ale przy 60 km/h brakowało przełożeń byłem zmuszony odpuści dalej płytami na Maczki. W międzyczasie telefon od Maćka czy nie pojedziemy gdzieś, oczywiście że pojedziemy. Razem z Krzychem podjechaliśmy pod jego dom i ruszamy na Park Leśna. Tam odpoczynek bo już zaczynałem czuć zmęczenie. Po odpoczynku jedziemy przez Kazimierz na Juliusz. Dalej terenem na Maczki. Tam Krzychu się odłącza a ja z Maczkiem wracam do domu przez Balaton.


Dane wyjazdu:
28.05 km 2.00 km teren
01:08 h 24.75 km/h:
Podjazdy: m

Bike polo with Fixed For Life

Niedziela, 3 czerwca 2012 · dodano: 03.06.2012 | Komentarze 8

Razem z Krzychem postanowiliśmy wziąć udział w imprezie organizowanej przez kumpli. W ramach Dni Sosnowca urządzili ala zawody w Bike Polo. Impreza miała charakter zabawy niż ostrej rywalizacji. Zabawa jest nie samowita. Jeszcze trochę to z Krzychem zbudujemy mocny team. Więcej zgrania i będziemy wymiatać. Pojawili się też bardziej doświadczeni gracze od których trochę się dowiedzieliśmy co i jak. Nie wiem jak Krzychu ale będę składał rower do takiego śmigania. Kilka fotek z imprezy

Krzychu podczas starcia © Krzychu22


Przejecie bali © Krzychu22


Tutaj reszta fotek Może w najbliższym czasie pojawi się filmik z naszego pierwszego w karierze meczu.

Dane wyjazdu:
76.20 km 15.00 km teren
03:36 h 21.17 km/h:
Podjazdy: m

Chorzów

Sobota, 2 czerwca 2012 · dodano: 02.06.2012 | Komentarze 2

Plan był prosty do Barneya po Burnoxa i jazda na bandy do parku. Miałem jechać tylko z Krzychem ale dołączył się jeszcze Łukasz. Spotkałem się z Krzychem na Maczkach, terenem przez Juliusz Klimontów. Dalej przez Gwiezdną na plac papieski gdzie dołączył Lukasz. Chwile pogadaliśmy i jedziemy do Katowic przez stawiki i słynne Borki. Później wzdłuż Chorzowskie i tak do samego Chorzowa. Spotkaliśmy się z Wojtkiem pogadaliśmy co i jak tam u niego. Nie wygląda to najlepiej. Odebrałem co moje i jedziemy do parku pojeździć po trasie. Mieliśmy problem aby zlokalizować tą miejscówkę ale w końcu się udało. Pojeździliśmy z 20 min i Łukasz pojechał do domu bo się umówił. Ja z Krzychem zjadłem coś na szybko zjechaliśmy dwa razy i też wracamy. Droga taka sama choć od centrum sosnowca to wlekłem się na ostatkach sił. Wczorajsza nauka jazdy na monocyklu dała się we znaki mięśniom. Bardzo powoli wdrapałem się na Mec na szczęście do domu sporo z górki. Jakoś udało się dojechać.

Dane wyjazdu:
21.22 km 6.00 km teren
01:06 h 19.29 km/h:
Podjazdy: m

Spokojne kręcenie

Piątek, 1 czerwca 2012 · dodano: 01.06.2012 | Komentarze 2

Patrze za okno nie pada piszę do kumpla czy gdzieś jedziemy ,jakaś mała pętelka, miał czas więc jedziemy. Jak dzisiaj wsiadłem na rower to mono jest w innym wymiarze jeżeli chodzi o utrzymanie równowagi. Jak jechałem to czułem że na rowerze mogę zrobić wszystko:). Pojechaliśmy przez Kazimierz na Juliusz. Tam w teren i wyjeżdżamy na Maczki. Dalej lecimy przez Wągródke na Cieśle, następnie urząd celny i powrót przez Strzeszyce do domu.
Kategoria 0-50 km


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Podjazdy: m

Monocykl

Piątek, 1 czerwca 2012 · dodano: 01.06.2012 | Komentarze 9

Dzisiaj pierwszy raz miałem okazje na czymś takim pojeździć. Pierwsze wrażenie jak siadłem na tym się nie da jeździć. Po trzech godzinach wywrotek i po 10 siniakach udało mi się w miarę normalnie pojechać. Kolejne dwie godziny to szlifowanie jazdy teraz już nawet udaje mi się jechać skręcać i kontrolować monocykl. Jak na razie najdłuższy przejazd bez podpórki to jakieś 300 m dalej już nie miałem siły jechać. Oto dowód:

Ja na jednym kółku © Krzychu22