Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Krzychu22 z miasteczka Dąbrowa Górnicza . Mam przejechane 50025.66 kilometrów w tym 17793.68 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.19 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2012

Dystans całkowity:1138.11 km (w terenie 446.00 km; 39.19%)
Czas w ruchu:53:03
Średnia prędkość:21.45 km/h
Suma podjazdów:237 m
Suma kalorii:22498 kcal
Liczba aktywności:22
Średnio na aktywność:51.73 km i 2h 24m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
11.15 km 2.00 km teren
00:27 h 24.78 km/h:
Podjazdy: m

Dojazd na Staszic

Czwartek, 17 maja 2012 · dodano: 17.05.2012 | Komentarze 0

Dojazd i powrót z dodatkowego angielskiego.
Kategoria 0-50 km


Dane wyjazdu:
21.66 km 12.00 km teren
00:59 h 22.03 km/h:
Podjazdy: m

Terenowe kręcenie po okolicy

Środa, 16 maja 2012 · dodano: 16.05.2012 | Komentarze 1

Odrobiłem się z lekcjami więc postanowiłem pokręcić. Wyruszyłem dosyć późno było przed 20. Ruszyłem na Szałasowiznę, dalej terenem i nieznanym singielkiem dojechałem pod terminal w Sławkowie. Przy torach wróciłem na Cieśle i terenem pojechałem na Maczki.

Punkt poporu wody na Maczkach © Krzychu22

Z Maczek terenem na Balaton i przez hałdę do parku Leśna. Tam trochę po lesie i na Sulno. Później pojechałem przez "lotnisko" na Strzemieszyce i do domu. Ogólnie całkiem przyjemnie w lasach nawet nie wiało temperatura znośna, choć na letniaka się nie pojeździł.

Jeżdżąc po lasach o tej godzinie można spotkać mnóstwo zwierzyny. Na tak małej pętli widziałem chyba z 15 saren i zająca. Jak mi się podoba jak sarny z gracją hasają, głowa, dupka, głowa, dupka i tak cały czas, no chyba że się mocno przestraszą i osiągają życiówki na 200m :).
Kategoria 0-50 km


Dane wyjazdu:
84.25 km 25.00 km teren
03:54 h 21.60 km/h:
Podjazdy: m

Ogniste Bukowno

Sobota, 12 maja 2012 · dodano: 12.05.2012 | Komentarze 0

Wróciłem ze szkoły i od razu tel do Krzycha czy jedziemy gdzieś. Odpowiedział że z chęcią więc umówiliśmy się że spotkamy się gdzieś po drodze. Szybko zjadłem obiadek i ruszam przez Ostrowy na Maczki. Tam standardowo na czarny szlak później niebieski i dojeżdżam na osiedle Stałe. Telefon do Krzycha gdzie jest ale okazało się że musiał siostrze załatać dętkę i wyjedzie trochę później. Spotkaliśmy się tuż za obwodnica Jaworzna.

Szybki plan gdzie jedziemy na piernik :). Wracamy się na osiedle Stałe i dalej na park Lotników. Terenem na kamieniołom, tam wdrapaliśmy się na górę i objechaliśmy połówkę dookoła. Dalej koło Bazy Nurków na Sosinę. Tam przerwa na owoc i jedziemy na Dolinę Żabnika. Po drodze przyłapaliśmy golasów. Na miejscu postanowiliśmy objechać ten zbiornik. Wokoło jest super singielek tylko w jednym miejscu troszkę przeszarżowałem. Był jeden ciasny zakręt miedzy drzewami, kierownice zmieściłem głowa przeszła barkiem się odsunąłem ale niestety miednicą zahaczyłem o drzewo. Na szczęście na tyle lekko zahaczyłem że mnie nie wywaliło, pod prysznicem się okazało ze trochę skóry straciłem :). Dalej jedziemy terenem na Bór Biskupi. Odkryliśmy singielek który biegnie wokoło piaskowni ale go nie objechaliśmy całkowicie. Na odcinku asfaltowym z góry ciśniemy ponad 50. Przez Ryszką odbijamy na niezbadane singielki. Lekki podjazd i super trasa. Wąsko ale można miejscami trochę jechać szybciej. Takim sposobom dojechaliśmy do pierwszej plaży na Ryszce. Przed zwiedzaniem plaż postanowiliśmy zapolować na piernik. Niestety nie było piernika ale za to pełna pulka różnych innych wypieków chyba stałem tam przez 5 min zanim się zdecydowałem co kupić. Wybór padł na Strucle truskawkową. Na ławce przy fontannie przysiedliśmy i przystąpiliśmy do konsumpcji. Ciasto było bardzo dobrze jak za 6,50 za 0,5 kg można się dobrze najeść we dwóch. W fontannie jakaś dziwna woda jakby ktoś się tam wykąpał, mnóstwo piany. Jeszcze zdjęcie naszych fulli jak to określił Krzychu rasistowskie zdjęcie biały z czarnym RS.

Zdjęcie naszych fulli jak to określił Krzychu rasistowskie zdjęcie biały z czarnym RS © Krzychu22

Siedząc zauważyłem jak latają dwa śmigłowce i coś gaszą. Wiedzieliśmy że coś się pali w okolicy bo nisko latały ale nie było widać dymu. Jak teraz sprawdziłem to okazało się że spłonęło 50 ha lasu po jednej i drugiej stronie szutrowego skrótu na Olkusz. Tutaj Artykuł odnośnie tego pożaru.

Posileni wracamy się trochę i badamy dalej ten singielek. Przekroczyliśmy Ryszkę

Mostek przez który przekroczyliśmy Ryszkę © Krzychu22

i udajemy się w stronę plaży nr 1. Po drodze plaża nr 3

Plaża nr 3 w Bukownie © Krzychu22

Kawałek dalej plaża nr 2 ale nie mam zdjęcia i plaża nr 1
Plaża nr 1 w Bukownie © Krzychu22


Tam zaliczam zjazd i małego dropa który mógł się skończyć pięknym lotem przez kiere, wyskoczyłem z trawy lądowałem na piachu i mnie mocno zahamował, dzięki braku SPD uratowałem się u wygrzebałem się z piachu. Tam kolejny owoc i jeszcze jeden zjazd. Powrót tym samym singielkiem co dojechaliśmy na plaże i powrót wzdłuż torów na Ryszkę. Dalej na Sosinę gdzie mała przerwa i na Maczki przez płyty. Czekam na autobus ale nie jedzie więc jadę sam. Koło Balatonu do domu.

Jeszcze spotkałem się z kumplem który miał dla mnie magnes do licznika. Razem jeszcze postanowiliśmy trochę pokręcić. Od razu test licznika jak na razie działa wszystko ok ale muszę sprawdzić czy dobrze pokazuje odległość co nie wiem czy doby obwód wpisałem choć mierzyłem. Przed 22 byłem już w domu.

Dane wyjazdu:
11.46 km 2.00 km teren
00:26 h 26.45 km/h:
Podjazdy: m

Do i od

Czwartek, 10 maja 2012 · dodano: 10.05.2012 | Komentarze 0

Dojazd i powrót z angielskiego.
Kategoria 0-50 km


Dane wyjazdu:
59.66 km 15.00 km teren
02:45 h 21.69 km/h:
Podjazdy: m

Premierowe kręcenie

Środa, 9 maja 2012 · dodano: 09.05.2012 | Komentarze 3

Najpierw pojechałem asfaltami na Maczki tam wbijam na czarny szlaki i częściowo terenem i asfaltem lecę do Krzycha. Wjeżdżam do niego na podwórko i co widzę, prawie kompletny rower. Pierwsza myśl ja pierdole ale on jest zajebisty. Wychodzi Krzychu i pomagam mu złożyć go do końca. Jedziemy do mnie po podkładki pod kominy bo Shimano jednak nie jest kompatybilne z Truvativem. Wracamy prawie taka sama drogą ale z większą dawką terenu. Krzychu cały zadowolony ja również bo w końcu ma konkretny sprzęt na którym już nie ma na co narzekać :). U mnie bierzemy co potrzeba i jedziemy na Strzemieszyce, Szałasowiznę i dostrzegam jakiś singielek przez tory. Trzeba go sprawdzić. Dojeżdżamy na Przełajkę. Dalej jedziemy na Sławków i koło urzędu celnego jedziemy terenem na Cieśle. Ternami dojeżdżamy na Maczki tam pętla po lasach i się rozdzielamy. Asfaltem koło Balatonu wracam do domu.

Dane wyjazdu:
56.97 km 22.00 km teren
02:35 h 22.05 km/h:
Podjazdy: m

Ryszka & Sosina & Baza Nurków

Wtorek, 8 maja 2012 · dodano: 08.05.2012 | Komentarze 0

Przez hałdę na Balaton, dalej terenem na Maczki i jadę czarnym szlakiem na Jaworzno. Przed osiedlem Stałym odbijam na czerwony szlak i cały czas aż do bazy. Okazało się że mam jeszcze sporo czasu to objechałem kamieniołom i jadę na Sosinę. Tam się chwytam żółtego szlaku i jadę na Ryszkę. Tam postój 5 min i jadę na LHS. Dalej terenem przez Miedawe, Stawki i nowo odkrytą droga terenem do Strzemieszyc. Jadę przez ulice Strzemieszycką i skręcam już w stronę domu.

Jeszcze pojechałem na Staszic i z powrotem na angielski.
Kategoria 0-50 km


Dane wyjazdu:
14.33 km 3.00 km teren
00:41 h 20.97 km/h:
Podjazdy: m

Po części

Poniedziałek, 7 maja 2012 · dodano: 07.05.2012 | Komentarze 2

Telefon do Andrzeja czy jest w domu, okazało się że już wrócił z pracy to jadę. Przez Kazimierz, koło zajezdni w teren i już jestem. Oczywiście długie pogaduchy wziąłem co moje i jeszcze kilka drobiazgów które są mi potrzebne do reanimacji Meridy, Krosa i dodatkowo zestaw do odpowietrzanie Avid'ów. Powrót niemal identyczny Tylko przez Wagową i witza u kumpla.
Kategoria 0-50 km


Dane wyjazdu:
106.10 km 61.00 km teren
05:30 h 19.29 km/h:
Podjazdy: m

W poszukiwaniu Piernika... czyli terenowe kręcenia na Tenczynek

Niedziela, 6 maja 2012 · dodano: 07.05.2012 | Komentarze 3

Umówiłem się z Tomkiem o 14 na Balatonie. Miał Krzychu nie jechać ale ale coś załatwił wcześniej i ma jechać z nami. Na Balaton dostaje się przez hałdę. Czekam do 14 i jedzie Tomek. Mała inspekcja sprzętu wykazał luz na korbie Tomka ale się nie przejmował i pojechaliśmy terenem na Maczki. Na Starych Maczkach odbijamy na jeszcze niezbadany szuter i dojeżdżamy tam gdzie się spodziewałem. Kawałek i jesteśmy na płytach. Pod lokomotywownią czekamy na Krzyśka którego zatrzymały szlabany a nie mógł przejść bo stały po drugiej stronie psy. Już w komplecie jedziemy przez aleje Bobrów i docieramy na żółty szlak z którego obijamy na Ryszkę. Plan jest taki żeby dojechać do Bukowna tym razem przy torach. Na początku znany piaszczysty podjazd ale za to później idealna szutrowa autostrada.

Szutrowa autostrada w Bukownie. © Krzychu22

W pewnym momencie odbijamy na Przymiarki. Tam wyłaniamy się za domostw i asfaltem jedziemy do przejazdu kolejowego gdzie wbijamy w teren. Znaną drogą dojeżdżamy na Bukowno. Udajemy się do sklepu przy Fontanie w celu zakupienia piernika. Niestety nasz cały wysiłek poszedł na marne, nie ma piernika ani drożdżówki. No nic innego jak kupić owoce mocniejszy towar 60 koni(Tomek zaszalał i wziął 90 konną siekierę) i ciastka na posilenie się przy fontannie, jeszcze obowiązkowo woda. Kontynuujemy nasz plan czyli szukamy terenowej drogi na Płoki. Jedziemy w osiedlowe uliczki i jest jakiś zjazd szybko tam zjeżdżamy i wzdłuż strumyka jedziemy do mostku. Tam przekraczamy strumyk i trochę po piasku między drzewami docieramy do leśnej drogi. Jadą nią zaczepiamy się na niebieski szlak i jedziemy nim aż go nie zgoliliśmy. No nic jedziemy na czuja. W pewnym momencie mamy dylemat czy jechać w trochę innym kierunku czy dojechać do asfaltu. Ja wygrałem i skręciliśmy na zajebisty zjazd. Piaszczysty ale można było poskakać z korzenie, na końcu ostry wiraż który pokonałem lecąc bokiem. Znowu natrafiamy na jakiś strumyk. Jedzmy kawałek wzdłuż ale już nie ma singielka. Tomek właśnie tam się wypinając mocno rozharatał kostkę. Szybki opatrunek z chusteczki i wypych pod bardzo strome urwisko. Po wdrapaniu i przedarciu się do ścieżki udaje nam się znaleźć szlaki rowerowe MOSiR'u Olkusza. Tak mniej więcej one wyglądają.

Szlaki rowerowe pod Płokami © Krzychu22

Dalej czarnym szlakiem dojeżdżamy na Płoki. Zdjęcie z cyklu energetyka naszych okolic Elektrownia Czyżówka
Zdjęcie z cyklu energetyka naszych okolic Elektrownia Czyżówka © Krzychu22

Tam asfaltem pod sklep i wbijamy na czerwony rowerowy którym mamy zajechać na Trzebinie. Jedziemy przez Podjazd na Psary

Podjazd czerwonym na Psary. © Krzychu22

Dalej na Dulową. Trochę podjazdów kilka szybkich, bardzo szybkich zjazdów aż docieramy na imieniny u Brata Alberta. Fotka w rodzinnym gronie niestety kuzyn Nobby Nic nie był w stanie załapać się na fotkę.
Wizyta u Brata © Krzychu22

Dojeżdżamy do rozjazdy na Rudno i nasz cel Trzebinia. Było tylko 5 km więc jedziemy na zamek. Czarnym szlakiem koło studia filmowego aż pod same ruiny zamku. Cudowny zjazd żółtym pod ławeczki. Na zjeździe przeżyłem chwile strachu i przekomiczne momenty. Jechałem dosyć szybko ludzie na czas zeszli mi z drogi i docieram do uskoku z korzeni, no nic muszę puścić hamulce żeby pewnie złapać kiere i poderwać się do lotu. Przez ten moment mocno nabrałem prędkości i z wielką biedą utrzymałem się na torze jazdy po korzeniach, zwieńczeniem tego był zakręt przy którym jest sosna mało co nie zaliczona prze zemnie. Niby chwila grozy ale za chwile widzę idzie jakaś para z małym pieskiem. Facet idzie lewą a kobieta środkiem patrzy jak pędzi i najpierw w prawo, później w lewo, ostatecznie w lewo. Ale z tego wszystkiego najlepszy był piesek. Gdy mnie dostrzegł to najpierw w prawo. później lewo, znowu w prawo aż dostał maksymalnych obrotów i gnał przed siebie i chyp w krzaki. Zjazd się nie zakończył do końca chciałem go wykorzystać i mało co nie wrypałem się w terenówkę zostało dosłownie 10 cm luzu przed zderzakiem. Tam robimy popas i wracamy na czerwony szlak. Jedziemy przez Podgórze, Bolęcin, Piłę Kościelecką, koło jeziora Chechło i docieramy do celu czyli Trzebinia. Tam na wyczucie kierujemy się na Luszowice aby wbić na szlak do Jaworzna.

Jedna z góek w okolicach Luszowic. © Krzychu22

Niestety nie znaliśmy dokładnej drogi i dostaliśmy się do centrum Luszowic gdzie byłą mapa. Tam był niebieski szlak którym podjechaliśmy kawałek aż Krzychu zorientował się gdzie jesteśmy i doprowadził nas do czerwonego jaworznickiego szlaku którym dojechaliśmy na Ciężkowic. Dale jedziemy czarnym na Sosinę. Tomek zaczyna narzekać na ból kostki ale dzielnie się trzyma. Na Sosine docieramy po zmroku. Tam ostatnie jedzenie resztek koni i przez pyty na Maczki. Krzychu odbija do siebie a ja z Tomkiem pod Balaton. Odłączam się sprawnie dostaje się do domu.

Trasa super pogoda jeszcze lepsza, już wiem gdzie w najbliższym czasie będę się kierował.


Dane wyjazdu:
141.69 km 85.00 km teren
06:41 h 21.20 km/h:
Podjazdy: m

Terenowe kręcenie

Sobota, 5 maja 2012 · dodano: 05.05.2012 | Komentarze 0

Wstałem wcześniej patrze za okno a tu piękna niebo. Długo nie myśląc dzwonie do Krzycha czy jedzie, nie odbiera. No nic nie będę czekał jadę sam. Ruszyłem na hałdę dalej terenem na Balaton i na Maczki. Wtedy zrodził mi się pomysł żeby jechać przez Mysłowice do Katowic i pośmigać po tamtych lasach albo uderzyć na park w Chorzowie. Jadąc dalej terenem z Maczek na hałdę na Jęzorze dzwonie kolejny raz do Krzycha, dalej nic. Tam wbijam na nowo odkryty singielek i dojeżdżam pod Fashion House. Tam standardowo singielkiem do okolic Krzyśka domu. Tam ostatni telefon i zaskoczenie odbiera. Okazało się że dopiero wstał i potrzebuje ok 30 min na ogarniecie i będzie jechał. Nie chciało mi się czekać więc pojechałem w sumie na jedyną znaną mi trasę w jego okolicach. Udałem się na terenową pętla tak jak biegł wyścig w zeszłym roku. Na tamtych podjazdach stwierdzam że brak kompletnie formy, wtedy to bez problemu zapierdzielałem, może pod koniec sezony tak będzie.

Zdjęcie z cyklu energetyka naszych okolic Elektrownia Jaworzno III © Krzychu22

Objechałem wszystko i miałem bliższe spotkanie ze źrebakiem. Chciał się bawić ale nie pierwszy rzut oka wydawało mi się że chce mi z bani wyjechać, jak odjechałem to rżał na mnie. Wracam do Krzycha i już gotowy użycza mi burnoxa i jedziemy na obczajenie jakieś nowej terenowej trasy. Super się jechał i tak wylądowaliśmy w Imielinie. W pewnym momencie dojeżdżamy do pola gdzie powinna być droga. Nic innego nie było jak brnąc przez zaorane pole. Była tam straszna glina musiałem odpuścić. Krzychu prowadził a ja toczyłem się brzegiem ma około. Kierujemy się na Lędziny. Po drodze postój na zjedzenie bananów i wracamy do Mysłowic pod Krzycha dom. Kawałek mnie jeszcze odprowadza i wraca na obiad. Ja wracam do domu przez osiedle stałe, szlakiem na Maczki i asfaltem koło Balatonu do domu.

Wcześniej się umówiliśmy że po zjedzeniu gdzieś jeszcze skoczymy. Tak więc spotykamy się na Maczkach i terenem kręcimy na Juliusz, asfaltem na Lenartowicza i terenem wzdłuż S1 na Staszic. Tam asfaltem na Pogorie III gdzie trochę grzejemy. Na Pogorii IV w terenie trochę zwalniamy. Przejeżdżam przez kanał gdzie płynie woda ale i tak mało. Po drodze mały postój i jesteśmy na asfalcie. Plan był się polansować ale Krzychu dale znać że ktoś się do nas dobiera. Jakieś koleś nasz wyprzedza więc od razu siadam mu na koło i tak jedziemy większy kawałek. Znudziła mi się tak jazda i na podjeździe dałem pełną moc i zostawiam go i Krzyśka w tyle. Teraz już nie mogę się dać dogonić grzeje ostro. Dojeżdża Krzychu i trochę zwalniamy. Widząc że nas dogania pełna moc na korbę i grzejmy do samego końca asfaltu. Na pogori III odbija się ode mnie rolkarka ale nic się nie stało nawet nie było gleby . Miało być spokojnie nawet przebolałem jak nas dziadek wyprzedził ale widzę że dobiera się do nas jakiś koleś. Oj tak być nie może pełna moc i gnamy w okolicach 40. Dojeżdżamy do drogi i zaraz uciekamy w teren na Pogorie II. Jadąc dalej na Pogorii I objeżdżamy ją i już przez Gołonóg wracamy na Staszic. Tam miała miejsce śmieszna sytuacja. Tam zawsze przejeżdżam przejściem podziemnym. Oczywiście zjeżdżam po schodach. Tym razem szły trzy dziewczyny i schodził z rowerem jakiś koleś. Dosyć szybko wpadam tam, ale je widzę, one piszczą, krzyczą aż Jezusa zobaczyły. Już na prostej też sobie pokrzyczałem i wyjeżdżamy po drugiej stronie drogi. Standardowo powrót do Parku Leśna gdzie robimy dłuższy postój. Trochę przed zmrokiem rozjeżdżamy się do domów.
Kategoria 100-150 km


Dane wyjazdu:
124.92 km 65.00 km teren
06:16 h 19.93 km/h:
Podjazdy: m

Kysu złota rączka

Czwartek, 3 maja 2012 · dodano: 03.05.2012 | Komentarze 2

Nie było pomysłu gdzie dzisiaj jechać. Ja chciałem coś z rana pokręcić ale Krzychu coś tam miał do zrobienia. Tomek miał jakiś integracyjny wypad na którego się wkręciłem. Miejsce spotkanie Pogori III molo. Jak tylko się dowiedziałem od Tomka o której jedziemy to przebrałem się dolałem wody spakowałem i jazda. Dojechałem idealnie. Mięliśmy jechać na Łosień po Monikę (Kosma100). Prowadziłem ja przez Pogorie 3,2,1. Dalej asfaltem przez Ząbkowice aż pod sam dom. Monika ma plan żeby jechać na bagna na Błędowie.

Kładki nad bagnami w Błędowie © Krzychu22

Podeschliśmy i jest tam super, zrobili tam drawnianie podesty na których można fajnie zapierdzielać. Tam zrodził się pomysł aby Monice pokazać Ryszkę Dolinę Żabinka i Kamieniołom. Więc przez Laski na Krzykawkę. Niestety Ośrodek odnowy Biologicznej Tomka został popsuty ktoś poszerzył mostek.

Podjazd na Krzykawkę © Krzychu22

Z Krzykawki na Sławków dalej na Bukowno. Tam szukałem odbicia w las jak zobaczyłem to szybko ręka w lewo i przyhamowałem, Adam mocniej zahamował a Monika trafiła go w zadek. Na szczęście nikt nie leżał i nie było strat w sprzęcie (jak to pisze Doms). Wdrapaliśmy się na górkę i taki tam widoczek

Górka w Bukownie © Krzychu22

Z Bukowna na Przymiarki i błotnisto - piaszczystym terenem docieramy na Ryszkę.

Błotko niedaleko Ryszki © Krzychu22

Tam czekamy aż dojedzie do nas Krzysiek. Już w komplecie ruszamy. Ujechałem może z 2o m i wkręciła mi się gałąź. Patrzę kurde hak krzywy. Próbowałem podginać i nic. Już miałem się wracać do domu bo Tomek nie miał ośki do prostowania, a nie dało się za bardzo jechać. Kysu wpadł na genialny pomysł że on ma w kołach ośki na nakrętki więc podejdzie. Zdjęliśmy przerzutkę i wkręciłem koło w hak. Tutaj odkryliśmy że Giant odważył się zrobić Rihgtiego

Serwis-przeróbka Gianta © Krzychu22

, jakby powiedział Klocuch 22 zgapili z Leftiego :). Trochę pośmialiśmy się i przy okazji na tyle naprostowałem hak że pojechałem dalej z nimi. Cały czas terenem aż pod sklep a następnie pod fontannie w Bukownie. Kupiłem sobie małą bułkę drożdżowa bardzo smaczna zaledwie 400g, był jeszcze piernik ale 0,5 kg mnie trochę przeraziło. Wepchem w siebie połowę i miałem dość, jeszcze Krzychu się przyłączył i została może 1/4. W miedzy czasie tomek zmienił i popsuł pompkę bo wcześniej złapał kapcia. Tu gadu gadu a jest już prawie 14 a chcą jeszcze na Masę jechać do Sosnowca. Wtedy się zaczęło. Tomek pognał szybko w musiał zmniejszyć zagrożenie pożarowe, my go dogoniliśmy Tomek poszedł pierwszy i nas ciągnie. Na początku było w okolicach 40, później odcinek z średnią 37 i tak spadło do 32 i zmieniłem tomka, Ja ciągnąłem tak ok 35 km/h zmienił mnie Tomek i do Sosiny on już ciął wiatr. Przez płyty jedziemy na Maczki. Tam odłącza się Krzychu. Prujemy na Balato gdzie ja się odłączyłem i trochę spokojniej dojechałem do domu. Był plan żeby się spotkać po masie i jeszcze coś dokręcić.

Już miałem się zbierać ale tu troszkę mży niebo czarne i błyska się. Postanowiłem odpuścić bo nie chciałem zmoknąć. Teraz żałuje że nie zaryzykowałem. Przeczekałem trochę i ruszyłem na Maczki spotkać się z Krzychem. U mnie sucho ale za to od Balatonu mocno zlane. Powoli się dokulałem i dojechał Kys. Razem wracamy na Ostrowy tam kręcimy się po lasach i jedziemy na Sławków. Droga pożarową dojeżdżamy na Kozicie i chciałem poszukać jakieś drogi na Strzemieszyce. Udało się, znaleźliśmy super trasę. Jeszcze terenami pokręciliśmy się po Strzemieszycach i jedziemy na góry Srocze. Jedziemy jeszcze strzemieszycką na Sólno i dalej na Park Leśna. Na odcinku gdzie robią kanalizacje miało miejsce komiczne zajście jeszcze długo się śmiałem no Krzychu nie ma co ukrywać mniej. Ostro gnaliśmy za autobusem ale na przystanku go wyprzedziliśmy. Skończył się asfalt zaczyna się szuter. Gnając dale dojeżdżam do samochodu. Z przeciwka jechał bus. Miałem zamiar zmieści się pomiędzy ale autobusem kierowca jakoś zjechał tak że bym nie przeszedł . Lekko zhamowałem i słyszę że bus mocno zahamował. Obracam się a tu leży Krzyś. Jeszcze komentarz kierowcy :"synek życie ci nie miłe". To mnie już rozwaliło kompletnie. Krychu się pozbierał a ja leje na całego. Widać było że Krzyśkowi to się nie podoba ale w końcu sam zaczął się śmiać. Obmył się i jedziemy dalej do tego parku. Trochę się obdarł ale najgorzej na łokciu, będzie żyć. W parki zjedliśmy pogadaliśmy pohuśtaliśmy i tak zeszło do 20:20. Już jadąc w stronę domu mało bym nie walnął jak Doms :). Ruszyłem i wyrwałem na koło fajnie złapałem balans i się rozpędzam zmieniłem przełożenie i dokręciłem dwa razy i czyje że lecę do tyłu. Nogi w bok kawałek pociąłem manuala i przygotowanie do ewakuacji. Zeskoczyłem i gonie rower miotało nim jak szatan ale opanowałem i już spokojnie ostatecznie do domu.